Niebezpieczna gra - Joanna Opiat-Bojarska.pdf

(1590 KB) Pobierz
Copyright © Joanna Opiat-Bojarska, 2016
Copyright © Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2016
Redaktor prowadząca: Sylwia Smoluch
Redakcja: Dawid Wiktorski
Korekta: Joanna Pawłowska
Projekt typograficzny, skład i łamanie: Maciej Majchrzak
Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz / PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN
www.panczakiewicz.pl
Fotografia na okładce: www.fotolia.com / Adrian Costea
Konwersja publikacji do wersji elektronicznej: Dariusz Nowacki
Wydanie elektroniczne 2016
eISBN 978-83-7976-497-6
CZWARTA STRONA
Grupa Wydawnictwa Poznańskiego sp. z o.o.
ul. Fredry 8, 61-701 Poznań
tel.: 61 853-99-10
fax: 61 853-80-75
redakcja@czwartastrona.pl
www.czwartastrona.pl
I
czwartek
– Ka jeden! Na ulicy, uraz: potrącenie, oddycha, nieprzytomny, czterdzieści
lat, NN.
Krzysiek nie zdążył nawet odczytać treści SMS-a, gdy alarm na podstacji
oznajmił konieczność wyjazdu. Kod pilności K1 oznaczał, że karetka ma minutę
na wyjazd. Sześćdziesiąt sekund pełnej mobilizacji w środku nocy.
– Do kasty! – krzyknął pierwszy ratownik, Tomek.
To on w tym zespole był osobą decyzyjną. Andrzej, drugi ratownik, wskoczył
na miejsce kierowcy. Uruchomił silnik i czekał na ostatnie trzaśnięcie drzwiami.
Sekundę później usłyszał je, obejrzał się za siebie, żeby upewnić się, że Krzysiek
siedzi w karetce, i ruszył.
– E zero jeden zero cztery wyjazd! – dokładnie w tym samym momencie
pierwszy ratownik zgłosił dyspozytorowi fakt opuszczenia podstacji.
– Na miejscu za pięć… Nie, za cztery minuty! – zameldował Andrzej.
Cztery minuty. Tylko tyle dzieliło Krzyśka od jego pierwszej prawdziwej
interwencji. Był żółtodziobem. Studentem, który w ramach praktyki zawodowej
przygotowywał się do pracy na ulicy. Nie zdążył nawet zastanowić się nad tym,
co powinien zrobić zaraz po przyjeździe na miejsce, kiedy usłyszał kolejny
komunikat.
– Trzy.
Wziął głęboki oddech, by pozbyć się nieprzyjemnego napięcia. Nie skakał
nigdy ze spadochronem, ale mógłby się założyć, że wszyscy spadochronowi
debiutanci czuli się tak samo jak on obecnie.
Wiedział, że za mniej niż trzy minuty otworzą się drzwi, a on będzie musiał
skoczyć. To, czy przeżyje, zależeć będzie tylko od niego. Czy był do tego gotowy?
Czy dobrze wybrał? Czy wystarczająco dużo trenował „na sucho”?
Pytania go przytłaczały, jednak towarzyszyła mu świadomość, że nie było już
odwrotu. Samolot znajdował się w powietrzu, a jeden błąd mógł kosztować
życie. Nie jego, ale tego czterdziestolatka, który nieprzytomny czeka na pomoc.
To nie był dobry czas na szczeniackie dylematy.
Łagodne hamowanie sprawiło, że Krzysiek zerknął za okno. Wjeżdżali właśnie
na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Nieliczne samochody, które mijali,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin