00:00:01:/Gdyby Mickey Mantle|/miał takie ciśnienie pod prysznicem, 00:00:04:/to byłby lepszy od Marisa. 00:00:06:/Po tym wszystkim mówisz tylko|/o baseballu i hydraulice? 00:00:11:Ta gra będzie miała|dogrywkę. 00:00:14:Myślisz, że możesz to wybić|poza park? 00:00:15:- Jasne, że tak.|- Tak? 00:00:17:Tak. 00:00:19:www.NapiProjekt.pl - nowa jakość napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:00:23:W porządku? 00:00:24:Tak. To było dziwne.|Zrobiło mi się zimno. 00:00:26:Wziąłeś lekarstwa?|Po okolicy krąży jakaś grypa. 00:00:28:Nie byłem chory od 1996. 00:00:30:- A teraz kontynuujmy.|- Jesteś gorący. 00:00:33:- Ty wyglądasz gorąco.|- Koniec tej gry. 00:00:36:- Zmierzę ci temperaturę.|- O, kochanie. 00:00:38:Nie, proszę.|Możemy to rozegrać. 00:00:40:- W porządku? Daj spokój.|- Otwórz buzię. 00:00:44:Wymarcie rojów, Neal.|Z tym mamy tu do czynienia. 00:00:47:Pszczoły miodne wymierają|w przerażającym tempie. 00:00:51:Park Timmy'ego Nolana. 00:00:53:Świadomość ludzi na temat|obiektów w pobliżu ziemi, 00:00:55:- a teraz los pszczół.|- Od nich zależy nasze rolnictwo. 00:01:01:Bez zapylenia|nie będzie truskawek, 00:01:04:- migdałów...|- Winogron? 00:01:06:Chodzi ci o wino? 00:01:08:Może.|Masz miejsce na 3 ule. 00:01:10:To o 3 więcej,|niż chcę mieć na swoim tarasie. 00:01:13:Pszczelarstwo jest w ogóle|legalne w Nowym Jorku? 00:01:16:We wszystkich pięciu okręgach. 00:01:18:- Co to za zagrożenie?|- Przychodzą mi na myśl roje. 00:01:22:Chociaż ul byłby przyzwoitą|kryjówką dla kontrabandy. 00:01:26:I świetną okazją biznesową. 00:01:29:Pył, zasklep i miód|są znane ze swoich leczniczych właściwości 00:01:33:od starożytnej Grecji.|Kleopatra kąpała się w mleku i miodzie 00:01:37:i uwierz mi,|to, co zrobiło z moim tyłkiem... 00:01:40:Dobra, zacznijmy od jednego ula.|Na razie. 00:01:50:To pewnie tylko alergia. 00:01:52:Wszystkie te drzewa|rozsiewają pełno pyłków. 00:01:54:Uwielbiam to, jak zielona|jest nasza okolica. 00:01:56:Co tu robi Neal?|Ma na tobie jakiś nadajnik? 00:02:00:Mówiłem mu,|że odprowadzam cię do pracy. 00:02:01:- Cześć, Peter. Elizabeth.|- Cześć. 00:02:03:- Chcesz, żebym to poniósł?|- Masz na oku jej sztukę. - Co? 00:02:06:- Masz na oku moją sztukę?|- Dajcie spokój. Zaliczacie się 00:02:08:- do planu dla przyjaciół i rodziny.|- Nie wiem, co to znaczy. 00:02:11:- Mówiąc o rodzinach...|- Tak, to niewiarygodne. 00:02:14:Dowiadujesz się,|że twoje dziecko nie żyje. 00:02:16:A 15 lat później|pojawia się u ciebie Patrick. 00:02:18:Jak czternastolatek|uniknął międzynarodowego pościgu? 00:02:21:Kiedy go widziałaś ostatni raz? 00:02:22:W lato, kiedy jeszcze byłam na studiach.|Zakochałam się w Europie. 00:02:27:Chodziliśmy do muzeów|w każdym mieście 00:02:29:i była to jedna z najlepszych prac|jako korepetytor, jakie miałam. 00:02:32:Później uciekł ze szkoły w Szwajcarii|i już nigdy o nim nie słyszałam. 00:02:35:Musi być fajnie mieć ojca,|który wita cię z otwartymi ramionami. 00:02:38:Chciał sporo nowych rzeczy|na przyjęcie powitalne. 00:02:41:Miło będzie zobaczyć jego i Williama,|i Bea, która była tylko dzieckiem. 00:02:46:- I oczywiście Stantona.|- Kim jest Stanton? 00:02:48:Lokaj. Był jak klej,|który trzymał rodzinę w całości. 00:02:50:Tylko jeden lokaj? Bardzo skromnie,|jak na takiego bogacza. 00:02:53:Dobra, ja muszę już iść.|Będę pilnowała tego dzieła. 00:03:01:Nie. 00:03:03:- Chociaż jednego.|- Co się dzieje? 00:03:06:- Jesteś chory?|- Daj spokój. 00:03:07:Skandal w biurze nieruchomości Mortensen|sam się nie rozwiąże. 00:03:10:A szkoda. 00:03:23:Pani Burke.|Proszę wejść. 00:03:26:Stanton, możesz mi nadal mówić|Elizabeth. 00:03:27:- Niestety nie mogę.|- Miłego dnia. 00:03:38:/Tato, nie możesz go zwolnić.|Mówię ci, to łamanie kodeksu pracy. 00:03:42:Jak skończysz prawo na Harvardzie,|to będziemy mogli o tym porozmawiać. 00:03:46:Ale Stanton tego nie zrobił. 00:03:49:- Elizabeth.|- William. 00:03:50:- Przyszłam nie w porę?|- Ależ skąd. 00:03:52:- To moja córka, Bea.|- Pamiętam cię, gdy byłaś dzieckiem. 00:03:55:Tak, słyszałam o tym.|I nie idę do szkoły prawniczej. 00:03:59:Wybacz, Elizabeth. 00:04:01:Bea spędziła za dużo czasu|ze swoim powieściami, 00:04:04:przez co myśli,|że życie jest łatwiejsze. 00:04:06:To prawda o Stantonie? 00:04:08:- Co się stało?|- Puścił przeciek do pracy, 00:04:10:na temat mojego zdrowia.|To zaszkodziło moim interesom 00:04:13:- i była to osobista zdrada.|- Naprawdę przykro mi to słyszeć. 00:04:18:Jak się masz? 00:04:19:Cukrzyca daje mi w kość,|ale pieprzyć lekarzy. 00:04:25:Od kiedy Patrick wrócił do domu,|czuję się, jakbym znowu miał 40 lat. 00:04:28:- Jak on się trzyma?|- Jak to on. 00:04:33:Jak wiesz, sztuka to jedyne,|co nas łączyło 00:04:36:i mam nadzieję,|że to dalej będzie działać. 00:04:39:Liz Mitchell.|Już idę. 00:04:45:- Jesteś wyższy.|- I już nie mam niebieskich włosów. 00:04:47:- Te mi się bardziej podobają.|- Wyglądasz pięknie jak zawsze. 00:04:55:Tak, to przez to wywalili|nas ze szkoły we Florencji. 00:05:00:Wciąż masz tę bliznę.|Jak się nazywał ten koń? 00:05:03:- Cheval Chase.|- Tak. 00:05:04:Rzucił mną przez płot aż do Stony Hill. 00:05:06:I to był pierwszy raz,|gdy myślałem, że cię stracę. 00:05:09:Sprawdzę, co tam u Bea. 00:05:14:Dobra, dzieciaku.|Mam sporo pytań. 00:05:19:Gdy mama umarła, błagałem ojca,|żeby pozwolił mi zostać w mieście. 00:05:23:Tak mi przykro|z powodu twojej matki. 00:05:26:Ojciec chciał,|żebym poszedł do Le Rosey, 00:05:29:- ale nie byłem na to gotowy.|- To dlatego uciekłeś? 00:05:32:Byłem zmęczony życiem|na jego warunkach. 00:05:33:Byłeś tylko dzieckiem. 00:05:35:- Jak to zrobiłeś?|- Uzbierałem kieszonkowe. 00:05:38:Na dniu narciarskim jechałem od|Zermatt do Cervini, 00:05:42:sprzedałem swój sprzęt, wskoczyłem do pociągu|i nigdy nie obejrzałem się za siebie. 00:05:44:Przez ciebie|twoja rodzina przeszła piekło. 00:05:47:- Dlaczego wróciłeś?|- Ojciec. 00:05:50:Przeczytałem w gazetach pogłoski,|że jest chory. 00:05:53:Wróciłem dla niego,|nie dla takiego życia. 00:05:55:- On się stara.|- Kupując dzieła sztuki? 00:06:00:To jego sposób, byście byli razem. 00:06:01:- Pozwól mu na to.|- Dobra. 00:06:03:Pamiętam, twój gust. 00:06:05:Mamy niemieckich mistrzów, barok,|abstrakcyjność ekspresjonistów. 00:06:10:Ten.|Picasso. 00:06:15:{y:i}Homme Au Cornet?|Umieściłam go tu dla żartu. 00:06:22:Pamiętasz Muzeum Królowej Zofii? 00:06:24:Nazwałeś Guernicę bękartem|kubizmu i surrealizmu. 00:06:28:Do tego oskarżyłeś Picasso|o zbrodnię przeciwko pięknu. 00:06:33:Byłem dzieckiem.|Gusta się zmieniają. 00:06:37:- Jesteś pewien?|- Tak. Podoba mi się. 00:06:41:Każę galerii go wysłać. 00:06:56:Elizabeth.|Jak tam Downton Abbey? 00:06:58:Wiem, że brzmi to dziwnie,|ale wydaje mi się, że Patrick Wolcott 00:07:02:nie jest Patrickiem Wolcottem.|To przez jego oczy. 00:07:04:Mają właściwy kolor,|ale to chyba nie on. 00:07:08:- Myślisz, że to oszust?|- A więc to możliwe. 00:07:10:Tak, zaginiony bogaty dzieciak|może być podejrzanym. 00:07:12:Masz swojego Patty Hearstsa,|Johna Paula Gettysa, utalentowanego pana Ripleya. 00:07:16:William Wolcott to idealny cel. 00:07:18:Bardzo chory,|kruchy emocjonalnie cel. 00:07:20:- Przyjrzysz się temu?|- Tak. Muszę pogadać z Peterem, ale... 00:07:24:- Co u niego?|- Zaraz się dowiem. 00:07:29:- Jak się czujesz?|- Tip-top. Milion dolców. 00:07:33:Nawet jeśli to sobowtór,|mówisz, że William Wolcott 00:07:36:nie poznałby własnego syna? 00:07:38:Emocje są bardzo czułym miejscem. 00:07:40:I mam całkiem dobry powód,|by sądzić, że to fałszywy Patrick. 00:07:42:- Lepiej, żeby był dobry.|- Jest. 00:07:44:- Lepiej, żeby był cholernie dobry.|- Jest. 00:07:47:Czy intuicja twojej żony|się liczy? 00:07:50:- El do ciebie zadzwoniła?|- Mówiłem wam, że jesteście 00:07:52:przyjaciółmi i rodziną. 00:07:55:To jakaś zagrywka,|aby uniknąć sprawy Mortensena? 00:07:57:Ranisz mnie, ponieważ szukamy potencjalnego|złodzieja tożsamości, oszusta. 00:08:02:Rodzinna fortuna to niezła stawka,|nie wspominając o fundacji charytatywnej. 00:08:05:- Na jakiej podstawie?|- Pablo Picasso. 00:08:09:Dzieciak nienawidził jego dzieł,|a teraz chce, żeby Elizabeth mu jedno kupiła. 00:08:12:Chcesz, abym wszczął śledztwo|na podstawie czegoś takiego? 00:08:16:Peter, to tak, jakbyś nagle stał się|fanem Red Soxów. 00:08:21:- To bym był...|- To byłbyś co? 00:08:24:Byłbym inną osobą. 00:08:25:- Dziękuję.|- Ale tu gorąco. 00:08:28:Nie wyglądasz najlepiej.|Powinieneś iść do domu. 00:08:30:Nie zamierzam. Nie jestem chory.|Nigdy nie byłem na zwolnieniu. 00:08:34:Będziesz mi musiał dać coś więcej|niż Picasso. 00:08:36:Podejrzane jest też to, że pan Wolcott|zwolnił lokaja po ponad 30 latach. 00:08:40:- Ciężko znaleźć dobrą pomoc.|- Albo go wrobiono. 00:08:42:Wyrzucenie każdego, kto dobrze|znał prawdziwego Patricka, to sprytny ruch. 00:08:45:- Będziemy potrzebować testu DNA.|- Jego ojciec tego nie zamawiał. 00:08:51:Ale Elizabeth mogłaby zabrać jego włos,|skoro już tam jest. 00:08:53:Nie wyślę swojej żony|jako tajnej agentki. 00:08:55:- Więc wyślij mnie.|- Jak? 00:08:56:Wolcottowie potrzebują nowego lokaja.|Mogę lokajować. 00:08:58:- Lokajować? - Tak, to czasownik.|Neal Caffrey, do usług. 00:09:08:Tłumaczenie: monique19 & diego962|Korekta: monique19 00:09:22:Nikomu nic nie powiedziałem,|ale widzę, że to jasne. 00:09:26:- Nie rozmawiałem z prasą.|- Dziękuję. 00:09:32:- Chcesz?|- Przepraszam. 00:09:36:Leje się z prawej strony. 00:09:39:Zawsze z prawej.|Mogę? 00:09:42:- Poci się pan?|- Tak. 00:09:44:Mam swoją, dzięki. 00:09:45:Stanton, nie prowadzimy|przeciwko tobie dochodzenia, 00:09:48:ale mamy kilka pytań o Patricka. 00:09:51:Masz jakiś powód,|aby podejrzewać, że to nie on? 00:09:53:Oczywiście urósł,|ale jego maniery... 00:09:58:Jeśli nim nie jest,|to świe...
azazelangel22