Elizeusz Bagiński OCD, art. Świadkowie Jehowy - dlaczego niebezpieczna sekta.pdf

(105 KB) Pobierz
Świadkowie Jehowy – dlaczego niebezpieczna sekta?
o. Elizeusz Bagiński OCD
Trudno byłoby znaleźć dorosłą osobę w Polsce, i tak jest też w innych krajach Europy i
świata, która nie zetknęłaby się przynajmniej raz w życiu ze świadkami Jehowy. Świadków
Jehowy nie musimy daleko szukać, to raczej oni nas niestrudzenie szukają, aby obdarzyć nas,
jak to mówią, zbawienną „prawdą”. Zwykle pukają do drzwi naszych domów, mieszkań i od
razu proponują rozmowę na tematy religijne. Nie czynią tego spontanicznie. Zawsze są
dobrze przygotowani do prowadzenia rozmowy z nami. Nie na darmo przecież ciągle się
szkolą w swoich Salach Królestwa, aby jak najskuteczniej przekazywać te swoje nauki, i by w
ten sposób wciągać innych do swojej sekty. Temu celowi służy aż pięć różnych zebrań, które
odbywają każdego tygodnia!
A czym jest ta proponowana przez nich „prawda”, która ma nam zapewnić, jak
obiecują, życie i szczęście wieczne? Z jednej strony jest ona zwykłą negacją wszystkich bez
wyjątku wierzeń chrześcijańskich (sami o sobie kiedyś napisali: „Nie należymy do
chrześcijaństwa…”), a z drugiej strony tą „prawdą” są ich własne wierzenia, które, jak
twierdzą, wywodzą się wprost z Biblii… W rzeczywistości nauki świadków Jehowy niewiele
mają wspólnego z Biblią. Są to przede wszystkim nauki, które podważają najbardziej
fundamentalne prawdy głoszone przez Kościół Chrystusowy dla naszego zbawienia, jak to
zobaczymy poniżej.
Układaniem nauk dla świadków Jehowy, pod kierunkiem tzw. Ciała Kierowniczego,
które ma swoją siedzibę w Brooklynie (Brooklyn to dzielnica Nowego Jorku), zajmuje się
pewne anonimowe grono ludzi z tzw. Komitetu Redakcyjnego. Ludzie ci nagminnie
nadużywają Biblii (wybranych z niej cytatów), aby uwiarygodniać wszystkie układane przez
siebie nauki, w które będą musieli wierzyć świadkowie Jehowy na całym świecie.
Wspomniane wyżej Ciało Kierownicze (liczy obecnie 8 osób) kieruje całą sektą. Wszyscy jego
członkowie mają przynależeć do tzw. „pomazańców”, czyli do tych, którzy są przeznaczeni do
życia w niebie w gronie 144 000 wybranych. Ciało Kierownicze jest uważane przez świadków
Jehowy za „kanał Jehowy”, którym posługuje się Jehowa Bóg, aby stale przekazywać całej
organizacji „nowe światło” poznania, czyli „nowe prawdy” do wierzenia („prawdy” te, jak
pokazuje ich historia, ciągle ulegają korektom, zmianom…).
A oto fundamentalne prawdy naszej chrześcijańskiej, katolickiej wiary, które
świadkowie Jehowy zdecydowanie odrzucają, jako „niebiblijne”: (1) istnienie Trójcy Świętej
(ma pochodzić z pogaństwa!); (2) Bóstwo naszego Pana Jezusa Chrystusa (dla nich jest On
tylko stworzeniem, Michałem archaniołem, który narodził się z Maryi jako zwykły człowiek);
(3) prawdziwe zmartwychwstanie Chrystusa (wg nich miał On zmartwychwstać jako „duch”,
aby ponownie stać się Michałem archaniołem; (4) stąd Maryję nie uznają za Matkę Bożą, ale
jedynie za „matkę Jezusa”, człowieka); (5) zaprzeczają istnieniu w człowieku duszy
nieśmiertelnej (uczą, że to człowiek jest „duszą”, tak że wraz z naszą śmiercią nic po
człowieku nie zostaje); (5) negują istnienie wiecznego piekła (dla nich „piekło do grób”); (6)
twierdzą w końcu, że w przyszłości szatan i jego aniołowie oraz niegodni życia wiecznego w
raju na ziemi ludzie, zostaną raz na zawsze unicestwieni przez Jehowę Boga.
Świadkowie Jehowy mają też inne jeszcze swoje oryginalne nauki, np.: (1) prawdziwy
Bóg ma swoje jedyne niepowtarzalne imię „Jehowa” („Jehowa”, zamiast Jahwe, to błędnie
odczytane w średniowieczu imię Boga ze ST), którego wzywanie jest warunkiem zbawienia;
(2) Chrystus nie umarł na Krzyżu, ale na zwykłym palu, „palu męki” (stąd Krzyż nie jest dla
nich znakiem zbawienia, ale znakiem pogańskim, który dla Jehowy Boga jest nawet czymś
„obrzydliwym” i „obraźliwym”, jak napisali w jednej ze swoich książek); (3) przeznaczeniem
człowieka nie jest niebo, ale życie wieczne w raju na ziemi (do nieba idzie tylko 144 000
„wypróbowanych” świadków Jehowy); (4) Pan Jezus już powrócił na ziemię w 1914 r., ale
uczynił to niewidzialnie (wcześniej uczyli, że było to w 1874 r.); (5) już „wkrótce” nadejdzie
Armagedon (wojna Jehowy Boga z „nie-świadkami Jehowy”, którzy zostaną przez Niego
całkowicie zniszczeni!) i wtedy nastąpi też koniec tego świata i początek raju na ziemi (jak
dotąd wyznaczyli ok. 20 dat końca świata!).
A co z Kościołem, który założył Jezus Chrystus? (zob. Mt 16, 18-19). Owszem, Jezus
założył swój Kościół, ale, jak uczą, pomylił się co do jego trwałości: już z końcem I wieku, a
więc wraz ze śmiercią ostatniego apostoła, św. Jana, popadł on w „wielkie odstępstwo”
(miało się to dokonać głównie przez przyjęcie „pogańskich nauk”, takich zwłaszcza jak: nauka
o Trójcy, o „Matce Bożej”, o duszy nieśmiertelnej w człowieku, wiara w istnienie wiecznego i
„ognistego” piekła…). Dlatego Jehowa Bóg był niejako zmuszony powołać do istnienia swoją
„organizację”. Jak uczą, Jehowa Bóg najpierw posłużył się C.T. Russellem (1852-1916) z USA
(był on kupcem żydowskiego pochodzenia z USA, który ukończył tylko szkołę podstawową, i
który w swoim życiu zmieniał wielokrotnie swoją wiarę: najpierw był prezbiterianinem,
później kongregacjonalistą, niewierzącym, a po swoim ponownym „nawróceniu”
adwentystą, by wreszcie zostać niezależnym od nikogo „badaczem Pisma św.”), a następnie
„Sędzią” J.F. Rutherfordem (prawnikiem z wykształcenia), jego następcą, który w 1931 r.
nadał tej „Bożej organizacji” (znanej dotąd jako „Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy
Pisma Świętego”) nową nazwę: „Świadkowie Jehowy” (miał to być powrót do „pierwotnego
chrystianizmu”). W ten sposób pierwszym „świadkiem” Jehowy został sprawiedliwy Abel, syn
Adama i Ewy, a nasz Pan Jezus Chrystus awansował w tej organizacji do roli „Największego
Świadka Jehowy”!
Świadkowie Jehowy nie uznają żadnych sakramentów. Chrzest, który praktykują, jest
jedynie zwykłym obrzędem poświęcenia się Bogu Jehowie, aby zostać gorliwym
„głosicielem” nauk Towarzystwa Strażnica. Jedyne święto, jakie obchodzą każdego roku, to
Pamiątka (14 Nisan, wg żydowskiego kalendarza). Na tej Pamiątce spożywają chleb i wino
(wolno je przyjmować tylko pomazańcom, czyli przeznaczonym do życia w niebie w gronie
144 000, których jest obecnie na świecie, jak twierdzą, dokładnie 13 204 osoby). Jak podał
ich najnowszy Rocznik Świadków Jehowy 2014 , w 2013 r. na Pamiątce zgromadziło ponad 19
mln osób (samych świadków Jehowy, tych „ochrzczonych”, jest obecnie na świecie 7, 9 mln,
a w Polsce – nieco ponad 124 tys.). Świadkom Jehowy nie wolno obchodzić żadnych innych
świąt religijnych i świeckich (narodowych), jak również np. imienin, urodzin, Dnia Matki…
Wszelka aktywność społeczna, czy w różnych organizacjach, jest im zakazana, gdyż byłoby to
„wspieranie” złego systemu szatana. Według ich nauki cały ten nasz świat podlega władzy
szatana, ponieważ przez niego został zorganizowany. Dlatego Jehowa Bóg będzie musiał
zniszczyć w Armagedonie cały ten szatański system: państwa, religie, systemy ekonomiczno-
gospodarcze, kulturalne… A po Armagedonie, kiedy już zostanie całkowicie zniszczony ten zły
system szatana wraz ze wszystkimi ludźmi (ocaleją tylko świadkowie Jehowy), zapanuje
wreszcie na rajskiej ziemi „nowy rząd” (Królestwo Boże), pod kierunkiem Jezusa Chrystusa i
144 000 świadków Jehowy w roli „królów” (będą oni panowali „z nieba”). Natomiast na ziemi
będą rządzić wybrani świadkowie Jehowy w randze „książąt” (jako „rząd książęcy”).
W swojej głosicielskiej działalności „od domu do domu” (chodzą najczęściej parami),
świadkowie Jehowy posługują się „swoją” Biblią (jest to tzw. Przekład Nowego Świata ). Tę
„Biblię” przygotowała im centrala w Brooklynie już w 1950 r. (kolejne jej wydania były przez
nich ciągle „korygowane”). Przekładu, z języków oryginalnych Biblii (hebrajskiego i
greckiego), mieli dokonać sami „namaszczeni” świadkowie Jehowy. Ich nazwisk nigdy nie
ujawniono (od trzeciego prezydenta sekty, N.H. Knorra, wszystkie publikacje sekty są
anonimowe!). Dziś już wiemy, kto dokonał tego „przekładu”. Żaden z tych „namaszczonych”
świadków Jehowy nie posiadał wystarczającego przygotowania do wykonania tego
odpowiedzialnego zadania, a przede wszystkim nie znał języków oryginalnych Biblii! Przekład
ten jest tylko kompilacją różnych angielskich tłumaczeń... Największym jednak nadużyciem
tego przekładu jest to, że ci „tłumacze” pozmieniali w wielu miejscach tekst święty i
podopisywali nowe słowa, aby poprzeć tylko swoje własne nauki, np. w NT znalazło się imię
„Jehowa” aż w 237 miejscach, chociaż nie znamy żadnego manuskryptu z tym imieniem! Ze
zrozumiałych względów w tym ich przekładzie najbardziej zostały zniekształcone teksty,
które mówią wprost o Boskości Chrystusa. Aby uzasadnić niektóre te zmiany, komitet
tłumaczy nie zawahał się odwołać do tłumaczenia Nowego Testamentu przez J. Grebera,
który był spirytystą (o czym doskonale wiedzieli!), i który, jak sam zaznaczył w przedmowie
do swojego przekładu, korzystał z pomocy „świata duchów”! Po Greberze (później przyznali,
że był on jednak spirytystą) znaleźli sobie nowy „autorytet”, popierający ich własne
tłumaczenie, którym okazał się kolejny spirytysta, J.S. Thompson! Ciekawostką jest, że
świadkowie Jehowy bardzo mocno odcinają się od spirytyzmu, w którym widzą działanie
szatana! I tak tę swoją sfałszowaną Biblię świadkowie Jehowy wydali już w ponad 200 mln
egz. i w 121 językach świata (polski przekład ich Biblii ukazał się w 1997 r.).
Oprócz Biblii, świadkowie Jehowy, którzy wyruszają w teren, aby głosić swoje nauki,
obowiązkowo zabierają ze sobą „biblijną literaturę”, którą sami drukują (sekta posiada
największe drukarnie na świecie). Stąd nie zobaczymy ich nigdy bez torby wypełnionej ich
własną literaturą. Najczęściej rozprowadzają dwa pisma: „Strażnicę” (wydają dwukrotnie w
miesiącu w 210 językach świata i nakładzie blisko 45 mln egz.), i „Przebudźcie się!” (jako
miesięcznik, w 99 językach i nakładzie 53, 5 mln egz.). Dla porównania znane na całym
świecie pismo „Time” wydawane jest zaledwie w 4 mln egz., nie mówiąc już o innych
czasopismach! Torba świadka Jehowy może zawierać także przeróżne książki, broszury,
traktaty, ulotki. Każdy świadek Jehowy musi skrzętnie notować rozprowadzaną przez siebie
literaturę (to okazja do nowych odwiedzin!). Dlatego nie wolno od nich niczego brać!
Notowana jest nie tylko każda wizyta (i reakcja na nią!), ale także czas jej trwania, np. w 2013
r. poświęcili na głoszenie na świecie 1, 8 miliarda godzin (w Polsce – ponad 19 mln) i
przeprowadzili 9, 2 mln tzw. domowych studiów biblijnych z zainteresowanymi wstąpieniem
do ich organizacji (w Polsce – ponad 52 tys.). Świadkowie Jehowy starają się dokładnie
„opracowywać teren”, który im został przydzielony do głoszenia (zbierają „dane” o jego
mieszkańcach i ich zainteresowaniach, które skrzętnie odnotowują w specjalnym zeszycie,
aby później wszystkie te informacje wykorzystać przy następnej wizycie).
Czy świadkowie Jehowy są bogatą, zamożną organizacją? C.T. Russell, kiedy tworzył
swoją sektę „badaczy Pisma św.” (ok. 1870 r.), w roku 1881 powołał do istnienia korporację
wydawniczo-propagandową „Towarzystwo Traktatowe – Strażnica Syjońska”, którą w 1884 r.
przekształcił w spółkę akcyjną. Każdy mógł nabyć jego akcje po 10 dolarów za jedną. Dziś
tych akcjonariuszy jest tylko ok. czterystu i to oni czerpią zyski z działalności Towarzystwa
Strażnica. Przed paru laty można było jeszcze przeczytać w Internecie, że Towarzystwo
Strażnica zajmuje 34 miejsce pośród 100 najbardziej dochodowych prywatnych firm świata, z
dochodem wynoszącym 951 mln dolarów rocznie! We wspomnianym wcześniej
Sprawozdaniu z Rocznika Świadków Jehowy 2014 , możemy przeczytać o niektórych
wydatkach ich centrali w Brooklynie. Czytamy tam, że „w roku służbowym 2013 Świadkowie
Jehowy wydali prawie 200 milionów dolarów na zaspokojenie potrzeb pionierów
specjalnych, misjonarzy i nadzorców podróżujących”. Kiedyś, za Russella, członkowie sekty
byli nazywani nie tylko „badaczami Pisma św.”, ale także „kolporterami”! Dziś niewiele to się
zmieniło, jakkolwiek to rozprowadzanie milionowych nakładów książek, broszur, pism…(za
które muszą najpierw sami zapłacić!), odbywa się pod szyldem „Świadków Jehowy”!
Czy wśród świadków Jehowy są jakieś znane postacie z życia publicznego? W
Internecie możemy spotkać listy „sławnych” świadków Jehowy. Niemal zawsze na pierwszym
miejscu wymienia się nieżyjącego już piosenkarza Michaela Jacksona, „króla popu”.
Świadkiem Jehowy został przed kilku laty Prince, inna gwiazda muzyki rockowej. Trzeba też
wymienić znanego gitarzystę Hanka Marvina, lidera zespołu The Shadows oraz innego
znanego gitarzystę jazz-rockowego George’a Bensona. Członkiem organizacji ma być także
supermodelka Naomi Campbell. Z dziedziny sportu świadkami Jehowy są dwie znane
czarnoskóre siostry tenisistki z USA, Venus i Serena Williams. Nie można pominąć nazwiska
Steffie Brzaskovic, która jest krewną papieża Benedykta XVI, mieszkającą od dawna w
Australii. Jeśli chodzi o najbardziej znanego polskiego świadka Jehowy, to jest nim zapewne
Tadeusz Chmiel, miliarder, właściciel firmy produkującej meble Black Red White. Ogólnie
mówiąc wśród świadków Jehowy spotkamy cały przekrój społeczny. Największą grupę
stanowią z pewnością ludzie o podstawowym i średnim wykształceniu, ale nie brakuje też z
wyższym wykształceniem, a więc nauczycieli, lekarzy, prawników, biznesmenów, aktorów, a
nawet pisarzy. Każdego roku ich organizacja powiększa się o ok. 300 tys. ludzi (w Polsce
ochrzcili w 2013 wyjątkowo mało – niecałe 2300 osób). W każdym bądź razie, Ciało
Kierownicze ich organizacji nie zachęca swoich członków do podejmowania studiów
wyższych. Oto, co np. napisała „Strażnica” z 15 kwietnia 2008 na ten temat: „Co jednak
powiedzieć o wyższym wykształceniu, jakie można zdobyć na uniwersytecie lub innej
uczelni? Powszechnie uważa się je za nieodzowny warunek sukcesu. Tymczasem sporo osób,
które o nie zabiega, napełnia swój umysł szkodliwą propagandą. Poświęca na to cenne młode
lata, które najlepiej byłoby wykorzystać w służbie dla Jehowy (Kazn. 12:1)”. Tak więc ideałem
dla świadka Jehowy ma być służba na rzecz akcyjnego Towarzystwa Strażnica, najlepiej jako
pełno czasowego pioniera („specjalnego”) albo misjonarza, którzy mają wypracować po 130
godzin miesięcznie! Niestety, wielu młodych ludzi, którzy dali się wciągnąć do tej sekty
porzuca studia, aby „służyć Jehowie” w Jego organizacji.
I na koniec warto zaznaczyć, że głównym celem działalności świadków Jehowy nie są
względy finansowe (owszem, są one dla nich ważne, by jeszcze bardziej rozwijać i nasilać
swoją działalność propagandową na całym świecie, którą obecnie prowadzą niemal w
każdym zakątku kuli ziemskiej, czyli aż w 239 krajach!), ale walka z chrześcijaństwem, a
zwłaszcza Kościołem katolickim. Już w przeszłości ujawniono, że sekta ta była wydatnie
wspierana finansowo przez masonerię, która sama kiedyś określiła się jako Antykościół.
Stolica Święta wydała setki dokumentów potępiających tę tajną, sekretną organizację.
Jednym z najważniejszych dokumentów wydanych przez papieży na temat masonerii, jest
encyklika papieża Leona XIII Humanum genus (1884). Papież w wyjątkowo ostrych słowach
potępił masonerię (często określaną w dokumentach papieskich jako „sekta masońska”). W
tej encyklice znalazły się m.in. takie słowa: „[masoni] prześladowali i prześladują katolicyzm z
nieubłaganą nienawiścią, dopóki całkowicie nie zburzą wszystkich instytucji religijnych
ustanowionych przez Najwyższego Kapłana [Jezusa Chrystusa]". To stanowisko Kościoła
wobec masonerii nie zmieniło się do dzisiaj.
W tytule artykułu postawiono pytanie: „dlaczego niebezpieczna sekta?” Konieczne
jest tu pewne uzupełnienie. Nie ulega wątpliwości, że każda sekta jest niebezpieczna, a
organizacja świadków Jehowy posiada wszystkie typowe cechy sekty: ma swoje
charyzmatyczne przywództwo, czyli wspomniane wcześniej Ciało Kierownicze, uważane za
„kanał Jehowy” (zwykli członkowie nie mają więc bezpośredniego „dostępu” do Boga i muszą
być bezwzględnie posłuszni każdej nowej „prawdzie”, która wyjdzie z Brooklynu); stosowana
jest psychomanipulacja i indoktrynacja, czyli nieustanne pranie mózgu „literaturą biblijną”
Towarzystwa Strażnica (wspomniane liczne zebrania w tygodniu), które podsuwają zwykłym
świadkom Jehowy nieprawdziwy obraz Boga i Jego zamierzeń wobec nas, ludzi, jak również
zdeformowany wizerunek innych religii i w ogóle świata (jego przeszłości i przyszłości), każąc
im żyć w świecie iluzji, że Bóg kocha tylko ich, swoich wiernych „świadków”, których ocali w
bliskim Armagedonie ze względu na przyjętą przez nich „prawdę”, głoszoną przez Ciało
Kierownicze organizacji; niszczenie więzi rodzinnych i relacji z drugimi ludźmi (sekta rozbija
małżeństwa, rodziny, kiedy np. współmałżonek bądź któreś z dzieci nie chce przyjąć ich
„prawdy”). Bez żadnej litości traktowany jest tzw. „odstępca”, czyli ten, kto porzucił ich
„Bożą organizację”. Kierownictwo sekty każe taką osobę traktować jako „umarłą” za życia, z
którą nie wolno się spotykać, pozdrawiać na ulicy, rozmawiać, a nawet spożywać wspólny
posiłek! I tak bywa niestety w niektórych rodzinach podzielonych przez sektę.
Niektóre ich wierzenia, zawsze narzucane im „z góry” przez wspomniany „kanał
Jehowy”, należy ocenić jako najzwyklejszą postawę samobójczą, np. poprzez odmawianie
transfuzji krwi podczas operacji, która ratuje życie (w przeszłości sprzeciwiali się także
szczepieniom, transplantacjom… Te ostatnie traktowali jako „ludożerstwo”!
Czy próbować rozmawiać ze świadkami Jehowy? Przeciętny katolik nie ma większych
szans w rozmowie z dobrze wyszkolonym członkiem tej sekty. Aby rozmawiać z nimi, trzeba
doskonale znać ich wierzenia (także ich historię) oraz, co jest nie mniej ważne, znać bardzo
dobrze własną, katolicką wiarę. Istnieje wiele świadectw byłych świadków Jehowy (wcześniej
byli katolikami), które powinny być wystarczającą przestrogą dla tych, którzy zbyt łatwo
odważają się dyskutować z nimi, a którzy po krótszym lub dłuższym czasie, dali się przekonać
do ich „prawdy”. Dlatego nie dyskutujmy z nimi, ponieważ szybko zabraknie nam
argumentów. Kiedy będą usiłowali wejść do naszego domu, powiedzmy im tylko, że jesteśmy
katolikami i nie mamy zamiaru zmieniać naszej chrześcijańskiej wiary. I poprośmy ich
kulturalnie, ale i zdecydowanie!, aby zanotowali sobie nasz dom i nigdy więcej do nas nie
pukali! Niektórzy katolicy zabezpieczają swój dom poprzez umieszczenie na drzwiach
niewielkiej naklejki o treści: Świadkowie Jehowy proszeni są o nie przychodzenie do tego
domu. Dziękujemy! To bardzo skuteczna metoda, którą jako pierwszy zastosował pewien
włoski proboszcz na terenie swojej parafii. Kiedy przyjdą, wystarczy im tylko wskazać na to
nasze przed nimi „zabezpieczenie” i z pogodnym uśmiechem pożegnać!
* * *
Zainteresowani tematyką świadków Jehowy, mogą sięgnąć do następujących książek o. Elizeusza
Bagińskiego OCD o tej sekcie (wszystkie wydane przez Wydawnictwo Karmeliów Bosych w
Krakowie) :
Zgłoś jeśli naruszono regulamin