Lisa Gardner - Trzecia ofiara (Quincy & Rainie 02).pdf

(1791 KB) Pobierz
Table of Contents
Strona tytułowa
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
Epilog
Podziękowania
LISA GARDNER
TRZECIA OFIARA
(The Third Victim)
Przełożył Jerzy Kozłowski
Wydanie polskie: 2001
Wydanie oryginalne: 1998
1
Wtorek, 15 maja, 13.25
Gdy nadeszło wezwanie, policjantka Lorraine Conner siedziała samotnie przy
czerwonym plastikowym stoliku w barze u Marthy, dłubiąc widelcem w sałatce z
tuńczyka i słuchając paplaniny Franka i Douga. Była skazana na sałatkę, bo jak zdążyła
zauważyć, u kobiety trzydziestojednoletniej kilogramy nie znikają już w magiczny
sposób jak dziesięć, czy nawet, do diabła, pięć lat wcześniej. Nadal potrafiła przebiec
kilometr w mniej niż trzy minut i wcisnąć się w rozmiar numer osiem, ale różnica była
zasadnicza. Teraz Rainie musiała spędzać więcej czasu na układaniu długich
kasztanowych włosów, jeśli chciała, żeby ktoś się za nią obejrzał. A cheeseburgery
zastąpiła sałatka z tuńczyka. Pięć razy w tygodniu.
Tego dnia partnerem Rainie był dwudziestodwuletni ochotnik, Charles Cunningham
vel
Chuckie, znany też w małej komendzie policji w Bakersville w stanie Oregon jako
„żółtodziób”. Chuckie nie ukończył jeszcze dziewięciomiesięcznego kursu w ośrodku
szkoleniowym, a to znaczyło, że mógł tylko patrzeć, a nie dotykać. Policjantem z
prawdziwego zdarzenia miał zostać dopiero, gdy zaliczy niezbędne egzaminy i
dostanie dyplom. Tymczasem zdobywał doświadczenie – wyjeżdżał na patrole i
spisywał raporty. Wolno mu było zakładać standardowy beżowy mundur i nosić przy
sobie broń. Chuckie był całkiem zadowolony z życia.
Zanim nadeszło wezwanie, sterczał przy kontuarze, próbując oczarować długonogą,
jasnowłosą kelnerkę o imieniu Cindy. Prężył pierś, przybrawszy nonszalancką pozę z
nogą lekko ugiętą w kolanie i dłonią od niechcenia wspartą na kaburze. Cindy, nieczuła
na jego wdzięki, serwowała domowe ciasto z jagodami sześciu farmerom na raz. Ktoś
burknął coś o żółtodziobie plączącym się pod nogami. Chuckie uśmiechnął się jeszcze
szerzej.
Przy stoliku za plecami Rainie dwaj emerytowani hodowcy krów, Doug Atkens i
Frank Winslow, zaczęli robić zakłady.
– Dziesięć dolców, że mu ulegnie – powiedział Doug, uderzając zmiętym banknotem
o plastikowy blat.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin