Lekcja 7 – Szczęście – czyli – Z Atlantydy do Arkadii.doc

(1932 KB) Pobierz
Żydzi Uknuli Holokaust Ormian

Lekcja 7 – Szczęście – czyli – Z Atlantydy do Arkadii

 

(ARkadzieji, ARa-ku-Dawii, D-ARii. Siel-Lanki)

 

Słowiańskie Odrodzenie - https://www.youtube.com/watch?t=451&v=0PNR09cA0uU

 

Siedem – Sedem – Sedam – Sedym – Sedm – Sjem (Siem) – Śdm (Śjedm) – Sim – Sjö – Seiste – Seitsemän – Sajs – Sete – Sata – Sed – Si – Syv – Shvidi – Seven – Siben – Saba – șapte – Sept – Septyni – Septiņi – Septem – Eppta – 7.

 

Ten ciąg w zakresie wymowy a nie zapisu można przeprowadzić przez wszystkie języki aryjskie oraz kilka innych ważnych języków (jak chiński-kutajski, tajski czy suahili) uważanych za zupełnie niearyjskie. Najprawdopodobniej najbliższym i najczystszym określeniem dla pra-aryjskiego słowa przypisanego do tej czerty i do tej taji jest znaczenie/określenie polskie: siedem. Najczystszym źródłem, z którego czerpać można archaiczną wiedzę zawartą w fonetycznych i pisanych zasobach języków aryjskich okazuje się bowiem polszczyzna. Że tak właśnie jest przekonują nas coraz liczniejsi lingwiści i etymolodzy. Wiem, że wielokrotnie mówiono wam coś odwrotnego – że to polszczyzna jest wtórna, a większość naszych słów związanych z kulturą, religią i cywilizacją jest pożyczkami z łaciny, greki i niemieckiego. Tego uczą w polskich szkołach, ale wierzcie mi że te szkoły pracują wciąż według programów narzuconych nam przez kolonizatorów Polski – obecnie są to programy zbudowane według wiedzy (“nauki”) niemieckiej.

 

Okazuje się, że nic podobnego, a za profesorem Witoldem Mańczakiem, twierdzącym tak od już niemal 30 lat językoznawcą z Uniwersytetu Jagiellońskiego, podążają dzisiaj coraz liczniej naukowcy z różnych innych dziedzin. Odosobnionych i nielicznych uczonych, którzy po 1989 roku przetrwali przy swoich poglądach, uważanych przez ostatnie 20 lat za niemodne ale i nieprawdziwe (bo niezgodne z “nauką” niemiecką), niespodziewanie w 2009 roku wsparła swoimi odkryciami nauka ścisła, jaką jest genetyka. Genetyka odkryła bowiem przy badaniu haplogrup Y-DNA, iż Słowianie od co najmniej 10.000 lat przebywają w Europie nad Dunajem i Adriatykiem, a od 5000 lat nad Łabą, Wisłą i Dnieprem. Przebywają tutaj w sposób ciągły - bez zakłóceń spowodowanych całkowitym wybiciem czy wymarciem. Te odkrycia rewolucjonizują spojrzenie dotychczasowe na archeologię i jej odkrycia oraz na prace językoznawcze wśród uczonych myślących nowocześnie i uwzględniających w swych pracach odkrycia genetyki.

 

Obecnie na forach lingwistycznych i historycznych, na forach religioznawczych, antropologicznych i etnograficznych wywodzi się coraz częściej imiona bóstw i określenia funkcjonujące w mitologiach indoeuropejskich od mian słowiańskich. Stamtąd też zaczyna się wywodzić coraz liczniejsze podstawowe słowa związane z rozwojem cywilizacji i kultury określające przedmioty i pojęcia takie jak: koło, radło, żyto, ryż, chata, wóz, krowa, mleko, mąka, mleć, budować czy wić.

 

Zatem jest raczej odwrotnie – duża liczba słów wywodzi się nie z tych trzech języków kanonicznie uznawanych dotąd przez naukę za kreatorów kultury Zachodu i cywilizacji w ogóle, lecz z dawnego języka aryjskiego, wspólnego wszystkim Indoeuropejczykom. Jednocześnie okazuje się jednak, że ten język hipotetyczny, odtworzony w gabinetach uczonych – język indoeuropejski, czyli aryjski jest najbliższy językom słowiańskim. Można go wręcz nazwać prasłowiańskim, a posługiwała się nim niegdyś cała Scytia Europejska i Azjatycka – od Atlantyku (Bretonia i Brytania) po Pacyfik (Kamczatka i Toharystan w Chinach). Zatem język “aryjski” równa się “scytyjski (skołocki)” a to równa się językowi “prasłowiańskiemu”. Ze zmieszania języka Dawijczyków (Dawan-Drzewian-Durzyńców – zwanych też Wenetami) czyli Staroeuropejczyków haplogrupy I2 oraz Prasłowian (Ariów = Skołotów – R1a1) powstała Słowiańszczyzna i języki Słowian. Najbliższy tego aryjskiego, czyli prasłowiańskiego (skołockiego, scytyjskiego) z języków słowiańskich jest zaś, jak wszystko wskazuje, język polski.

 

Współczesna nauka dotarła w chwili obecnej do odkrycia Słowiańszczyzny, czyli do Atlantydy – świata rozciągniętego niegdyś – 10.000 i 5.000 lat temu, pomiędzy Atlantykiem a Pacyfikiem – na północy Eurazji – do świata Słowian. Stamtąd czyli STĄD pochodzimy, bo stamtąd a więc STĄD, są nasi genetyczni przodkowie – krew z krwi – temu nie da się zaprzeczyć. Wyszliśmy z Atlantydy, lecz dokąd zmierzamy, czy do Arkadii, Krainy Szczęścia czy do Siel-Lanki? Być może, ale są jednak pewne warunki konieczne, które trzeba spełnić, aby tam dotrzeć.

 

https://bialczynski.files.wordpress.com/2012/09/thaw-by-bob-eggleton.jpg

 

Co język polski ma wspólnego ze szczęściem?! Co w ogóle język ma do szczęścia?

Szczęście

W poprzedniej Lekcji Szóstej nawiązaliśmy do pojęcia Szczęścia słowem/określeniem – sześć – czertą i tają, która symbolizuje akt narodzin i znaczenie “sz-część”. Z-częśczenie to akt oddzielenia się, czyli oderwania od całości (od zbioru nienarodzonych bytów po stronie Weli czyli – Prawi).

 

Tak, już narodziny, których symbolem jest 6 (sześć, część, cześć, zczęść), są szczęściem i są czczone przez wszystkich ludzi na Ziemi, niezależnie od tego jaką wyznają oni religię i czy ją w ogóle wyznają. Ten akt – narodzin w znaczeniu “przejścia na stronę materialnego świata i życia”, w znaczeniu “oderwania się od świadomości niematerialnej” i wcielenia jej w byt jednostkowy w świecie materialnym jest uprzedmiotowieniem i urzeczowieniem czyli urzeczywistnieniem materialnym świadomych bytów eterycznych. Taja i czerta związana z “6″, czyli szóstym aktem, szóstym krokiem, szóstym kręgiem – ożywieniem materialnym, nie jest jednak symbolem szczęścia. Oddzielenie od jedności ze Świadomościami Niematerialnymi i Nadświadomością – stanowiącymi Jedń, jest oderwaniem od bytowania niematerialnego i nie jest uznawane za akt “szczęśliwy”, za “spełnienie” w kontekście Wieczności. To akt powodujący odmianę i powołanie do świata materialnego, w którym trwa nieustająca nauka, kształtowanie Świadomości. Wydaje się, że pełnią szczęścia powinna być zatem Jedń czyli owa jedność po Drugiej Stronie Bytu – w Prawii.

 

Lecz symbolem szczęścia powszechnie uznanym i powszechnie jako taki przyjmowanym przez Ludzi na Ziemi jest siódemka – 7 – Siedem. Dlaczego?

 

Siedem Szczęśliwych Bóstw Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej daje początek nieskończonym siódemkom szczęśliwym, nie tylko tym z aryjskiego świata. W innym miejscu tego blogu kiedyś już pisaliśmy o podobieństwie 7 japońskich bogów szczęścia do ich 7 aryjskich odpowiedników. Podobieństwie tak daleko idącym, że do dzisiaj pobrzmiewa w ich japońskich imionach prasłowiański rdzeń znaczeniowy.

 

Czym zatem jest szczęście lub co jest szczęściem, skoro Człowiek obserwując uważnie i wnikliwie Przyrodę i Wszechświat oraz czerpiąc swym boskim pierwiastkiem z boskich przekazów Światła Świata nie identyfikuje tego pojęcia z symbolem Życia (6), ani z symbolem Pełni (8), ani z symbolem Prawii i Nawii (9).

 

Odpowiedź na to pytanie jest fundamentalna, zwłaszcza jeśli się zauważy, że dwie wielkie religie uznawane dzisiaj za jedne z najważniejszych wykształconych w dziejach przez ludzkość systemów filozoficznych, skupiają prawie całą swoją uwagę i moc na walce z cierpieniem – odwrotnością szczęścia. Mówię tutaj o buddyzmie i o taoizmie, które uznawane są za filozoficzne zwieńczenie Wiary Przyrodzonej, która jak to już wielokrotnie na tym blogu udowodniliśmy, jest jednością na całym Świecie, jest naturalnym (przyrodzonym) człowiekowi systemem wierzeń zrodzonych z obserwacji Świata Rzeczywistego, a nie opartym na objawieniach, dogmatach i niezmiennych kanonach.

 

Świadomość wydaje się być nierozerwalnie związana z odczuciem Szczęścia i Cierpienia. Buddyzm, a właściwie jego mistrzowie wynaleźli i udoskonalili system kroków uwalniających człowieka od osobistej jednostkowej świadomości po to, by mógł on spojrzeć na świat i siebie z innego punktu widzenia – zewnętrznego w stosunku do własnego ego i by mógł się dzięki temu oderwać od cierpienia i doznać szczęścia, wpierw Oświecenia duchowego, a potem Nirwany – złączenia z Istotą Boską tj. Kosmiczną Energią/Nadświadomością. Czy ten stan złączenia z bogami/mocami/energiami Wszechświata-Wszechświatów, Rzeczywistości (Światła Świata), może człowiek/Świadomość zamknięta w materialnym ciele, uznać za Cel i osiągnąwszy go poczuć się SZCZĘŚLIWĄ? Tak, osiągnięcie jedności z Bogami jest szczęściem – lecz z chwilą osiągnięcia celu poczucie szczęścia zajmuje Spełnienie – Pełnia zaś szczęścia nie daje. Pełnia jest jak sytość, a szczęście to nieustający ruch, działanie. Ludzie często mylą sytość i błogość – Pełnię ze Szczęściem. Kiedy są głodni myślą, że szczęśliwi będą napełniając brzuch do syta, lecz tak naprawdę poczucie przyjemności i szczęścia daje proces nasycania – a sama sytość, czyli pełnia, jest stanem bezruchu, senności, apatii – patrzeniem wstecz, upajaniem się dziełem dokonanym – procesem nasycania.

 

Buddyzm i taoizm skupiają się na likwidacji poczucia cierpienia poprzez rozwój świadomości istnienia boga i umożliwienie złączenie z nim. Nie będziemy tego oceniać – to było właściwe i jest właściwe dla wielu osób/świadomości, dla których realizacja indywidualna i egotyczna, jednostkowa jest egzystencjalnym celem bytowania materialnego. Oświecenie jest niezbędnym krokiem, aby jednostka mogła uzyskać pełny ogląd Świata i Rzeczywistości, krokiem do którego każda Istota Świadoma powinna dążyć. Gdyby jednak osiągnięcie tego stanu uznać za oczywisty cel egzystencji materialnej to w momencie osiągnięcia owego stanu należałoby popełnić samobójstwo, oderwać się od cielesności i materii. Buddyzm i taoizm oczywiście rozwiązują ten problem, lecz rzecz nie w tym by rozwiązać problem filozoficznie, ale by dać Człowiekowi praktyczną drogę (PRAKTYKĘ ŻYCIA) doprowadzającą do szczęścia jednostkę/świadomość zmaterializowaną, świadomość w materialnym ciele. Jednostka to Ciało+Świadomość (materialna Jedność ożywiona), a nie Świadomość (bezcielesna, eteryczna)+Ciało (fizyczne, bezużyteczne, przeszkadzające). Już na pierwszy rzut oka widać, iż w tej drugiej wizji Jednostki (człowieka) jest głęboka Nierównowaga – dysharmonia, nie-uk-ładność.

 

Niepotrzebne nam na Ziemi kolejne klasztory pełne oderwanych od PRAKTYKI ŻYCIA mnichów i mniszek. Pozwolimy sobie mieć inne zdanie niż taoizm i buddyzm w kwestii spełnienia istot materialnych i osiągnięcia przez nie szczęścia. Pozwolimy sobie widzieć Szczęście Człowieka/Świadomości w spełnianiu innego – nieosobistego celu, w działaniu na rzecz Wspólnoty Ludzi i Przyrody, a więc we współdziałaniu Świadomości Człowieka ze Świadomością Planety-Gaji (Matki Ziemi). Naszym zdaniem dla istoty materialnej dopóki taką pozostaje (a więc do śmierci ciała) spełnianiem się jest jej działanie na rzecz innych istot świadomych – z własnego gatunku i innych gatunków współtworzących Siedlisko – Przyrodę i współtworzących zbiorową Świadomość Matki – naszej rodzicielki i karmicielki, Planety/Ziemi/Gaji. Osiągnięcie Pełni pod względem zharmonizowania Istot Świadomych i ich Siedliska (Przyrody/Ziemi) jest ostatecznym celem tej ewolucji, w której bierzemy udział jako gatunek i jest, i będzie, długofalowym celem Istnienia Ludzkości. Tylko takie rozumienie Celu pozwala znajdować Szczęście w Spełnianiu Go i Siebie, a nie w samym Spełnieniu.

 

Uważamy bowiem, jako wyznawcy Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej/Wiary Przyrody, za istotę stanu Szczęścia nie “Spełnienie się” a “Spełnianie się”. W Spełnianiu jest szczęście Świadomej Istoty Materialnej – w działaniu ku Spełnieniu. Mówi nam to język, mówi nasza boska cząstka danym nam językiem, boska cząstka zamknięta w ludzkim ciele, mówi nam to Słowem. To Słowo – Siedem – Sjem – nie jest jakimś Kazaniem – choć kto chce może je traktować jak nakaz i drogowskaz życiowy – jest tylko sygnałem płynącym z głębi Rzeczywistości, z samego Serca Jedni skąd wije się wić-wać-wąt’ Słowa, skąd wywodzą się wątpia i wątki, skąd nieci się nić Żywotów – ze Światła Świata. Sjem znaczy nie tylko Siem-Ziemia, ale i Sjedń-Zjednanie. Istota Materialna może się zjednać z innymi istotami materialnymi tylko w Przyrodzie, na Matce Ziemi. Słowo mówione w naszym języku rodzimym-przyrodzonym, języku naturalnym, języku przyrody północnych krain Ziemi mówi nam – że Szczęście = Siedem, Sjem. Nie 8, nie 9, nie 6, ale 7.

 

Spełnianie się (7) to Droga, to właśnie stan Szczęścia, który prowadzi nas do Pełni (8), do dojrzałości a dojrzałość jest stanem, który warunkuje sensowność ostatniego kroku ku Wieczności (9).

 

Ta Lekcja Siódma nie będzie ani poetycznie mglista ani lirycznie wzniosła, ani przepełniona symbolami – co nie znaczy iż nie będzie głęboko metafizyczna. Metafizyka jest obecnie niemal Meta-matematyką – dziedziną ścisłą i wymagającą logicznego wywodu – jest to ważne zwłaszcza dla Nas Wyznawców Wiary Przyrody – Wiary niesprzecznej z Wiedzą Naukową.

 

Omówiliśmy powyżej aspekt ogólny zależności “stanu” szczęścia od pojęcia/znaku/słowa – a więc powiązanie mowy i znaczenia zawartego w mowie – z prawdziwym, fizycznym, ISTNIEJĄCYM materialnie i głęboko rozumianym stanem szczęścia. Poniżej omówimy aspekt technologiczny języka jako nośnika informacji, jako narzędzia komunikacji i rozwijania świadomości – Ku Porozumieniu, a więc KU Jedności i UKŁADNOŚCI Świata nam Przyrodzonego – Ziemskiego. Jest on drugim biegunem tego samego – KANAŁU KOMUNIKACJI między Człowiekiem a Bogiem/Bogami/Energiami Wszechświata (nazwijcie je sobie jak chcecie, w zgodzie z własnym odczuciem – Ja nazywam ową Zjednoczoną Siłę Wszechrzeczywistą – Światłem Świata, bo widzę, że nasi przodkowie posiadali niewyobrażalnie wysoką wiedzę na ten temat, dla mnie to określenie właśnie – Światło Świata – oddaje najlepiej Istotę owej Istoty).

 

Przejdźmy zatem do technologii komunikacji przy pomocy języka, a więc istoty komunikowania się DLA Porozumienia.

 

Szczęście. S Z C Z Ę Ś C I E.

Warunek podstawowy – Mowa, pismo, czytelność i czystość źródeł informacji

Nie osiągnie szczęścia kto nie ma dostępu do “czystej” informacji. Czystej to znaczy nieskażonej manipulacją. Nie chodzi tutaj o tzw. informację obiektywną, czyli całkowicie pozbawioną interpretacji, bo taka nie istnieje, lecz o informację niewypaczoną, nie zdeformowaną. Aby jak to mówią oddzielić ziarno od plew trzeba umieć czytać. A więc mieć świadomość istnienia przeszkód komunikacyjnych między ludźmi:

a. świadomość źródła informacji – Postulat nr 1 na liście Manifestu Kodystów Polskich. Rozpoznanie stopnia pewności źródła to rozpoznanie rodzaju naświetlenia informacji jaki z niego płynie – czyli sposobu filtrowania informacji. To tak jak odróżnić źródło żywej wody od martwej, śmiertelnej, zatrutej – fundament dla naszego dalszego przetrwania.

 

Przykład: ten sam fakt topnienia lodów Antarktyki w piśmie “czarnym” katolicko-prawicowym, naświetlą Nam jako przejaw gniewu bożego i działanie czerwonego demona – tak jak to czynią w odniesieniu do zjawiska magii – i poradzą zastosowanie egzorcyzmów kościelnych. Napiszą, że to naturalny cykl wyznaczony przez boga i trzeba się modlić na nabożeństwach w kościołach i dać grosz w intencji szczęśliwego zakończenia sprawy (tzn. oni to załatwią). W mediach tzw. “postępowych”, zwanych niesłusznie mainstreamowymi (bo nie istnieje żadna większość i tym bardziej trend większości – to tylko media lewicowo-materialistyczne) powiedzą wam/nam, to co jest zgodne z obecnym trendem naukowym (materialistycznym, ateistycznym) – czyli to co mówi tzw. postępowa większość – lecz według kryterium postępu sformułowanego jako doktryna klasy posiadającej własność (środki produkcji). Obecnie mówią, że to wynik ocieplenia zawinionego przez człowieka i że trzeba zmienić sposób produkowania energii z “brudnego” na “czysty”. Przy czym ta teza nie jest oparta na rzetelnym zbadaniu i analizie problemu, tylko na WIERZENIACH rozpowszechnianych przez klasę posiadającą środki produkcji – w tym media masowe.

 

Ale może się też wydarzyć inaczej i wtedy jest gorzej. inny Przykład:

Wiadomość że w grobie Anny Walentynowicz nie ma ciała Anny Walentynowicz można znaleźć tylko w Gazecie Polskiej Codziennie i na portalu Niezalezna.pl. Ta wiadomość w ogóle nie ukazała się w Wiadomościach TV w TVP1 ani w wiadomościach w POLSAT TV. Obydwa te dzienniki telewizyjne przedstawiają się publiczności jako “obiektywne źródła informacji”. Jest to oczywista nieprawda. Na dodatek jeden z nich, ten w TVP, jest produkowany za pieniądze wszystkich podatników. Coś takiego nie jest możliwe gdy w państwie działają mechanizmy demokratyczne. W Polsce one nie działają – tak samo jak na Białorusi. 

 

Zatem może być tak, że zastosowana zostanie najgorsza po-komunistyczna metoda działania – cenzura wykluczająca pewne wiadomości. To skazuje nas na poszukiwanie innych źródeł. To powodowało, że w PRL trzeba było słuchać “zaszumianej” generatorami bezpieki Wolnej Europy na falach krótkich w radio. Jak widać jesteśmy na najlepszej drodze do otrzymywania już nie powykręcanej, wyunaconej na modłę klasy posiadającej wiadomości, lecz do stanu “bez wiadomości”. Na nic nam wtedy umiejętności rozpoznawania źródła i jego “szumu” (filtra).

 

b. świadomość istnienia “Przejrzystej Szyby Słów” (to kolejny postulat kodyzmu nr 2 na liście Manifestu) – czyli różnych znaczeń słowa. Ten problem pojawia się przy tłumaczeniach, gdzie pod słowo podstawia się obcojęzyczną interpretację jego znaczenia – zwykle bywa wybór z kilku przybliżonych znaczeń. Niektóre z nich mogą całkowicie zmienić sens zdania. Stąd kłopoty gdy idzie o międzynarodowe traktaty i ich późniejszą interpretację. Mieliśmy przykład ACTA w Polsce – dokumenty podpisane przez rząd Polski dawały możliwość dowolnej interpretacji dzięki tłumaczeniu “ogólnikowemu”, nieprecyzyjnemu – interpretacji dowolnie rozszerzającej istniejące tam zapisy. Mało osób ma świadomość, że ten sam problem z interpretacją słowa występuje w ramach wspólnego języka np. w rozumieniu języka polskiego między Polakami.

 

c. Świadomość istnienia Zabrudzeń Szyby (kodystyczny punkt nr 3 Manifestu) – tj. błędów interpretacyjnych i analitycznych oraz prostych błędów wypaczających sens informacji, takich jak nieprawidłowy znak w tekście, albo użycie nieadekwatnego słowa, błąd logiczny w rozumowaniu autora itp.

 

http://www.youtube.com/watch?v=1f5q4ngLVk4&feature=relmfu

 

By nie komplikować, nie brnąć w szczegóły i nie męczyć niuansami – Konkluzja:

 Nie wierzcie bezkrytycznie i bezgranicznie we wszystko co tutaj zobaczycie i usłyszycie. Ostatnio często kładę nacisk na samodzielność w myśleniu i samoświadomość. Jest to podstawowa zasada naszej Rodzimej Wiary Przyrodzonej i jej podstawowa wolność. To właśnie stanowi o jej wartości i wyróżnia ją spośród wszystkich religii – ONA nie jest religią, lecz wiarą.

 

Człowiek który chce osiągnąć szczęście, chce żyć szczęśliwie, nigdy nikomu nie powinien wierzyć bezkrytycznie i bezgranicznie. Słowem, gromkie grzmienie, że upadły autorytety i utyskiwania nad tym faktem – my przyrodowiercy i rodzimowiercy traktujemy jako szczęśliwy dopust boży. Ja gdy to słyszę mówię zwykle: O Boże, nareszcie!

 

Człowiek, który chce osiągnąć SZCZĘŚCIE – nie wierzy autorytetom, nie wierzy nauczycielom, nie wierzy niczemu czego potwierdzenia nie znajduje we własnej obserwacji, w wiarygodnym dla siebie źródle któremu ufa, u osoby znającej się, której ufa – a dodatkowo jeśli sam danego faktu nie rozważy zanim go przyjmie do wierzenia i nie sprawdzi na sobie samym praktycznie.

 

Pośród mnogich opowieści, twierdzeń, autorytatywnych wypowiedzi, wieści, wiedzy i informacji którymi jesteśmy obecnie zalewani, znajduje się tak wiele bezwartościowego śmiecia i tak wiele bałamutnej dezinformacji, lub po prostu zmyślenia i kłamstwa, że mówi się iż jedynymi weryfikatorami mogą być dla nas znawcy, którym ufamy – Wiedzący, pod warunkiem, że tę wiedzę potwierdzimy własnym spostrzeżeniem lub doświadczeniem, albo oprzemy się na innym po stokroć już przez siebie zweryfikowanym pozytywnie źródle.

 

[Dla zainteresowanych bardzo szczególnie Programem Filozoficznym i Artystycznym Kodyzmu opublikujemy kopię Pierwszego Manifestu z dnia 3/4 maja 1980 roku – skany – już wkrótce na tym blogu]

 

A. Dugin, O Nowym Światowym Nieporządku - https://youtu.be/ZqEOCHYGUGE

 

Taki sposób zdobywania “potwierdzonej” wiedzy jest pracochłonny i kosztowny. Na SZCZĘŚCIE, jeśli idzie o wierzenia i mitologię, istnieje sposób o wiele prostszy – P-RA-WDA (Wieda Ra- Słońca i Ra-Ognia i Ra-Światła Świata, czyli Wieczysta-Wda-Wdała Weda) zawarta jest w SŁOWIE.

 

W Słowie, ale to nie znaczy jak u chrześcijan w Biblii, Księdze czy jak w judaizmie w Torze, czy jak u islamistów w Koranie. Ci wszyscy, którzy niegdyś przed tysiącleciami oparli swoje monoteizmy na Starosłowiańskiej Wierze Przyrody, którą przeszczepili przez zoroastryzm i inne sumeryjsko-hettyckie flance w judaizm, a potem w dalsze jego mutacje, nie zrozumieli co to znaczy, iż “najważniejsze jest Słowo”. A raczej przekręcili sens tego znaczenia – zastosowali “przejrzystą szybę” dla zmylenia drugiej strony dialogu i zastosowali mowę w celu Ukrycia Sensu – Przeciw POROZUMIENIU się Ludzi. Prawda bowiem zawarta jest w słowie – w każdym słowie – Nie w Proroctwie jakiejkolwiek osoby, która się przedstawia jako mesjasz, czy sam bóg. Prawda jest w każdym słowie naszego języka, bo nasz język jest boskim darem – wyrasta rdzennie z Przyrody Ziemi – jak zwierzę, ONŻE – Język – nigdy nie kłamie. Co najwyżej możemy go nie rozpoznawać właściwie, mylić jego “wymowę”, niedosłyszeć lub nie zrozumieć właściwie znaczeń. 

 

Zatem, jeśli o Wiarę Przyrodzoną idzie, możecie bezgranicznie wierzyć ojczystemu-macierzystemu językowi. On wam nigdy nie skłamie, a dodatkowo powie wam – jeśli go dogłębnie poznacie – o znaczeniach, o których nawet byście nie pomyśleli i o związkach, o których wiedza pisana czy mówiona zdawałoby się już dawno przepadła w mrokach dziejów.

Tak, może to pocieszające, że w ogóle jest na świecie COŚ czemu można bezgranicznie wierzyć, choć z drugiej strony to smutne, że nie można ufać innemu człowiekowi a jedynie swojemu rodzimemu, przyrodzonemu językowi.

 

Moim zadaniem – jako wieszcza i wieduna – jest jedynie przekazać wam odkrywane przeze mnie prawdy zakodowane w języku polskim i w całej rodzinie języków Słowian/Ariów oraz wszystkich językach z tą rodzina językową spokrewnionych.

 

W słowach zapisana jest cała Baja Świata = Dzieje i Dzieło Światła = Kosz-Czun (Kościec [kręgosłup] – Czucie i Czyn) = Odraz(Obraz) – Odrażenije (zObrazowanie) – Odwzorowanie Wzoru (RA-zu) = wyRAz (Wyobrażenie) Rzeczyistności = PRAWDA – czyli ku Prawi Wdej Wiodąca Wieda. Wdy – wdały znaczy po prostu isty – istniejący (rzeczywisty), prawdziwy, wrodzony, przyrodzony, urodzony w boskim iście – w istocie, w jego krwi zrodzony i z jego krwi-istu, udały – udany – ale też i wdy-istniejący to znaczy wżdy – po wżdy = zawsze, od wszech i po wszech-wsze czasy, od zawsze i po zawsze.

 

Gdyby nie dwa języki: polski i rosyjski – już dawno nikt nie potrafiłby odgadnąć istoty takich na przykład mian (rdzeni) i powstałych z owych rdzeni słów, jak: kon, pan, bóg, mir, wir, wid, owit, gra, igra.

 

Kon – koń – konopie – konopień – konopienka – pienka, kon-nawa (konew), newa-naw. Czy wiecie, że ten rdzeń, który dzisiaj kojarzy nam się jedynie z końcem i konaniem, skończeniem żywota Rosjanie przechowali na oznaczenie początku żywota: (ros.) iskon – początek, kon – stworzone przez ojców, kon (kn) – stworzone przez nas – A więc kon – to jednocześnie początek i koniec (dawniej pol. końc, coś co K’nam idzie i nas wiedzie)

 

Tak, możecie mieć pełne zaufanie do języka polskiego i rosyjskiego oraz do tego wszystkiego co zawierają języki rozpostarte pomiędzy tymi dwoma skrajnymi skrzydłami Słowiańskości – czyli SŁOWA.

 

GRY BOGÓW akt 8 część 1 autor Siergiej Striżak -

https://www.youtube.com/watch?v=LOiHCKIqPM8

 

Polskie tłumaczenie do przedstawianych tutaj filmów (powstałych w Moskwie) mówi, że Polaków także należy nazywać Rusiczami (Rusami) – Pytanie czy twórcy tych filmów rzeczywiście o tym wiedzą i czy się do tego stosują, choćby w tym filmie? 

 

Mam wrażenie, że nie, niekoniecznie. Można to zauważyć choćby, gdy rozbierają słowo “wiara” nie zauważając, że istnieje ono w języku polskim w pełnym wymiarze. Tak więc przedstawione tutaj w owych filmach koncepcje i te wiedy słowiańskie, powinniśmy traktować tylko jako wielkoruskie, a całe filmy jako powstałe w “interesie” wielkoruskim. Film ten ma nacjonalistyczny charakter.

 

Weźcie to pod uwagę przymierzając się do ukształtowania jakże koniecznego pokoju między Polakami a Rosjanami – Wszyscy jesteśmy Haruso-Wenedami, potomkami Wenetów i Harów (Biało-Horwatów) z Gór Harskich (Khar-Pąci, Harpat), ale ten film to celowo pomija. 

 

To absolutnie nie znaczy, iż należy pRA-wdy zawarte w tej wiedzie wiARY głoszonej przez ów cykl filmowy lekceważyć lub odrzucać. Weźcie to co mówi prawda języka i to co pasuje do Waszej Wiary – to co zechcecie przyjąć.

 

Ten przykład jest uniwersalnym wskazaniem jak podchodzić do zalewających nas informacji i co uczynić, aby je obrócić dla zbudowania w sobie Czegoś – nawet jeśli wydawałoby się, że skierowane są one przeciw nam, nawet jeśli nas urażają, obrażają, nawet kiedy widzimy w nich manipulację i krzywą-krzywdzącą (fałszywą-sKRIWą) intencję.

 

GRY BOGÓW akt 8 część 1 autor Siergiej Striżak - https://www.youtube.com/watch?v=puvtqSBogTY

 

Skoro zamieściłem ten cykl filmowy w tej właśnie Siódmej Lekcji to stało się tak dlatego, że tak trzeba. Nie będę powtarzał tego co powiedziano i pokazano w tych filmach a z czym się zgadzam w 90%.

 

Zanim wrócimy do pojęcia Siedem i Szczęście jeszcze o tym z czym się nie zgadzam w tym filmie. Nie zgadzam się głównie z prezentowaną tutaj unifikacją słowotwórstwa i alfabetu poprzez wyłącznie język rosyjski. To jest podejście z gruntu błę...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin