Przywiązana do Ciebie rozdział 4.pdf

(230 KB) Pobierz
Rozdział
Tańczymy w świetle księż\FD
Lubimy naszą zabawę i nigdy nie walczymy
Nie możesz tańczyć i być spiętym
7RQDGSU]\URG]RQDUR]NRV]
Wszyscy tańczą w świetle księżyca
1
Dancing in the Moonlight - Toploader
1520980112.002.png
Rano obudziłam się z okropnym bólem głowy. Do najprostszej
czynności musiałam się zmuszać i zaciskać zęby z bólu. Nie wiedziałam
czy to reakcja obronna mojego organizmu na wieczorną imprezę czy
wynik chwil słabości w nocy.
Mając dosłownie wszystko w nosie, założyłam na siebie dżinsy,
koszulę w kratkę i Conversy. Włosy związałam w luźnego koka, a tuż
przed wyjściem zdecydowałam się na okulary przeciwsłoneczne i czapkę z
daszkiem. Im mniej słońca tym lepiej.
Wskoczyłam do samochodu i od razu wyłączyłam radio. Oparłam
głowę na fotelu i zamknęłam oczy.
- Mamy jakiś casting na rolę wampira w mieście? - zapytał Alan
spoglądając na mnie. – Czy może zawodowego żula?
- Pieprz się – warknęłam.
- Renatka jest zmęczona po wczorajszej siłowni. – Pomachał mi ręką
przed twarzą.
- Alan, jesteś obleśny. – Skrzywiłam się i próbowałam odsunąć
najdalej jak się dało.
- Sama kazałaś mi się pieprzyć. – Zaśmiał się i sięgnął do schowka.
– Ibuprom, woda i napój energetyczny. I na następny raz mów, że
będziesz piła, przyjadę i ci pomogę.
- Nic.nie.piłam. – Warknęłam wyrywając mu tabletki z ręki. – Mama
dzwoniła w nocy.
- Sam, musisz nauczyć się ją ignorować. Ona nie robi tego
specjalnie.
- Jeżeli masz zamiar stawać po jej stronie to ja wysiadam!
- Przestań. – Alan złapał moje pasy, które chciałam odpiąć. – Wiesz,
że zawsze jestem po twojej stronie. Angelina wie, że zawaliła na całej linii
i taką ma reakcję obronną.
- No popatrz – szepnęłam jadowicie. – W razie jak przemęczysz
swoją Renatkę zaspokajając swoje potrzeby i nie będziesz mógł utrzymać
kija w ręce, to możesz zostać konsultantem rodzinnym!
1520980112.003.png
- Wściekasz się, bo wiesz, że to co mówię jest prawdą. – Odparł
Alan, ale zauważyłam, że zablokował drzwi, chyba bojąc się, że wyskoczę.
Postanowiłam ignorować jego osobę przez resztę drogi. W idealnej
ciszy dojechaliśmy pod Bakery 164 , gdzie rano kupowałam sobie śniadanie
i kawę. Czułam, że tabletki zaczęły działać, a kofeina i coś słodkiego
dopełnią dzieła.
- Dalej sama trafię. – Krzyknęłam wysiadając z samochodu.
Zachowałam się jak zawodowa suka.
Znowu.
Aby wyciszyć wyrzuty sumienia kupiłam więcej niż zamierzałam.
Diana pewnie przyjedzie na ostatnią chwilę, więc część jej oddam. W nocy
przysłała mi wiadomość, że nadal dekorowała dom. Impreza. To ostatnie
na co miałam ochotę. Z chęcią zamknęłabym się w domu i dalej użalała
nad sobą. Choć impreza to darmowy alkohol.
Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Usłyszałam głos matki w głowie.
Ostatnie moje zajęcia zostały odwołane, więc wybrałam się do
parku. Nie chciałam siedzieć sama w domu, poza tym nadal nie miałam
samochodu. Usiadłam pod ślicznym, rozłożystym klonem. Nieopodal mnie
był plac zabaw dla dzieci. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Tak
łatwo rozróżnić dzieci, jedno nieśmiałe trzymało spódnicę mamy jak swoją
tarczę, niektóre biegały beztrosko i śmiały się, a niektóre były pod ciągłą
opieką swoich rodziców. Tym najbardziej zazdrościłam. W moich
radosnych wspomnieniach nie było rodziców, tylko dziadkowie, którzy
starali się jak mogli, aby moje dzieciństwo było szczęśliwe. Udało im się,
zrobili wszystko, tylko nie byli w stanie zastąpić mi mamy i taty.
Odwróciłam wzrok i zaczęłam rysować. To było coś czym
odstraszałam demony, wyciszało mnie i sprawiało, że zapominałam.
Zatracona w swoim świecie nie zauważyłam, że dwie godziny już minęły.
Poczułam się obserwowana i mój żołądek zacisnął się nieprzyjemnie,
jednak nie dostrzegłam nikogo dookoła siebie. Popadasz w paranoję ,
podpowiadała mi moja podświadomość. Podniosłam się z ziemi, zebrałam
rzeczy i odwracając się wpadłam na męskie ciało. Spojrzałam do góry,
jednak już wiedziałam kogo zobaczę. Przesuwając wzrok widziałam
delikatną skórę szyi, która wystawała spod T-shirt’a, idealnie zarysowaną
szczękę i delikatny, czarny zarost. Następne co zauważyłam to usta, po
których akurat sunął język. O mamusiu! Moje serce przyspieszyło.
1520980112.004.png
Jechałam wzrokiem wyżej poprzez duży, ale prosty nos, aż do oczu, które
się we mnie wpatrywały.
- Jak miło, to znowu ty. – Starałam się zabrzmieć jak najbardziej
normalnie. – Szukasz towarzysza aby sobie pomilczeć?
- Pomyślałem, że potrzebujesz podwózki. – Odparł, nie reagując na
moją zaczepkę.
- On żyje! On mówi! – Ironizowałam dalej. – Słuchaj nie mam
ochoty na gierki w które się bawisz. Zaczynam wręcz podejrzewać, że
jesteś jakimś prześladowcą.
- Prześladowcą? – Zaśmiał się, na początku tylko ukazując zęby,
później śmiał się już całym sobą.
Choć bardzo chciałam zachować kamienną twarz, to byłam spalona
na samym początku. Miał śliczny i zaraźliwy uśmiech. Zaczęłam śmiać się
razem z nim. Po dłuższej chwili Dupek przestał się śmiać i przyglądał mi
się podchodząc coraz bliżej. Był krok ode mnie, gdy przystanął.
Przekrzywiłam głowę i dalej go obserwowałam. Wyglądał młodziej niż
wcześniej mi się wydawało.
Ciszę przerwał dzwonek telefonu. Sięgnęłam do torby, starając się
nie zerwać kontaktu z mężczyzną naprzeciwko mnie.
- Halo?
- Sam, Maleńka potrzebuję jeszcze godzinę. Dostałem telefon i
mogę wziąć udział w turnieju!
- Alan, to wspaniale. – Skupiłam się na rozmowie z przyjacielem. –
O mnie się nie martw.
- Muszę zapisać się na kwalifikacje, teraz mam większe szansę trafić
na łatwiejszych przeciwników. Nie gniewasz się prawda?
- Chyba żartujesz. Kibicuję ci z całego serca. Jesteś najlepszy i nikt
nie może się z tobą równać.
- Ach Maleńka oby tak było. Muszę uciekać. Kocham Cię.
- Ja ciebie też. – Schowałam telefon i spojrzałam na Dupka, który
cały czas obserwował mnie zmrużonymi oczami.
1520980112.005.png
- Przepraszam, o czym mówiliśmy? – spytałam słodko. – Ach tak,
nic nie mówiliśmy.
- Chłopak nie może po ciebie przyjechać? – zapytał zakładając
ramiona na piersi.
- To nie.. to nie jest twój interes. Propozycja podwózki nadal jest
aktualna?
Przez chwilę mnie obserwował, po czym skinął głową. Grzecznie
poszłam za nim do motoru, zapięłam kask i usiadłam za nim. Gdy
jechaliśmy już poza miastem, puściłam Dupka , wyprostowałam się i
rozłożyłam ręce. Chichot sam pojawił się na moich ustach. Miałam ochotę
krzyczeć z euforii, która mnie rozpierała. Zamiast tego usłyszałam krzyk
mojego towarzysza podróży.
- Możesz się kurwa trzymać?!
Matko Boska! Co za sztywniak. Posłusznie objęłam go rękami
dookoła brzucha.
Gdy dojechaliśmy pod mój dom, zeskoczyłam z motoru i stanęłam
koło niego. Wkurzał mnie nieprzeciętnie, ale ciągnęło mnie do niego jak
cholera. Chciałam go poznać, jednocześnie bojąc się tego. Jak zwykle nie
odzywał się. Nie ułatwiało to w nawiązywaniu z nim kontaktu. Sytuacja
zaczynała być niezręczna, więc powoli wycofywałam się w stronę domu.
- Dzięki za podwózkę. – Uśmiechnęłam się do niego. O dziwo też
błysnął zębami w moją stronę.
- Będę miał na ciebie oko. – Mrugnął, założył kask i ruszył z piskiem
opon. Będzie miał na mnie oko? Prychnęłam. Ten to miał tupet.
Wieczorem stanęłam przed lustrem, aby ocenić efekt przygotowań.
Nie miałam pojęcia jak się ubrać, więc postawiłam na seksowniejszą
wersję codziennych ubrań. Kusą dżinsową spódniczkę opuściłam na biodra
do tego założyłam czarny top z połyskującymi frędzlami i czarne kozaczki
1520980112.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin