Marokanskie slonce - Adriana Rak.pdf

(2077 KB) Pobierz
Copyright © by
Adriana Rak
Wydawnictwo WasPos, 2018
Redakcja i korekta
Aneta Grabowska
Wydawnictwo WasPos
Projekt okładki
pixabay.com - bngdesings
Wydawnictwo WasPos
Skład i łamanie
Wydawnictwo WasPos
Wydanie I
ISBN 978-83-66070-25-7
Wydawnictwo WasPos
Warszawa, tel. 517-315-854,
kontakt@waspos.pl, www.waspos.p
Dla Ciebie, Witek,
a także ze szczególną dedykacją dla moich teściów
Ewy i Stanisława Rak
w podziękowaniu za to, że dzięki Wam
istnieje ktoś tak wspaniały,
jak,
MÓJ MĄŻ.
1.
MARYSIA
Lot do Hamburga jest opóźniony o godzinę – powiedziała beznamiętnie
staruszka do mężczyzny siedzącego obok mnie w gdańskiej poczekalni, który
z pewnością był jej mężem. No świetnie! W takim tempie to ja na pewno nie
zdążę na wieczorną zmianę do baru. Pierwszy dzień w nowej pracy i już
spóźnienie. Ciotka mnie zabije – pomyślałam i pospiesznie wyciągnęłam z
torebki telefon, aby napisać do niej SMS–a z informacją, że lot się opóźnia.
Na pewno nie będzie zadowolona. Znam ją i wiem, co może teraz czuć. Tym
bardziej, że z dnia na dzień musiała ratować mi tyłek i szukać pracy. I tak już
kolejny raz. Moje życie bowiem od zawsze było pasmem samych udręk i
problemów. Za kilka miesięcy skończę dwadzieścia dwa lata i jak dotąd nie
byłam szczęśliwa. Czy to normalne? Nie wiem, bo nie mam pojęcia, co to
znaczy normalność. Pochodzę z patologicznej rodziny, więc co ja tam mogę
o tym wiedzieć. No właśnie. Nic.
Miałam siedem lat, kiedy moja własna matka postanowiła zostawić mnie
swojej matce i wyjechać w nieznane, nie tłumacząc mi niczego. Dopiero
będąc nastolatką, dowiedziałam się, jak było naprawdę. Co najlepsze,
usłyszałam to przez przypadek. Akurat tamtego dnia wróciłam szybciej ze
szkoły. Pamiętam, że padał deszcz, a ja nie miałam ani bluzy z kapturem, ani
parasolki, więc biegłam przed siebie ile sił w nogach. Po kilku minutach
wbiegłam do domu i usłyszałam coś, czego zapewne nigdy nie miałam
usłyszeć.
– Ty nigdy nie powinnaś zostać matką! – grzmiała babcia, szlochając i
patrząc wprost w oczy mojej matki, która stała naprzeciwko niej. – Po co ty
w ogóle przyjeżdżasz? Tylko mącisz ciągle w głowie naszej Marysi i potem
uciekasz! A ona zostaje sama! Ile razy już ją skrzywdziłaś? Mało ci? –
krzyczała bez opamiętania, płacząc coraz mocniej. – Nigdy więcej tutaj nie
przyjeżdżaj, skoro nie masz zamiaru nawet spotkać się z własną córką! Tylko
faceci ci w głowie! Co nie przyjedziesz, to ciągle jakiś nowy! Ileż można,
Magda? Czy ty nie rozumiesz, jakim jesteś pośmiewiskiem? Marysia jest
coraz starsza i z pewnością dojdą do niej w końcu słuchy o tym, jak to
zagranicą jej matka się prowadzi. Co kilka miesięcy inny facet! Jak tak
Zgłoś jeśli naruszono regulamin