Carola Dunn - Kryminalne przypadki Daisy D. 01 - Śmierć w posiadłości Wentwaterów.pdf

(1263 KB) Pobierz
lesiojot
Mojej Mamie,
która pamięta wełniane halki i trykotowe kalesony
PROLOG
Północ u Ciro. Wśród oklasków dla czarnoskórej kapeli
powoli zamierały dźwięki charlestona. Kiedy wybuchł gwar i
śmiech, młody mężczyzna wraz z partnerką opuścili parkiet.
Obserwujący młodzieńca starszy człowiek zauważył, że jego
dobrze skrojony wieczorowy strój był nieco pomięty, a twarz
za bardzo czerwona jak na efekt żwawego tańca. Uwieszona u
jego ramienia młodziutka trzpiotka wydawała się nie zwracać
na to uwagi, choć pod nadmiarem makijażu trudno było
cokolwiek dostrzec.
Jej krótka, wyszywana cekinami suknia z niską talią była
wbrew obowiązującej modzie, która w tym sezonie opuszczała
brzegi sukien aż do kostek. Z krótkimi włosami, grzywką i
kołyszącym się sznurem korali mogłaby być zarówno
tancerką, jak i „bystrą młodą istotką”.
Ich obserwator zbliżył się z pogardliwym uśmieszkiem i
zagadnął jej partnera.
- Mogę na słówko, stary?
Młody mężczyzna przyjrzał mu się z niechęcią.
- Niech to licho, nie możesz poczekać? - warknął przez zęby.
- Właśnie dowiedziałem się, że jutro jedziesz do Hampshire.
- Tak. Staruszek nalega, by na Boże Narodzenie pojawiła się
cała rodzina, ale ja wracam za dwa tygodnie. Po co ten
pośpiech?
- Mam ochotę zobaczyć twoje dziedziczne włości. Zaproś
mnie.
- Cholera, nie mogę tego zrobić! Glorio, kochanie, wracaj do
naszego stolika - mówiąc to, lekko klepnął dziewczynę w
opięty sztucznym różowym jedwabiem tyłek. Więc jednak
tancerka. Wydęła karminowe usta i odeszła posłusznie,
posyłając starszemu z mężczyzn zachęcające spojrzenie
niedoszłego wampa.
- Przypuszczam, że to moja siostra cię do tego namówiła -
powiedział jej towarzysz.
- Przypuszczaj, co ci się podoba. Ja chcę zaproszenie.
- Ojciec się diabelnie zdziwi.
- Ojciec zdziwi się jeszcze bardziej, jeśli całkiem
przypadkiem dowie się o pewnej transakcji - nuta groźby w
jego spokojnym głosie sprawiła, że młody mężczyzna zbladł. -
Nie mam zamiaru uczestniczyć w waszym rodzinnym
świętowaniu. Może być drugi dzień świąt albo jeszcze kolejny,
a ja zostanę i przywitam tysiąc dziewięćset dwudziesty trzeci
rok. Jestem pewien, że to rok wielkiej obietnicy.
- Dobrze więc - teraz młody człowiek był jedynie
rozdrażniony. - Uważaj się za zaproszonego.
Odwrócił się, przepchnął przez hałaśliwy tłum do swojego
stolika i zamówił koktajle. Po pięciu minutach, gdy orkiestra
znów zaczęła grać, zabrał swoją chichoczącą przyjaciółkę na
parkiet, by w rytmie shimmy (Shimmy - taniec amerykański,
popularny w latach dwudziestych XX wieku.) zapomnieć o
kłopotach.
Do tego czasu jego rozmówca i zarazem źródło zakłopotania
opuścił klub. Wydał szoferowi stosowne polecenia i rozsiadł
się w swoim lanchesterze. Lodowaty uśmiech oczekiwania
wygiął jego wąskie usta.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin