W szkole Dmowskiego - Tadeusz Bielecki.pdf

(9581 KB) Pobierz
Tadeusz Bielecki
W SZKOLE
D
m o w sk ieg o
szkice i wspomnienia
Wstęp do wydania krajowego
Wiele suwerennych, demokratycznych krajów Europy skła­
da się z kilku narodów. Przykładami mogą być Szwajcaria lub
Wielka Brytania. Wielka Brytania była przez wieki krajem trzech
narodów: Szkotów, Walijczyków i zamieszkujących wyspę na po­
łudnie od „Muru Hadriana” Anglików. Czwartym narodem była
Irlandią ale po upływie blisko sześciu wieków angielskiej okupa­
cji, powstaniami wywalczyła swą niepodległość.
Państwami jednonarodowymi są Hiszpania, Włochy,
a przede wszystkim Francja. O takim modelu jednonarodowego,
suwerennego i demokratycznego państwa marzył Roman Dmow­
ski. Nie miało to nic wspólnego z narodowym socjalizmem czy fa­
szyzmem stworzonym przez socjalistę Mussoliniego. Takie wy­
naturzenia powstawały znacznie później, po I wojnie światowej,
a w Polsce próbowały to naśladować tylko — jak mawiał Prezes
Bielecki — „odpryski”, formowane przez „ONR” i „Falangę”.
Polską tak jak Hiszpania z Baskami, miała problemy z olbrzymią
mniejszością żydowską. Asymilacja tej mniejszości była bardzo
powolna, ponieważ pod koniec XIX wieku „czarna sotnia” przy­
musowo przesiedliła blisko milion Żydów z carskiej Rosji do za­
boru na terenach polskich. Niemniej asymilacja trwała. Znany
działacz narodowy Stanisław Stroński był pochodzenia żydow­
skiego. Okupacja niemiecka zmieniła zupełnie stosunek Stronni­
ctwa Narodowego do mniejszości żydowskiej. Pamiętam naszą
koleżankę, łączniczkę z kompanii „Aniela”, Baśkę Kirkowskąvel
Halinę Kipman poległą 15 września 1944 r. na Mokotowskiej 41
wraz z 15 innymi żołnierzami z tej samej kompanii. Chowaliśmy
wszystkich na dziedzińcu Biblioteki na Koszykowej.
Zarówno „Pan Roman” jak i jego następca — wybrany jesz­
cze przed wojnąw Polsce— dr Tadeusz Bielecki, byli politykami,
W szkole Dmowskiego
zdecydowanie przeciwnymi wszelkim monopartiom, a już tym
bardziej idei „wodzów”. Akceptacja własnej organizacji wojsko­
wej wynikała z potrzeby chwili i Narodowa Organizacja Wojsko­
wa została podłączona do AK kompaniami. (Wyjątkiem była
Warszawa gdzie zwiększono wielkość do trzech batalionów).
Scalenie NOW z AK nastąpiło już w 1942 roku.
Ostatnią ważną działalnościąpolitycznąBieleckiego na emi­
gracji był jego sprzeciw wobec podpisania paktu Sikorski-Majski
30 sierpnia 1941 roku. Czas, gdy Niemcy byli na przedpolu Mos­
kwy, był jedyną okazją uzyskania bardziej precyzyjnych obietnic
ze strony Stalina. Niestety, gen. Sikorski nie posłuchał tych rad
i Prezes Bielecki był wyklęty przez Generała, aż do jego zgonu.
Dalszy udział Bieleckiego upodabnia Go do innych niepodległoś­
ciowych działaczy emigracyjnych. Wiek i stan zdrowia spowodo­
wały, że zrezygnował ze swej prezesury i stał się, zgodnie z tra­
dycją „Virylistą” w Komitecie Politycznym Stronnictwa Naro­
dowego. Jak wielu innych emigrantów, czekaliśmy na inicjatywy
z Kraju w nadziei, że uda nam się jakoś im pomóc.
Książka „W Szkole Dmowskiego” wyszła drukiem w 1968 r.
w Londynie. Na wznowienie jej wydania nie było chęci u jednych
lub pieniędzy u innych krajowych spadkobierców idei narodowej.
Z tej przyczyny jedynym wyjściem była całkowita subwencja. Tę
subwencję podjąłem przede wszystkim sam jako pamiątkę po
moim starszym, poległym Bracie, który był do czasu Powstania
Warszawskiego Redaktorem „Młodej Polski”, organu młodzieżo­
wego SN. Dlatego też Jemu i jego zmarłym i poległym kolegom
z tej redakcji poświęcam pierwsze krajowe wydanie książki Bie­
leckiego. Do tej inicjatywy dołączyli się także koledzy z b. Komi­
tetu Politycznego: E. Długoszewski, W. Leitgeber, W. Netter
i A. Tybulewicz, za co składam im serdeczne podziękowanie.
Kazimierz Zbirohowski-Kościa
Londyn, kwiecień 2000 r.
8
SM P
Od autora
Zebrane w niniejszym tomie szkice i wspomnienia pisane były
różnymi łaty: jedne przed wojną drugie po wojnie, a główny zrąb
w ostatnich czterech latach. Chociaż powstawały osobno, stano­
wią razem całość, obejmującą żywot i dzieło Romana Dmowskie­
go od pierwszych wystąpień aż do zgonu.
Poza rozrzuconymi wzmiankami nie ma odrębnego szkicu
o konferencji paryskiej. Tłumaczy się to tym, że nie miałem no­
wych materiałów do historii traktatu wersalskiego, a nade wszyst­
ko dlatego, że istnieją gruntowne opracowania tego okresu, ja k
Romana Dmowskiego „Polityka polska i odbudowanie państwa ”,
Mariana Seydy „Polska na przełomie dziejów ” i Stanisława Ko­
zickiego „Sprawa granic Polski na konferencjipokojowej w Pary­
żu ”, żeby wymienić pozycje główne.
Starałem się moje sądy i oceny udokumentować. Stąd posłu­
guję się często tekstami drukowanymi lub rękopiśmiennymi oraz
ustalonymi faktami. Uważam bowiem, że uogólnienia historycz­
ne, nie oparte na dokładnej znajomościposzczególnych epizodów,
przechodzą łatwo w fantazjowanie, w abstrakcję i mijają się nie­
raz z prawdą. Tymczasem dziejopisarstwo, tak ja k je się pojmuje
w świecie naszej cywiłizacji, to przede wszystkim szukanie i od­
krywanie prawdy bez żadnych upiększeń czy propagandowych
przeinaczeń.
Proszę zatem Czytelnika, aby sam wyciągał wnioski z opisy­
wanych wydarzeń i — jeżeli nawet odrzuca moje, skąpe zresztą,
oceny
żeby się przynajmniej zgadzał z faktam i i źródłami. Wy­
9
W szkole Dmowskiego
maga to samodzielnego wysiłku umysłowego, ale zarazem daje
poczucie współdziałania z autorem.
Wreszcie chciałbym wyznać, że w czasie pisania tych szkiców
i wspomnień przyświecało mi stare, chińskie przysłowie:
„Patrz
w
przyszłość, ale nie zapominaj o przeszłości, bo bez
przeszłości nie masz przyszłości
Zgłoś jeśli naruszono regulamin