29 Romans z szejkiem - Stephens Susan - Kochanka króla.pdf

(595 KB) Pobierz
Susan Stephens
Kochanka króla
Cykl: „Romans z szejkiem" - 29
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Ukryła się za skałami, obserwując mężczyznę wychodzącego z morza. Beth
Tracey Torrance - spokojna ekspedientka z Liverpoolu - przycisnęła się do skał,
nagrzanych od gorącego słońca.
Znajdowała się w pustynnym królestwie Q'Adar, gdzie mężczyźni jeździli na
wielbłądach i nosili broń. Chyba zwariowała,
że
siedzi w tym skwarze na skałach
niczym manekin na wystawie. Koleżanki ujęłyby to dosadniej. Jednak coś ją cią-
gnęło do tego mężczyzny. Może zwykła ciekawość? Po powrocie do domu miała
zdać szczegółową relację.
Wychyliła się, aby przyjrzeć się uważniej. Kiedy indziej odwróciłaby wzrok,
ponieważ był nagi, ale tu - na pustyni - nic nie wydawało się jej realne.
Ten muskularny człowiek o królewskiej postawie musi być dumnym synem
tego narodu. Rzadko kiedy miała okazję widzieć mężczyznę tak przystojnego,
że
zapierało dech w piersiach.
Koleżanki z Khalify - luksusowego domu towarowego, gdzie pracowała -
nigdy by nie uwierzyły. I tak już zaskoczyła je wiadomością,
że
nagrodę za zdoby-
cie tytułu Ekspedientki Roku stanowi nie tylko wycieczka do pustynnego króle-
stwa, lecz również zaproszenie na Bal Platyny i Diamentów. Była to uroczystość z
okazji trzydziestych urodzin władcy, a zarazem jego koronacji. Szejk był właścicie-
lem Khalify i wielu innych dochodowych inwestycji.
Nigdy nie spotkała szefa - pana Khalify Kadira. Bardzo ją podniecał fakt,
że
odtąd znany będzie jako Jego Wysokość. Pełny tytuł brzmiał Jego Wysokość Khali-
fa Kadir al Hassan - Szejk Szejków, Ten, Który Niesie
Światło
Narodowi.
Zupełnie jak w bajce... - pomyślała, przypatrując się mężczyźnie znikającemu
za skałami.
A teraz ona - Beth - ma się spotkać z Szejkiem Szejków, aby przyjąć z jego
Dlaczego nigdy nie mam aparatu, kiedy go potrzebuję? - pomyślała.
RS
rąk nagrodę. Czy powinnam się ukłonić, czy dygnąć? Ciasna suknia bardzo utrud-
nia ruchy, więc chyba lepiej się ukłonić, kiedy go zobaczę. Zobaczę! Ona, prosta
dziewczyna, ma spotkać szejka! O niczym nie myśli od wielu tygodni! A teraz jakiś
mężczyzna z plaży całkowicie przysłonił wyśnione spotkanie!
Wtuliła się mocno w kamienie, przymknęła oczy i poczuła,
że
się rozpływa w
duszy. Pal licho szejka! Nigdy nie zdoła zapomnieć tego nagiego mężczyzny!
Raczej wyczuł obecność intruza, niż go wypatrzył. Przeszkolenie w służbach
specjalnych okazało się niezwykle przydatne. Szósty zmysł, który wykształcił w
wojsku, ocalił mu kilkakrotnie
życie
oraz dopomógł mu w interesach. Swoje obroty
mógł przyrównać do zysków pochodzących z wydobycia ropy, obficie występują-
cej na tych terenach. Większość szejków nie pracowała, ale jaka to satysfakcja
żyć
z pieniędzy zarobionych przez innych? Miał w sobie niespożytą energię, ciągle
szukał nowych wyzwań. Teraz przyjął na swoje barki zadanie swojego
życia:
ocalić
ojczyznę od katastrofy.
Khalifa Kadir al Hassan - Szejk Szejków, wyprostował się dumnie i spojrzał
w rozgrzane
żarem
niebo. Czuł się silniejszy niż kiedykolwiek, gotów podjąć nowe
wyzwanie.
Był absolutnie wspaniały! Gdyby tylko odwrócił się nieco w prawo...
Nie. O czym ona myśli?!
Rozgorączkowana, przypatrywała się nagiemu mężczyźnie. Nie mogła się
opanować. Odetchnęła z ulgą, kiedy się odwrócił plecami. Oby nie odwrócił się
znowu, bo wtedy Beth przepadnie z kretesem. W
życiu
nie znajdzie takiego faceta!
Nigdy! Obejrzała go dokładnie! Był tak blisko... A było na co patrzeć... Nie przy-
krył się ręcznikiem, choć rozłożył go na skałach kawałek dalej. Jakie to szczęście,
że
idąc po swoje rzeczy, nie musiał obok niej przechodzić. Mogła się bezpiecznie
przypatrywać z kryjówki. Musi zapamiętać każdy szczegół jego ciała, by opowie-
RS
dzieć wszystko przyjaciółkom.
Niewprawne oko oceniłoby,
że
szejk nie zważa na czyhające wokół zagroże-
nia. Jednak on nigdy nie uważał niczego za pewne, zwłaszcza gdy w grę wchodziło
własne bezpieczeństwo. Długie lata spędził za granicą i ciągle nie był pewien wielu
rzeczy w kraju. Wrócił na prośbę pozostałych szejków, którzy błagali, by został ich
przywódcą. Gotów był służyć ojczyźnie jak najlepiej.
Życie
przygotowało go na
wszelkie niespodzianki, może tylko poza pomysłami kobiet. Jego inwestycje pla-
sowały się w
światowej
czołówce. Nie było nic, co by rzucało na niego choćby cień
niesławy i powątpiewał, czy kiedykolwiek to nastąpi, gdyż rzadko kiedy dawał się
porwać emocjom. Miał głębokie poczucie odpowiedzialności i skoro już zaakcep-
tował to nowe wyzwanie, nie zawiedzie pozostałych szejków, lekkomyślnie wy-
stawiając się na
żer
plotkarzy.
Idąc w kierunku ręcznika, dostrzegł kątem oka kosmyk złocistych włosów
niknących za skałami. To potwierdziło jego przypuszczenia - nie groziło mu po-
ważne niebezpieczeństwo. Gdyby dziewczyna była agentką służb specjalnych, już
by wykonała jakiś ruch. Paparazzi? Zauważyłby odbicie obiektywu w słońcu. Nie,
to turystka.
Powolnie ocierał twarz ręcznikiem. Nie
śpieszył
się, gdyż wiedział,
że
w ten
sposób uśpi jej czujność. Mógł czekać, ile dusza zapragnie. I tak mu nie ucieknie.
Stał na drodze do pałacu, pozostawały jej tylko ocean i bezkresna pustynia.
Z czasem skwar wygna ją z kryjówki, a on po kąpieli czuł się wypoczęty.
Pływał cały dzień, najpierw w pałacowych basenach, a teraz w oceanie. W ten spo-
sób uciekał od
świata
i kłopotów. Potrzebował przestrzeni. Pod jego nieobecność
Q'Adar zaczął przypominać przeżartego rozleniwionego grubasa. Zamierzał to
zmienić, umacniając gospodarkę i podcinając macki korupcji. Może mu to zająć
lata, lecz nie wątpił,
że
mu się powiedzie.
To,
że
komuś udało się zwieść królewskich ochroniarzy, to tylko dowód na
RS
nieudolne funkcjonowanie państwa. Jako doświadczony biznesmen starał się jed-
nak nie krytykować, nim całkowicie rozezna się w sytuacji. Bo niby czym było
państwo, jak nie sprawnie zarządzaną firmą, której szef dba o interesy pracowni-
ków? Na ironię zakrawał fakt,
że
szejkowie wybrali go, by im przewodził, ze
względu na jego nieskazitelną reputację. Prasa branżowa okrzyknęła go bez-
względnym i nieprzejednanym. I rzeczywiście taki był w stosunku do pracowni-
ków. Nie lekceważył dobrobytu pięćdziesięciu tysięcy ludzi. Bronił ich tak, jak je-
go przodkowie walczyli niegdyś o swoje terytoria.
Jednak w tej chwili musi się zająć tą kobietą. Będzie stanowić doskonały
przykład nieuwagi ochrony. Postanowił zajść ją od tyłu. Dziewczyna myśli,
że
się
od niej oddala, a tymczasem zbliża się do niej z każdym krokiem.
Kiedy się tak skradał, uderzyło go niesamowite piękno ojczyzny. Pustynna
kraina oferowała wiele podniet i z
łatwością
można było się tu zapomnieć. W Księ-
życowym
Pałacu czekał na niego ogromny przepych. Mury siedziby zdobiły złote
liście, a drzwi wysadzane były szlachetnymi kamieniami. Wszechobecny zapach
pachnideł przywodził na myśl rozkosze cielesne, a rozbrzmiewająca w komnatach
słodka muzyka stanowiła balsam dla uszu.
Jedynie matka zakłócała ten idylliczny obrazek. W nadziei,
że
syn się wkrótce
ożeni, sprosiła na uroczystość koronacji najpiękniejsze kobiety z całego
świata.
Nie
zabrakło
żadnego
dworu. Zamiary królowej bardzo były na rękę skorumpowanym
szejkom. Nie obchodziło ich, kim będzie
żona
władcy, o ile tylko Khal zostawi ich
w spokoju. Niestety nie rozumieli,
że
jego kochanką jest praca, a w tej pustynnej
krainie było mnóstwo do zrobienia.
Przypatrywała się mężczyźnie wycierającemu twarz. Fascynował ją, a zara-
zem niepokoił. Coś w jego obojętnej postawie podpowiadało jej,
że
ma się czego
obawiać. Może wiedział,
że
obserwuje go zza skał? Może próbował się wyciszyć i
wsłuchać w samego siebie? Podniósł twarz ku słońcu. Wiatr bawił się jego ciemną
RS
Zgłoś jeśli naruszono regulamin