Nieproszony gosc - Charlotte Link.pdf

(1635 KB) Pobierz
Dla Kenzo, z miłością
Prolog
Anonimowy list do Sabriny Baldini
Nastał maj... Jakże uroczo zieleni się i rozkwita Twój ogród,
Sabrino! Widziałem Cię wczoraj pod wieczór, wciąż przesiadywałaś
na dworze. Gdzie był Twój mąż? Rzadko przebywa w domu, mam
rację? Czy on w ogóle wie o tym, że wcale nie jesteś wierną
małżonką, jaką w Tobie widzi? Czy opowiedziałaś mu o wszystkich
mrocznych sekretach swego życia? Czy może najistotniejsze sprawy
zachowujesz tylko dla siebie? Jestem ciekaw, czy zdołasz się przy
nim zestarzeć, nie wyjawiwszy mu swego cudzołóstwa.
Tak czy owak, dużo czasu spędzasz sama. Zapadał już zmrok,
a Ty wciąż przebywałaś na dworze. Potem weszłaś do domu, lecz
drzwi na taras pozostawiłaś otwarte. Co za nieostrożność z Twojej
strony, Sabrino! Nigdy nie słyszałaś o tym, że to niebezpieczne?
Świat aż się roi od złych, mściwych ludzi. Żądza zemsty jest złem,
lecz jakże łatwo ją czasem wytłumaczyć, nie sądzisz? Każdy dostaje
to, na co sobie zasłużył. Świat jest do zniesienia jedynie wówczas,
jeśli się wierzy w czyniącą zadość sprawiedliwość. Czasem jednak
owa sprawiedliwość zbyt długo każe na siebie czekać, a wtedy trzeba
jej nieco dopomóc.
Zdajesz sobie sprawę, Sabrino, że zasłużyłaś na śmierć, prawda?
Powinnaś o tym wiedzieć od dawna, od owych odległych w czasie
dni, kiedy tak strasznie zawiodłaś. To, co zrobiłaś, a raczej: czego
nie zrobiłaś, określa się mianem niedopełnienia obowiązku
udzielenia pomocy. Co było tego powodem, Sabrino? Lenistwo?
Obojętność? Czy nie chciałaś się z nikim zadawać? Sparzyć się?
Narażać? Ech, zawsze ta sama historia! Tak bardzo angażowałaś
się w sprawy innych ludzi. Lecz tylko wtedy, gdy nie budzili w Tobie
irytacji. Mnóstwo słów, za którymi nic się nie kryje. To takie
wygodne, odwrócić wzrok! Zaangażowanie rodzi jedynie przykrości!
Zapłacić jednak trzeba. Któregoś dnia. Zawsze. Z pewnością
żywiłaś nadzieję, że będzie ci to oszczędzone, prawda, Sabrino?
Minęło już tyle lat... Wspomnienia blakną, być może już dawno
wyparłaś je z pamięci, upiększyłaś w swych myślach tamte dni,
z wolna zaczęłaś sądzić, że znów dopisało Ci szczęście. Że znów
zdołałaś umknąć, nie zapłaciwszy rachunku.
Czy rzeczywiście tak myślałaś? Wydajesz mi się zbyt inteligentna.
I zbyt doświadczona.
Czas nadszedł. Kiedyś nadejść musiał, sądzę, że dłużej nie
należało zwlekać. Dla mnie wszystko jest jasne. Wyrok w twej
sprawie zapadł, wkrótce przystąpię do jego wykonania. Na Tobie
i na Rebecce. Ciąży na niej taka sama wina, byłoby nie w porządku,
gdybyś tylko Ty musiała ponieść konsekwencje.
Nie będę się spieszył. Niełatwo przyjdzie mi się z tym uporać
sprawnie i bez rozgłosu. Czeka Was cierpienie. A potem śmierć
w męczarniach. Będziecie umierać wystarczająco długo, by móc się
dogłębnie zastanowić nad sobą i swoim życiem.
Czy jesteś gotowa na spotkanie ze mną, Sabrino? Gotowa na tyle,
by wieczorem nie przesiadywać do późna w swym pięknym
ogrodzie? By baczyć na to, czy zamknęłaś za sobą prowadzące na
taras drzwi? By się uważnie rozglądać na prawo i lewo, kiedy
wychodzisz z domu? By się wzdrygać, gdy usłyszysz dzwonek do
Zgłoś jeśli naruszono regulamin