Steve Berry - Tajemnica grobowca.doc

(4425 KB) Pobierz

Steve Berry

 

 

 

Tajemnica grobowca

 

 

 

Dedykuję Pam Ahearn i Markowi Tavaniemu,

dzięki którym spełniają się marzenia

 

 

 

 

 

Podziękowania

 

Pisząc każdą książkę, poznaję kolejnych wspaniałych ludzi w Random House. I tym razem było podobnie. Tak więc Ginie Centrello, Libby McGuire, Cindy Murray, Kim Hovey, Christine Cabello, Beck Stvan, Carole Lowenstein oraz wszystkim w Dziale Promocji i Sprzedaży składam szczere i z serca płynące podziękowania. Kłaniam się nisko Laurze Jorstad, która adiustuje wszystkie moje powieści. Żaden pisarz nie mógłby życzyć sobie bardziej profesjonalnego zespołu współpracowników. Wszyscy bez wyjątku jesteście po prostu najlepsi.

Podziękowania specjalne należą się przemiłym ludziom z Akwizgranu, którzy z niesłychaną wprost cierpliwością odpowiadali na moje niezliczone pytania. Wdzięczność jestem też winien Ronowi Chamblinowi, właścicielowi Chamblin Bookmine w Jacksonville na Florydzie, gdzie od lat prowadzę większość swoich badań. To niesamowite miejsce. Ron, dziękuję, że je stworzyłeś. Dziękuję również za wgląd - jak to się mówi w dalekiej Australii - naszej australijskiej mamie Kate Taperell.

Książkę dedykuję mojej agentce Pam Ahearn i mojemu redaktorowi Markowi Tavaniemu. Pam wzięła mnie pod swoje skrzydła w 1995 r. i w ciągu siedmiu kolejnych lat osiemdziesiąt pięć razy usłyszała od wydawców odmowę opublikowania mojej książki. W końcu jednak znalazła tego właściwego. Godna podziwu cierpliwość. No i Mark. Mam szczęście, że zgodził się zająć zwariowanym prawnikiem, któremu zachciało się pisać książki.

Ale ostatecznie wszyscy przetrwaliśmy.

Pam i Markowi zawdzięczam tyle, że i najdłuższego życia nie wystarczyłoby, żeby się im odwdzięczyć.

Dziękuję.

Za wszystko.

 

Opowiedz mi swoją przeszłość, a ja powiem ci,

jaka będzie twoja przyszłość.

Konfucjusz

 

Starożytni mistrzowie byli subtelni

i elastyczni, tajemniczy i wszechstronni.

Ich umysły były zbyt głębokie, by je pojąć.

Ponieważ byli niezgłębieni,

Można ich opisać tylko w przybliżeniu.

Niezdecydowani jak człowiek brodzący zimą w strumieniu,

Niepewni jak ktoś, kto obawia się swoich sąsiadów,

Ostrożni i powściągliwi jak gość,

Ulegli jak lód w chwili topnienia,

Prości jak nieobrobiony blok.

Lao-Cy (604 r. p.n.e.)

 

Kto dom swój niepokoi - wiatr odziedziczy.

Księga przysłów 11,292

 

 

 

Prolog

Listopad 1971

 

Rozległ się dźwięk syreny alarmowej i Forrest Malone natychmiast wzmógł czujność.

- Głębokość? - zawołał.

- Sześćset stóp.

- Co jest pod nami?

- Jeszcze dwa tysiące stóp lodowatej wody.

Omiótł wzrokiem konsolę kontrolną, wskaźniki i termometry. W niewielkim pomieszczeniu centrali dowodzenia po prawej siedział sternik, a z lewej wciśnięty
w kąt - operator sterów głębokościowych. Obydwaj mężczyźni nie odrywali dłoni od drążków. Lampka kontrolna sygnalizowała problemy z zasilaniem.

- Zwolnij do dwóch węzłów.

Oktem lekko szarpnęło. Alarm nie przestawał wyć. Zapadła ciemność.

- Panie kapitanie, raport z komory reaktora. Poszedł bezpiecznik na jednym z prętów.

Wiedział, co się stało. Mechanizmy wbudowane w to wybuchowe ustrojstwo spowodowały, że reszta prętów wpaa do rdzenia - reaktor został awaryjnie wyłączony. W tej sytuacji mieli tylko jedno wyjście.

- Przełączyć na akumulatory.

Zabłysło przyćmione oświetlenie awaryjne. Wszedł jego mechanik, Flanders, dokładny i rzetelny specjalista, na którym mógł polegać.

- Mów, Tom.

- Nie mam pojęcia, jak źle to wygląda ani ile potrwa naprawa, ale musimy zmniejszyć pobór mocy.

Takie sytuacje zdarzały się już wcześniej, i to kilka razy, więc wiedział, że akumulatory mogą zastąpić reaktor nawet przez dwie doby pod warunkiem, że będą oszczędni. Przeprowadzali z załogą rygorystyczne ćwiczenia symulujące takie zdarzenie. Problem w tym, że po awaryjnym wyłączeniu reaktora, jak mówi instrukcja,
w ciągu godziny należy go ponownie uruchomić, a jeśli się nie uda, okręt powinien jak...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin