David Hewson - Pora na śmierć.pdf
(
1675 KB
)
Pobierz
Tytuł oryginału: A SEASON FOR THE DEAD
Przekład: KAROLINA IWASZKIEWICZ
Redaktor prowadzący, redakcja: ADAM PLUSZKA
Korekta: MAŁGORZATA KUŚNIERZ, JAN JAROSZUK
Projekt okładki i stron tytułowych, opracowanie typograficzne: PIOTR ZDANOWICZ
Łamanie: | manufaktu-ar.com
Zdjęcia na okładce: © Neil Holden / Arcangel Images; Caravaggio,
Męczeństwo św. Mateusza,
1599–
1600, olej na płótnie, 323 × 343 cm, Kościół św. Ludwika Króla Francji w Rzymie.
A Season for the Dead
Copyright © David Hewson 2003
All rights reserved. No part of this publication may be reproduced, stored in or introduced into
a retrieval system, or transmitted, in any form, or by any means (electronic, mechanical, photocopying,
recording or otherwise) without the prior written permission of the publisher. Any person who does any
unauthorized act in relation to this publication may be liable to criminal prosecution and civil claims for
damages.
Copyright © for the translation by Karolina Iwaszkiewicz
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Marginesy,
Warszawa 2015
Warszawa 2015
Wydanie pierwsze
ISBN 978-83-64700-71-2
Wydawnictwo Marginesy
ul. Forteczna 1a
01-540 Warszawa
tel. (+48) 22 839 91 27
e-mail:
redakcja@marginesy.com.pl
Konwersja:
eLitera s.c.
1
Upał był ciężki i gęsty. Sara Farnese siedziała przy biurku w czytelni
Biblioteki Watykańskiej, patrzyła przez okno na małe prostokątne podwórze
i próbowała się skupić. Rozgrzane powietrze sierpniowego popołudnia
falowało, zniekształcało obraz i zasnuwało go nierealną mgiełką, bezlitosne
słońce przeglądało się w żółtym lustrze wyschniętej trawy. Dochodziła druga.
Za godzinę temperatura za szybą dobije do czterdziestu stopni. Sara miała
wyjechać, jak wszyscy. W sierpniu Rzym stawał się pustym piecem
wypełnionym szeptami odwodnionych duchów. Na korytarzach uniwersytetu
po drugiej stronie miasta echo powtórzyło rano dźwięk jej samotnych
kroków. Między innymi dlatego zdecydowała się stamtąd uciec. Połowę
sklepów i restauracji zamknięto. Życie uchowało się tylko w parkach
i muzeach, gdzie zbłąkane grupy spoconych turystów próbowały znaleźć
trochę cienia.
To była najgorsza część lata, ale Sara postanowiła zostać. Wiedziała
dlaczego i zastanawiała się, czy to głupie. Z Londynu przyjeżdżał Hugh
Fairchild. Przystojny Hugh, mądry Hugh, mężczyzna, który potrafił
wyrecytować z pamięci nazwy wszystkich wczesnochrześcijańskich
kodeksów w muzeach Europy i prawdopodobnie także wszystkie przeczytał.
Jeśli samolot się nie spóźnił, Hugh wylądował na Fiumicinie o dziesiątej
i zdążył już zameldować się w swoim apartamencie w hotelu D’Inghilterra.
Jest za wcześnie, by zatrzymał się u niej, wiedziała o tym; odpędziła myśl, że
w książce adresowej może mieć inne nazwiska, inne kandydatki do łóżka.
Był bardzo zajęty. Przyjechał do Rzymu na pięć dni, z czego tylko dwie noce
należały do niej, potem leciał na konferencję prawników w Stambule.
Możliwe, myślała, że ma inne kochanki. Nie – bardzo prawdopodobne.
W końcu mieszkał w Londynie. Opuścił uniwersytet i zrobił karierę
urzędniczą w Unii. Teraz chyba jeden tydzień na cztery spędzał w drodze:
Rzym, Nowy Jork, Tokio. Spotykali się najwyżej raz w miesiącu. Miał
trzydzieści pięć lat i był niemal zbyt przystojny. Wysoki, muskularny
i opalony, z niesforną blond fryzurą i miłą arystokratyczną angielską twarzą
gotową w każdej chwili rozjaśnić się uśmiechem. Na pewno sypiał z innymi
kobietami, może już na pierwszej randce. Jak – przypomniała sobie nie bez
lekkiego poczucia winy – z nią, cztery miesiące temu w Amsterdamie, na
kongresie o ochronie zabytków.
Nie żeby ją to martwiło. Oboje byli wolni i dorośli. W łóżku okazał się
pedantycznie ostrożny. Hugh Fairchild to niezwykle poukładany mężczyzna,
który w nieregularnych odstępach czasu pojawia się w jej życiu ku ich
obopólnemu zadowoleniu. Dziś wieczorem przespacerują się po moście przy
Zamku Świętego Anioła, a potem ulicami
centro storico.
Wstąpią gdzieś na
kawę, koło północy dotrą do jej domu. Hugh zostanie na noc, dwa następne
dni zajmą mu spotkania. Będzie to, myślała, hojnie odmierzona dawka
aktywności intelektualnej, przyjemnego towarzystwa i fizycznego spełnienia.
Wystarczająca do szczęścia. Wystarczająca, pojawiła się zbłąkana myśl, by
odpędzić wątpliwości.
Siedziała przy mahoniowym biurku pod oknem i próbowała się skupić na
bezcennym manuskrypcie. Leżał przed nią pożółkły wolumin niepodobny do
tych, które zwykle studiowała w watykańskiej czytelni: sporządzona w X
wieku kopia
De re coquinaria,
sławnej książki kucharskiej z czasów
imperium rzymskiego, napisanej przez Apicjusza w I wieku naszej ery.
Mogłaby przygotować kochankowi prawdziwy rzymski posiłek:
isicia
omentata,
czyli kotleciki wołowe z orzeszkami piniowymi,
pullus fiusilis,
faszerowanego kurczaka z ziołami, i
tiropatinam,
omlet z miodem.
Wytłumaczyłaby, że jedzą w domu, bo jest sierpień. Wszystkie najlepsze
restauracje są zamknięte. Nie próbuje niczego zmieniać w ich relacji. Chodzi
wyłącznie o względy praktyczne, poza tym Sara uwielbia gotować.
Zrozumiałby albo przynajmniej by nie protestował.
– Apicjusz? – odezwał się ktoś za jej plecami, tak niespodziewanie, że się
wzdrygnęła.
Odwróciła głowę i zobaczyła Guida Fratellego uśmiechającego się
Plik z chomika:
teaw123
Inne pliki z tego folderu:
Mary Higgins Clark - Zaginiony rękopis.pdf
(1355 KB)
John Williams - Profesor Stoner.pdf
(1275 KB)
Klub 76 - Czarna dziura. Historia Szymona K. część pierwsza.pdf
(993 KB)
Titania Hardie - Dom wiatru.pdf
(2089 KB)
Wendy Holden - Chłopiec i pies.pdf
(1030 KB)
Inne foldery tego chomika:
(1)
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin