DOBRY PASTERZ CZ 116 - PAMIETAJ O TYM ABY WSZYSTKIE ZAKUPIONE RZECZY POBŁOGOSŁAWIĆ.docx

(2055 KB) Pobierz

Wszystko co się dziś kupuje i przynosi do domu należy błogosławić i kropić wodą święconą...

 

 

Od dłuższego czasu odczuwam nacisk wewnętrzny, aby napisać tę refleksję.

 

Wiemy, że woda jest źródłem życia. Każdy człowiek składa się w przynajmniej 70% z wody. Woda jest też nośnikiem energii, szczególnie podkreślają ten fakt  buddyści ( tworząc tzw. mandale i wsypując z nich pył do wód rzek albo mórz, aby przekazać wszystkim ludziom uwolnioną energię ) i inne religie Wschodu. Zresztą, w każdej religii woda jest pierwiastkiem życia…

 

Z najnowszych badań naukowych wynika, że woda posiada też pamięć, a więc koduje wszystkie informacje zewnętrzne i w zależności od ich charakteru (nazwijmy to w uproszczeniu: dobre lub złe) zmienia swoją strukturę (skład chemiczny pozostaje ten sam, ale ulega zmianie struktura, wtedy woda staje się albo martwa, albo żywa).

 

O właściwościach wody wiedzą także ci, którzy mają złe zamiary, są żądni władzy i panowania nad ludzkością, czy to w sposób konwencjonalny, czy niekonwencjonalny - masoni, iluminaci, wszelkiego rodzaju okultyści, sataniści…  Znając moc energetyczną wody nakładają oni na całe rzeki, jeziora, morza, wszelkie źródła wód tzw. czwarte wtajemniczenie…

Dla wyjaśnienia:

Dziś większość towarów na rynku, szczególnie pochodzących zza granicy podlega tzw. czwartemu wtajemniczeniu tzn. rzeczy, artykuły spożywcze, przemysłowe, itd. są obłożone demoniczną klątwą (np. wyroby sieci Lidl – trzeba zawsze zanurzać duchowo w Krwi Chrystusa; także Wedla, Prokter and Gamble). Oczywiście wszyscy kupujący nic o tym nie wiedzą, że towary, które przynieśli do domu mają im szkodzić. Jest to najbardziej perfidna strategia szatana, który poprzez określone osoby będące na szczytach władz firm, spółek, koncernów (może być ich zaledwie 2 ,3, 4) dokonują na specjalnym tajnym zebraniu aktu poświęcenia diabłu danego produktu, danej serii produkcyjnego, danego wydawnictwa, danego nakładu, danego programu TV… i wtedy, każdy kto kupuje, nosi, spożywa, ogląda zostaje dotknięty – skażony trucizną; potem wbrew jego wiedzy i woli  będzie cierpiał na różne  dziwne choroby, alergie, stany psychiczne, depresje, rozchwianie emocjonalne, zmiany osobowości, niechęć do otoczenia, do kościoła, do wiary itd. Nawet będzie się nad tym zastanawiał, co się z nim dzieje, ale żadnego sensownego wytłumaczenia nie będzie mógł znaleźć…

 

Tak się niestety już dzieje, ze źródeł oficjalnych widzimy szeroko zakrojone akcje  propagandowe: kotka Hello Kitty, Spidermanna, czy Monster High, wpływające na nasze dzieci…

 

Dlatego wszystko co się dziś kupuje i przynosi do domu należy błogosławić i kropić wodą święconą. Również, a może przede wszystkim wodę - czy to kupną, czy z kranu. Gdyż tak jak towary w sklepach, tak woda jako nośnik życia i informacji została obecnie skażona - przeklęta tj. poświęcona szatanowi przez określone gremia; stąd konieczne jest dziś, aby każdą kroplę wody do picia, czy mycia błogosławić! To nie demonizm, ale rzeczywistość, to fakt, który się dokonuje na naszych oczach; im dłużej będziemy spać, tym bardziej będziemy szkodzić sobie i swoim rodzinom.

Wraca do nas jak bumerang siła modlitwy przed spożyciem pokarmów, której się nie docenia, o której się zapomniało (zwłaszcza w dobie barów szybkiej obsługi, restauracji, kawiarni, pubów)….

Przy wlewaniu wody do czajnika można odmawiać modlitwę:

 

Pobłogosław Panie Boże tę wodę, aby była dla nas błogosławieństwem, a nie przekleństwem,  zdrowiem, a nie chorobą, życiem, a nie śmiercią,  aby była pożytkiem doczesnym i wiecznym – przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

I uczynić nad wodą znak Krzyża świętego…

                                                                                                                mr Małgosia

Pan Jezus, jak czytamy w Ewangelii, błogosławił dzieci, pokarm (Mk 10,16; Mt 14,19; 26,26; Łk 9,16), błogosławił swoich uczniów (Łk 24,50-51). Z hebrajskiego błogosławić   oznacza   zaszczepiać, utwierdzać w Bogu, który jest źródłem wszelkiego dobra (JM. Jiménez Bonhomme. El Apocalipsis. México 1991, s. 20). Podkreślając wagę modlitwy bł. ks. Br. Markiewicz podkreśla rolę błogosławienia, czyli modlitwy łączącej  daną rzecz z Bogiem, w tym również błogosławienia potraw przed ich spożywaniem. Nawiązując do cudownego rozmnażania chleba, pisze: „Św. Jan Chryzo-stom, Ojciec i Doktor Kościoła naucza, iż Pan Jezus dlatego wejrzał w niebo, aby nas nauczyć, iż zanim potrawy będziemy spożywać, powinniśmy podziękować ich Dawcy. Także przy Ostatniej Wieczerzy Chrystusa modlił się przed i po przyjęciu pokarmu. Św. Hieronim (list 22 do Eust.) pisze: «Nie należy przyjmować pokarmu bez uprzedniej modlitwy, ani też od stołu odchodzić bez podziękowania Stwórcy». I pobożni chrześcijanie tak czynili po wszystkie czasy. A nawet sam rozum na to naprowadza. Opowiada bowiem pisarz imieniem Reinhard (scola coelest.) o Alfonsie, królu Aragonii, jak tenże postąpił sobie roztropnie z paziami swymi, którzy nie modlili się wcale ani przed przyjęciem posiłku, ani po przyjęciu. Zaprosił ich pewnego dnia na obiad do siebie. Wszyscy usiedli do stołu bez pacierza; także i król tym razem nie modlił się. Podczas obiadu wchodzi nagle bez zapowiedzenia pewien żebrak, zasiada bez żadnych ceremonii do stołu, je i pije wyśmienicie. Paziowie osłupieli na widok tej gburowatości i oczekiwali, czy król nie roz-każe wyprowadzić onego prostaka. Lecz król (który umyślnie postarał się o tego żebraka), spogląda nań poważnie i spokojnie. Nareszcie żebrak najadłszy się i napiwszy do woli wyszedł, nie podziękowawszy wcale królowi, ani nawet mu się nie pokłoniwszy. Wtedy panicze pełni zgrozy nie mogli znaleźć wyrazów na określenie tego, co w tej chwili na ich oczach zaszło. Król powstawszy rzekł: Nie macie się co gniewać na tego biednego człowieka za jego prostacze i niewdzięczne postępowanie; zwłaszcza, iż on w swym życiu jedynie jeden raz tak uczynił, co wy dwakroć dziennie czynicie. Oto patrzcie, czyż Król niebieski nie karmi was dwakroć dziennie? I wy jadacie i pijecie do sytości, a jak się przy tym zachowujecie? Nie prosicie i nie dziękujecie Mu; podobnie czynicie, jak żebrak dzisiejszy. To pomogło paziom. A więc i o rzeczy doczesne potrzebna jest modlitwa" (Ćwiczenia duchowne. Miejsce Piastowe 1913 s. 35-36).

Bardzo potrzebne jest błogosławieństwo, poprzez które odnosimy daną rzecz do Boga, łączymy ją z Nim dziękując, Mu i wysławiając Go za Jego dobroć, aby przeciwstawić  się  negatywnym oddziaływaniom złych ludzi, satanistów, sekciarzy, którzy deklarują się jako wrogowie Pana Boga i Kościoła świętego. Ludzie ci wchodząc w kontakty ze złym duchem, albo będąc w jego niewoli, mogą szkodzić nam zakotwiczając złość    swego    serca w rzeczach, które od nich kupujemy lub dostajemy. Mogą to czynić za pośrednictwem odzieży,      żywności, sprzętów, maszyn itp. Stąd kupując różne produkty lub dostając prezenty, należy je przed użyciem lub skorzystaniem z nich błogosławić, jak popularnie mówimy,     „poświęcić". Można użyć prostej, spontanicznej formuły:

„Panie Boże spraw swoją mocą, aby od tej rzeczy odstąpiły wpływy złego ducha

i aby była znakiem Twojej dobroci

łaskawości względem nas.

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen".

 

Można ponadto pokropić daną rzecz wodą święconą. Aby błogosławieństwo osiągnęło swój skutek, chrześcijanin, który błogosławi, powinien żyć w przyjaźni z Bogiem i nie być w stanie grzechu ciężkiego.

Przebywając na misjach w Paragwaju i Argentynie byłem świadkiem tego, jak różni źli ludzie, sataniści, chcieli szkodzić innym ludziom przez pośrednictwo pokarmów i innych rzeczy materialnych. Zwykle ludzie chcieli, aby misjonarz osobiście błogosławił pokarmy czy inne rzeczy. Tłumaczyłem im, że każdy chrześcijanin żyjący w łączności z Bogiem i posiadający silną wiarę, może swoim błogosławieństwem modlitewnym uwalniać te rzeczy od ujemnych wpływów.

Stąd Kościół katolicki praktykuje i zaleca błogosławienie budowli, domów, maszyn, urządzeń, pokarmów itp. Wcale nie musimy za każdym razem lecieć do księdza, aby nam pobłogosławił daną rzecz, możemy ją sami błogosławić, ponieważ będąc złączeni z Bogiem, który mieszka w naszej duszy, my sami, nasze człowieczeństwo, jest narzędziem, dla Boga obecnego w nas, do uświęcenia świata i rzeczy i ludzi (por. 1 P 2,4-5.9; J 17,19). Sobór Wat. II zaleca, aby błogosławieństwa tzw. zastrzeżone były bardzo nieliczne i zastrzeżone tylko na rzecz biskupów oraz, aby wierni mogli również błogosławić (zob. Konst. o Liturgii 79). Co każdy wierny może błogosławić?

pokarmy przed jedzeniem,

kupioną odzież, nowe sprzęty,

lekarstwo przed przyjęciem go,

— rodzice winni błogosławić dzieci wychodzące do szkoły czy do pracy, winni się błogosławić wzajemnie małżonkowie przed pójściem do pracy, przed spoczynkiem jak również pobłogosławić przed spaniem swoje dzieci,

błogosławić tych, którzy nas nienawidzą, jak nas naucza sam Jezus: „Błogosławcie tym, którzy was przeklinają i módlcie się za tych, którzy was oczerniają" (Łk 6,28),

— błogosławić znakiem krzyża św. czy też odmówieniem „Ojcze nasz" lub „Zdrowaś" zaczynającą się pracę, lekcje, studium,

— po skończonej pracy znowu krótką modlitwą błogosławić dobrego Boga za udzielone nam siły i moc ducha do właściwego wypełniania naszych zajęć i pracy.

Z radością winniśmy zapraszać kapłana, aby co roku pobłogosławił nasz dom (czynią to kapłani podczas „kolędy"), bowiem on uczestnicząc w kapłaństwie Chrystusa posiada specjalną moc błogosławienia oraz czyni to w imieniu Kościoła. Kapłani przewodnicząc różnym zebraniom, konferencjom, winni udzielać na koniec zebranym błogosławieństwa. Prośmy również o poświęcenie przez kapłana różnych  dewocjonaliów, a zanim otrzymamy błogosławieństwo kapłana i poświęcenie ich przez niego, sami uczyńmy nad nimi znak krzyża świętego.

 

                                            Modlę się przed podróżą

Jak sięgnę pamięcią, w domu moich rodziców byt zawsze taki zwyczaj, że przy pierwszym wychodzeniu z mieszkania i przed podróżą czyniono znak krzyża, mówiąc: „Panie Boże, broń, Matko Najświętsza, prowadź". Zwyczaj żegnania się na wyjście pozostał mi do dziś.

Jestem przekonany, że Pan Bóg i Matka; Boża nie pozostawili mnie samego, ale opiekowali się mną. Wróciłem z obozu,  i  przeżyłem II wojnę światową. Później - ": poznałem wspaniałą kobietę (która została dobrą, kochaną żoną. Teściowie byli moimi drugimi rodzicami w związku ze znakiem krzyża miało miejsce w, moim życiu szczególne wydarzenie, którym chciałbym się podzielić. Pierwszym moim samochodem była stara DKW. Późną jesienią 1959r jechałem tym autem z żoną i trójką dzieci (4 lata, A 2 lata i 3 miesiące). W pewnej chwili dostrzegłem przed nami  osobę pchającą wózek z drewnem, z którego co rusz spadało kółko. Nauczony w domu szacunku do ludzi starszych, wysiadłem i zaproponowałem pomoc w naprawie., Starsza kobieta zdziwiła się i zapytała: taki pan co samochodem jeździ, będzie mnie starej kółko zakładać?". Odparłem: „Wszyscy jesteśmy z tej samej gliny". Potem objaśniłem kobiecie jak zabezpieczyć koła przed spadaniem:, a ona podniosła ręce i powiedziała: „Niech Pana Bóg i Najświętsza Pani zawsze Was szczęśliwie prowadzi". Odparłem staro!  polskim „Bóg zapłać!".(...) Po paru paru dniach zapomnieliśmy o rym incydencie. Po miesiącu znów dane  nam było jechać.; tą samą drogą. Nagle zupełnie nieoczekiwanie samochód się zatrzymał.; Wyszedłem z auta i szukałem przyczyny - ale . nic nie znalazłem. Żona zaproponowała,  abym spróbował go ponownie podpalić: Spróbowałem, udało się. Przejechaliśmy dwa metry i ku naszemu zdumieniu odpadła lewa oś samochodu, a z nią koło(...) Malutki Krzyś przeleciał na przód.  Na szczęście ani jemu, ani nikomu innemu nic się nie stało. Wo nie myśleć, co ; by było, gdyby ta oś urwała się, kiedy jechaliśmy 70 km na godz. Obecnie mam 77 lat, Jednak kiedy prowadzę samochód, nigdy nie zapominam przeżegnać się przed podróżą.

A.    Henryk Mikołajczak, Chomęclce

Znak krzyża na chlebie



Jest to jeden ze znaków, który w większości rodzin przetrwał do dnia dzisiejszego i powinien  zostać zachowany zawsze. Streszcza on w sobie wszystko, co zostało o chlebie powiedziane — jego związek z Eucharystią,  z  Bogiem, z trudem i potem człowieka przy je-go otrzymywaniu. Jest także wyrazem  tej ludowej   religijności, która wypiek chleba porównywała do Męki Chrystusa. Ten znak będzie więc naszym zadaniem. Nie można go ograniczyć do jednego tylko tygodnia. Zawsze, gdy bierzemy nowy bochenek chleba do ręki, czyńmy na nim z szacunkiem znak krzyża. Dziś lepiej wiemy, dlaczego należy to czynić. Oto wspomnienie człowieka, którego mama uczyła czynić znak krzyża na chlebie:

 

„Powszedni chleb jest z nami codziennie. Biorę w lewą rękę pieczywo, w prawą nóż. Jak to robiła Mama? Obracała nóż i tępą jego stroną kreśliła znak krzyża, a potem szybko i zręcznie kroiła kromki rozdzielając pobłogosławiony chleb na małe błogosławieństwa każdej kromki, każdego kęsu pożywienia. Taki jest polski obyczaj — mówiła Mama — pamiętaj, o chleb jest najtrudniej, bo potrzeba go najwięcej, co dzień i przez cale życie. Od przyniesienia chleba do domu nikt i  nic cię nie zwolni, zdobywanie  chleba jest trudem i cierpieniem, jest krzyżem. Ale nie tylko — dodawała Mama — co dzień prosisz Boga: daj nam chleba powszedniego i co dzień go od Boga otrzymujesz. Kreśląc na chlebie krzyż wyznajesz, że wiesz, że to od Niego, że to dar Boży. Dla mnie krzyż na chlebie jest modlitwą dziękczynną za chleb. Tak mówiła Mama wiele lat temu. Wtedy bochny były okrągłe i gdy oparło się chleb na przedramieniu druga ręka sama układała się; do nakreślenia krzyża. W istocie nic się nie zmieniło. I dziś chleb jest DAREM."

(Duszpasterstwo kobiet, List, nr 2)

str. 7

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin