DOBRY PASTERZ CZ 096 - NIEBEZPIECZNE ZABAWKI DLA DZIECI.docx

(1163 KB) Pobierz

NIEBEZPIECZNE ZABAWKI DLA DZIECI

Znowu musimy stawić czoła kolejnemu absurdowi, tym razem wychowawczemu. Rzecz wydaje mi się niebagatelna, dotyczy bowiem odpowiedniego doboru zabawek dla dzieci.

W wirtualnym zalewie koszmarnych dobranocek i gier komputerowych polegających głównie albo na pogoni albo na zabijaniu, nasze sklepy papiernicze i zabawkarskie pełne są zestawów pod nazwą „zabawka militarna". Większość z nich posiada obco brzmiące nazwy, takie jak: „Commanding Troops", „USA Soldiers", „American Infantry", «Combattants Combatforce" oraz „Victory".

Możemy za pięćdziesiąt ztotych kupić dla naszych dzieci cate armie. Czego tam nie ma - czołgi, armaty, zasieki, samoloty, helikoptery, wyrzutnie rakiet, a nawet zwodzone mosty i amfibie. Każda plastikowa mini armia ozdobiona jest napisem: „nieodpowiednie dla dzieci poniżej 3 lat". Jak rozumiem, powyżej 3 lat maluchy mogą się spokojnie bawić w wojnę. Bardzo to niepokojący trend w rozumowaniu dotyczącym kształtowania przyzwyczajeń, gustów i świadomości młodego pokolenia, i to w czasach, gdy z każdego kąta wieje grozą. Pragnę być dobrze zrozumiany. Nie mam nic przeciwko zabawie ołowianymi żołnierzykami, bo sam się nimi przed laty bawiłem, ale byty to miniaturki ukazujące tradycje Powstania Listopadowego czy Insurekcji Kościuszkowskiej. Pamiętam, że z wielką pasją kleiłem wycinane z „Małego Modelarza" samoloty i okręty, ale były to modele Karasi, tosi czy ORP Orzeł.

A teraz sprowadza się nam na ogromną skalę różne „troops" i „soldiers" wyprodukowane w Chinach Ludowych. Podobno przy produkcji owych zabawek pracują w Państwie Środka ludzie pozbawieni wolności. Ba, swego czasu ostrzegano nawet przed kupowaniem towarów made in China, po to, by nie popierać pracy za karę...

Nie mam pojęcia, kto wpadł na pomysł, że owe plastikowe maszkary są groźne dla trzylatków, a dla pięciolatków już nie. Skoro mamy wychowywać dzieci w duchu poszanowania bliźniego, to po co sprowadzać „zabawki militarne", po co dawać dziecku do ręki to, co jest symbolem zabijania i przemocy? Zapytałem dyrektorkę z pobliskiego   przedszkola,   co   sądzi o sprowadzaniu na nasz rynek takich zabawek. Ta doświadczona wychowawczyni stwierdziła stanowczo, iż jest to proceder wręcz szkodliwy, i że ona nigdy by nie pozwoliła, aby jej podopieczni urządzali sobie bitwy i manewry. - Tak zaszczepiamy zło - powiedziała - ale niech pan o tym nie pisze.

Wobec tego piszę, wyznaję bowiem zasadę, że hydrze głupoty czy_ raczej bezmyślności głowę należy ucinać błyskawicznie. Pochwalam gry sztabowe prowadzone gdzieś tam na szczytach władzy wojskowej. Protestuję stanowczo przeciwko inwazji zabawek militarnych dla dzieci. Szczególnie teraz, gdy ludzie i obyczaje dziczeją w tempie zastraszającym!

                                                                                                                                           Jan Trawlńskl

Zgłoś jeśli naruszono regulamin