PERŁY KINA. LEKSYKON FILMOWY NA XXI WIEK. TOM 2. EKRANIZACJE LITERATURY.PDF

(59080 KB) Pobierz
LIKSYKOM
f
ILMOWY MA
XXI
WllK
Ekranizacje literatury
LEKSYKON FUMOWY
NA
XXI
WIEK
- PERl.Y
KINA
zamierzyli-
smy z Zygmuntem Kalufytl.skim jako
przewodnik dla kinoman6w
uiyteczny w ich przygodzie z kinem. Chcielismy, aby przydawal
si~
nie tylko wtedy, gdy czytelnik szuka informacji o filmie, ale
takze
w6wczas, gdy potrzebuje inspiracji do rozm6w
i
dyskusji.
Tym
bar-
dziej
ie
bywaj<l
filmy
w
naruralny
spos6b wywolujctce kontrowersje,
czyli r6znice
poglctd6w:
na
przyldad filmowe
adaptacje
znanych i lu-
bianych
ksi~ek.
Kaidy
ma
swoje oczekiwania zwillzane
z tym, jak
kiedys wyobrazil sobie
podczas
lektury te
historie; potem
zostaj<l one
sfilmowane w spos6b nierzadko odbiegajctcy od owych wyobraien.
Wtedy widzowie
protestujct. Dyskutuj(\.
Szukaja, argument6w
na po-
twierdzenie slusznosci swoich odczuc.
Zaloiylismy
sobie,
ie
ta
ksi~­
ka
moze
pospieszyc
im
z pomoca,....
Nie przyszlo nam jednak w6wczas
do
glowy,
ie
moie
miec
ona
takie
inne,
zgola nieoczekiwane zastosowanie: jako
pomoc
naukowa
dla
ucmia.
Glosno ostatnio o czarnym
rynku
prac
maturalnych
i
ma-
gisterskich. W
prasie
publikowane SC\ ogloszenia w
rodzaju
„prac~
maturalnct na dowolny temat
napisz~",
wsr6d
uczni6w
m6wi
si~
za5
o cennikach: za szybko i po lebkach - 200 zlotych, za
lepiej
i na
wyi-
SZ<\
ocen~
nawet
500
zlotych. Rozmaite komisje etyki oswiadczaj<L
ie
to nieetyczne, media
spraw~
przedstawiaj<l
(zwykle z
pot~piaj<tcym
komentarzem na koncu), a ogloszen
przybywa.
Co jednak powie-
dziec o takich, kt6rzy pisza. podobne prace sprytnym
uczniom nawet
o
tym
nie wiedz<\c? Niewiele brakowalo, a stalibysmy
si~
jednymi
z
nich.
W skrzynce mailowej
latarnika
cia.gle przybywalo pisanych pr:zez
mlodych ludzi pr6Sb w rodzaju:
lestem
uczniem
klnsy
3
LO,
niedlugo mam
5
maturc ustnq z polskiego, a
temat
wybrany przeze
mnie
to
„Filmowe acla-
ptacje wielkiej Literatury"
i
w zwiqzku z
tym
poszukujc wsze/kich recenzji
odnofoie
film6w „Wesele",
„Pan
Tadeusz" oraz „Zemsta". Jakby Panowie
mogli. mi jakos pom6c, to proszc
o
przeslanie czegos
na
e-maila.
Z
gory
dzi~ujc.
Jui
r~ce
lecq do klawiatury, jui: chcemy (a wlasciwie ja
ehe~,
bo
Pan Zygmunt z komputerami byl jednak na bakier) odpisywac Mar-
kowi, gdy znowu odzywa
si~ diwi~k
komputerowego programu pocz-
towego:
masz
wiadomoU. Odruchowo klikam i mamy kolejoe zada-
nie,
tym
razem od Zanety:
Mam
pewien klopocik. Piszc
w
tym
roku
ma-
tu~
Z
jczyka polskiego moiemy sobie wybrae
temat.
Ja wybralam
„Pierwo-
Wz<YTY
literacki.e
a ich adaptacje filmowe"
-
ta strona
tematu
jest
do przey
cia;
natomiast
czc5c druga jest trudniejsza: „om6w opinie krytykOw i sformu-
luj
swojq opinU;".
Chcialabym
prosiC
Pan6w o
te
opinie. Moje pierwowzory
literacki.e
to
„Dr. JekyU
i
Mr.
Hyde",
„Frankenstein",
"Dracula". Proszc
tyl-
ko odpowiedziee
na
kilka moich pytari..
1.
Jaka adaptacja filmowa z
kr~gu
horror6w
utkwila
Panom najbardziej
w
pamicci
i
dlaczego?
2.
C:<:Y
kino polskie jest gotowe
na
robieni.e ad.aptacji film6w
grozy?
3.
Jaka jest r6inica
m~
adaptacjq
i
ekranizacjq?
4.
Co
musi zrobiC reiyser (jaki zabieg),
aby
adaptacja
byla
najlepszym
odzwierciedleniem ksiqiki?
5. Co
poleca filmoznawca i krytyk: najpierw Przeczytanie ksiqiki
czy
obej-
rzenie
filmu?
6.
Co
takiego przyciqga widz6w do oglqdania adaptacji?
7.
Czy
dobrze jest, kiedy adaptacja w pelni odzwierciedla
dzielo
lit.erackie?
A
wi~c
mamy nawet przygotowany konspekcik, i:eby praea poszla
latwiej i szybciej. Ktos
klikna)
w adres interoetowy i czeka, i:e przez
intemet dostanie gotowca. Wtedy zrozumialem: odpowiedzüt na
prosby mlodych czytelnik6w jest to,
CO
przez cwierc wieku robilismy
z Zygmuntem Kaluiytiskim. Nie raz omawialismy przeciei filmowe
adaptaeje literatury,
ld6cilismy
si~
o to, kt6ra jest dobra, a kt6ra nie-
udana, przekonywalismy wzajemnie do swoich racji. Nawet gdy
si~
poznalismy w 1977 roku, bylo to przy okazji telewizyjnego prograrou
"Warianty"
poswi~conego
... por6woaniu r6i:nyeh adaptacji WEsEIA
Stanislawa Wyspiatiskiego.
6
W
tym
tomie zostafy zebrane nasze om6wienia najglosniejszych
ekranizacji literatury. Do wyboru, do koloru. Moi:oa eytowac, powo-
lywac
si~,
polemizowac. Moi:na
si~
z nami kl6cic i nie zgadzac. Za-
pewniam, i:e Pan Zygmunt ba.rdzo by
si~
z tego cieszyl.
A
przed lekturct leksykonu zapraszam jeszcze na dalszy ci:\g rozmo-
wy
z Panem Zygmuntem. Tym razem rozmawialismy o
tym,
czym
r6i:nict
si~
nasze kl6tnie i przekomarzania od powszeehnie drukowa-
oyeh recenzji filmowych.
TOMASZ RACZEK
NIEKONCZl\CA
s~
ROZMOWA,
cz~sc
J<AI.UiYNSKI
1
RACZEK:
II
TR-
Panie Zygmuneie, uwaiam, i:e sztuka nie lubi naukowyeh dyser-
tacji, a emocje nie znoszct braku poczucia humoru.
Dlatego,
mi~dzy
innymi, z
taka,
radoscict skorzystalem przed laty z okazji, aby zaczctc
z panem nasze
rozmowy
o kioie. Zawsze byl pan przeciwko akademiz,.
mowi, zawsze oglctdal pan filmy okiem milosnika kioa. Opisywal je
pan
tak,
jak
si~
opisuje
pi~kn<t
i
oieoboj~t:o<t kobiet~,
a nie
jak
si~
po-
dziwia pomnik. Byc moi:e dlatego
ma
pan tylu zwolennik6w
i
fao6w.
Sam wyehowywalem
si~
na pana tekstach.
ZK
-
Panie Tomaszu, mial pao wlaSoie rzadkct w ealej pana dzialalno-
sci
ehwil~
hipokryzji, za eo jestem panu
wdzi~czny,
bo wyrafa ona
iyczliwosc dla mnie.
TR
-
To nie hipokryzja, to szczerosc. Jak pan moi:e nie dostrzegac
r6i:niey! Ale ma pan
racj~:
zdarza
si~
ona w szczeg6lnych chwilaeh.
ZK
-
Zaciekawilo mnie, i:e ma pan dosyc ezytania owej literatury
o filmie, kt6ra do tej pory dominowala. Na czym ona byla wzorowa-
na? Na seminarium uniwersyteckim! To znaczy pisano receozje o
fil.
mie
tak,
jak
si~
pisze o ksicµce Tomasza Manna. Analizowano obraz
filmowy tak, jak:
s~
robi
kryty~
van Gogha c-zy Picassa.
TR
-
Czyli
krytyka
filmowa byla raczej przyczynkarstwem nii: publi-
cystykct?
ZK
-
Malo tego, stosowano wielkie zdobycze humanistyki, na przy-
klad
semiologi~.
Skoro jui: proponujemy patistwu te nasze rozmowy,
7
to trzeba powiedziec z jakiego zalozenia naszego duetu one
si~ wri~­
ly. Obserwuja,c od
dawna
pana tw6rczosc, pana pisarstwo, pana men-
talnosc, uwai:am, ie pan wni6sl cos, co bylo potrzebne w traktowa-
niu kina, jakie teraz jestesmy
zobowi~ani
robic. Nazwalbym pana
postaw~
generalnym sprzeciwem indywidualisty, co wedlug mnie
jest typowe dla zachowania intelektualisty naszych lat, reprezentuj<r
cego nowe pokolenie. Na przyklad ma pan sklonnosc do tego,
eo
okreslilbym sztuka. mozliwie najczystszq, nawet abstrakcyjna,. W na-
szych rozmowach, ilekroc
film
jest bardzo wystawny, efektowny, bo-
gaty, pan nabija
si~
z niego, nazywa go dekoracjq, przeciqieniem, fal-
szywym bogactwem i tak dalej.
TR
-
No bo to jest, panie Zygmuncie, syndrom tlustego tortu:
wy-
gla,da swietnie, ale jesli
si~
zje
wi~cej
nii
jeden kawalek, to po prostu
rodli.
Rzecz polega nie
na
tym,
ze n
ie
lubi~
tortu,
lecz
Z:e torty bywa-
ja, za slodkie.
ZK
-
Widzi pan, a ja znowu nawet najbardziej slodki, najbardziej bo-
gaty tort zjem, poniewai:
reprezentuj~
cos innego
nii
pan. Niewa,tpli-
wie ma pan dziwna, dla mnie dqinosc do oczyszczenia, do awangar-
dy, do tego eo jest
prawie
ie
ascetyczne, a jednak nie jest pan bynaj-
mniej ascet a.; przeciwnie, jest pan kims, kto
korzysta
ze wszystkich
zdobyczy naszego stulecia. Gdy
si~
pana odwiedza, to
si~
widzi, Z:e ma
pan wszystkie elektroniczne urza,dzenia, jakich tylko czlowiek
XXI
wieku moze uiywac. Socjologowie m6wia., i:e wytwarza
si~
cos jakby
kultura miesikania osobistego, kt6rej nie bylo do tej pory.
W
sp6kze-
sny czlowiek,
dzi~ki
takim urza,dzeniom jak komputer (kt6ry la,czy go
z calym swiatem ), telewizor (kt6ry robi to samo}, wideo i DVD (kt6-
re moga, m
u
dostarczyc wszystko, eo tylko
si~
drisiaj
w
szruce dzieje)
i jeszcze zamrai:alnik (
w
kt6rym moi:na przez
p6l
roku przechowywac
produkty), w gruncie rzeczy nie musi opuszczac mieszkania.
A
eo to
znaczy? Umoi:liwia to zupelnie inna.
postaw~
nii
w czasach, kiedy ja
szarpalem
si~
w moich mlodych latach pod
ci~Z:arem
ideologii spo-
lecznych, wielkich zadan historycznych,
obO\vi~ku
wykonania w in-
teresie panstwa, ludzkoki, ratunku cywilizacji i
tak
dalej.
TR
-
Bo widri pan, moja postawa
wynika
wla5nie
z
niezgody na
swiat wartosci proponowanych wcze5niej. Wartosci narzuconych,
po-
ukladanych przez innych, niekoniecznie po mojej mySli. Moina
si~
bylo przeciwko temu buntowac
walka.
i mozna
si~
hylo buntowac
ucieczk<\. Ja
nalei~
do tych, kt6rzy uciekali na druga._
stron~
lu stra,
czyli do
krainy
czar6w. A
najwi~ksze
czary, najbardziej wspanialo-
royslne, znajdowalem zawsze w srodku, czyli w swojej wyobraini,
w fantazji,
w
potrzebach emocjonalnych i artystycznych.
St~d
wla-
snie
wzi~lo si~
u mnie przedkladanie jakosci i wyrafinowania
abs-
trakcyjnego swiata szruki nad rzeczywistosc.
ZK -
Gdybym mial okreslic pana
postaw~
w jednym zdaniu, to bym
powiedzial, Z:e pan jest niezawisly i jednoczesnie nie zbuntowany.
T
R
-
Pan tei: jest niezawisly, panie Zygmuncie. Pan tez nie jest zbun-
towany. Znalazl pan przedziwny spos6b na pozostawanie
sob~:
jedna-
kowo wyrai:al pan swoje pogla,dy na
sztuk~
i na zycie za czas6w ko-
munizmu i za czas6w Solidarnosci.
Wynika
to pewnie z charakteru,
a wlasnie 6w charakter sprawia, Z:e rozmawiamy dzisiaj tak, jakby
czas nie mial znaczenia, bo takie same sa,dy, w taki sam spos6b wyra-
iane, formulowal pan zawsze.
Parni~tam
nasze pierwsze spotkanie,
przed laty,
w
redakcji „Polityki", gdrie trafilem zaraz po studiach ja-
ko nieopierzony, ale ambitny i
troch~
nadto pewny siebie krytyk te-
atralny. Obserwowal mnie pan przez jakis czas, czytal moje wsciekle
ataki na najbardziej podziwianych lum.inarzy 6wczesnego teatru, by
wreszcie udzielic mi rady: Jesli chce pan zachowac na zawsze prawo
do uczciwego i pelnego wyrai:ania sa._d6w, nie naraiaja,c
si~
przy tym
na wscieklosc obrai:onych i sprowokowany przez nich zakaz wykony-
wania zawodu, niech
si~
pan
stara, ieby nigdy nie traktowano
pana
zbyt powainie...
ZK -
Pan jest kochany, i:e wykazuje pan dobra.
wol~
i we
ws~pie
do
naszej ksiqiki pr6buje mnie jako tako
wytlumaczyc,
ale nie zmienia
to faktu, ie prawie w kai:dej rozmowie polemizujemy ze soba._. Teraz
wykazuje pan o wiele
wi~ksze
zrozumienie,
nii
wtedy kiedy
si~
kl6-
cimy
o
filmy!
Dalszy cia..g rozmowy Zygmunta Kaluiytiskiego i Tomasza Raczka o
ki-
nie w III tomie PEREl KINA
-
LEKSYKONU FILMOWEGO NA
XXI WIEK pt. Komedie, przygody i animacje.
8
9
••••••••••••••••••••••••••••••
Adaptacja
(Adaptation)
A.DAPTACJA KsL\ha SusAN ORLEAN
Tm: 0RcHID TmEP.
RriYsERIA: SPIKE JoNZE.
ÜBSADA:
N1coLAS CAGE,
MERYL
STREEP, Csrus CooPER,
TIWA SWINTON.
USA
2002.
TR
-
Panie Zygmuncie,
AnAPTACJA
Spike'a
Jonze'a,
zrealizowana
we-
dlug
scenariusza
Charliego Kaufmana,
otrzymala kilkadziesi(\t nagr6d
w
tym
Oscara. Wielbiciele
n~conego
cztery lata wczesniej przez
tych
samych tw6rc6w
filmu
Bvc
JAK
JoHN
M.Al.KOVICH
powinni
wi~c
byc
w si6dmym
niebie.
Nareszcie cos r6wnie
~conego
i zarazem
udane-
go anystycznie!
ZK
-
w
ßy(:
JAK
]OIIN
M.Al.KOVICR
uczestniczylIBmy
w prrefyciach oso-
bistych Johna
tak,
jak on
ich
doznaje: w chwili gdy
si~
golil, odbijalIBmy
si~
jak on w jego
lustrze
i sfyszelIBmy chrobot iyletki po brodzie.
W
AnAPTACJl
natomiast wchodzimy
w
my5li pisarza,
kt6ry ma
ambicj~
napisania scenariusza autorskiego, artystycznego, oryginalnego, eo
przy-
chodzi
mu
z
trudem;
jestdmy
bezpo~ednimi,
spontanicznymi swiadka-
mi
jego prob,
r6wnie:i
tych,
z kt6rych
nie jest zadowolony
i
odrruca je.
SC\ one z
miejsca
inscenizowane; ogl(ldamy je
-
dobre i
zle, jakiekolwiek
by byly
-
jako zaskakuj(lce nas,
sfilmowane
ju:i wizje. Pisarz wraca
w
nich do
przeszloki, planujqc
sceny, kt6re dopiero nastqpiq:
w rezultacie, zar6wno jego
prywame,
codzienne iycie, jak i fantazje, zle-
wajq
si~
w ciqg swiadomoSci, bywa
ie
wbrew
logice
i z lekcewaieniem
daj(\cego
si~
uchwycic
porzqdku. Tkwimy
bez
reszty
wewn(\trz
charak-
teru: oto na
czym
polega
niezwykly
styl tego filmu.
TR -
Ani
slowem nie
zaj~ si~
pan jednak, ie cala sprawa dotyczy
rofünki w szczeg6lny spos6b bliskiej panu, autorowi
ksi<µki
pt.
PAMIJiT·
NU<
ORCHIDEI.
W
AnAPTACJl
wszystko
~ci si~
wla5nie wok6l orchidei,
a konkretnie pewnej bardzo rzadkiej jej odrniany majqcej dzialanie
11
KLASYFIKACJA FILMOW:
........................................................
0
-ztY
00
-sl.ABY
000
-noBRY
0000
-
00000
-
10
BARDZO
DOBRY
WYBITNY
Zgłoś jeśli naruszono regulamin