Opowieść tę z wielką przyjemnością dedykuję Pani Bogusi Stachurskiej, prawdziwej pielęgniarce z Daru Młodzieży – wspaniałej Osobie, która jest żywym dowodem na to, że zawsze można pójść nową drogą, znaleźć nowe horyzonty, barwnie przeżyć kawałek czasu, jaki został nam dany.
WSTĘP,
w którym autorka uprawia prywatę
Tak się przypadkowo złożyło, że zarys tej powieści ostatecznie dopracowałam na pokładzie fregaty Dar Młodzieży, podczas ubiegłorocznych (2010) regat wielkich żaglowców. Książkę wymyśloną należy jeszcze napisać – i oto traf chciał, że nie udało mi się jej zacząć wcześniej niż latem tego (2011) roku, znów na pokładzie mojego ukochanego żaglowca i podczas Tall Ships’ Races. Na dystansie Szczecin – Greenock w Szkocji – Hebrydy – Szetlandy – Stavanger w Norwegii i Halmstad w Szwecji powstała mniej więcej połowa całej historii. Resztę napisałam już w domu, ale wciąż z obrazem morza i statków w tyle głowy – co, mam nadzieję, nie wpłynęło negatywnie na całość...
Na Darze, najpiękniejszym ze statków, doświadczyłam prawdziwej życzliwości (tu specjalne uściski dla tych, co mnie na Hebrydach w szkockim deszczu bohatersko taszczyli ze zwariowanej dmuchanej łódki na śliski trap Daru!), widziałam prawdziwe piękno morza, żagli i ludzkiej pracy. Wartości takich przeżyć nie da się przecenić.
Chyba pisanie kolejnej książki od razu zaplanuję na przyszłoroczne regaty...
A na razie dziękuję najserdeczniej jak potrafię Panu Komendantowi Białej Fregaty, Kapitanowi ż.w. Arturowi Królowi, Panu Intendentowi Ryszardowi Kwiatkowskiemu, Panu Michałowi i wszystkim członkom darowej załogi. Życzę Wam, kochani, szczęścia i silnych wiatrów – zawsze i wszędzie.
Panie: Kasię Muszyńską i Basię Rogalską z Działu Armatorskiego Akademii Morskiej w Gdyni pozdrawiam równie serdecznie.
Ani i Jaśminie, wspaniałym dziewczynom,...
renfri73