Książkę tę dedykuję tym wszystkim, którym nieobojętny jest los naszej planety i którzy pragną uczynić ją lepszym miejscem do życia; tym, którzy rozumieją, że wszystkie podejmowane przez nas działania odciskają się trwale na środowisku naturalnym. Mam nadzieję, że wydarzenia przedstawione na kartach książki pozostaną fikcją literacką.
1.
Przemierzamy świat niczym stado wilków – długonogich, jasnookich i żarłocznych. Jesteśmy piękne, jednak nasza uroda jest zwodnicza. Postronny obserwator mógłby pochopnie uznać, że cechuje nas miękkość, w rzeczywistości jednak mamy niesamowicie ostre kły.
Poruszamy się jak oddział żołnierzy z czasów sprzed Ekoklęski, gdy ludzie toczyli jeszcze wojny. Wszystkie pomniejsze istoty ustępują nam z drogi. Większość przypatruje nam się bacznie i tylko najodważniejsi odwracają od nas wzrok. Odmowa podziwiania nas uważana jest za wielką zniewagę. Śmiałkowie, którzy dopuścili się takiej bezczelności, są zapamiętywani. I karani.
Wokół nóg szeleszczą nam spódnice będące częścią naszego umundurowania. Jako córki prawników i polityków, świetnie wiemy, jak naginać obowiązujące reguły zgodnie z własnym widzimisię. Kodeks Akademii Dębów wypowiada się w kwestii ubioru dość oględnie – znajduje się w nim wyłącznie wymóg, by w ubiorze uczniów nie zabrakło symbolu naszej szkoły, to znaczy zielonego liścia i wici. Dąb symbolizuje siłę i solidność, na której wspiera się delikatny powój. Większość studentów ślepo stosuje się do wskazań Kodeksu – w efekcie wszyscy oni wyglądają tak samo, niczym bezmyślne klony, i zlewają się w jedną nierozróżnialną masę. My natomiast wyróżniamy się z tłumu.
Moja długa suknia nie została uszyta z jednego kawałka tkaniny, lecz zszyta z mnóstwa skrawków w kształcie dębowych liści. Wszystkie fragmenty utrzymane są w jesiennych barwach – czerwonej, złotej i pomarańczowej. Liściasta tkanina sięga mi aż do połowy łydki, jednak wystarczy zmienić lekko jej ułożenie, by przez strategicznie umieszczone rozcięcia wyjrzała naga skóra nogi. Na filmach z zamierzchłych czasów oglądałam dębowy las jesienią – w podmuchach wiatru płomienne liście opadały z drzew, a cały las wyglądał, jakby szalał w nim pożar. Przy każdym ruchu moja suknia szeleści niczym poszycie lasów, których żaden z nas nigdy nie widział ani nigdy ...
renfri73