Livingstone J B Morderstwo w British Museum A5.pdf
(
1353 KB
)
Pobierz
J.B. Livingstone
(właśc. Christian Jacq)
Morderstwo w British Museum
Przełożyli z języka francuskiego: Anna Laurent, Piotr Trybuś
Tytuł oryginalny Meurtre au British Museum
Wydanie oryginalne: 1989
Wydanie polskie: 1998
-2-
Rozdział l.
Nad Londynem zapadała wieczorna jesienna mgła. W sercu
luksusowej dzielnicy willowej Mayfair, przy wąskiej Park Street,
rysowała się za wysokim murem rezydencja Mortimerów. Surowy
wiktoriański budynek był otoczony małym, starannie utrzymanym
trawnikiem.
Szeroki hall słabo oświetlała kuta żelazna lampa. Korzystając z
półmroku, Filip Mortimer ukrył się za antyczną mahoniową szafą
z epoki króla Jerzego. Szafa ta miała niemiły zwyczaj skrzypienia
w nocy.
Filip - jedyny syn sir Johna Arthura Mortimera, dyrektora działu
egiptologii w British Museum - był wysportowanym
młodzieńcem, wyglądającym na znacznie więcej niż swoje
siedemnaście lat.
Nie chciał za żadne skarby stracić widoku, którego - sądząc po
odgłosach zamykanych drzwi, dochodzących z lewego skrzydła
na pierwszym piętrze - oczekiwał lada chwila. Ze swego
strategicznego miejsca mógł patrzeć, pozostając w ukryciu.
U szczytu marmurowych schodów pojawiła się Frances
Mortimer. Ubrana w wąską czarną suknię z białym koronkowym
żabotem, nigdy nie wyglądała równie pięknie. Frances była
wiotką blondynką, promieniowała jakby słonecznym blaskiem
zdolnym przebić się nawet przez londyńskie mgły. W jej
spojrzeniu było ciepłe światło, jak w obrazach Tumera. Filipa
fascynowała jej uroda, jej sposób chodzenia, mówienia, głos, tak
melodyjny, że mógł
oczarować każdego
słuchacza.
Dwudziestoośmioletnia Frances Mortimer, spadkobierczyni
bogatej rodziny notariuszy z Sussex, była ucieleśnieniem piękna.
Filip nie spuszczał z niej wzroku, gdy schodziła stopień po
stopniu, zaledwie dotykając marmuru. Zatrzymała się w pobliżu
-3-
salonu. Był to dla Filipa stosowny moment, aby się dyskretnie
oddalić, ale wtedy właśnie zaskrzypiała szafa. Frances obróciła się
zbyt szybko, młodzieniec znieruchomiał.
Frances spojrzała na Filipa wzrokiem, w którym pojawił się
wyrzut. Ukryła przestrach i opanowała się.
- Jak to... chowasz się?
Filip nie był w stanie nic powiedzieć. Frances miała zastępować
mu matkę, która trzy lata wcześniej zginęła w wypadku. Jakże
jednak żądać od tak młodej kobiety wypełniania tej roli?
Zawierając przed blisko dwoma laty nowy związek małżeński,
profesor Mortimer nie bardzo przejmował się losem syna.
- To nie jest mądra zabawa, Filipie. Więcej tego nie rób.
Frances potrafiła również być wymagająca. To połączenie
wdzięku i zdecydowanego charakteru było fascynujące.
- Twój ojciec nie zszedł jeszcze?
Młodzieniec odzyskał mowę.
- Nie wiem.
Urażony i zawstydzony, opuścił hall.
Frances po chwili zastanowienia zdecydowała się powrócić na
pierwsze piętro. Profesor Mortimer był przecież bardziej dokładny
niż zegarek. Być może coś się stało. W ostatnich dniach nie czuł
się najlepiej. Weszła szybko po schodach, przeszła przez podest,
na którym królowały dwa duże weneckie kandelabry ze złoconego
brązu i przemierzyła prowadzący do gabinetu męża długi korytarz
o ścianach obitych tkaniną.
Zapukała.
Nikt nie odpowiedział.
Zawahała się. Nie byłoby stosownie otworzyć drzwi bez
zaproszenia. Lord Mortimer nie byłby zadowolony. Spróbowała
jeszcze raz. Tym razem przytłumiony głos odpowiedział:
-4-
- Kto tam?
- To ja, Frances. Czy mogę wejść?
- Proszę.
Otworzyła masywne dębowe drzwi. Lord Mortimer siedział
przy
biurku
tonącym
w
aktach.
Rosły,
wyniosły
pięćdziesięciodwuletni arystokrata o srebrzystych włosach,
potrafił posługiwać się swym nieodpartym urokiem i dociekliwą
inteligencją, które uczyniły z niego wielką osobistość naukową o
międzynarodowej sławie.
Frances rzadko wchodziła do gabinetu męża - prawdziwego
muzeum egipskich starożytności, w którym zgromadzone były
niektóre ze skarbów znalezionych przez lorda podczas
wykopalisk. Część była darami, część zezwolono mu nabyć w
uznaniu zasług dla Anglii. Wzdłuż ścian dużego pomieszczenia
stały szafy, a w nich uszebti - magiczne figurki, które
towarzyszyły zmarłemu w zaświatach, wykonując zamiast niego
prace fizyczne; kolekcja amuletów, na których można było
znaleźć śmiejące się małpki, groźne krokodyle, rozjuszone lwice;
trzy maski mumii Ptolomeuszy o niepokojącym spojrzeniu; dwa
rozwinięte papirusy; fragmenty kamiennych steli. Jedynym
śladem nowoczesności była wieża hi-fi z magnetofonem,
schowana za grubymi tomami poświęconymi sztuce i religii
starożytnego Egiptu.
Frances nie lubiła tej dusznej atmosfery królestwa przeszłości.
Tym razem nie zwróciła na nią uwagi, jako że stojąc jeszcze w
progu, zauważyła coś dziwnego. Minęła już godzina
dziewiętnasta, a lord Mortimer ubrany był nadal w zieloną
satynową bonżurkę.
- Mój drogi... Czyżbyś zapomniał, że wychodzimy?
- Nie czuję się dobrze, Frances.
- Czy rozmawiałeś z doktorem Matthewsem?
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
Hps A5.7z
(1224 KB)
Higgins prowadzi sledztwo A5.pdf
(1446 KB)
Higgins prowadzi sledztwo A5.doc
(945 KB)
Livingstone J B Morderstwo w British Museum A5.doc
(1041 KB)
Livingstone J B Morderstwo w British Museum A5.pdf
(1353 KB)
Inne foldery tego chomika:
La Brooy Melanie
La Fontaine Jean
La Mure Pierre
Lach Ewa
Lackey Mercedes
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin