ANTOLOGIA
FANTAZMATY
tom 1
Spis treści:
Przedmowa
Zaproszenie
TRUPY Paweł Majka
POD SKÓRĄ Agnieszka Hałas
WIECZNE ŻYCIE Tomasz Przyłucki
ŚNIENIE Marcin Rusnak
DZIEŃ WALPURGII Ahsan Ridha Hassan
NASTĘPNA STACJA: KATASTROFA Piotr Gruchalski
BABIE LATO Piotr Borlik
ZACHWYT Wojciech Gunia
NA PODOBIEŃSTWO Alicja Janusz
BŁĘDNY RYCERZ Andrzej W. Sawicki
PAN KUKIEŁKA Dawid Kain
EGO TE ABSOLVO Agnieszka Sudomir
AJAS 22.9.5.12.11.9 Jacek Łukawski
DWIE GŁOWY WĘŻA Magdalena Kucenty
KSIĘGA DAAT Anna Szumacher
DRAKODONCJA STOSOWANA Kamila Dankowska
RZECZY, KTÓRE ROBISZ W ŁODZI, BĘDĄC MARTWYM Istvan Vizvary
GANG HIGIENA Kazimierz Kyrcz Jr & Michał J. Walczak
I MOJĄ GŁOWĘ TEŻ Alicja Tempłowicz
NA OBRAZ I PODOBIEŃSTWO Krzysztof Rewiuk
Powinienem pewnie napisać, ile pracy kosztowało nas ostatnie jedenaście miesięcy, które zaowocowały stworzeniem pierwszej części antologii. Ile pomocy otrzymaliśmy od osób z zewnątrz, ile wysiłku i dobrej woli włożyła w projekt cała ekipa: redaktorzy, korektorzy, marketingowcy, jurorzy w konkursie, wszyscy inni.
Ale nie napiszę. Napiszę tylko, że jestem dumny ze wszystkich osób, które tworzyły tę antologię – kawał świetnej roboty, naprawdę.
A Wy? Bawcie się dobrze!
Dawid „Fenrir” Wiktorski
Fantazmaty przeszły długą drogę – z kilkunastoosobowej ekipy przeistoczyliśmy się w ponad stuosobową grupę. Pracy i planów mamy wiele, a ich realizacja nie byłaby możliwa, gdyby nie zaangażowanie zarówno autorów, jak i całej ekipy.
Jesteśmy projektem non–profit, co oznacza, że współpraca z nami nie przyniesie żadnych wymiernych korzyści finansowych, jedynie doświadczenie, dobrą zabawę i satysfakcję. Jeśli nie jest to dla Ciebie problem i chcesz przyczynić się do powstawania kolejnych antologii lub zbiorów opowiadań, to zapraszamy w nasze szeregi.
Więcej szczegółów znajduje się na naszej stronie internetowej http://fantazmaty.pl. Czekamy też na kontakt mailowy.
TRUPY
Paweł Majka
Punkty: drugi i trzeci
Kiedy w styczniu tysiąc dziewięćset czterdziestego szóstego roku Obersturmführer SS strzelał sobie w łeb w ziemiance w lesie, którego nazwy nie potrafił prawidłowo wymówić, biliśmy mu brawo. Dorotka zagryzła wąskie wargi, obserwując, jak wychudzony, blady Niemiec przykłada lufę lugera do skroni. Palec o zbyt długo nieprzycinanym paznokciu zbielał, zaciskając się na spuście tak dziwnie, śmiesznie wręcz, jakby nieszczęsny szwab równocześnie wkładał tyle samo wysiłku w próbę oddania ...
chomaroma