VanderMeer Jeff_Southern Reach_02_Ujarzmienie.rtf

(45237 KB) Pobierz
VanderMeer Jeff_Southern Reach_02_Ujarzmienie

http://cyfroteka.pl/catalog/ebooki/040791/040/cover/N/390422-ujarzmienie.jpg


C:\Users\Agnieszka\Desktop\1.jpg


Spis treści:

 

 

ZAKLĘCIA

000.

001. Spadanie

002. Adaptacja

003. Procedura

004. Powrót

OBRZĘDY

005. Pierwsza szczelina

006. Anomalie topograficzne

007. Przesąd

008. Terror

009. Dowód

010. Czwarta szczelina

011. Szósta szczelina

012. Porządki

013. Zalecenia

014. Wielcy bohaterowie rewolucji

015. Siódma szczelina

016. Terroirs

017. Perspektywa

018. Uzdrowienie

NAWIEDZENIA

000.

020. Drugie uzdrowienie

021. Powtórka

022. Gambit

023. Załamanie

00X.

ŻYCIE PO ŻYCIU

 

Podziękowania


Dla Ann


C:\Users\Agnieszka\Desktop\2.jpg

 

 

 

000.

 

 

W snach Kontrolera jest wczesny ranek, niebo ma głęboki niebieski kolor, rozjaśniony tylko odrobiną światła. Kontroler stoi na klifie i wpatruje się w otchł zatoki. Za każdym razem jest inaczej. Jego wzrok sięga wiele kilometrów w głąb wody. Widzi ywające tam oceaniczne olbrzymy przypominające łodzie podwodne, dzwoniaste storczyki albo szerokie kadłuby statków, milczące, w ciąym ruchu. Ich rozmiary sprawiają wrażenie takiej mocy, że nawet stojąc wysoko w rze, czuje zamęt powodowany ich obecnością. Godzinami wpatruje się w te kształty, ruchy, uchając szeptów, które docierają do niego pod postacią echa... a potem spada. Powoli, zbyt powoli, bezdźwięcznie spada ku ciemnej wodzie, nie powodując plusku, nie marszcząc powierzchni. I spada dalej.

Czasami trwa to ej niż sam sen, jakby się zagapił, a wtedy cicho powtarza swoje imię, dopóki nie wróci do niego prawdziwy świat.


001.

SPADANIE

 

 

Pierwszy dzień. Początek jego ostatniej szansy.

To te, które przeży?

Kontroler stał obok wicedyrektorki Southern Reach za naznaczonym smugami lustrem weneckim i wpatrywał się w trzy osoby siedzące w pokoju przesłuchań. Były to kobiety, które wróciły z dwunastej ekspedycji do Strefy X.

Wicedyrektorka, wysoka, chuda, czarnoskóra i po czterdziestce, nie odpowiedziała na jego pytanie, co wcale go nie zaskoczyło. Odkąd zjawił się rano, poświęciwszy poniedziałek na rozpakowanie się, nie zaszczyciła go ani jednym owem ponad to, co absolutnie konieczne. Nie obdarzyła go nawet nadprogramowym spojrzeniem, nie licząc chwili, w której poprosił i resztę personelu, żeby zwracali się do niego per Kontroler, a nie John czy Rodriguez. Wtedy na niego spojrzała i wywołując powściągliwe miechy na twarzach współpracowników, odparła:

W takim razie w mi Patience, nie Grace.

Zainteresowało go to odejście od...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin