2013_01_w.pdf
(
7408 KB
)
Pobierz
Dodatek dzieciêcy
DP¯ 1/2013
Psalm Estery Krasowskiej
Panie Jezu, chcemy ciebie naœladowaæ we wszystkim,
Uczyæ siê ¿yæ, przebaczaæ, mi³owaæ i kochaæ.
Panie, Ty nas rozumiesz i we wszystkim nam pomagasz,
Chcemy Ciê wielbiæ pieœniami, mówiæ o Tobie ,
Codziennie czytaæ Bibliê na Twoj¹ chwa³ê.
Niczego nam nie brakuje.
To Ty da³eœ nam ¿ycie, rodzinê, jedzenie i picie,
To dziêki Tobie mamy nadziejê na lepsze ¿ycie.
1
Mo¿e wczoraj, mo¿e nie…
Za miasteczkiem, któ¿ wie gdzie…
Prosto z domku tu¿ przy lesie
Wiatr historiê tak¹ niesie.
k
a
o
w
a
k
d
Zimowe safari
Aj, ostra by³a zima tego roku. Jak sypnê³o œniegiem w listopadzie, to
do lutego nie stopnia³, tylko wiatr go przegania³ z k¹ta w k¹t i tworzy³
coraz to nowe i wiêksze zaspy. Widok by³ ³adny, a œnieg milusi
i puszysty, jak tak œwie¿o napada³, ale tatuœ jakoœ go nie podziwia³.
Zw³aszcza gdy co dzieñ rano, jeszcze po ciemku, s³ychaæ go by³o,
jak wielk¹ ³opat¹ wykopuje spod œniegu nasz chodnik. Mój brat
Tomek czêsto pomaga³ w tych œnie¿nych wykopaliskach
i odnajdywaniu drzwi gara¿owych, tylko ¿e nie tak rano, bo on lubi
sobie pospaæ. Z dnia na dzieñ zwa³y œniegowe robi³y siê tak
wysokie, ¿e jeszcze chwilka i dosiêg³yby samego dachu!
- Wywieziemy ten œnieg w g³¹b ogrodu – zdecydowa³ tatuœ – nie
bêdzie tak przeszkadza³.
- Ale jak, ale jak? – dopytywa³am siê, spogl¹daj¹c na œnie¿n¹ górê
przy gara¿u.
- A zobaczysz, Oleñko – uœmiechn¹³ siê i po chwili wydoby³
z piwnicy wielk¹ p³achtê. £adowaliœmy na ni¹ œnieg, a potem
ci¹gnêliœmy na ty³y ogrodu, gdzie pod p³otem powoli ros³a sobie
nowa góra. Tomek wgramoli³ siê na ni¹ i rozejrza³ jak zdobywca
dooko³a.
- O! – zawo³a³ nagle, wyci¹gaj¹c palec i wskazuj¹c na coœ za
p³otem.
- Co tam? – zainteresowa³am siê, równie¿ wspinaj¹c siê dzielnie.
- Patrz, ile œladów! Ma³e i du¿e!
- Rzeczywiœcie! – wysapa³am ju¿ na szczycie – i do samej ziemi
wykopane, tu i tu, ¿e suche trawki stercz¹.
2
- No, tu coœ ¿eruje – zmru¿y³ oczy Tomek i zamyœli³ siê.
- To za du¿o do ¿erowania nie ma... parê ga³¹zek – pokiwa³am
g³ow¹ ze wspó³czuciem.
- G³odne musz¹ byæ leœne zwierzaki w tak¹ zimê, pamiêtasz, jak
pan leœniczy opowiada³ nam o dokarmianiu? I pokazywa³ paœniki?
Moglibyœmy coœ takiego tu postawiæ! – wpad³ na pomys³ mój brat.
Opowiedzieliœmy rodzicom przy kolacji o tym pomyœle, a tatuœ
zapyta³:
- A co byœ tam wsadza³ do tego paœnika, Tomku? Przecie¿ nie
robi³eœ sianokosów w tym roku.
- A trawkê z kosiarki wyrzuca³eœ do kompotnika? –
zainteresowa³am siê.
- Do kompostownika, Oleñko – poprawi³ tatuœ.
- No to co ty im dasz do zjedzenia? Ani buraczków, ani
marchewków, ani nawet ziarenków nie masz.
- No... nie wiem... – zasmuci³ siê Tomek – ale jakoœ chcia³bym im
pomóc, bo biedactwa tak g³oduj¹, ¿e zaraz zjedz¹ nam p³ot.
Mnie te¿ zachcia³o siê p³akaæ z ¿alu i chlipnê³am nieszczêœliwie,
a tatuœ powa¿nie popatrzy³ i zapyta³, czy bylibyœmy w stanie
dokarmiaæ zwierzêta przez ca³¹ zimê, bo dzia³alnoœæ cz³owieka
czêsto prowadzi do œmierci tych stworzeñ.
- Ale ja nie chcê na nie k³usowaæ! – zakrzykn¹³ przejêty Tomek, a ja
ze zgroz¹ popatrzy³am na tatusia, co powie.
- Tu nie chodzi o k³usowanie, tylko o ocenê naszych mo¿liwoœci.
Nie mo¿emy rozpoczynaæ dokarmiania, jeœli nie bêdziemy w stanie
robiæ tego systematycznie przez ca³¹ zimê. Ptak przyzwyczajony
do dokarmiania czêsto
r e z y g n u j e
z s a m o d z i e l n e g o
poszukiwania pokarmu,
licz¹c na zawartoœæ tego,
co mu wysypiesz. Mo¿e
siê to skoñczyæ dla niego
f a t a l n i e . Zw i e r zyna
dokarmiana te¿ przestaje
szukaæ po¿ywienia, tylko
wraca w to samo miejsce,
tam gdzie naj³atwiej je
zdobyæ.
3
- Aaa... – zastanowi³ siê mój brat – no to ja siê bêdê codziennie
stara³ coœ im wyk³adaæ...
- Na pocz¹tek – odezwa³a siê mama – mo¿esz wzi¹æ obierki
z ziemniaków i wysypaæ za p³otem.
- Fajnie – ucieszy³ siê – to jeszcze chlebka im pokruszê.
- Takiego chleba nie mamy, kochanie. Chleb trzeba przygotowaæ –
oœwiadczy³a mama.
- Przygotowaæ? – nie zrozumia³ Tomek, ale ja wiedzia³am, o co
chodzi.
- No co, taki bez niczego maj¹ jeœæ? Sam byœ nie chcia³. Trzeba daæ
mase³ka i troszkê szyneczki albo mojego ulubionego serka –
wyjaœni³am, ale rodzice siê rozeœmiali.
- Nie mase³ka, tylko chleb dla zwierz¹t powinien byæ wysuszony,
czerstwy, ¿eby zwierzyna siê nie
pochorowa³a.
- A czemu by siê mia³a
pochorowaæ? – zdziwi³am siê.
- Przecie¿ nie wiemy, co za
zwierz skonsumuje ten chleb.
Wiedzcie o tym, ¿e na przyk³ad
zaj¹ce i ptaki, o których wiem, nie
mog¹ jeœæ œwie¿ego chleba.
Ponadto pokarm nie mo¿e byæ
stary, spleœnia³y czy skwaœnia³y.
Nie mo¿e równie¿ zawieraæ soli
i i n n y c h œ r o d k ó w
k o n s e r w u j ¹ c y c h .
Najpewniejszym po¿ywieniem s¹
ró¿ne ziarna lub pokarm dla
ptaków kupiony w sklepie
zoo l og i cznym. Wszys t k i e
produkty powinno siê podawaæ
w iloœciach niewielkich, ¿eby siê nie psu³y albo nie zamarza³y.
- Nie mia³em pojêcia, ¿e to takie skomplikowane – zmarszczy³ brwi
Tomek.
- Te, Tomuœ, a jakby nam siê uda³o podejrzeæ takie zwierzaczki
pa³aszuj¹ce pod p³otem i zdjêcie im pstrykn¹æ? Ale by³oby super!
Mia³abym co pokazywaæ kole¿ankom!
- Albo filmik nakrêciæ i zatytu³owaæ go „Zimowe safari u Nowaków
w ogrodzie” – rozmarzy³ siê Tomek i ju¿ zaciera³ rêce, obmyœlaj¹c
plan dzia³ania.
4
Nazajutrz rano wyciosaliœmy ze œnie¿nej góry pod p³otem
zgrabny murek z otworkami obserwacyjnymi i wysypaliœmy za
ogrodzeniem obierki z ziemniaków.
- No to czekamy, a¿ przyjd¹ – Tomek znieruchomia³ z aparatem
fotograficznym w rêce i z twarz¹ przytkniêt¹ do otworu w œniegu.
Okienko dla mnie by³o odpowiednio ni¿ej, ¿eby wygodnie mi by³o
obserwowaæ, wiêc stanê³am te¿ bez ruchu i zagapi³am siê przed
siebie. Minê³a chwila i nic siê nie dzia³o. Minê³a druga chwila,
a obierki jak je sypnêliœmy, tak le¿a³y. Minê³a pi¹ta i dziesi¹ta chwila,
a mnie zacz¹³ przemakaæ but.
- Tomek – szepnê³am.
- Cicho, bo sp³oszysz – sykn¹³ brat, nie odrywaj¹c wzroku od
okienka. Westchnê³am i poczu³am g³ód. ¯e te¿ nie wziêliœmy
jakichœ kanapek na te
obserwacje! Pokrêci³am siê
tak jeszcze chwilkê, stale
uciszana przez brata, ale
g³ód by³ silniejszy. No i ju¿ siê
znudzi³am gapieniem na
nieruchomy las.
- Idê sobie na obiadek, a ty
jak nie chcesz, to mo¿esz
sobie te obierki zjeϾ.
Tomek nic nie odpowiedzia³,
tylko gapi³ siê przez otwór,
wiêc posz³am.
Po obiadku zerknê³am za
okno, gdzie w oddali widaæ
by³o Tomka stercz¹cego za
œnie¿nym murkiem w takiej samej pozycji jak przedtem. Uzna³am,
¿e nic siê nie zmieni³o, i posz³am sobie porysowaæ, a póŸniej
zjad³am podwieczorkowy budyñ, pomog³am mamusi posk³adaæ
pranie z suszarki i rozwiesiæ nowe, które w³aœnie siê wypra³o,
a potem pobawi³am siê z Gryzoniem jego now¹ pi³eczk¹, z któr¹ siê
nie rozstawa³, i dopiero wtedy otwar³y siê drzwi i wróci³ Tomek.
Zasypany œniegiem, z³y i zmarzniêty.
- A guzik. Nie ma ¿adnych zwierz¹t – burkn¹³ tylko i zamkn¹³ siê
w ³azience, pewnie ¿eby odmroziæ stopy w ciep³ej wodzie.
A jednak chyba by³y, bo na drugi dzieñ rano obierki znik³y spod
p³otu. I to siê powtarza³o przez kilka dni.
5
Plik z chomika:
chwz_zabrze
Inne pliki z tego folderu:
2013_06_w.pdf
(10273 KB)
2013_05_w.pdf
(7329 KB)
2013_04_w.pdf
(490 KB)
2013_02_w.pdf
(7773 KB)
2013_01_w.pdf
(7408 KB)
Inne foldery tego chomika:
dodatek 2007
dodatek 2008
dodatek 2009
dodatek 2010
dodatek 2011
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin