Marsz Rakoczego Nocy jesiennej cicha tęsknota Idzie przez krwawy węgierski łan, Srebro księżyca blado migota Na mrocznym murze więziennych ścian. Stryk szubienicy na wietrze drga, Marsz Rakoczego! Eljen Madziary! Piosnka Cygana, Leci swobodnie w węgierski świat; Groby otwarte, czaszka strzaskana, Ale nie więdnie ofiary kwiat; Mogiła czeka skrwawionych ciał, Lecz będzie ku niej od Jutra wiał; Marsz Rakoczego! Ojczyzna święta! Bądź pozdrowiona Przez tych co z dumą za ciebie mrą! Niech świat obaczy jak Węgier kona, Katowska ręka nie zhańbi go! Pójdziemy cicho na wieki spać, A wiatr węgierski będzie nam grać; Marsz Rakoczego! Na Austriaka gnały huzary, I złote słońce wstawało z chmur, Z węgierskich armat Bem walił stary, A tam honwedy stały jak mur! I ponad bitwy zamęt i szał Z tysięcy gardeł wzbijał się, grzmiał; Marsz Rakoczego! I cóż że ginąć za kraj swój trzeba? Taka śmierć piękna jak wiosny sen, Czy lepiej gorzki żuć kawał chleba? Czy lepiej w jarzmie wlec żywot ten? Tylko u tajnych wieczności bram Na pożegnanie zagrajcie nam; Marsz Rakoczego! W srebrze miesięcznym doliny drzemią I świt różowy budzi się wraz Żegnaj , o żegnaj węgierska ziemio! ...
P.Kuba-47