PMK_Wybór kazań i przemówień 1.doc

(367885 KB) Pobierz

5

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Księdzu Rafałowi Krakowiakowi

krajowemu moderatorowi Pomocników Matki Kościoła

w dniu święta Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła

w roku 25 Jubileuszu Święceń Kapłańskich

 

 

 

Stefan Kardynał Wyszyński

Prymas Polski

 

 

 

 

 

POMOCNICY MARYI MATKI KOŚCIOŁA

 

Wybór kazań i przemówień

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Instytut Prymasowski Ślubów Narodu

na Jasnej Górze 1985

 

 

 

 

 

 

 

 

POTRZEBUJEMY MATKI BOŻEJ

Z przemówienia do duszpasterzy sanktuariów maryjnych

Jasna Góra, 11 maja 1959

 

/…/ Potrzebujemy  Jej i nie wstydzimy się tego. Potrzebujemy jej, jak płuca potrzebują powietrza, serce - krwi i miłości, stopy oparcia, oczy - światła, usta - pokarmu. Jak dziecko jeszcze nie narodzone potrzebuje matki, nie może istnieć i żyć bez niej i poza nią.

Potrzebujemy Jej! Żyć bez niej nie możemy! Potrzebujemy jej, jak potrzebował jej Syn Boży.

Nawet Bóg potrzebuje Maryi

 

Potrzebujemy Matki Bożej, Przecież nawet Bóg Jej potrzebował!

Zaczęliśmy od Niej. I Bóg od Niej zaczął.

Nie możemy się bez Niej obejść. Bóg także nie chciał się bez Niej obejść.

              Szukamy u Niej ratunku i pomocy, Ona najpierw samemu Bogu była pomocą. /…/

W swej maryjnej pobożności, w samych tęsknotach i potrzebach naśladujemy tylko nieudolnie Chrystusa, Syna Maryi.

 

Bóg Ojciec jej potrzebuje

 

Potrzebna była Bogu Maryja, Jej fiat, Jej zgoda i jej niepokalane ciało dla wypełnienia Jego odwiecznych zamiarów i naprawienia dzieła popsutego przez grzech.

Odkupienie świata zaczął Bóg od Maryi. "Posłan jest Anioł Gabriel od Boga do Panny...." /Łk 1,26/. A potem czekał na Jej odpowiedź.

Cała patrystyka pełna jest tego oczekiwania. Czytamy wzruszające słowa Ojców Kościoła, którzy przenoszą sie myślami do chwili Zwiastowania przynaglają Maryję "śpiesz się, Maryjo, nie zwlekaj z odpowiedzią, miej litość nad nami! Na twoje słowo czeka sam Bóg! i cala ludzkość czeka! Spiesz się, Maryjo!"

Wiemy już, jakiej odpowiedzi doczekał sie Bóg w Nazarecie: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego:

 


158

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Syn Boży potrzebuje Maryi

 

              Słowo Potwierdzone, Syn Boży, potrzebował Maryi, aby stać się Człowiekiem i dokonać dzieła Odkupienia,  jak pięknie śpiewamy w pieśni ludowej: Witaj Jezu, Synu Maryi".

              Potrzebował Matki... Potrzebował Jej niepokalanego ciała, jej krwi, mleka jej "piersi z niebios napełnionej". Jej ramion i Jej macierzyńskiej troski w swym nieporadnym dziecięctwie. "I porodziła Syna swego pierworodnego i owinęła Go w pieluszki"/ Łk 2, 7/. Była Mu i Świętą Bożą Rodzicielką, i Świętą Bożą Karmicielką.

              Potrzebne mu było ciało, wszak miał dopełnić Ofiary! Skąd je weźmie? - "A  Tyś mi ciało sposobił... I oto rzekłem: Oto idę Ojcze, abym pełnił wolę Twoją.

              To Ona dała Mu niepokalane Ciało, które poniósł Ojcu na krzyż i na ołtarze świata. To Ona dała Mu krew do Kalwaryjskiej Ofiary i do kielichów mszalnych.

              Potrzebował przez całe życie pomocy i posługi tej Pomocnicy i Służebnicy swojej, Potrzebował w drodze do Elżbiety, aby nawiedzić  Jana, w betlejemskiej stajni, aby się dać pasterzom, w świątyni jerozolimskiej, aby się oddać Ojcu w domu nazareńskim, aby żyć i wzrastać w mądrości i w latach, w łasce u Boga i u ludzi /Łk 2, 52/.

              Potrzebował Towarzyszki swej drogi i swego posłannictwa w publicznej działalności i objawieniu swej chwały ludziom... "Była tam Matka Jezusowa. Zaproszono też na gody Jezusa... i okazał chwałę swoją... /J 2, 1-11/.

              Ale nade wszystko potrzebował Jej na drodze Kalwaryjskiej i pod krzyżem. "A pod krzyżem Jezusowym stała Matka Jego" /J 19,25/. Stała Mu się prawdziwą Towarzyszką męki: Socia Passionis". Współodkupicielką w dziele Odkupienia.

              Maryja była dla Chrystusa nie tylko Matką, ale także Towarzyszką męki, współodkupicelką. W tym cały sens - rzekomo zagrożonego przez kult Maryi -chrystocentryzmu. Bóg się Jej nie  lękał. Nie lękał się, że cześć jej przesłoni Syna, przeciwnie, potrzebował Jej. Może lękał się tylko swej pełnej sprawiedliwości i dlatego dał synowi swojemu Matkę. Przecież ubił Go i starł na proch, „a sinością Jego jesteśmy uleczeni”. Wszystkie nasze grzechy złożył na  Niego. Może okazałby się jeszcze surowszym, gdybym  nie to, że pod krzyżem było

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

wielkie serce i wielkie oczy patrzące na dłonie Boga, który porachunki swoje z Synem zostawiał...

Potrzebował wreszcie Chrystus Maryi po swej śmierci.

Potrzebował Jej niezachwianej wiary w swoje zmartwychwstanie, Jej spokojnego trwania i czuwania przy Grobie.

Virgo Vigilansi Dziewica Czuwająca: gdy spoczywał w Grobie.

w Wielką Sobotę, Ona jedna czuwała - spokojna. Bo Ona jedna wiedziała, że oto dokonuje się zbawienie i trzeciego dnia zmartwychwstanie, a "królestwu Jego nie będzie końca".

Potrzebna była Chrystusowi ta Jej wiedza i ta Jej wiara, i ten Jej bezgraniczny spokój.

Gdy wstępował do nieba, potrzebna Mu była świadomość, że na ziemi została Matka, która opiekować się będzie Jego młodym Kościołem.

A potem wziął Ją z ciałem i duszą do nieba. Chce z Nią  królować i przez Nią sprawować swe rządy nad światem.

 

Syn Boży pierwszym Czcicielem Maryi

 

Pierwszym "Czcicielem" Maryi, który w doskonały sposób oddał cześć swej matce, był Jezus Chrystus. To On pierwszy usłyszał słowa  wielbiące Ją "Błogosławione łono, które Cię nosiło i piersi, któreś ssał."

Ale Chrystusowi nie było potrzebne to przypomnienie, choć było tak bardzo ujmujące, bo On sam dał dowód największej czci przez to, że był Jej poddany. Na Jej życzenie przyśpieszył godzinę łask. Dla Niej uczynił pierwszy cud w Kanie. Jakże często szedł za sugestią Jej delikatnych uczuć, oczu...

 

Nieraz mówi się we współczesnej teologii, że kto chce poznać Chrystusa, musi się przyglądać Maryi. Syn jest podobny do Matki. Kto chce dobrze poznać oblicze Syna, niech się przygląda Matce. Malarstwo wyraża podobieństwo Syna do Matki w spojrzeniu  i w wyrazie ust. Mówi się, że Chrystus także pod względem temperamentu był do Niej podobny. Maryja była wyjątkowo usłużna. Chrystus podobnie. "Ja przyjdę i uleczę go..." - jak bardzo przypomina to gotowość Maryi z Kany Galilejskiej. Oboje są zawsze gotowi do niesienia pomocy ludziom.

Na przykładzie  Kany widzimy, jak bardzo nieuzasadnione są obawy, że kult Maryi przesłania Chrystusa. Maryja zawsze prowadzi do Syna.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

„Cokolwiek wam rozkaże, czyńcie” - powiedziała w Kanie. I w naszym obecnym życiu uwagę naszą zawsze skierowuje do Chrystusa. Dzięki Niej dobrze Go widzimy.

Chrystus najlepiej i najpełniej „praktykował” kult maryjny, cześć dla swej Matki.

On pierwszy doskonale Ją uwielbił, gdy wyrażał swą miłość i zachwyt.

Pierwszy sformułował wszelkie nasze modlitwy maryjne, błagalne i dziękczynne, gdy zarzucał Jej ręce na szyję z dziecięcą prośbą, a potem z dziecięcą wdzięcznością.

Jak my, więcej niż my i wcześniej niż my, cięgle czegoś od Niej potrzebował i ciągle za coś Jej dziękował, Nie mógł się bez Niej obejść.

Nikt z nas nie ma wyboru i nie decyduje o tym, czy  ma się zamknąć w łonie matki, czy nie. Tylko Chrystus mógł to uczynić dobrowolnie. I uczynił, „iż sam chciał”. Wybrał maryjną drogę przyjścia na świat. Dobrowolnie zamknął się w niewoli Jej dziewiczego łona. Oddał się Jej tak bezwzględnie i absolutnie, że sam nic bez Niej uczynić nie mógł. Uzależnił się od Niej tak całkowicie, jak tylko dziecko Możę być uzależnione od matki.

Któż był bardziej dosłownie in sinu Vestris od Jezusa? Któż głębiej oddał się Jej w niewolę?

Największe oddanie się Maryi, niewolnictwo świętych, to tylko słabe echo tego, co uczynił Jezus. Najżywszy kult maryjny to tylko cień prawdziwego kultu maryjnego Jezusa.

 

Duch Święty potrzebuje Maryi

 

I Duch Święty potrzebował Maryi.

Najpierw po to, aby począć w Niej Syna Bożego. Maryja słyszy zapowiedź: ”Duch Święty zstąpi na Ciebie” /Łk 1, 35/. Co odpowie?

Gotowość Ducha Świętego wystawiona była „na próbę”. Trzecia Osoba Trójcy Świętej czeka cierpliwie, jeśli się tak godzi powiedzieć, na zgodę człowieka, aby móc działać.

Święty Ludwik Grignon de Montfort wyraźnie podkreśla, że Duch Święty jest płodny dopiero w Maryi i przez Maryję, która jest Jego Najświętszą Oblubienicą, w Niej i przez Nią kształtuje syna Bożego.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Duch Święty musiał więc czekać na Jej odpowiedź, na wyrażenie zgody, na fiat. Gdy padła odpowiedź, Duch Święty działa...

              Później potrzebował Jej w Wieczerniku, aby dopełnić dzieła uświęcenia: "Trwali jednomyślnie na modlitwie wraz z niewiastami i z Maryją, Matką Jezusa..." /Dz.1,14/.

Cała Trójca Święta potrzebowała Maryi do dzieła Wcielenia, Odkupienia i uświęcenia człowieka. I nadal potrzebuje. Potrzebuje Jej dziś syn Boży, aby rodzić się w każdej duszy i udzielać łask, które nam wysłużył na krzyżu. Potrzebuje Jej Duch Święty, aby prowadzić dalej dzieło  uświęcenia dusz.

 

Kościół Jej potrzebuje

 

Kościół Święty zawsze potrzebował Maryi i zawsze będzie Jej potrzebował. Pięknie pisze o tym jeden z Ojców Kościoła:

"Na drzewie krzyża, z otwartego boku drugiego Adama, wyszła Matka ludzi - Sancta Mater Ecclesia." Maryja była konieczna przy kolebce Kościoła na Kalwarii, jak konieczna była przy kolebce Jezusa, przy żłobku. Matka Jezusa z betlejemskiej stajni i Matka wielkiego Chrystusa Mistycznego, Matka Kościoła świętego z Kalwarii, to ta sama Matka Chrystusowa - Maryja.

Kościół potrzebował Jej w latach swego niemowlęctwa, jak potrzebował jej kiedyś

Jezus. Toteż pozostała na ziemi po wniebowstąpieniu Syna, czuwając nad wiekiem dziecięcym Kościoła i pierwszymi jego krokami apostolskimi.

Najsilniejszy rozwój kultu maryjnego w Kościele jest juz na początku pierwszych wieków. Zaznacza sie on silniej w Kościele wschodnim niż zachodnim, Najważniejsze święta maryjne były od najdawniejszych lat rozwinięte na Wschodzie, dopiero później przyjęły się na Zachodzie. Od pierwszych wieków u Ojców Wschodnich zaznaczony jest wyraźny związek Maryi z dziełem Odkupienia. Pojęcie Współodkupicielki nie jest nowe. Jest ono bardzo dawne i ma swoje źródło w patrystyce. Wszystko to wskazuje, że najwyższa wrażliwość na Matkę była już u koleby Kościoła.

Po Wniebowzięciu Maryja nadal opiekuje sie Kościołem i broni go, jak broniła Jezusa przed Herodem.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ona to sama zwyciężyła wszystkie herezje.

Widzimy, jak w dziejach Kościoła pogłębia się i uwydatnia stopniowo posłannictwo Maryi. Nawet protestantyzm wierzy w Nią, choć czci Jej nie oddaje. Jest pełen tęsknoty maryjnych. Żyć bez Niej nie może.

Jeden z wybitnych poetów protestanckich, który zginął w czasie ostatniej wojny, mówi: "Tak nam potrzeba Matki! Kościoły katolickie dlatego są pełne, bo w nich jest Matka. Nasze są zimne i puste. Potrzebna nam jest Matka, nie ta z ołtarzy, wyzłocona i ustrojona z nami na skraju lasu, na przyzbie albo gospodzie za stołem, abyśmy mogli mieć świadomość Jej obecności. Tak nam potrzeba Matki! Takiej Matki! Przywróćcie nam Matkę! Oddajcie nam Matkę!

Prawdziwie, jest to głos tragiczny, ale wskazuje on na posłannictwo Maryi otrzymane pod krzyżem:  „ecce Mater tua.”

Maryja walczy z nieprzyjaciółmi Kościoła i duszy ludzkiej i zawsze zwyciężą, Wciąż spełnia s...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin