03_Etyka-a-stosunki-prawne_Adolf-Kliszewicz.doc

(39 KB) Pobierz

Adolf Kliszewicz, „ŚREDNIOWIECZE A TERAŹNIEJSZOŚĆ. CHARAKTERYSTYKA DWÓCH ŚWIATOPOGLĄDÓW”, Kraków 1927, Nakładem Autora, (Fragment) str. 87-91.

 

Etyka a stosunki prawne

 

W związku z kwestią etyki osobistej współczesnego człowieka chciałbym tu podkreślić różnicę w ujęciu stosunków prawnych między ludźmi — w okresie średniowiecza i obecnie. Jak wiemy, kanoniczne cywilne prawo w średniowieczu opierało się na normach prawa naturalnego, wyrytych, według ówczesnych pojęć, w sercach ludzkich przez samego Boga. Prawo to wskazywało samo przez się co jest sprawiedliwym i słusznym, albowiem podstawą jego była zasada nieczynienia krzywdy materialnej nikomu i dotrzymywania obietnic. Prawo to charakteryzuje prostota, która jest w ogóle cechą wszystkiego, co wzniosłe i szlachetne. Człowiek, kierujący się zasadami tego prawa, wiedział w każdym wypadku, jak ma postąpić, a każdy z nas słyszał o przykładach z dawnych czasów, gdy ojciec na łożu śmierci przykazywał synowi jako święty obowiązek spłatę długu, zaciągniętego tylko na słowo. A obecnie! Tomy przepisów kodeksów cywilnych, prawo wekslowe, spadkowe, hipoteczne i rozmaite inne gałęzie prawa cywilnego; całe zastępy prawników, którzy w zasadzie winni być stróżami prawa i sprawiedliwości, a w rzeczywistości dookoła oszukaństwa, szwindle i sprzeniewierzenia wszelkiego rodzaju; nie istnieją żadne gwarancje, ani żadne prawo, którychby się nie dało obejść, a do nadzwyczajnych wyjątków należą wypadki, by człowiek, mając słuszność prawną po swojej stronie, natomiast niesłuszność pod względem moralnym, oddał pierwszeństwo stronie moralnej. A przyczyna tego zjawiska ta sama, co i upadku etyki osobistej, to jest kompletne odrzucenie transcendentalnych ideałów chrześcijaństwa, a skoncentrowanie wszystkich dążeń i pragnień na gnojowisku ziemskim, złożenie ducha w ofierze materii.

 

Nie mniej, niż w stosunkach cywilno-prawnych, przejawia się ujemny wpływ światopoglądu współczesnego w prawie karnym. Kanoniczne prawo karne w średnich wiekach, jak wiemy, miało głównie na celu poprawę przestępcy, wobec uznania transcendentalnej wartości każdej jednostki ludzkiej; to też pokuta kościelna, dążąca do nawrócenia przestępcy, czyli grzesznika z drogi nieprawości na drogę prawą, stanowiła obok kar świeckich główną wówczas podstawę kary. Rzecz jasna, że wraz z odrzuceniem przez światopogląd współczesny transcendentalnej ideologii Kościoła, stosunek prawodawstwa do przestępstwa musiał ulec radykalnej zmianie. Moralna poprawa przestępcy staje się rzeczą drugorzędną, jedynym więc zasadniczym celem, mogącym w takim razie przyświecać prawodawstwu, staje się tylko ochrona doczesności, czyli ochrona i obrona cielesnej strony człowieka przed zamachami przestępczymi innych jednostek. W czasach, gdy prawa jednostki i kwestia społeczna nie były jeszcze na porządku dziennym, prawodawstwo karne odznacza się bezwzględną surowością, nawet wprost okrucieństwem w stosunku do przestępcy, który wówczas rzeczywiście bywał często tylko ofiarą stosunków społecznych. Przestępca wówczas traktowany był tylko jako obiekt, zaś kara była raczej tylko aktem zemsty ze strony społeczeństwa oraz środkiem, mającym odstraszać innych od zamachów na cielesną stronę człowieka. O dążeniach do moralnej poprawy przestępcy w tych czasach nie może być mowy, a samo prawo i sądownictwo karne miały raczej na celu jedynie fizyczne unicestwienie jego. Gdy w czasach późniejszych kwestia praw jednostki i usunięcia niesprawiedliwości społecznych staje się aktualną, prawodawstwo karne zaczyna stopniowo roztaczać także pieczę nad przestępcą, ale głównie nad jego cielesną stroną tylko, a w najlepszym razie duchową w ziemskim znaczeniu tego słowa, przy zupełnym pominięciu tej strony w znaczeniu transcendentalnym. Te nowe prądy w prawodawstwie karnym przejawiają się nie tylko w dążeniu do ulepszenia więziennych warunków życia przestępców, co było w dużym stopniu koniecznym i niezbędnym ze względów ogólnoludzkich, ale już we wręcz niezdrowych tendencjach, do otoczenia ich życia komfortem, oraz umożliwienia im w życiu więziennym wszelkich przyjemności światowych, jak to możemy stwierdzić na przykładzie niektórych Stanów Ameryki Północnej. O nakłanianie jednak przestępców do pokuty i o poprawę moralną nikt się nie troszczy. Podstawą takiego stosunku do przestępców może być tylko następujące rozumowanie, wypływające ze światopoglądu współczesnego: „wiemy, że jesteście przestępcami, że wykroczyliście przeciw społeczeństwu, i dlatego izolujemy was, ale wiemy również dobrze, że ze śmiercią wszystko się kończy, że posf mortem nulla voluptas, i dlatego staramy się otaczać w więzieniu możliwą pieczołowitością wasz byt cielesny, wasza zaś strona duchowo-moralna wobec jej znikomości nic nas nie obchodzi”.

 

Za jeden z głównych przejawów ujemnego wpływu światopoglądu współczesnego na prawodawstwo karne należy przeto uważać kompletne zaniedbanie moralnej strony przestępcy, kompletną obojętność państwa pod tym względem; drugim zaś takim przejawem jest wzrastająca pobłażliwość przy osądzaniu przestępstw w ogóle, a szczególnie takich, u których źródła odnajduje się jakiś afekt cielesny, a w pierwszym rzędzie przestępstw, dokonywanych na tle miłosnym. Tu sędziowie w zasadzie wydają prawie zawsze wyroki uniewinniające. U źródła tej pobłażliwości nie trudno dopatrzeć się również wpływów światopoglądu współczesnego. Wobec przyznania rzeczywistej wartości tylko cielesnej stronie człowieka, w umysłach ludzi współczesnych wytwarza się często nawet nieświadomie kult dla wszelkich przejawów cielesności, a przede wszystkim dla głównego z tych przejawów, jakim jest popęd płciowy; to też wszelkie przestępstwa na tym tle, z wyjątkiem chyba wyraźnie brutalnych czynów, znajdują łatwe usprawiedliwienie.

 

Z drugiej strony we wzrastającej pobłażliwości przy osądzaniu najcięższych przestępstw, jakimi są przestępstwa przeciw życiu ludzkiemu, nie trudno też dojrzeć skutków zasadniczego odrzucenia transcendentalnej wartości jednostki ludzkiej. Jednostka, pozbawiona swej wartości w świecie nadzmysłowym, zatraca ją nieuniknienie również w stosunkach ziemskich, a staje się stopniowo tylko jednym z numerów, jedną z rzeczy wśród niezliczonej ilości innych rzeczy świata, usunięcie więc jej drogą gwałtu ze świata nie budzi już we współczesnym człowieku tego uczucia oburzenia i zgrozy, jakie przestępstwo takie budziło dawniej. Człowiek współczesny bowiem coraz więcej uznaje tylko samego siebie jako pewne „reale, inne zaś indywidua ludzkie w jego oczach zniżają się coraz więcej do poziomu rzeczy, to jest stają się w jego oczach tylko „nomina.

 

Jeżeli do powyższego dodamy jeszcze, że adwokatura obecna potrafi, jak nigdy przedtem, z białego zrobić czarne i odwrotnie, zaś w procesie karnym główną rolę odgrywa nie tyle wykazanie rzeczywistej winy lub niewinności oskarżonego, względnie istnienie lub nieistnienie złej woli, ile umiejętne przedstawienie danego przestępstwa w odpowiednim świetle, czyli umiejętne zastosowanie nerwu współczesnego życia, reklamy, to nie będziemy mogli dziwić się, że tylu rzeczywistych przestępców obecnie nie tylko nie pokutuje za swe grzechy, ale unika również karzącej ręki świeckiej sprawiedliwości.

 

Wobec przedstawionego powyżej kierunku współczesnego prawodawstwa karnego, prawodawstwo to mija się zupełnie ze swym zasadniczym celem, jaki mu winien przyświecać, tj. dążeniem do moralnej poprawy przestępcy i jest zupełnie bezwartościowe dla transcendentalnych celów ludzkości; zatraca jednak ono również coraz więcej znaczenie nawet dla ziemskich celów, czyli dla ochrony doczesności, ponieważ, jak wskazuje doświadczenie ostatnich czasów, sama obawa kary nie jest dostatecznym hamulcem przeciw przestępstwom, o czym najlepiej może świadczyć wzrastająca ich fala w całym świecie. Człowiek, który odrzucił wiarę we wszelki pierwiastek nadzmysłowy, stojący nad nim i uważa samego siebie tylko za chwilowy fenomen w świecie, nie zatrzyma się często przed żadnym przestępstwem, nie ulęknie się żadnej kary, jeżeli przestępstwo to może mu dać chwilowe efemeryczne rozkosze; będzie się on starał tylko wszelkimi sposobami uniknąć karzącej ręki sprawiedliwości. Tylko zaś poczucie rzeczywistej i bezwzględnej wartości swej duszy i zależności jej od Boga, tylko poczucie swego obywatelstwa wiecznego we wszechświecie może być niewzruszoną podstawą postępowania etycznego, a skuteczna walka z przestępczością może polegać tylko na dążeniu do moralnego przeistoczenia człowieka, na skierowywaniu złej woli jego od dysharmonii ku harmonii, co może być jednak dziełem tylko religii, jak to słusznie uznawało średniowiecze; państwo zaś powinno tu odgrywać tylko rolę drugorzędną w charakterze siły pomocniczej, czyli w charakterze miecza świeckiego, powołanego do obrony doczesnych interesów człowieka.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin