pieśń tęczowa.txt

(1 KB) Pobierz
Bań  tęczowa -A Asnyk

Od kolebki biegła za mnš 
Czarodziejska bań tęczowa 
 I szeptała wcišż do ucha 
 Melodyjne zaklęć słowa. 

 Urodzona nad wieczorem 
 Z cichych gawęd mych piastunek, 
 Spala ze mnš, na mych ustach 
 Kładšc we nie pocałunek. 

 I budziła się wraz ze mnš, 
I wraz ze mnš cišgle rosła, 
 I z kołyski na swych skrzydłach 
 W jaki dziwny wiat mnie niosła... 

 Ponad morza purpurowe, 
 Ponad srebrne niosła rzeki, 
 Po zwodzonym mocie tęczy 
 W cudownoci wiat daleki... 

 Otworzyła mi zaklęciem 
 Brylantowy w skałach parów 
 I wkroczyłem raz na zawsze 
 W kraj olbrzymów, widm i czarów. 

 I zamknęły za mnš wrota 
 Jakie wróżki czy boginie, 
 Więc na całš życia kolej 
 Szedłem błšdzić w tej krainie. 

 W tej krainie, w której wszystko 
 Ożywionš bierze postać, 
W której każdy głaz ma duszę 
I człowiekiem pragnie zostać... 

Złotolistnym szedłem gajem, 
 Gdzie się wszystko skrzy i złoci, 
 Gdzie zakwita skryty w cieniu 
 Tajemniczy kwiat paproci. 

 Szedłem gajem, gdzie dokoła 
piewajšce szumiš drzewa, 
 Gdzie młodoci wiecznej ródło 
 Czyste wody swe rozlewa. 

 I witały mnie po drodze 
 Rozmarzone oczy kwiatów, 
 Co patrzyły tak wymownie 
 W niezmierzonš przestrzeń wiatów. 

 I witały ludzkim głosem 
 Różnobarwnych ptaszšt chóry, 
 Ukazujšc dalszš drogę 
Nad przepaci brzeg ponury. 

 Ja słuchałem piewnej wróżby 
 I z ożywczej piłem fali, 
 I w głšb dzikszej coraz puszczy 
 Niestrwożony szedłem dalej. 

 Próżno grone widma straszš, 
Próżno kłęby gadzin syczš,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin