El Gendarme De Saint-Tropez 2. PL.txt

(26 KB) Pobierz
00:00:01:movie info: XVID  640x272 25.0fps 699.5 MB|/SubEdit b.4060 (http://subedit.com.pl)/
00:42:05:To wstyd!
00:42:08:Nie chcę się mu narzucać. Przyszłam|tylko zobaczyć jak mieszka...
00:42:17:Tatusiu...
00:42:22:Chodź, moje dziecko.|Uczcimy twój powrót szampanem.
00:42:25:A jeśli mu się to nie spodoba...
00:42:34:Uwaga! A teraz na cześć Mathurina
00:42:47:Ale fajnie! Jedziemy do Senequiera!
00:42:49:- Christophe zaprasza!|- Nic takiego nie powiedziałem!
00:42:52:Kłamiesz! Spadamy!
00:42:55:Dziewczyny, podziękujcie gospodarzowi.
00:43:03:Lubię młodzież.
00:43:04:Dziękuję, Mathurin.|Przepraszam – Lucas.
00:43:06:Może być Mathurin.
00:43:22:Czekajcie, zapomniałam torebki!|Mathurin znajdzie moje listy miłosne!
00:43:26:- Będzie miał co czytać do poduszki!|- Coś ty, nie mógłby zasnąć!
00:43:31:Nie wychodź, ja ci przyniosę.|Spotkamy się u Senequiera.
00:43:39:Zaraz wracam.
00:43:41:Kiedy się ma taką córkę,|nie wolno jej zostawiać.
00:43:44:Zaczekaj, przygotuję ci kabinę.|A niech tylko piśnie!
00:43:48:Pan jest bardzo miły,|ale proszę mu nie mówić, że tu byłam.
00:43:52:Przyjechał...|Już ja mu powiem.
00:43:57:Będzie wściekły.
00:43:58:Niech mi się lepiej nie|stawia. Załatwimy to po męsku.
00:44:04:Dzień dobry, tato. Nie|gniewaj się już uciekam.
00:44:08:- Nie wiedziałem, że pan ma córkę.|- Ja też nie.
00:44:10:To jakiś kant, czuję to. Ja mam nosa.
00:44:14:Dość...
00:44:15:- Muszę z panem poważnie porozmawiać.|- A ja z panem, panie Harpers!
00:44:25:- Ktoś wypił całego szampana!|- Jest dziesięć kieliszków.
00:44:32:Kto tu był?
00:44:34:Fetowaliśmy powrót pańskiej|córki. Oczekuję wyjaśnień.
00:44:38:- O czym pan mówi?|- Powinien pan się wstydzić!
00:44:41:Nieładnie!
00:44:42:Ta mała wariatka coś panu naplotła.|W życiu jej nie widziałem.
00:44:45:Dzieci nie kłamią.
00:44:48:Gdybym miał córkę, wiedziałbym|o tym. Proszę wyjść.
00:44:51:Nieładnie.
00:44:54:Mówiłem, że to jakiś kant.
00:44:56:Dzisiaj wieczorem, zgodnie z planem.
00:44:59:Gdzie pański kieliszek?
00:45:02:Nie, najpierw panie...|Ciasto było wyśmienite.
00:45:06:- Może jeszcze kawałek?|- Malutki.
00:45:09:- Upiekłam dwa.|- Robię to tylko z łakomstwa.
00:45:12:- Moja córka jest znakomitą kucharką.|- Musi pani dać przepis Nicole.
00:45:15:Dziewczęta w jej wieku wolą tańczyć.
00:45:17:Ma prawo się bawić...|Jeszcze kropelkę?
00:45:19:Nie, wypiła już dwa kieliszki.|Czas do łóżka. Pożegnaj się.
00:45:23:Dopiero wpół do dziesiątej.|Poczytasz przed snem.
00:45:27:- Zagramy partyjkę?|- Pan jest niepokonany.
00:45:32:Dobranoc, moje dziecko.
00:45:36:Idź spać, Nicole. Przy grze|zejdzie im pewnie do pierwszej.
00:45:40:Ma pan słuszność pilnując córki.
00:45:43:Dziewczyna w jej wieku|i to w takim miejscu...
00:45:46:Niech się mama nie martwi.
00:45:48:Widziałem jej ojca w akcji,|jestem o nią spokojny.
00:45:50:Pan mnie zawstydza.|Mam powołanie, to wszystko.
00:45:53:Słyszałam, że Nicole zadaje się|z dość hałaśliwą grupą młodych ludzi.
00:45:57:- To prawda.|- Cóż, hałas to cecha naszych czasów.
00:46:01:Byle nie popełniła jakiegoś głupstwa.
00:46:04:Mogłoby to zaszkodzić|pańskiej karierze.
00:46:07:- A szkoda by było...|- Wydaje mi się trochę blada.
00:46:10:Dlatego wcześnie ją kładę.|Męczy ją morskie powietrze.
00:46:14:Jeszcze się nie przyzwyczaiła.
00:47:57:Ale późno! Muszę wracać!
00:47:59:- Masz ojca żandarma?|- Nie, ale prawie.
00:48:02:- Odprowadzę cię.|- Nie trzeba.
00:48:04:Mówię ci, że nie.
00:48:05:Zostaw. Nie widzisz,|że jeszcze nie jest gotowa?
00:48:08:Co ty tam wiesz!
00:48:10:Albo się z nią ożeni,|albo dostanie w pysk.
00:48:12:- Założę się, że to drugie.|- Wygrałaś, chodź tańczyć.
00:48:23:- Dokąd idziesz?|- Daj mi spokój, śpieszę się.
00:48:26:- Port jest tam.|- Aleś się przyczepił!
00:48:40:Nie teraz. Za dużo|ludzi. Zaczekaj tutaj.
00:48:49:- Czemu tak pędzisz?|- Mówiłam ci, że się śpieszę.
00:48:53:- Jesteśmy na miejscu. Dobranoc.|- Powiedz to milszym tonem.
00:48:56:Jeśli ojciec zobaczy nas razem...
00:49:00:Bardzo mi się podobasz.
00:49:17:Dziękuję, dobranoc.
00:49:22:- Będziesz tak stał do rana?|- Piękna gablota. To mustang.
00:49:27:Twój ojciec nie powinien go tak|zostawiać. Jeszcze ktoś ukradnie.
00:49:31:- W dodatku źle zaparkował.|- Nie szkodzi.
00:49:33:- Co robisz? Zwariowałeś?|- Odprowadzimy go na parking.
00:49:36:- Wysiadaj! Proszę!|- Wskakuj, to niedaleko.
00:49:43:Daj mi kropelkę whisky.|Chyba się przeziębiłem.
00:49:46:Nie woli pan gorącego mleka?
00:49:47:Rób co mówię i pośpiesz się.|Muszę pilnować samochodu.
00:49:54:- Złodzieje! Stać!|- Gdzie samochód?
00:49:59:Rąbnęli...|Znaczy ukradli.
00:50:02:Wyszedłem tylko zajarać...|Znaczy zapalić...
00:50:04:- Mężczyzna czy kobieta?|- Para! Facet prowadził,
00:50:07:A dziewczyna to ta pańska córeczka.
00:50:10:Od razu mówiłem, że to jakiś kant,|ale mnie nikt nigdy nie słucha!
00:50:14:Co robimy?
00:50:16:Trzeba ją znaleźć|i oduczyć złych manier.
00:50:18:Skoro jestem jej tatusiem,|niech wie, że nie cierpię
00:50:23:Źle wychowanych dziewczynek.
00:50:31:Zatrzymaj się, proszę!|Nienawidzę cię!
00:50:34:Przecież jest fajnie! Zaraz wrócimy.|Nie rób afery. Nie lubisz szybkości?
00:50:39:Boisz się? Prowadziłem już porsche,|jaguara...|Wszystko, oprócz ferrari.
00:50:48:- Płaczesz? Dobrze, wracamy.|- Ale ty jesteś, słowo daję...
00:51:05:Jesteś obrzydliwy!
00:51:07:Zaraz takie wielkie słowa.
00:51:09:Zgoda, nie powinienem był tego robić,|ale przecież ojciec się nie dowie.
00:51:14:Albo sam mu powiem: „Podoba mi się|pańska córka, ale ona nic nie rozumie,
00:51:19:Więc zabrałem ją na przejażdżkę,|żeby jej wytłumaczyć...
00:51:23:Że mam straszną ochotę ją pocałować”.
00:51:32:Dlaczego to zrobiłeś? Myślałam,|że jesteś fajny, ale teraz...
00:51:36:Źle się do tego zabrałem.|Taki nawyk. Masz do mnie żal?
00:51:41:Nie wiem. Odstaw|szybko ten samochód.
00:51:47:Co się dzieje?
00:51:53:Tylko mi nie mów,|że nie możemy ruszyć.
00:51:56:Chyba znowu nie będziesz beczeć?
00:52:11:Czemu się tak grzebiesz?
00:52:13:Jeszcze chwila.
00:52:14:Szybciej! Gotowi? Gazu!
00:52:39:O kurczę...
00:52:42:To, że jestem najstarszy nie znaczy,|że możecie sobie na wszystko pozwalać.
00:52:46:Źle umocowałeś!
00:52:48:Jeszcze nie spłaciłem tego samochodu!
00:52:51:- Nie marudź.|- Idziemy spać.
00:52:54:Wsiadajcie, bo was tu zostawię.
00:52:57:Lepiej poszukaj jakiegoś warsztatu.
00:52:59:Jeszcze pyskujesz?
00:53:00:Po co tyle zachodu?|W końcu to banalna sprawa.
00:53:02:Racja. My tu harujemy, a ona pewnie|już śpi z anielskim uśmiechem.
00:53:05:Przecież ojciec jej nie zabije.
00:53:07:Może i nie, ale ja nie mam zderzaka.
00:53:09:Przestań marudzić!
00:53:20:Wiesz, która godzina?
00:53:22:To była najdłuższa noc w moim życiu,|więc dobrze się zastanów,
00:53:26:Zanim odpowiesz.|Sprawa jest bardzo poważna.
00:53:31:Tatusiu, to straszne!
00:53:33:Siadaj! Zrobiłaś jakieś głupstwo?
00:53:36:- Tak.|- Stało się!
00:53:38:- Ukradliśmy samochód.|- Co?
00:53:40:Powiedz, że to nieprawda.
00:53:42:- Prawda. Ale to nie moja wina.|- Co to znaczy „nie twoja wina”?
00:53:45:To przez kolegę. Chciał się tylko|przejechać, ale samochód ugrzązł
00:53:49:W rowie i nie można go ruszyć.
00:53:50:Do tego jeszcze w rowie!|A jak wróciłaś?
00:53:53:Piechotą.
00:53:54:W środku nocy? Zdana na łaskę|bandytów? Ktoś was widział?
00:53:57:Nie wiem...|Może.
00:54:01:Brawo. Jeśli właściciel wniesie|skargę, koniec z moją karierą.
00:54:05:- Skąd wzięliście ten samochód?|- Z portu. Stał przed sklepem.
00:54:08:Wracaj do łóżka. Porozmawiamy|później. Gdzie jest ten rów?
00:54:15:Na drodze do Gassin, za|takim małym gospodarstwem.
00:54:18:Czerwony mustang kabriolet,|najnowszy model.
00:54:20:Nie było czegoś bardziej|rzucającego się w oczy?
00:54:23:- To naprawdę nie moja wina.|- Marsz do łóżka!
00:54:26:Zabraniam ci wychodzić z pokoju!
00:56:16:- A niech mnie, żandarm!|- Przeprowadzam inspekcję.
00:56:20:Sprawdzał pan mój traktor?|Ma pan prawo. Ja nic nie mówię.
00:56:25:Może łyczek winka? Dobre, łagodne.|Może mi pan nie wierzyć, ale ten
00:56:29:Przedni reflektor stłukłem dziś|rano, gdy wyjeżdżałem ze stodoły.
00:56:34:- Reflektor to delikatna rzecz...|- Może mi pan wlepić mandat,
00:56:38:Ja nic nie mówię.
00:56:40:- To byłoby małostkowe.|- A to tylne światło – faktycznie,
00:56:42:Miga...|Nie tam, tylko tu...|Pewnie coś nie styka...
00:56:49:Proszę to naprawić|i wszystko będzie dobrze.
00:57:16:- Może pomóc?|- Lepiej niech pan naprawi światła!
00:57:21:Niezły macie sprzęt.
00:57:25:Daj mi pan święty|spokój! Jazda stąd!
00:57:31:Tak jest, panie majorze! Natychmiast|zrobię, co trzeba. Na rozkaz!
00:57:38:Dziś w nocy z Museum Annonciade|skradziono obraz Rembrandta.
00:57:41:Złodzieje mogą próbować się|skontaktować z amerykańskim
00:57:44:Kolekcjonerem, który przebywa
00:57:46:W naszych stronach.
00:57:48:Zablokować drogi, sprawdzać|samochody. Zebrać ludzi!
00:58:28:Kto miał pierwszeństwo, baranie?|Jak cię kopnę, to obie przypomnisz
00:58:32:Przepisy ruchu! Twoje szczęście,|że nie było przy tym żandarma!
00:58:37:- Przepraszam...|- Idź pan do diabła!
00:59:19:Reszty nie trzeba.
00:59:37:Szczęść Boże, zepsuł mi się samochód.|Czy byłaby siostra tak dobra...
00:59:41:- Oczywiście, proszę.|- Bóg zapłać.
00:59:54:- Modlisz się, synu?|- Tak. Niech Bóg ma nas
00:59:58:W swojej opiece.
00:59:59:Niezbadane są ścieżki Pana.|Tylko on zna drogę...
01:00:04:- Całe szczęście.|- Idziemy za nim z zamkniętymi oczami.
01:00:08:Ale teraz je otwórzmy, bo jest zakręt!
01:00:17:Żandarm też jest pasterzem.
01:00:22:Mam nadzieję, że potrafisz okazać|wyrozumiałość dla ludzkich błędów.
01:00:25:Nie zawsze, ale teraz tego żałuję.
01:00:29:Rzekł Pan: „Kochaj bliźniego swego”.
01:00:32:To podstawowy warunek, aby stanąć|przed nim w stanie łaski.
01:00:44:- Słucham, synu?|...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin