Paradoksy Mlodszego Patriarchy - Eleonora Ratkiewicz.pdf

(1400 KB) Pobierz
Ratkiewicz
Eleonora
Paradoksy Młodszego
Patriarchy
Przełożyła
Ewa Białołęcka
fabryka słów
Lublin 2010
Copyright © BY Eleonora Ratkiewicz
Copyright © by Fabryka Słów sp, z O.O., Lublin 2010
COPYRIGHT © FOR TRANSLATION BY Ewa Bialolçcka, 20I0
tytuł oryginału
П
apa
доксы Младше
ro
Патри
apxa
WYDANIE I
ISBN 978-83-7574-233-6
redakcja serii
Eryk Górski, Robert Łakuta
PROJEKT ORAZ GRAFIKA NA OKŁADCE
Piotr Cieśliński
redakcja
Kamila Michałowska
korekta
Barbara Caban, Magdalena Grela
skład
„Grafficon” Konrad Kućmiński
WYDAWCA
Fabryka Słów sp, z o.o.
20-607 Lublin, ul. Wallenroda 4c
tel. 81 524 08 88, fax 81 524 08 91
www.fabryka.pl,
e-mail: biuro@fabryka.pl
Wszystkim uczniom,
ilu ich było, jest i będzie
-
z wdzięcznością i szczerym szacunkiem.
CZĘŚĆ 1
Nauczyciel mego nauczyciela
Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Na przykład świeże,
niezapleśniałe resztki. Jałmużna rzucona przez pucołowatego
niedorostka,
który
postanowił
pochwalić
się
niesłychaną
szczodrobliwością przed swoją pierwszą kobietą. Albo znajdzie się na
śmietniku parę sfatygowanych sandałów - świetne to były sandały,
pamiętam. Wszystko dobre kiedyś się kończy.
Kiedy nauczyciel Dajr wyciągnął mnie z tego samego śmietnika i
zawlókł do szkoły, do darmowego żarcia, byłem na mur przekonany, że
to się bardzo szybko skończy. Nie kończyło się... A kiedy już mistrz Dajr
zaczął mnie uczyć jak porządnie, prawdziwie walczyć, tym bardziej
byłem przekonany, że wkrótce mu się znudzi nowa zabawka. Na pewno
się znudzi. I znów się pomyliłem. Kładę się spać - wszystko na miejscu,
rano otwieram oczy - nic się nie zmieniło, nie ubyło. Minął rok, mija
drugi - a to się nie kończy. Gdzie tam - mistrz mnie z czasem nawet
usynowił! Wszak się nie godzi, by najlepszy uczeń, aspirujący domiana
mistrza, ozdoba i chluba szkoły, paradował zaledwie z ksywką, obywając
się bez rodowego nazwiska. Kiedy sam zacznę własnych uczniów
tresować, nawet mi się przyda.
To nieprawda, że do dobrego szybko się przyzwyczajasz. Mnie zajęło to
masę czasu. Całe lata. Ale wreszcie przywykłem. Zmiękłem. Straciłem
czujność. Uwierzyłem... Zbyt długo dobre się nie kończyło.
Aż do dnia, kiedy w naszej szkole pojawił się szlachetnie urodzony
Majon Thia.
Mistrz Dajr, w przeciwieństwie do innych nauczycieli, nie zabiegał o
zamożnych uczniów. Mógł sobie na to pozwolić - szkołę utrzymywano z
Zgłoś jeśli naruszono regulamin