Sztokfisz Marta - Chwile, których nie znamy. Opowieść o Marku Grechucie.pdf

(2745 KB) Pobierz
Marta Sztokfisz
Chwile, których nie znamy
Opowieść o Marku Grechucie
Michałowi Sztokfiszowi i Jankowi Możdżyńskiemu, z miłością
I tak to się zaczęło
Każdego dnia zrywam się z łóżka bladym świtem przy dźwiękach tej samej
piosenki.
Z łazienki, gdzie goli się mój dwudziestoletni syn Jasiek, słychać: „Nie dokazuj,
miła, nie dokazuj...”. Chwytam się wszelkich sposobów, żeby to zmienić, ale nic z tego.
Marek Grechuta i Anawa są zawsze na posterunku. Ta fascynacja syna miała taki
początek.
Jadąc pewnego razu samochodem, nastawiłam CD z przebojami Grechuty. Jasiek
się zasłuchał.
- Ładne, liryczne - powiedział. - Puszczę dziewczynie.
- Spodoba się jej. Grechuta wzbogacał szarobure socjalistyczne życie nutą liryzmu
i łagodności. Żartował, wzruszał, dawał nadzieję. Swoimi piosenkami potrafił
wyciągnąć człowieka z psychicznego dołka, chociaż sam bywał w głębszym. Kiedy się
pojawiał, znikała powszedniość i trywialność. Śpiewał o uczuciach, które bolą, cieszą,
przemijają i rodzą się na nowo. O odwiecznej potrzebie miłości.
Piosenka leciała za piosenką i Jasiek wtórował Grechucie śpiewającemu: „...w
twoich oczach dwa ogniki już zwiastują, znaczą cel”.
- Super - zaśmiał się, słysząc strofy Tuwimowskiego wiersza:
Pani pachnie jak tuberozy.
To nastraja i to podnieca.
A ja lubię zapach narkozy,
A najbardziej - gdy jest kobieca.
- Tuberozy?! A ty znałaś Grechutę? Skąd się taki wziął i jak to zrobił, że nadal chce
się go słuchać?
- Odnalazł w sobie wyjątkowość, która pozwalała mu tworzyć. I żyć. Wiele osób o
różnych gustach i poglądach odkryło w jego piosenkach świat swoich wartości. A ja,
ciekawa, jak to jest, kiedy człowiek się zakocha, polubiłam go, bo jak nikt inny potrafił
szare dni zmienić w kolorowy fresk. I jak nikt inny śpiewał o sprawach ważnych i
pięknych równie pięknym językiem. Tak mu to wychodziło, jakby był sercem
nieczułego świata.
W pierwszych latach kariery przemawiał lirycznymi obrazami. Kiedy go słuchałam,
czułam się szczęśliwsza. Miał niezwykły dar wywoływania wzruszeń. Posłuchaj:
Będziesz miała imię
jak wiosenna róża,
będziesz miała miłość
jak jesienna burza...
Kiedy i na mnie spadło uczucie z siłą jesiennej burzy, wiedziałam, że odtąd tylko
ten jeden - góral spod Tatr - będzie „słońce z pomarańczy w moje dłonie składać”.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin