Waterloo 1815 - Tomasz Malarski(1).pdf

(2278 KB) Pobierz
HISTORYCZNE
BITWY
TOMASZ MALARSKI
WATERLOO 1815
scan - zawisza
Dom Wydawniczy Bellona
Warszawa 2003
WSTĘP
Dzieje panowania cesarza Napoleona wzbudzały zawsze
zainteresowanie historyków, a także wszystkich tych, którzy
nie badają historii zawodowo, ale traktują ją jako rozrywkę
umysłową, pozwalającą łatwiej zrozumieć problemy współ­
czesnego świata. Napoleon zawsze kusił tajemniczością i wiel­
kością swoich czynów.
Budując potęgę Francji cesarz wprowadził wiele zmian
w systemie rządzenia, w prawodawstwie i wojskowości.
Rewolucyjna armia francuska, źle uzbrojona i jeszcze gorzej
wyszkolona, zmieniła się pod jego ręką w sprawną, szybką
i wielce skuteczną machinę wojenną, której nie potrafiły
sprostać ówczesne potęgi europejskie. Koncepcje strategiczne
wodza wprowadzane były w życie przez zdolnych sztabowców
i docierały do najdalej wysuniętych oddziałów armii.
Cesarz był twórcą oryginalnego systemu prowadzenia wojny.
Starał się unikać schematów. Potrafił organizować w sposób
pomysłowy szyk swoich wojsk, grupując dużą liczbę armat na
jednym, wybranym kierunku, lub stosował nagły manewr,
który odbierał nieprzyjacielowi szansę na zwycięstwo. Cesarz
dążył zawsze do rozstrzygającej bitwy, w której za główny cel
stawiał sobie zniszczenie siły żywej przeciwnika. Napoleon
uczył marszałków szybkiego działania i żądał bezwzględnie
6
dokładnego wykonywania rozkazów. Było wśród nich wielu
zdolnych i dzielnych ludzi, takich jak Davout, Lannes czy
bliski nam Poniatowski; znajdowali się jednak i tacy, którzy
nie mogli sprostać stawianym zadaniom.
Razem z zaszczytami opromienieni sławą napoleońscy
dowódcy otrzymywali dworską ogładę i nabierali cech
zwykłych dworaków. Tylko nieliczni nie przestali być
żołnierzami.
Z biegiem lat Napoleon spotykał jednak coraz trudniejszych
i lepiej przygotowanych przeciwników. Już w 1809 r. nie­
szczęśliwa bitwa pod Essling podważyła mit o niezwyciężono-
ści cesarza, ale Wagram było znów przykładem wysokiego
kunsztu dowodzenia.
Potem jednak przyszedł rok 1812, który przyniósł klęskę
i zagładę Wielkiej Armii. W latach następnych przeplatały się
zwycięstwa i coraz częstsze porażki, które doprowadziły
cesarza pod mury Paryża, gdzie nastąpiła klęska ostateczna.
Potem była Elba.
Jeszcze raz w czerwcu 1815 r. cesarz próbował walczyć
z całą wrogą mu Europą, lecz nie był to już ten sam szczupły,
energiczny generał z roku 1796. Napoleon stu dni to człowiek
zmęczony, który oprócz goryczy przegranej poznał smak
zdrady i niewdzięczności. Cesarz nie panował już tak dobrze
nad sytuacją, jak to było w latach poprzednich. Nie potrafił
przeciwdziałać bezsensownym działaniom Neya ani gnuśności
Grouchy'ego, który pokazał, co może wyniknąć ze ślepego
wykonywania rozkazów.
Napoleon do końca życia myślał zapewne o wypadkach
tego fatalnego czerwcowego dnia. „Spojrzyjcie na Waterloo",
zwracał się do swego otoczenia na Wyspie Św. Heleny,
„powinienem był zwyciężyć, jak sto przeciw jednemu; wszys­
tkie trafy bitwy były za nami. Trzeba było, aby Ney, waleczny
z walecznych, dał się zatrzymać z 42 000 Francuzów, przez
dzień cały, kilku tysiącom ludzi. Gdyby nie ta nie wyjaśniona
bezwładność, armia angielska byłaby nagle zaskoczoną i znisz-
7
czonąbez wystrzału. Potrzeba było także, aby Grouchy, mając
przeszło 40 000 ludzi, pozwolił wymknąć się Biilowowi
i Blucherowi, a nareszcie, aby deszcz ulewny do tego stopnia
rozbłocił ziemię, iż mi niepodobna było atakować o świcie"*.
Czy było jednak tak, jak oceniał cesarz, czy może w grę
wchodziły inne czynniki? Na to pytanie próbowało odpowie­
dzieć wielu historyków wojskowości. Oprócz wnikliwych
prac badawczych omawiających kampanię belgijską, wydano
wiele książek popularnonaukowych, cennych zwłaszcza ze
względu na bogaty materiał ikonograficzny. Najwięcej tego
typu prac ukazało się oczywiście w Anglii, ojczyźnie księcia
Wellingtona, pogromcy Napoleona spod Waterloo. Do dziś
wznawia się tam pamiętniki i zbiory listów angielskich
żołnierzy z Belgii.
Niestety, w Polsce kampania 1815 roku nie spotkała
się z większym zainteresowaniem historyków wojskowości
ani w przeszłości, ani obecnie. To prawda, że kampania
ta nie miała już dla nas większego znaczenia, ale była
mimo to dla wielu Polaków ostatnią iskierką nadziei na
powrót Wielkiego Cesarza.
Warto więc obok wielkich i zwycięskich bitew Napoleona
przedstawić i przebieg tej ostatniej, która na równi z innymi
stworzyła jego legendę.
Celem tej pracy jest jedynie próba rekonstrukcji wydarzeń,
z podkreśleniem momentów ważnych i przełomowych, które
wpłynęły decydująco na wynik końcowy.
Badając przebieg ostatniej kampanii Cesarza Napoleona
korzystałem z rady i pomocy mojego nauczyciela profesora
Andrzeja Zahorskiego, bez którego wsparcia i życzliwej
zachęty książka o bitwie pod Waterloo nie powstałaby nigdy.
Profesor był człowiekiem o ogromnej wiedzy i kulturze,
który potrafił zarazić swoją pasją wielu studentów będących
uczestnikami jego zajęć, wykładów i seminariów.
Ch. T. de M o n t h o l o n ,
Historia niewoli Napoleona na Wyspie
Swiątej Heleny,
Warszawa 1846, s. 111.
8
Zawsze dowcipny, błyskotliwy mówił i pisał pięknym
polskim językiem, który trudno było naśladować, a który tak
przyjemnie brzmiał na wykładach.
Jego talent pisarski mający źródło w starej szkole historyków
polskich powoduje, że do dziś jego prace naukowe są czytelne
i zrozumiałe dla wszystkich, którzy interesują się historią.
Jego śmierć 15 grudnia 1992 r. była bolesną stratą dla nauki
polskiej, ale także stratą dla każdego, kto go znał.
Dziękujemy Panie Profesorze
POWRÓT ORŁA
Abdykacja Napoleona i uwięzienie go na Elbie pozwalało
przypuszczać, że dla Europy nastał okres trwałego pokoju.
Z wielką ulgą przyjęto wieść o upadku cesarza w kołach
rządowych Londynu, Wiednia, Berlina i Petersburga. Dyplomaci
zwycięskich mocarstw rozpoczęli przygotowania do wielostron­
nych negocjacji. Już jednak nazajutrz po upadku Paryża okazało
się, że zwycięzcy nie są zgodni w swoich poglądach co do
przyszłości Europy. Nikt nie kwestionował zasady legitymizmu,
która zapewniała powrót starych, przepędzonych przez Napoleo­
na dynastii, przekreślając jednocześnie wszystkie zdobycze
rewolucji francuskiej. Sprzymierzeni zwracali monarchom ich
korony w imię Boga, ale często wbrew woli ludu.
Inne jednak były w poszczególnych stolicach koncepcje
dotyczące układu sił w ponapoleońskiej Europie. Car Alek­
sander, który wprowadził swoje pułki do stolicy Francji,
widział siebie w roli męża opatrznościowego całej Europy.
Ten samowładca wystąpił teraz w stroju wielkiego liberała
i udawał, że jego celem jest ustanowienie wszędzie sprawied­
liwej konstytucyjnej władzy.
Właśnie pod naciskiem cara Ludwik XVIII zapowiedział
wprowadzenie rządów konstytucyjnych, co było gorzką pigułką
dla samego króla, jak i dla całej związanej z nim arystokracji.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin