Okoń Dariusz - O śmierci i przemijaniu na wsi.doc

(1827 KB) Pobierz
O śmierci i przemijaniu na wsi

O śmierci i przemijaniu na wsi. O pamięci tu i teraz.

Autor: Dariusz Okoń 

 

Nie omija nikogo z żyjących. Jedyna sprawiedliwość na świecie, która dla każdego jest taka sama, niezależnie od posiadanych dóbr. A jednak zastanawia, nie daje jasnej odpowiedzi.

 

J. Malczewski -  Śmierć

 

Tajemnicę śmierci starali się zbadać chrześcijańscy filozofowie, ale i racjonalni myśliciele. Nie przechodzili obok niej obojętnie pisarze, poeci, malarze. Antyczni, ale i współcześni. Bo przecież śmierć to tajemnica. Nie pierwsza zresztą, która fascynuje człowieka. Ale za to ostatnia, którą możemy w pełni poznać, ukazująca swe pełne oblicze dopiero wtedy, gdy już nie jesteśmy w stanie nikomu o niej opowiedzieć.

 

Pierzyna, albo śmierć

 

Śmierć - ta dama z kosą, odziana w ciemne szaty przychodziła nagle. Na polskiej wsi do końca XIX wieku panowało przekonanie, że kostucha ukazywała się ludziom w ich ostatniej chwili, stając przy łożu umierającego i wykonując swój wyrok. Gdy pani z kosą stanęła u głowy, chwila pożegnania się z tym światem zostawała odłożona w czasie. Jeśli jednak postać stawała u stóp, umierający musiał odejść do wieczności. Przy konającym często zanoszone były prośby o to, by ten moment niepewności, pewnego „zawieszenia” w czasie jak najszybciej rozwiązał się, a żegnający się z życiem albo odszedł, albo pozostał na tym świecie. W tym celu zabierano z łoża pierzyny, a także poduszki z ptasimi piórami, by kusząc wygodą, nie utrudniały konającemu momentu przejścia. Przez cały czas nie brakowało modlitw. Gdy chwila śmierci wydawała się bliska, wierzono, że przy konającym stoją anioł oraz diabeł, targując się o duszę śmiertelnika.

 

A. Gierymski - Trumna chłopska

 

Tradycja religijna w wierzeniach ludowych miesza się z licznymi zabobonami. Tuż obok poświęconej gromnicy, różańca, czy też przekazywanych z pokolenia na pokolenie pieśni i modlitw za umierającego, spotkać można takie zwyczaje, jak przewidywanie przyszłości na podstawie zachowań zwierząt (szczekanie psów) lub proroczych snów, które informowały o tym, że w domu nastąpi zgon. Zabobony współistniały tuż obok chrześcijańskich obrządków i pobożności ludowej. Nie wolno jednak zapomnieć, że śmierć stanowiła tajemnicę, której człowiek nie potrafił zgłębić. Ludność, w obawie o to, że zmarły może powrócić i zażądać towarzystwa któregoś z domowników, chciała jak najlepiej pożegnać odchodzącego z tego świata. Będąc w zgodzie z Bogiem i zanosząc do Niego modlitwy, ludzie „na w razie czego”woleli także spełnić tradycje sięgające jeszcze czasów pogańskich, przekazywane sobie od pokoleń, bądź też wymyślane pod wpływem strachu o los żyjących, aby zmarły nie powrócił i nie chciał zabrać któregoś z domowników. Słowo konającego było więc świętością, nie sposób było odmówić temu, który przeżywszy na tym świecie kilkadziesiąt lat, chce spokojnie przejść do wieczności. Spełnienie życzenia umierającego było zatem w wielu przypadkach wręcz priorytetem.

 

Pożegnanie

 

Śmierć była oznajmiana biciem dzwonów. Po wsi roznosiła się wieść o odejściu członka społeczności, a stratę i żal wyrażały zawodowe płaczki. Wierzono, że zmarły musi być odpowiednio wypłakany. Jeśli śmierć następowała w nocy, wszyscy domownicy musieli wstać, aby zmarły nie pociągnął za sobą kolejnych członków rodziny. W tym celu też zamykano mu oczy monetą (którą potem dawano biednym lub wkładano do trumny, by wędrowiec przed bramami Raju miał czym zapłacić świętemu Piotrowi za wpuszczenie do Nieba. Zwyczaj ten bezpośrednio nawiązuje do wierzeń starożytnych Greków). Lusterka w izbie musiały być odwrócone, by zmarły nie mógł się w nich przejrzeć. Największy lęk sprawiała wiara w to, że jeśli żyjący źle pożegnają umarłego, ten powróci, by ich straszyć. Dbano o każdy szczegół. Wodę po umyciu ciała wylewano na rozstajnych drogach, by nie przyniosła choroby. Miednicę po zabiegach higienicznych zakopywano głęboko w ziemi. Ciało ubierano w białą szatę, a do trumny wkładano różaniec, święte obrazki, a czasem także kilka osobistych rzeczy zmarłego, by było mu miło, i aby po nic nie powrócił. Nie można jednak wszystkiego sprowadzać do strachu. Członek danej społeczności, bliski mieszkańców domu traktowany był z szacunkiem, ale i kochany. Żyjący chcieli pożegnać go jak najlepiej, dając mu wszystko to, co może mu się przydać „po drugiej stronie” (nie brakowało czasem nawet chleba włożonego do trumny, by dusza mogła jeść w drodze do Raju).

 

A. Kotsis - W szynku

 

Po zajęciu się ciałem następowało trzydniowe czuwanie, po którym wieko trumny zamykano i wynoszono z domu. Domownicy przy wyprowadzaniu zmarłego żegnali w jego imieniu całe gospodarstwo, rolę, a także izby, w których dany człowiek żył. Ziemia była w centrum życia mieszkańca wsi. Obsiewanie jej na wiosnę, czas żniw, zimowe oczekiwanie na kolejne prace - rola przypominała ludzkie życie, poszczególne etapy pracy na niej symbolizowały pory egzystencji człowieka. To ziemia żywiła, ale i dawała nowe życie, wspierała, nosiła na sobie kroki gospodarza. Skojarzenie z Chłopami Reymonta i śmierć Boryny na polu nasuwają się same. Człowiek musiał więc pożegnać tę ziemię, którą uprawiał, z którą stanowił jedność, żył z nią w symbiozie. Po opuszczeniu gospodarstwa następował pogrzeb. Na cmentarz za trumną szedł kondukt żałobny, by być z umarłym do samego końca i godnie go pożegnać.

 

Pochowany na cmentarzu, człowiek kończył pewien etap swej ziemskiej podróży, by przejść do wieczności. Jego bliscy starali się jak najlepiej go pożegnać, dać to wszystko, by dusza nie musiała powracać na ziemię. Chrześcijańskie zwyczaje trwały tuż obok ludowych tradycji (często będących zabobonami), tworząc wspólną „ludowe rytuały” pogrzebowe. Choć zwyczaje i tradycje tak różne, mają jednak wspólny mianownik - wiarę w to, że śmierć to nie koniec.

 

Listopadowe święta

 

Wiara w życie pozagrobowe była bardzo silna. Pierwsze dni listopada powracały pamięcią do tych, którzy odeszli w minionym roku, ale nie tylko. Żyjący mieli poczucie obowiązku wobec umarłych, którzy mogą potrzebować modlitewnej pomocy, aby dostać się do Raju. 1 listopada wspominał wszystkich tych, których Kościół oficjalnie ogłosił świętymi. Wielu zmarłych jednak, odznaczających się za życia nienaganną biografią, będących we wsi autorytetem moralnym, rosło do rangi obcującego w Raju. We Wszystkich Świętych wspominało patronów wiosek (jak chociażby św. Floriana, który miał chronić przed pożarami), ale i anonimowych świętych, którzy osiągnęli chwałę Nieba, choć papież oficjalnie ich takimi nie ogłosił.

 

J. Malczewski - Śmierć Ellenai

 

Pierwszego dnia listopada wierni wspominali swoich patronów, wielu świętych, ale to dopiero Zaduszki stawały się dniem aktywnego dopomagania zmarłym. Kościół od zawsze wierzył w czyściec, już w Starym Testamencie w Księdze Machabejskiej są wzmianki o modlitwie za dusze zmarłych. Nic więc dziwnego, że tak, gdzie katolicyzm, tam też wiara w oczyszczenie dusz. Przypadki z ludowych opowieści o wizytach zza światów (czy też te udokumentowane w książce M. Stanzione „Cierpiące dusze”, wyd. Esprit, 2013) mówią o duszach, które przychodzą na świat, aby prosić o wstawiennictwo u Boga. Czasem pozostawiają po sobie ślady (takie jak np. wyryte w drewnie odciski obecne w Muzeum Dusz Czyśćcowych w Rzymie), czasem po prostu prośbę o modlitwę. Zaduszki są czasem, gdy żyjący zanoszą prośby o skrócenie mąk czyśćcowych, które Sprawiedliwy Bóg przeznacza duszy w ramach umożliwienia oczyszczenia się z win i wejścia do Raju.

 

Niezależnie od tego, czy wierzymy w życie wieczne, w obcowanie świętych, czyściec i z wiarą idziemy na groby bliskich, czy też wyruszamy na świeckie miejsce pochówku, bo znaliśmy danego człowieka, pamiętamy o nim, brakuje nam go, jest to też okazja do nawiedzenia grobów zmarłych, zapalenia znicza. Wspomnienia. Ludzie od wieków czcią otaczali tych, którzy już odeszli. Warto za zmarłych się pomodlić (jeśli jesteśmy osobami wierzącymi) lub też po prostu o nich pamiętać, odwiedzić ich grób, wspomnieć ich życie. Choć już odeszli, nadal żyją, jeśli tylko nich nie zapominamy.

 

-----------------------

Bibliografia:

1) B.Ogrodowska - Polskie tradycje i obyczaje rodzinne

2) M.Stanzione - Cierpiące dusze 

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin