2011_05_w.pdf

(805 KB) Pobierz
Dodatek dziecięcy
DPŻ 5/2011
Psalm Martyny Rosochackiej
Panie Jezu, Ty jesteś chlebem życia i wodą.
Wszystko zawdzięczam Tobie, że mam co jeść i pić.
Za to, że mam rodziców i niczego nam nie brakuje.
Panie, dziękuję Ci w każdej modlitwie i błogosławię,
I proszę, błogosław nam każdy dzień i każdą noc.
Dodatek dziecięcy DPŻ 3/2011
Dodatek dziecięcy DPŻ 5/2010
1271685552.041.png 1271685552.042.png 1271685552.043.png 1271685552.044.png 1271685552.001.png 1271685552.002.png 1271685552.003.png 1271685552.004.png 1271685552.005.png 1271685552.006.png 1271685552.007.png
Mo¿e wczoraj, mo¿e nie…
Za miasteczkiem, któ¿ wie gdzie…
Prosto z domku tu¿ przy lesie
Wiatr historiê tak¹ niesie.
k
a
o
w
ak
Nie wszystko z³oto,
co siê œwieci
cz. 1/2
d
- Drogie dzieci, poznajcieAdasia. W³aœnie przeprowadzi³ siê z
rodzicami do naszego miasta i bêdzie waszym nowym koleg¹
- pani przedstawi³a ciemnow³osego ch³opca i wskaza³a mu
miejsce obok Bartka, który siedzia³ samotnie w ³awce przede
mn¹. Adam skin¹³ g³ow¹ i bez s³owa usiad³. Bartek
przedstawi³ siê szeptem i wymienili uœcisk d³oni. Byliœmy
bardzo ciekawi nowego - czy bêdzie sympatyczny? Czy lubi
graæ w pi³kê i jeŸdziæ na rowerze? Przez ca³¹ lekcjê biologii
obserwowa³em go pilnie. Wyci¹gn¹³ nowiutki zeszyt z
nowiutkiego plecaka.
- Fiuuu… - wyrwa³o siê Piotrkowi, mojemu koledze z ³awki. -
Widzia³eœ? Prawdziwy adidas - szepn¹³ przejêty, wskazuj¹c
plecak. - Nie jakaœ podróba. Znam siê na tym.
D³ugo oczekiwany dzwonek na przerwê uwolni³ nas od nudnej
biologii i wybiegliœmy z klasy.
Adam opar³ siê o parapet okna na korytarzu i z uwag¹
obserwowa³ otoczenie.
- Czeœæ - zawo³a³ Piotrek i wraz z kilkoma innymi ch³opakami
podeszliœmy do nowego. - Jestem Piotrek. Sk¹d siê
przeprowadzi³eœ?
- ZWarszawy - pad³a krótka odpowiedŸ. Piotrek kiwn¹³ g³ow¹.
1271685552.008.png 1271685552.009.png 1271685552.010.png 1271685552.011.png 1271685552.012.png 1271685552.013.png 1271685552.014.png 1271685552.015.png 1271685552.016.png 1271685552.017.png 1271685552.018.png 1271685552.019.png 1271685552.020.png 1271685552.021.png 1271685552.022.png 1271685552.023.png
- NieŸle. To tu jest zupe³nie inaczej ni¿ w Warszawie. Ciekawe,
czyci siê spodoba - uœmiechn¹³em siê.
- Zobaczymy -Adam niedba³ym ruchem w³o¿y³ rêce do kieszeni.
- A nie bêdzie ci brakowaæ czegoœ, co by³o w mieœcie? - zapyta³
inny ch³opiec.
- Na pewno lekcji taekwondo - wzruszy³ ramionami.
Spojrzeliœmy po sobie, unosz¹c brwi.
- Czego? - zapyta³ Romek, najmniejszy w ca³ej klasie.
-To koreañska sztuka walki. Mia³em ju¿ zielony pas.
Nie mia³em odwagi zapytaæ, co to znaczy mieæ zielony pas i
jakie s¹ inne pasy, a i koledzy robili m¹dre miny, ale za³o¿ê siê,
¿e ¿aden nie by³ m¹drzejszy ode mnie.
Adam budzi³ w nas ciekawoœæ. Wszystkie ciuchy mia³ firmowe i
sprawia³ wra¿enie obytego w œwiecie.
Nagle rozleg³ siê dzwonek.
- Przepraszam - Adam wyj¹³ z kieszeni
telefon komórkowy i odszed³ parê
kroków,odbieraj¹c.
- Widzieliœcie?!! - Bartek siê
zapowietrzy³. - Co to za sprzêt!
Przez kilka minut ch³opcy ¿ywo
komentowali telefon Adama i doszli do
wniosku, ¿e musia³ kosztowaæ tyle co
piêcioletnie kieszonkowe. Nasze zainteresowanie wzros³o
jeszcze bardziej, gdy po lekcjach pod szko³ê podjecha³o wielkie
czarne audi i Adam, rzucaj¹c nam krótkie „czeœæ”, wskoczy³ na
przednie siedzenie.
- Rety! - wyrwa³o mi siê, gdy samochód znik³ za zakrêtem.
Po tygodniu wiedzieliœmy ju¿, ¿e Adam z rodzicami zwiedzi³
wiêkszoœæ krajów Europy i parê innych, dwa razy w roku jeŸdzi w
Alpy na narty, jego tata jest prezesem jakiejœ firmy, ma elegancki
jacht, ¿e kupili wielki dom po drugiej stronie miasteczka, bo
otwieraj¹ tu niedaleko
1271685552.024.png
nowy oddzia³ firmy, ¿e Adam gra na
klarnecie i gitarze, umie jeŸdziæ konno,
fotografowaæ, nurkowaæ z butl¹, graæ
w hokeja i ma najnowszego laptopa na
w³asny u¿ytek. Jednak nie wychwala³
siê sam. Wszystkie te informacje
wydusiliœmy z niego z¿erani
ciekawoœci¹.
- To gdzie wybieracie siê na wakacje w
tymroku? - zapyta³ Piotrek.
- Chyba na Karaiby -
o d p o w i e d z i a ³ A d a m ,
spogl¹daj¹c przez okno
pracowni matematycznej
na zrudzia³y trawnik.
- Chyba nad jezioro, jak
zwykle - odpowiedzia³a
mama, gdy po powrocie
ze szko³y zapyta³em o nasze
wakacje.
Zwiesi³em g³owê i westchn¹³em.
- Mamuœ, a kupilibyœcie mi komórkê?
- A po co ci komórka, kochanie? Jesteœ jeszcze dzieckiem -
odpar³a ³agodnie mama.
-Ale w klasie to maj¹! - zakrzykn¹³em oburzony.
- Po pierwsze, nie widzê jeszcze takiej potrzeby, a po drugie,
ktoœ musia³by p³aciæ za twoje rozmowy - chcesz poœwiêciæ na to
czêœæ kieszonkowego?
Wezbra³a we mnie z³oœæ, odwróci³em siê bez s³owa i poszed³em
do swojego pokoju. Obrzuci³em wzrokiem plecak, który mama
znów musia³a mi zacerowaæ, przybrudzone trampki i stary
aparat fotograficzny, który ju¿ czasem siê zacina. Poczu³em siê
zgnêbiony.
1271685552.025.png 1271685552.026.png 1271685552.027.png 1271685552.028.png 1271685552.029.png 1271685552.030.png 1271685552.031.png 1271685552.032.png 1271685552.033.png 1271685552.034.png 1271685552.035.png 1271685552.036.png 1271685552.037.png 1271685552.038.png 1271685552.039.png
- Tomciu, Tomciu! - do pokoju wparowa³a Ola. - WeŸ mi utempruj
te kredki.
- Co? - zapyta³em nieuwa¿nie.
- No utem..peruj, bo mi siê po³ama³y, a ja nie umiem - siostra
zamacha³a mi przed nosem kilkoma kredkami.
- Zatemperuj chyba.
- No mówiê.
- Nie mam czasu - burkn¹³em
z³y na ca³y œwiat. Musia³em
w y s ³ u c h a æ j e s z c z e
oburzonego lamentu Oli i
by³em pewien, ¿e pójdzie
poskar¿yæ rodzicom, jaki to
jestem niedobry. By³o mi
wszystko jedno.
Adaœ chodzi³ ju¿ do naszej
klasy od kilku tygodni i
polubiliœmy siê szczerze.
Mimo ¿e by³ bardzo bogaty, nie nosi³ nosa wysoko. Chêtnie gra³
z nami w pi³kê i jeŸdzi³ na rowerze, a ja stara³em siê nie widzieæ
tego, ¿e jego rower jest najbardziej wypasiony jak tylko mo¿e
byæ rower, podczas gdy mój trochê skrzypi i ci¹gle trzeba go
dopompowywaæ.
Któregoœ razu Adaœ nie przyszed³ do szko³y. Zadzwoni³ póŸniej
do mnie do domu, ¿e siê przeziêbi³ i parê dni go nie bêdzie.
Umówiliœmy siê, ¿e po powrocie przyniosê mu zeszyty, ¿eby
móg³ sobie odpisaæ zaleg³e lekcje.
- Czeœæ Tomek, masz mo¿e te zeszyty? Zagadn¹³, gdy ju¿
pojawi³ siê po chorobie.
- A widzisz… - zafrasowa³em siê. - Zupe³nie zapomnia³em...
Mam tylko te na dzisiejsze lekcje, a resztê zostawi³em w domu,
ale poczekaj, to pobiegnê i przyniosê.
- Po co bêdziesz biega³ w te i zpowrotem, pójdê z tob¹.
1271685552.040.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin