Megan Whalen Turner
KRÓLOWAATTOLII
Złodziej królowej
tom 2
Tłumaczenie Dominika Rycerz–Jakubiec
Dla Susan Hirschman
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Spał, ale obudził się, słysząc odgłos przekręcanego w zamku klucza. W składziku przechowywano bieliznę pościelową na zimę, która nikomu nie powinna być potrzebna w połowie lata, a już na pewno nie w środku nocy. Nim drzwi stanęły otworem, zdążył prześliznąć się przez kwadratowy otwór w kamiennej ścianie i bezgłośnie zamknąć za sobą metalowe skrzydło. Znalazł się w wąskim tunelu, łączącym kotłownię z hypocaustum mniejszej komnaty audiencyjnej, położonej w dalszej części korytarza. Drzwi, przez które dopiero co się przecisnął, miały za zadanie wpuszczać dym do składziku, by w ten sposób odkazić pościel. Po cichu przekradł się tunelem ku otwartej przestrzeni hypocaustum. W górze przysadziste filary podtrzymywały kamienną podłogę. Nie było dość miejsca by usiąść, więc położył się na plecach, nasłuchując, podobnych do odgłosów bębna, dudniących kroków ludzi przemierzających komnatę audiencyjną nad jego głową. Musieli go szukać, ale niespecjalnie go to niepokoiło. Ukrywał się już wcześniej pod podłogami pałacu. Jego przodkowie korzystali ze schronienia, jakie dawały tunele hypocaustum od kiedy najeźdźcy zbudowali je, by ogrzać swoje nowe budowle setki lat temu.
Gdy nadstawił ucha, z długiego, wąskiego tunelu prowadzącego do kotłowni dobiegły go nowe odgłosy: głuche stukoty i trzaski. Rozpalano w piecu. Wkrótce hypocaustum wypełni się ciepłym powietrzem i, co gorsza, dymem, mającym ogrzać komnatę audiencyjną oraz wykurzyć zwierzynę. Pośród nieprzeniknionej ciemności przekradł się cicho między ceglanymi filarami, po czym wymacał w ścianie ujście kanału wentylacyjnego nieco większe od innych. Pomimo rozmiarów otworu wcale nie było łatwo przecisnąć się przez wąski tunel. Kiedy mozolnie posuwał się naprzód, owiało go ciepłe, przesycone dymem powietrze. Przypomniał sobie, z jaką łatwością przyszło mu wślizgnięcie się do kanału za pierwszym razem. Dziadek, który przyprowadził go do pałacu, był już za stary i za duży, by móc korzystać z większości korytarzy, musiał więc zostać w gospodzie w mieście, podczas gdy jego wnuk penetrował zakamarki budowli, odnajdując przejścia na podstawie opisów.
Znalazłszy się we wnętrzu kanału wentylacyjnego, wbił palce w szczeliny w kamieniu i zapierając się stopami ...
szoolu