Natasza Socha - Apteka marzen.pdf

(1395 KB) Pobierz
NATASZA SOCHA
Apteka marzeń
Dla Oli Gref
Ta historia wydarzyła się naprawdę.
To opowieść o matce, która nie poddała się do samego końca.
I o dziewczynce, której lekarze dawali dwanaście procent
szans na przeżycie.
O lekarzach, siostrach i pielęgniarkach. O psie, chociaż ten
prawdziwy miał nieco inaczej na imię i chyba był suczką.
O płytkach krwi i niedobrych komórkach.
O Karolinie, którą wymyśliłam, choć, jak się okazuje, nie do
końca.
O marzeniach zamkniętych w czerwonych balonikach.
I o Drużynie Szpiku, która rozdziela kroplówki życia.
MAGDALENA
Szósty zmysł, którego zabrakło
Są miesiące, które kocha się miłością szczególną. Taki maj
na przykład. Zieleń aż razi w oczy, słońce flirtuje ze skórą i
pachnie zapowiedzią jeszcze cieplejszych dni. Krzewy bzu
bezwstydnie wydzielają intensywny zapach, od którego aż kręci
się w głowie i który tylko konwalie potrafią przebić.
Kiedy kupowałam ostatnio bukiecik u starszej pani,
przyznałam się, że zawsze je stawiam koło łóżka w sypialni,
choć wiem, że są trujące.
– Co jest trujące? – spytała groźnie babcia.
– No, konwalie – odpowiedziałam niepewnie.
– To proszę ich nie jeść.
Przystaję na moment w parku i zamykam oczy. Łapanie
chwil ma w sobie jakąś magię. Coś, co trwa wiecznie, z czasem
zaczyna nudzić, dlatego tak piękne w życiu są pojedyncze
momenty. Gdyby się jeszcze dało zamknąć je w słoiku i oglądać
zawsze wtedy, gdy akurat brakuje wsparcia… Gdy zamiast
słońca chlupie w butach. Albo gdy ptaszek wypadł z gniazda.
– Boli – mówi Ola i ciągnie mnie za rękę.
Moja mała, niespełna dwuletnia córka stoi pochylona i
wskazuje na ptaszka palcem. Raczej nic go już nie boli, ale
przecież nie możemy go tak tu zostawić. Zawijam więc ptasie
truchełko w chusteczkę, starając się na nie nie patrzeć (dzieci
jakoś nie mają z tym problemu), a potem razem kopiemy dołek i
zasypujemy ptaszka ziemią. Pamiętam, jak kiedyś w
dzieciństwie w podobny sposób chciałam pochować zwłoki
dżdżownicy, ale moja mama nie pokonała własnego obrzydzenia
i oznajmiła, że dżdżownica nie będzie mieć pogrzebu.
Chyba byłam zawiedziona.
– Boli – mówi znowu Ola.
– On teraz śpi i pewnie niewiele czuje.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin