Podstawy dydaktyki (2013/14)
1. Najważniejsze problemy polityki edukacyjnej we współczesnym rozwiniętym świecie:
→ upowszechnianie edukacji na coraz wyższych poziomach a jakość kształcenia
→ upowszechnianie edukacji w kontekście ograniczonych możliwości budżetowych – optymalizacja edukacyjnych wydatków publicznych
→ minimalizowanie społecznych nierówności edukacyjnych Koszty kształcenia pojedynczego ucznia /standard edukacyjny/. Owe koszty powinny uwzględniać typ placówki oświatowej oraz środowisko jej działania, np. jednostkowe koszty kształcenia w szkołach wiejskich muszą być wyższe niż w szkołach wielkomiejskich, co wynika z mniejszej liczby uczniów w klasach, ale także z konieczności większego wsparcia edukacyjnego dla dzieci ze środowisk o niższym kapitale kulturowym. Zresztą kreując oświatę z elementami rynkowymi musimy pamiętać, iż rolą subsydiarnego państwa jest minimalizowanie nierówności edukacyjnych o społecznym charakterze, czyli zmniejszanie wpływu miejsca urodzenia i wzrastania dziecka na jego edukacyjne losy. Tylko wówczas mamy szansę na wyłanianie autentycznych elit, w szeregach których będzie miał szansę znaleźć się każdy zdolny i pracowity młody człowiek. Wyznaczenie zakresu i kosztu jednostkowego standardowej usługi edukacyjnej to zadanie niezwykle trudne, szczególnie że nie może to być działanie mające na celu oszczędności, ale racjonalne i mądre wykorzystanie przeznaczonych na oświatę środków publicznych, zapewniających każdemu młodemu człowiekowi ofertę edukacyjną na dobrym poziomie tzn. otwierającej przed nim adekwatne do jego możliwości drogi rozwoju. Zmitologizowana w Polsce koncepcja bonu edukacyjnego to w rzeczywistości właśnie próba oparcia finansowania oświaty na zasadzie „pieniądz idzie za uczniem”, przy czym wartość owego pieniądza może się różnić w zależności od typu placówki oraz miejsca jej działania. Jednak w każdym przypadku ma ona zapewnić uczniowi standardowe warunki kształcenia.
→ autonomia szkół i nauczycieli
→ kreowanie szkół zarządzających wiedzą. Informacja -> wiedza -> działaniePriorytetem szkoły zarządzającej wiedza jest uczenie się przez całe życie i szacunek do człowieka oraz rozwój myślenia. To są także priorytety szkoły przyszłości. Akcenty edukacyjne idą dziś w kierunku – szacunek wobec myślenia, a raczej filozofia szkoły uczącej myślenia (racjonalnego, humanistycznego, przyczynowo-skutkowego, logicznego, kreatywnego itp.) oraz szkoły pracującej na rzecz jutra, tj. zabiegającej (walczącej) o lepszą jakościowo edukację oraz lepszą, bezpieczną przyszłość.- przyjęcie i realizacja orientacji innowacyjnej oraz przyszłościowej w edukacji (1,2,8),- podniesienie jakości wykształcenia nauczycieli i oświatowej kadry kierowniczej (2,3,5),- zmiana treści programów nauczania oraz wymagań stawianych uczniom na egzaminach (7),- przekształcenie szkoły z nauczającej w edukującą (zarządzającą wiedzą), czyli organizującą uczenie się - samokształcenie
2. Główne funkcje systemu edukacyjnego. Socjalizacyjna – wprowadzenie młodego człowieka w społeczeństwoWyzwalająca – wspierająca rozwój talentów i uzdolnień młodego człowieka.
3. System edukacyjny w demokratycznym społeczeństwie. Cechy systemu edukacyjnego w społeczeństwie demokratycznym:1. Dostarczanie bezpłatnej edukacji aż do poziomu umożliwiającego wejście na rynek pracy.2. Możliwość uczęszczania do tych samych szkół dzieci z różnych grup społecznych.3. Wspólny kanon nauczania dla wszystkich uczniów niezależnie od ich pochodzenia społecznego.
4. W poszukiwaniu optymalnego modelu edukacji publicznej – kierunki koniecznych działań. W poszukiwaniu optymalnych rozwiązań dla osiągnięcia sukcesu edukacyjno-wychowawczego młodych ludzi pedagodzy w dużej mierze skupiają się na czynnikach zewnętrznych, obwinianiu rodziców, mediów, użalaniu się na okoliczności, na które w rzeczywistości nie mają bezpośredniego wpływu. Decydenci zaś – w dobrej wierze – nieustannie zmieniają rozporządzenia, wprowadzają nowe uregulowania, programy naprawcze, często przyczyniając się przede wszystkim do uszczuplenia publicznego budżetu, zwiększenia biurokracji, chaosu, a istniejące problemy nie tylko pozostają ale pogłębiają się. Dzieje się tak ilekroć pomija się obszar działań pozostający w bezpośrednim kręgu wpływu osób zainteresowanych zmianą.
5. Koncepcja bonu edukacyjnego – szansa czy zagrożenie dla oświaty.
Autorem koncepcji bonu edukacyjnego jest Milton Friedman. Postuluje on wyposażenie rodziców w bony edukacyjne mające wartość średnich kosztów kształcenia uczniów w szkołach danego typu. Podejmujący naukę w danej szkole uczniowie przynosiliby do niej swoje bony, w efekcie budżet szkoły byłby wielokrotnością liczby uczących się w niej młodych ludzi. Dla Friedmana realizacja tej koncepcji jest podstawowym warunkiem wyrwania edukacji z rąk biurokratów i przekazania jej w ręce obywateli. Dzięki bonom w rękach obywateli znajdą się pochodzące z ich podatków publiczne środki na edukację i od tego momentu to oni, a nie urzędnicy, bezpośrednio będą decydować o ich oświatowym wykorzystaniu. Trwający na świecie spór o bon edukacyjny toczy się między zwolennikami szkoły biurokratycznej i szkoły urynkowionej. Z jednej strony znajdują się ludzie obawiający się wprowadzenia do oświaty mechanizmów konkurencyjności, uważający, iż obywatele nie mogą podejmować rozsądnych decyzji związanych z edukacją ich dzieci. Wg nich takie decyzje muszą być podejmowane przez zajmujących się oświatą urzędników. Po przeciwnej stronie są ludzie pragnący wyposażyć rodziców w autentyczne możliwości wpływania na losy edukacyjne swoich dzieci. Na razie przewagę mają miłośnicy szkoły biurokratycznej, ale wraz ze wzrostem poziomu wykształcenia i świadomości edukacyjnej obywateli, będą oni w sposób bardziej zdecydowany podejmować próby przejmowania edukacji z rąk biurokracji.W Polsce poważne dyskusje o bonie edukacyjnym trwają od początku lat 90-tych. Od 1994 roku system oświaty opartej o bon funkcjonuje na terenie gminy Kwidzyn, przynosząc bardzo pozytywne skutki. W tym okresie w Kwidzynie podniósł się poziom pracy szkół i doszło do wyraźnej poprawy szans edukacyjnych dzieci ze środowisk o mniejszym zasobie kulturowym. W kilku innych gminach miejskich trwają prace nad tą koncepcją. Warto także zauważyć, iż w Polsce subwencja oświatowa dla samorządów liczona jest w oparciu o mechanizm bonowy; jej podstawowym parametrem są średnie, ogólnokrajowe, ponoszone ze środków publicznych, znajdujących się w budżecie państwa, koszty kształcenia uczniów w danym typie szkoły, z podziałem na szkoły miejskie, małomiasteczkowe i wiejskie. Czyli corocznie określane średnie uczniowskie koszty kształcenia finansowane ze środków publicznych i liczba uczniów są podstawowymi parametrami wyznaczającymi wielkość otrzymywanej przez samorząd z budżetu centralnego subwencji. Natomiast taki mechanizm nie działa powszechnie w przypadku kształtowanych przez władze samorządowe budżetów szkół. W momencie wprowadzania takiego modelu kalkulowania subwencji bardzo wiele osób uważało, iż spowoduje on katastrofę oświatową, tymczasem dzisiaj powszechnie uważa się go za bardzo pożyteczne i racjonalne rozwiązanie. Kluczem do sukcesu koncepcji bonu jest rzetelne wyliczenie standardowych kosztów kształcenia pojedynczego ucznia w danym typie szkoły na danym terenie. Stąd też przed wprowadzeniem bonu trzeba określić ów finansowany ze środków publicznych standard edukacyjny oraz koszty jego realizacji w szkołach różnych typów. Ważnym elementem jest też pamiętanie, iż wartość bonu musi uwzględniać lokalne uwarunkowania.Co daje bon edukacyjny?Wprowadzenie do lokalnej oświaty koncepcji bonu otworzy obszar autentycznej wolności edukacyjnej obywateli, uruchomi mechanizmy rynku edukacyjnego i związanej z nim konkurencyjności pomiędzy szkołami, pozwoli szkole na uzyskanie rzeczywistej autonomii, a także ograniczy oświatową administrację. Posiadający w swych rękach bon rodzice staną się autentycznymi współwłaścicielami szkół. Ich decyzje o wyborze danej szkoły będą miały fundamentalne znaczenie dla jej losów oraz dla wysokości wynagrodzeń jej pracowników.Można powiedzieć, iż w takim systemie dyrektor szkoły i nauczyciele uzyskają bezpośredni wpływ na swoje wynagrodzenia; będą one zależały wprost od jakości i atrakcyjności przygotowanej i realizowanej przez nich oferty edukacyjnej oraz od związanego z tym zaufania, jakie mieć będą do szkoły rodzice. Oczywiście w systemie oświaty opartym na bonie znikną obwody szkolne. Innym ważnym aspektem nowej sytuacji będzie zanik corocznej nerwowości w wielu szkołach związanej z obawą o ich likwidację w oparciu o kryteria znane tylko podejmującym takie decyzje urzędnikom. Bon edukacyjny pozbawi oświatowych urzędników znacznej części władzy nad szkołami, przejdzie ona bowiem do rodziców. Dyrektor szkoły i nauczyciele będą mieli mocne poczucie związku z rodzicami swoich uczniów i poczucie odpowiedzialności za swoje działania właśnie przed nimi, a nie jak dotychczas przed samorządowymi i kuratoryjnymi urzędnikami. Równocześnie rzeczywistego znaczenia nabierze szkolna autonomia; dyrektor szkoły będzie w pełni dysponował budżetem swojej placówki, żaden urzędnik nie będzie mógł podejmować za niego finansowych decyzji. Wprowadzenie bonu edukacyjnego sprawi, że zupełnie niepotrzebne okażą się rozbudowane struktury administracji zajmujące się szkolnymi finansami. Świat oświaty opartej na bonie w naturalny sposób wygeneruje rynek edukacyjny; szkoły zmuszone będą do ciągłego doskonalenia swojej pracy, aby zainteresować swoją ofertą coraz większą grupę uczniów i ich rodziców. Warto zauważyć, że w takim systemie poprawa jakości pracy będzie mieć bardzo rzeczywisty charakter i weryfikacja poziomu pracy szkoły następować będzie nie poprzez urzędnicze procedury, ale poprzez zmierzenie się szkoły z oczekiwaniami uczniów i rodziców. Szkoła będzie musiała dbać o uzyskanie i zachowanie zaufania środowiska w którym działa. Jeżeli tego nie zrobi może okazać się, iż jej potencjalni uczniowie wybiorą inne placówki, co doprowadzi ją do likwidacji. System bonu edukacyjnego w sposób optymalny można zrealizować w dużych ośrodkach miejskich, gdzie istnieje pełna możliwość wyboru szkoły. Również spadająca aktualnie liczba dzieci jest czynnikiem wielce ułatwiającym jego wprowadzenie. W Krakowie od 2002 roku aktualne władze miasta próbują przeprowadzić operację likwidacji kilkunastu szkół, chcąc obniżyć koszty funkcjonowania lokalnego systemu oświatowego. Podejmowane już dwukrotnie próby zakończyły się kompletnym niepowodzeniem wynikającym z braku rzetelnej informacji o kosztach działania przeznaczonych do likwidacji szkół na tle innych placówek. Krakowskie władze zanim podejmą po raz kolejny próbę likwidacji grupy szkół powinny poważnie podejść do inicjatywy trójki radnych i wprowadzić w życie koncepcję bonu edukacyjnego wówczas decyzje o losie poszczególnych szkół podejmować będą ich potencjalni klienci (rodzice i uczniowie).Kto się boi bonu?Głównymi przeciwnikami oświaty opartej na bonie edukacyjnym są ludzie uważający konkurencyjność w systemie szkolnym za rzecz szkodliwą, jak również nie zgadzający się na zwiększenie wpływu obywateli na szkoły. Uważają oni m.in., że oparta na bonie ekonomika oświaty przyczyni się do zamknięcia niewielkich szkół działających na obszarach wiejskich czy też na peryferiach wielkich miast. W rzeczywistości problem małych wiejskich szkół rozwiązywany jest przez obywateli przejmujących je z rąk administracji samorządowej i dopasowujących zasady ich pracy do otrzymywanej poprzez mechanizm bonowy z gminy dotacji. Trzeba także pamiętać, że problem kalkulacji bonu dla obszarów wiejskich o małej gęstości zasiedlenia nie został dotychczas w Polsce prawidłowo rozwiązany. Natomiast w przypadku dużych miast w bardzo szczególnych przypadkach gmina będzie mogła zwiększyć wartość bonu dla szkoły peryferyjnej, jeżeli okaże się, że nie istnieje możliwość bezpiecznego dojazdu uczniów do innej szkoły środkami komunikacji miejskiej, a ograniczona liczba dzieci mieszkających w obszarze jej działania nie zapewni jej możliwości funkcjonowania o oparciu o ogólnomiejskie parametry. Przy czym takie rozwiązanie byłoby stosowane tylko wtedy, gdyby zainteresowanie nauką w niej wyrażała zdecydowana większość (np. ok. 80%) takich dzieci. Analizując stan oświaty w dużych miastach bez trudu zauważymy silną korelację pomiędzy poziomem nauczania szkoły a jej popularnością. Najbardziej wyraziście można to zaobserwować w wielkomiejskich liceach. Zresztą narzucanie przez urzędników dyrektorom liceów limitów przyjęć młodzieży do klas pierwszych jest najbardziej absurdalnym elementem zarządzania tymi szkołami. Dla szkół bardzo popularnych są one ustawiane zbyt nisko (poniżej ich możliwości kadrowych i lokalowych), a dla nie cieszących się zainteresowaniem potencjalnych uczniów zbyt wysoko. Broniący tego systemu urzędnicy tłumaczą, że w ten sposób dbają o zapewnienie wszystkim szkołom odpowiedniej liczby uczniów, zupełnie nie zważając na uczniowskie potrzeby. W systemie bonu żaden urzędnik nie będzie przeszkadzał dyrektorowi szkoły i jego nauczycielom w naborze uczniów. Pragnę uspokoić tych, którzy obawiają się, że dojdzie wówczas do nadmiernego zagęszczenia klas, gdyż przyjmowanych będzie zbyt dużo uczniów. Taka sytuacja generowałaby obniżenie poziomu nauczania co w efekcie groziłoby szkole utratą posiadanego zaufania potencjalnych klientów i przyniosłoby fatalne skutki w przyszłości. Równocześnie trzeba pamiętać, iż w dużych miastach wszystkie szkoły mają potencjalnie podobne obiektywne możliwości zabiegania o uczniów, w związku z tym przegrywającymi w tej rywalizacji będą zawsze ci którzy przedstawiają gorszą propozycję edukacyjną. W efekcie konkurencja pomiędzy szkołami przyniesie generalne podniesienie poziomu nauczania, na czym najbardziej skorzystają uczniowie ze środowisk słabszych edukacyjnie.Jak każde rozwiązanie wolnorynkowe bon jest szczególnie nieprzyjaźnie traktowany przez tych wszystkich, którzy najbardziej korzystają działając w systemie oświaty zbiurokratyzowanej. Są to najczęściej ludzie niezbyt chętni do podejmowania dodatkowych wyzwań, jak również rozmaici przedstawiciele administracji chcący w dalszym ciągu sterować szkolnymi budżetami. Ich argumentacja jest zawsze bardzo podobna: wg nich wprowadzenie elementów rynkowych do edukacji spowoduje upadek wielu szkół i osłabi szanse edukacyjne uczniów ze środowisk o mniejszym zasobie kulturowym. Dotychczas podejmowane próby urynkowienia edukacji przyniosły akurat zmniejszenie nierówności edukacyjnych, jak też spowodowały mobilizację i lepszą pracę wielu nauczycielskich zespołów. Zresztą argumentacja, jakiej w walce z bonem używa oświatowa biurokracja musi zdumiewać, szczególnie, gdy uświadomimy sobie, jak wiele szkół i placówek oświatowych zostało właśnie przez nią zlikwidowanych. W większości tego typu przypadków w obronie zagrożonych szkół stawali rodzice, których możliwości kształtowania oświatowej rzeczywistości dzięki bonom edukacyjnym uległyby zdecydowanej poprawie i co ważne mieliby oni wreszcie realny wpływ na losy szkoły.Na drodze do bonuBon jest fundamentalnym warunkiem zbudowania w oświacie pełnej przestrzeni wolności, w której obywatele mają autentyczne możliwości wyboru szkół, dysponując na ten cel środkami publicznymi pochodzącymi z ich podatków, którymi wcześniej operowała oświatowa administracja różnych szczebli. Trzeba jednak pamiętać, iż jego wprowadzenie w życie musi być poprzedzone rzetelnymi analizami kosztów kształcenia, jak też określeniem gwarantowanych przez bon standardów edukacyjnych umożliwiających młodym ludziom uzyskanie dobrego wykształcenia. Bon w żadnym wypadku nie może być wykorzystywany do dokonywania kolejnych oszczędności w polskiej oświacie, winien natomiast przyczynić się do optymalizacji oświatowych wydatków. W pierwszym etapie (praktycznie „od zaraz”) mógłby zostać wprowadzony do szkół ponadgimnazjalnych, a następnie do szkół podstawowych i gimnazjów. Szczególnie rozważnie trzeba będzie określić jego wartość dla placówek dla uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Jestem przekonany, że oparta na bonie oświata zwana publiczną stanie się wreszcie naprawdę publiczną czyli obywatelską własnością i przestanie być domeną różnych odmian biurokracji. Wydaje się, że proces upominania się obywateli o swoje szkoły nabiera – również w Polsce – wyraźnego przyspieszenia co dobrze rokuje dla przyszłości naszej edukacji. Trzeba mieć nadzieję, że zwolennikom opartych na bonie rozwiązań nie zabraknie determinacji w zmaganiach o lepszy kształt polskiej edukacji.
6. Etatystyczna szkoła biurokratów a urynkowiona publiczna szkoła obywateli.
Urynkowienie szansą na lepszą oświatęPolska oświata ma do wyboru generalnie dwie możliwości tzn. pozostanie w okowach istniejącego biurokratycznego, etatystycznego systemu w którym nie tyle ważna jest rzeczywista jakość kształcenia, ale spełnianie rozmaitych formalnych wskaźników, albo wejście w obszar rozwiązań rynkowych, które wprowadzą do niej mechanizmy konkurencyjności pomiędzy szkołami oraz motywacyjne zasady wynagradzania nauczycieli. W pierwszym przypadku „będzie tak jak jest”, a nauczyciele będą poprzez rozmaite protesty domagać się podwyżki wynagrodzeń, natomiast w drugim swoje wyższe wynagrodzenia będą uzyskiwać dzięki coraz lepszej pracy, co będzie naturalnie podnosić poziom edukacji. Oczywiście wprowadzenie rozwiązań rynkowych musi być powiązane z jasnymi, precyzyjnymi, ramowymi zasadami funkcjonowania systemu. Wśród nich ogromne znaczenie mają krajowe standardy edukacyjne oraz zasady oceniania nauczycielskiej pracy. Warto także pamiętać, że urynkowiona edukacja to system, w którym budżet szkół zależy od liczby ich uczniów, a obywatele mają pełną wolność wyboru szkół dla swoich dzieci. Pełne edukacyjne rozwiązania rynkowe można zastosować w edukacji miejskiej, natomiast w obszarach wiejskich najważniejsze będą motywacyjne zasady wynagradzania nauczycieli. Warto także zauważyć, że właśnie na polskiej prowincji bardzo pięknie rozwija się, pomimo rozmaitych przeszkód, ruch małych szkół, będący znakomitym przykładem obywatelskiej aktywności w edukacji oraz stanowiący pewnego rodzaju namiastkę rynku edukacyjnego w szkolnictwie publicznym. Wielka szkoda, ze nie spotyka się on z życzliwym i wspierającym stosunkiem oświatowej administracji. Urynkowiona oświata ma jeszcze jedną, w polskich warunkach niebagatelnie ważną, cechę; w zupełnie minimalnym stopniu zależy od podejmowanych przez polityków decyzji. To właśnie wprowadzenie do oświaty mechanizmów rynkowych jest najskuteczniejszym narzędziem wypełnienia przestrzeni edukacyjnej przez szkoły obywateli, które zastąpią aktualnie dominujące w niej szkoły biurokratów. Wówczas los szkoły i jej pracowników będzie zależał nie od decyzji podejmowanych przez urzędników, ale od decyzji podejmowanych przez rodziców uczniów. Dodatkowo zoptymalizowane zostaną oświatowe wydatki, poprzez m.in. ograniczenie kosztów funkcjonowania administracji oświatowej oraz likwidację innych zbędnych wydatków. Rynek edukacyjny stwarza edukacji dobre perspektywy stawiając przed nauczycielami i dyrektorami szkół nowe trudne wyzwania; aby im sprostać trzeba nie tylko mieć odwagę ich podjęcia, ale odpowiednie kompetencje. Jednak nade wszystko odwagą muszą wykazać się w Polsce politycy, aby zainicjować rynkowe zmiany w edukacji. Będzie to dla nich wielkie wyzwanie, gdyż największą przeszkodą dla ożywienia oświaty poprzez wprowadzenie jej na edukacyjny rynek są bariery mentalne wielu ludzi, którzy uważają, że najlepszym gwarantem dobrej oświaty jest rząd, a nie dobrze pracujący, odpowiedzialny i godnie wynagradzany nauczyciel.
7. Urynkowiony model oświaty publicznej. no to samo, dokładnie to samo.
8. Szkoła czarterowa jako przykład urynkowionej szkoły publicznej. - Powszechnie dostępne, nie objęte rejonizacją- Ich budżet zależy bezpośrednio od liczby uczniów - Wyłączone spod bieżącej jurysdykcji administracji- Rozliczane z realizacji celów nauczania- Zarządzane przez stowarzyszenia, organizacje pozarządowe itp.- W pełni autonomiczne (ograniczają je tylko krajowe standardy edukacyjne)- Skoncentrowane na zapewnieniu każdemu uczniowi pełnych możliwości rozwoju- Szeroko stosują innowacje dydaktyczne i technologie informacyjne.
9. Nauczyciel w etatystycznej szkole biurokratycznej a nauczyciel w urynkowionej szkole publicznej.
10. Wybrane reformy edukacyjne ostatniego trzydziestolecia na przykładzie krajów anglosaskich i skandynawskich. W USA od 1991 r. działają ze wsparciem administracji publicznej szkoły czarterowe /kontraktowe/, wyłączone spod bieżącej jurysdykcji władz publicznych, rozliczane z realizacji zadań. Istnieją w 40 stanach /prawie 4600/ oraz dystrykcie Columbia. W Anglii od 1988 r. działają GMS /grant - maintained schools/ – szkoły utrzymywane z grantów, po 1997 r. zwane „szkołami fundacyjnymi” /foundation schools/. W Nowej Zelandii generalnie szkoły funkcjonują w formule charter schools. Jest to kraj o najbardziej /od roku 1988/ urynkowionej edukacji. W Australii coraz popularniejsze są „szkoły przyszłości” koncentrujące się szczególnie na efektywności pracy.
11. Zmiany polskiej edukacji po 1989 r. – cele, koncepcje, obszary zmian, efekty. - Pluralizm programów i podręczników w ramach istniejącej podstawy programowej- Autonomia szkół- Zdecentralizowany system zarządzania - Pluralizm organizacyjny - Zewnętrzne egzaminy- Upowszechnianie kształcenia na poziomie szkoły średniej- Korelowanie kształcenia zawodowego z wymaganiami rynku pracy- Rozwój oświaty dla uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi oraz szkolnictwa integracyjnego- Konkursowe procedury obsady stanowisk kierowniczych- Zmagania z problemem społecznych nierówności edukacyjnych- Upowszechnianie nauczania języków zachodnioeuropejskich oraz edukacji informatycznej- Zdecydowana poprawa warunków nauczania, szczególnie w szkołach wiejskich i małomiasteczkowych.
12. Szkoła – biurokratyczna instytucja a szkoła – miejsce spotkań, pełne twórczych poszukiwań, będąca interesującym miejscem autentycznego poznawania.
13. Szkoła jako centrum edukacyjno – kulturowe lokalnego środowiska. - Wykonuje nie tylko zadania edukacyjne dla dzieci i młodzieży, ale także dla ludzi dorosłych- Posiada bogatą i różnorodną ofertę zajęć pozalekcyjnych dla młodych ludzi, jak też pomaga ludziom dorosłym w interesującym spędzaniu czasu wolnego- Posiada dobrze wyposażoną, ogólnie dostępną bibliotekę z centrum multimedialnym- Jest centrum kreowania aktywnych postaw obywatelskich.
14. Edukacja w społeczeństwie informacyjnym. - Dobrze wykształcony, kompetentny, twórczy nauczyciel- Szkoła zarządzająca wiedzą,- Samokształcenie- E-learning- Ogromna rola kształcenia ustawicznego
15. Model szkoły społeczeństwa informacyjnego. - Staje się centrum edukacyjno – kulturowym- W ramach generalnych krajowych standardów edukacyjnych prowadzi zróżnicowane programy kształcenia odpowiadające potrzebom edukacyjnym różnych uczniów /szkoła dla każdego/- Pracuje z uczniami w różnym wieku, rozsądnie wykorzystując kształcenie na odległość- Elastycznie dostosowuje swoją ofertę edukacyjną do zmieniających się potrzeb edukacyjnych jej potencjalnych klientów- Kreuje umiejętności skutecznego poszukiwania i wykorzystywania potrzebnych dla rozwiązania danego problemu informacji.
16. Szkoła przekazująca wiedzę a szkoła zarządzająca wiedzą.
Szkoła przekazująca wiedzę
Szkoła zarządzająca wiedzą
Nauczyciel realizuje program nauczania (nauczyciel wykonawca)
Nauczyciel kieruje - rozbudzające uczniowskie zainteresowania sytuacje dydaktyczne (nauczyciel twórca)
Dominuje schematyzm
Dominują twórcze poszukiwania
Szczególną wartość stanowi „porządek”
Szczególną wartość stanowi dyskurs
Najważniejsze są biurokratyczne wskaźniki
Najważniejszy jest rozwój każdego ucznia
17. Nauczanie jako proces poszukiwania, odkrywania i rozbudzania uczniowskich zainteresowań.
18. Taksonomia celów nauczania. Pojęcie taksonomii:
· z języka greckiego: TAKSISNOMOS = TAKSIS(układ) +NOMOS(prawo)
· termin zaczerpnięty z biologii oznaczający naukę o zasadach klasyfikacji gatunków zwierzęcych i roślinnych
· nauka o zasadach klasyfikacji, układach, hierarchii, porządku
taksonomiczne = hierarchiczne
ujęcia celów uporządkowania
kształcenie celów edukacyjnych
Taksonomia charakteryzuje się:
a)poprawnością terminologii dydaktycznej
b)zwięzłością i jasnością haseł
c)zdefiniowaniem kategorii celów z przykładami zadań
d)jednoznacznym powiązaniem poszczególnych kategorii z czynnościami uczenia się
e) hierarchiczną klasyfikacją od kategorii najniższych do najwyższych
5 klas kryteriów identyfikujących taksonomię według Cz. S. Nosala:
-cechy sytuacji dydaktycznej
-poziomy organizacji procesów informacyjno - komunikacyjnych uczącego się
-typy i poziomy organizacji procesów kontrolno - programujących
- rodzaje materiału nauczania
...
Syjka