Elzenberg H., Ankieta Znaku, ''Znak'' VII (1_31), 1952.pdf

(993 KB) Pobierz
'MIE81tsCZNIK
KS. K,AZIMIERZ KLOSAK: HIPOTEZA SAMORODZTWA
WOBEC BADAN NAD WIRUSAMI
0
TOMASZ MERTON:
POSIEW KONTEMPLACJI
0
ANTONI GOLUBIEW: ROZ­
MOW A
0
IRENA SI:h\WINSKA: OBLICZE WSPOLCZES­
NOSCI W KOMEDIACH NORWIDA
0
CYPRIAN NORWID:
FRAGMENTY
0
ODPOWIEDZI NA ANKIETF4 "ZNAKU"
K R A K
()
\V
STY
C
ZEN
t
962
ANKIETA
"ZNAKlT"
na temat: jakie ksinzki
ostatniego stulecia
ode~J1'aly
decydujqcq
rol~
w uksztaltowaniu mega
po­
glq,du na
swiat
01"aZ
postawy mOl'alnej? Chodz'ilo
0
wymienienie ksiq,zek
z
nast~pujqcych
W
nr
29
"Znaku" redakcja oglosila
ankiet~
dziedzi n,
1.
2.
3.
4.
Powiesc.
Poezja.
Religia
i
fi.lozo[iu.
Nauki specjalne.
Obecnie
d1'ukuj
emy
p
i
erwszq
seri~
odpowiedzi w calosci Lttb
oDsze1'­
nych wyjqtkach, odkladajqc
do
nastt;Pnego nmneru odpowiedzi dalsze
oraz
om6wienie
og6lne
wynik6w ankiety.
Zofia
Nosalewska (Pewer Mala)
''' Chcialabym wykreslie z ankiety slowo "decydujqcy". Zbyt posplatane
Sq czynniki cddzia1ywujqce
na naSZq
psychik~
i
postaw~,
by
mozna wy­
odrt:bmc
ksiqzkt:. (Ewangelia nie jest "ksiqikq", ale "dobrq 'nowinq",
ktorq przyniosla sama Prawda wcielona.) - Ta sama rzecz, kiedyindziej
i
w innych okolicznosciach czytana, inny
skutek
wywola...
Niewqtpliwie
sposrod
pisarzy ostatniego stulecia najwit:kszy wplyw
wywarl na mnie
Pawel Claudel.
Ktore utwory? - Ca1y Claudel, bo
jak
malo
jaki
autor
musi
on
bye brany integralnie, by go pojqc. ale
wyszczegolnieby mazna: L'Annonce faite
a
Marie, Le Partage de Midi,
Le Soulier de Satin,
Cinq grandes Odes,
La Cantate
it
trois Voix.
Dlaczego tak silnie oddziala1? - Claudel odkrywa w kazdej rzeczy
to
co
jest,
t~
iskrt: bytu, to jakies jqdro rzeczywistosci, - czy to
b~dzie
jablon pochylona w sloncu, z ktorej
ci~iko
spada dojrzaly owoc (Con­
naissance de ]'Est), czy dusza Pruhezy, w ktorej toczy
si~
wielka
gra
(Soulier de Satin). Claudel otwiera
przede
mnq rzeczywistosc tak, jak
±aden znany
mi
pisarz.
-- A wiE:c poeta
rzeczywistosci.
Moze ktos ocze­
kuje,
ie
powiem teraz "poeta nadprzyrodzonosci", - otoz nie. Rzeczy­
82
ANKlETA ZNAKa
"La signification du marxisme" O. Desroches O. P. Zwlaszcza roz­
dzial zestawiajqcy materializm historyczny z chrzescijanskq teologiq
historii dal mi
gl~bsze
rozumienie moralnej problematyki marksizmu
i stosunku chrzescijanstwa do marksizmu.
Prof. Karol Gorski (Toruil,)
Naogol
wi~kszy
wplyw wywieraly na mnie wyklady i rozmowy, nii:
ksiqzki, ktorych lektura byla skutkiem rozmow i wykladow. Tak
wi~c
w szkole w ostatnich klasach wielki wplyw wywarla na mnie apo­
logetyka Bartynowskiego, na uniwersytecie Gilson E., "Le thomisme",
ale zar6wno
w
pierwszym wypadku, jak i w drugim i:ywe slowo po­
przedzilo
ksiqzk~
(lekcje katechety ks. Hergeta, za czasow uniwersy­
teckich odczyty o. Jacka Woronieckiego i ks. rektora
A.
Szymanskiego).
Prof. Henryk Elzenberg (Toruil,)
Na
wst~pie
i dla wyjasnienia niektorych osobliwosci tej odpowiedzi
dobrze moze
b~dzie
(abok dalekiej i zamierzchlej daty urodzenia:
1887)
podae z biografii autora jeszcze dwa fakty, ktore w sposob bardzo
swoisty okreslajq jego oblicze. Pierwszy - to :i:e cale prawie wyksztal­
cenie i
inicjacj~
kulturalnq otrzymalem poza Polskq, we Francji, a na
szczeblu nizszym - w Szwajcarii; tym tlumaczy
si~
niklose, w moim
rozwoju, wplywow polskich a przewaga francuskich. (Wplynql na mnie
silnie polski romantyzm, ale to juz nie wchodzi w temat ankiety)
.
Fakt drugi - to pewna fatalna - rownie zawiniona jak
ci~:i:ko
odpo­
kutowana - sprzecznose :i:yciowa: z racji spelnianej funkcji spolecznej
pozwolilem
si~
zbyt jedncstrcnnie zaliczye do cechu uczcnych, gdy
tymczasem moja postawa najistotniejsza postawq uczonego nigdy nie
byla, raczej
troch~
artysty, lecz zwlaszcza moralisty, filozofa kultury,
ukladacza "tablic wartosci". Stqd bynajmniej nie przypadkowe nie­
wymienienie w odpowiedzi :i:adnego dziela z zakresu nauk specjalnych.
Czy to dobrze czy :i:le (ja osobiscie nie tym w calej sprawie
si~
mart­
wi~)
fakt€m jest, :i:e nigdy :i:adna ksiq:i:ka tego rodzaju, i to nie tylko
z lat
1850-1950,
nie wywarla na mnie wplywu dose przemo:i:nego, by
w
izwi~zlym
syntetycznym skrocie dziejow mojego rozwoju byl on
godny zanotowania.
Po
wst~pnym
tedy na pol jeszcze
chlopi~cym
rozejrzeniu
si~
w swie­
de literatury klasycznej i romantycznej, pierwszymi bodaj mistrzami
okresu po:i:niejszego, ktorzy
si~
przyczynili do uksztaltowania mnie
w sposob trwaly, byli
Renan
i - nie na rowni z nim! -
Ibsen.
U Re­
ANKIETA ZNAKU
83
nana (zrazu tylko w zwyklym "wyborze" jego pism, kt6ry z obowiqzku
szkolnego czytalem jeszcze w gimnazjum, znalazlem urzeczywistniony
ideal mysli doskonale wolneJ od wewn!4trz,
nieskr~powanej
zadnymi
z niej samej wyroslymi uprzedzeniami, nie obciqzonej grzechem sztucz­
nego stawiania sobie slupow granicznych ze strachu przed
popadni~­
ciem w sceptycyzm lub nieokreslonosc. Jednoczesnie oduczyl mnie Re­
nan raz na zawsze znanego pod nazwq "wolnomyslicielstwa"
t~pego
stosunku do religii, i nauczyl jq przynajmniej szanowac a w pewnym
tez juz moze stopniu - rozumiec. Ibsen otworzyl mi (Rosmersholmem,
Hedd!4 Gabler, Budowniczym Solnessem i szeregiem innych sztuk
z tegoz okresu) swiat ostrej analizy psychologicznej, przy czym jed­
nak
t~ analiz~
odczul:em nie jako cos zaprzecznego,
pocz~tego
z uczuc
wrogich, niszczyeielsldego, ale jako doeieranie do zrodel
najgl~bszej
w duszach ludzkich poezji. Czyz mialbym wstydliwie zatajac, ze
z Ibsenem (mialem lat siedemnaseie!) wspolzawodniczyl: jakis czas
Bourget nie
pami~tam
juz jakim tomem swych nowel? Ten sam Bour­
get w swoim Essais de psychologie contemporaine dal mi poznac w syn­
tetycznym
uj~ciu
francuskie polcolenie poromantyczne, z ktorym sit::
odtqd na zawsze poczulem uczuciowo zwiqzany.
Mniej
wi~cej
w tym samym czasie i przez jakies
pi~c
lat
nast~pnych
poezja Leconte de Lisle'a (Poemes atiques, Poemes barbares, Poemes
tragiques) sprecyzowala u mnie i utrwalila pesymistyczne spojrzenie na
rzeczywistosc, ktore
przyznajt::
weiqz jeszcze jestem sklonny
uwazac za pierwsze i przyrodzone, choc moze nie ostatnie na niq
spojrzenie czlowieka inteJigentnego i czujqcego. Byl to wplyw ze wszy­
stkich moze
najgl~bszy,
punkt wyjseia dla nieskonczonych prac i wy­
silk6w, by pesymizm czy to przezwyeit::zyc czy to wlqczyc go w SWq
substancj~
odbierajqc mu jad i zlowrogosc. W latach uniwersyteckich
do Leconte de Lisle'a dolqczyl
si~
Flaubert, z ktorego korespondencji
bardziej jeszcze niz z samych powiesci zaczerpnq·lem pewien ideal
estetycznej skcnczcnosci i doskonalosci, jak niemniej zdecydowanie
estetystycznq (pozniej wielokrotnie kontrolowanq i w koncu przeksztat­
conq w pewnq
odmian~
szerzej
poj~tego
perfekcjonizmu) koncepcjt:: zy­
cia samego. Nieco pozniej
\v
tym ostatnim kierunku oddzialala rownie:i:
w innej tonacji znana ksiqzka La Sizeranne'a Ruskin et la religion de
la beaute; mialem w czasie tej lektury lat dwadziescia cztery. Anty­
cypujqC
mog~
tu dodac, ze w okresie juz nieco pozniejszym, po osta­
tecznym powrocie z Europy Zachodniej do Polski, zarowno ten wymie­
niony ostatnio jak i ow pierwszy, seisle artystyczny wplyw Flauberta
zostal dodatkowo wzmocniony oddzialywaniem Berenta (Prochna
bardziej niz Oziminy, i znow pozniej bardzo silnie - Zywych Kamieni).
Obok Wyspianskiego - co do ktorego bylbym jednak w pewnym klo­
,
84
ANKIETA ZNAKD
pocie powiedziec, czym wlasciwie mnle zdobyl - Berent jest na prze­
strzeni stu lat ostatnich znakomitym Polakiem,
wzgl~dem
ktorego swoj
dlug kulturalny odczuwam jako dlug zasadniczy
i
"pierwszej" - jesll
wolno tak powiedziec - "wielkosci".
W okresie natomiast wczesniejszym, uniwersyteckim,
w
Paryzu, za­
znaczyl
si~
obok tamtych i na dlugie lata utrwalil jeszcze jeden wplyw,
do ktorego aluzjt: juz na
wst~pie
uczynilem: Nietzschego. Wplyw
ogolny, bez uchwytnej przewagi jakiejs jednej jego ksiqzki lub paru.
Nie swojq etykq jednak Nietzsche mnie porwal (chociaz przy calej nie­
ch~ci
do pewnych przejaskrawien lub szalenstw odpowiadal mi jej indy­
widualizm), ale znowuz - jak kiedys Ibsen - analizq psychologiczn<j,
tym razem juz rzeczywiscie t q niszczycielsk q, zabojczq, stosowanC! zresz­
t q tym razem juz nie do jednostek, ale do calych formacji kulturalnych
lub nawet calych kultur i
kr~gow
kultury
:
mam na mysli ten typ ana­
lizy, ktory znalazl swoj wyraz np. w teorii "ressentiment",
k
oncepcji
,.buntu niewolnikow", lub wreszcie chlodnym przeswietleniu krytycznym
tzw. "instynktu prawdy", uczonego jako typu ludzkiego, zycia oddanego
w
sluzb~
poznaniu. W etyce porywajqca byla sarna tylko rewolucyjnosc,
nie tej rewolucyjnosci kierunek. Poza tym pouczyl mnie przyklad Nie­
tzschego, ze do najwyzszych
osiqgni~c
zdolna jest nie tylko mysl pro­
wadzona, jak
si~
to
ch~tnie
mowi "porzqdnie", skrupulatnie przestrze­
gajqca dyrektyw logicznych
i
metodycznych, ale
i
ta "nieporzqdna·',
czy to natchniona, ekstatyczna, emocjonalna, czy skokowa i aforystycz­
na, - nie mowiqc
0
zasadniczo i swiadomie intuicyjnej, ktorej problem
inni mysliciele lepiej stawiali. Przekonanie to stalo
si~
:hodlem niekto­
rych bodaj
najgl~bszych
i najtrwalszych w moim zyciu antagonizmow;
wrogiem moim odtqd stawal
si~
kazdy, kto czlowiekowi myslqcemu od­
mawial prawa do takiego rowniez typu myslenia.
Z lat po trzydziestce dwa jui: tylko
mog~
podac wypadki wplywu
dalej
si~gajqcego.
(Byly inne, ale przyszly nie ze stulecia, ktorego doty­
czy ankieta). Pierwszy - to pewna
wzgl~dna
stabilizacja moich poglq­
dow w wyniku zapoznawania
si~
z etycznymi ksiqzkami G. E. Moo­
re'a: malq Ethics i zwlaszcza wielkimi Principia Ethica (ktore naj­
pierw poznalem w przekladzie Znamierowskiego). Pod
wzgl~dem
me­
rytoryc:znym i w zakresie filozo!ii wartosci przyczynily
si~
one do
mego - z
niezb~dnymi
zastrzezeniami - mniej
wi~cej
jui: ostatecznego
umocnienia
si~
na tak dzis atakowanych pozycjach obiektywizmu i anty­
relatywizmu. Pod
wzgl~dem
zas formalnym stworzyly
przeciwwag~
dla
wplywu Nietzschego, ratujqc i
pogl~biajqc
moje uznanie dla mysli logicz­
nej i scislej, raz po raz - w moim przekonaniu -
kompromitowanej
u nas przez naduzycia i sekciarstwo szkoly lwowsko-warszawskiej.
Wbrew jej
troch~
nierzeczowym "wplywom na opak" Moore podtrzymal
Zgłoś jeśli naruszono regulamin