Indianskie_lato_w_przedszkolu.pdf

(576 KB) Pobierz
edukacja plastyczna
Małgorzata Maćkowiak
ewa stadtmüller
Indiańskie lato
w przedszkolu
Chyba każdy w dzieciństwie bawił się w Indian.
Wakacyjne dni to doskonały czas na zabawy w indiańskim stylu.
pomoce dydaktyczne
do zajęć możesz pobrać
ze strony
www.dopobrania.blizejprzedszkola.pl
Pióropusz
Materiały:
blok techniczny, kredki, farby, spinacz biuro-
wy; do malowania możemy użyć ptasiego piórka.
Wykonanie:
Z kartki bloku technicznego wycinamy
wrzecionowate kształty ptasich piór i paski papieru,
które posłużą jako opaska na głowę dziecka. Ptasie
pióro zanurzamy w farbie i (jak szerokim pędzlem) ma-
lujemy nim wycięte z papieru pióro. Taśmę papierową
malujemy kredkami w geometryczne wzory, następ-
nie spinamy ją, dostosowując jej długość do wielkości
głowy dziecka. Do taśmy mocujemy pióra spinaczem
biurowym.
Łapacz snów
Materiały:
okrąg z drutu wiązałko-
wego lub wycięty z tektury, nici,
koraliki, pióra, sznurki, tasiemki.
Wykonanie:
Z drutu wiązałko-
wego przygotowujemy okręgi.
Szeroką tasiemką okręcamy drut,
następnie nitką, na którą nawle-
kamy koraliki, łączymy cięciwami
brzegi okręgu. Do nici dowiązuje-
my kolorowe piórka i inne ozdoby.
1
Indiańskie ponczo
Materiały:
prostokątny kawałek płótna (o rozmiarach
około 50 cm na 100 cm), farby akrylowe czerwone,
niebieskie, żółte, czarne, ziemniaki, nożyk, pędzle, ta-
śma klejąca, folia do zabezpieczenia stołów, prosto-
kątne podkładki (mogą być tekturowe pudła).
Wykonanie:
Przypinamy do tekturowych podkładek
płótno, naciągając je tak, by można było malować na
nim i by nie marszczyło się ani nie zsuwało. Malujemy
płótno dowolnie, staramy się nie mieszać kolorów, lecz
stawiać plamki koło siebie. Następnie przecinamy noży-
kiem ziemniak i wycinamy z niego pieczątkę w kształcie
kwadratów czy trójkątów. Pieczątkę zanurzamy w farbie
i odbijamy na tkaninie. Gdy jest już ozdobione i wy-
suszone, składamy płótno na dwie części i w miejscu
zgięcia materiału nacinamy tak, by zrobić otwór na
głowę dziecka. Na końcach możemy naciąć płótno
tak, by utworzyć frędzle. W wigwamach, które możemy
zbudować z prześcieradła nałożonego na sznurki roz-
pięte miedzy drzewami w naszym ogrodzie, nie mogło
zabraknąć tak zwanych magicznych łapaczy snów.
Mapy tajnego skarbu
Materiały:
duża kartka papieru, czarny pisak i czer-
wona kredka.
Wykonanie:
Prosimy dzieci, by ukryły w ogródku za-
bawki i zapamiętały miejsce, gdzie znajdują się skarby.
Brzegi papieru nauczyciel może lekko nadpalić. Na
kartce rysujemy znaki, które przedstawiają poszcze-
gólne punkty orientacyjne w naszym ogródku, np.
huśtawka, piaskownica, drzewko, krzak. Każde z dzieci
wymyśla znaki orientacyjne i nanosi je na swoją mapę
czarnym pisakiem. Następnie wyznacza drogę do
ukrytego skarbu, który zaznacza kolorem czerwonym
na mapie. Dzieci wymieniają się mapami i poszukują
ukrytego skarbu. Można bawić się indywidualnie i gru-
powo.
Małgorzata Maćkowiak
– artysta plastyk, absolwentka krakowskiej ASP,
nauczyciel. Prowadzi autorskie warsztaty plastyczne dla nauczycieli. Zaj-
muje się malarstwem monumentalnym oraz malarstwem sztalugowym,
rzeźbą, rysunkiem, grafiką i grafiką komputerową oraz ilustracją dla dzieci.
nr 7-8.142-143
magazyn specjalny 2013
edukacja przez sztukę
edukacja plastyczna
Wakacje w przedszkolu wcale nie muszą oznaczać nudy!
Wręcz przeciwnie: aby letnie zabawy upłynęły w fantastycznej atmosferze,
wystarczy odrobina dobrych chęci i głowa pełna pomysłów.
Ola, Wiktoria, Kasia, Maciek, Wojtuś i Kacperek – tylko oni z całej grupy zostawali w przedszkolu
na dyżurze wakacyjnym. Na dodatek pani Basia powiedziała, że pojawią się jeszcze inne, nieznajo-
me dzieci i że trzeba je mile powitać, aby poczuły się dobrze w nowym miejscu. „Lubię przedszkole,
ale żeby spędzać w nim wakacje, to przesada – myślał Wojtuś. – A jeszcze na dodatek trzeba być
miłym dla jakichś obcych dzieci...”
Pani Basia jakby czytała w jego myślach.
– Wiem, że wolelibyście pojechać w góry albo nad morze – uśmiechnęła się domyślnie – ale kiedy nie
można mieć tego, co się lubi, to trzeba polubić to, co się ma. A co mamy? Mamy wspaniałe podwór-
ko z placem zabaw, czas i pomysł na... fantastyczne wakacje w przedszkolu! Chcecie usłyszeć, co
mi dziś przyszło do głowy?
Kto by nie chciał?
– Kiedy byłam mała, często bawiłam się z moimi braćmi w Indian – zaczęła opowiadać pani. – Ro-
biliśmy wspaniałe pióropusze z papieru, malowaliśmy buzie sadzą i sokiem z buraka, budowaliśmy
wigwamy. Jednym słowem, nie nudziliśmy się ani trochę. Pomyślałam sobie, że jak pojawią się
dzieci z sąsiednich przedszkoli, to każda gromadka może przyjąć imię jakiegoś indiańskiego ple-
mienia. Co wy na to?
– Ja chcę być Siuksem – zdecydował od razu Kacperek, a Wojtuś kiwnął głową na znak zgody.
Dziewczynki nie miały nic przeciwko temu, a Maćkowi było wszystko jedno.
Nazajutrz, zgodnie z zapowiedzią, do dzielnych Siuksów dołączyli odważni Apacze, wojowniczy
Komancze i waleczni Mohikanie.
– Najpierw musimy wyglądać jak Indianie – stwierdziła pani i napisała do rodziców karteczkę
z prośbą o blok techniczny, farby i jeden podkoszulek, który można przeznaczyć na straty.
2
edukacja przez sztukę
Zadanie nr 1
Dół i rękawy koszulki tniemy nożyczkami, tworząc malownicze indiańskie frędzelki. Swoje odzienie dziel-
ni Indianie malują w kolorowe geometryczne wzory (wcześniej cała grupa ogląda indiańskie stroje na
ilustracjach). Zakładamy strój i przewiązujemy się w pasie rzemykiem lub sznurkiem.
Podczas gdy pięknie wymalowane koszulki schły na sznurku, pani powiedziała, w jaki sposób
będzie można zdobyć „orle pióra” (dostała ich cały worek od zaprzyjaźnionego hodowcy drobiu).
– Prawdziwy Indianin świetnie strzela z łuku. Dlatego każdy, kto chce zdobyć pierwsze „orle pióro”,
będzie musiał choć raz trafić do tarczy – oznajmiła pani.
Specjalnie na tę „indiańską próbę” przygotowała łuk, plastikowe strzały zakończone przyssawkami
i oczywiście tarczę. Każdy mógł strzelać trzy razy, a jeśli nie trafił, wędrował na koniec kolejki
i znów próbował. Jednym udawało się od razu, inni musieli trochę poćwiczyć, ale przecież wytrwa-
łość to jedna z ważniejszych cech prawdziwego Indianina. Kiedy już wszyscy opanowali trudną
sztukę strzelania z łuku, przyszła pora na malowanie piór.
Zadanie nr 2
Dawniej farby przygotowywano z różnych naturalnych substancji – sadzy, gliny, pyłku
lub soku z roślin. My wykorzystamy do malowania sok z buraków, trawy lub marchewki.
Miseczki z barwnikami stoją na stole i każdy może zamoczyć swoje piórka
w wybranym kolorze, a następnie zostawić je na flanelowej szmatce do wysuszenia.
Aby zdobyć drugie „orle pióro”, trzeba było wymyślić sobie indiańskie imię, składające się z dwóch
wyrazów, np.: Siedzący Byk, Rączy Jeleń, Czarna Stopa... Imię powinno mówić coś o osobie, która
je nosi, o jej upodobaniach, zdolnościach, zaletach.
nr 7-8.142-143
magazyn specjalny 2013
Zadanie nr 3
Każdy wódz plemienia dostaje kij od szczotki z przytwierdzonym
do niego kartonowym kółkiem, na którym
trzeba namalować wymyślony przez siebie znak.
Po długich naradach i burzliwych dyskusjach Siuksowie namalowali bizo-
na, Apacze orła, Komancze księżyc i gwiazdy, a Mohikanie słońce.
Kiedy pani obejrzała totemy, stwierdziła, że każdy Indianin zasłużył na
wspaniały pióropusz. W tym celu każdy dostał kartonowy pasek, który
trzeba było ozdobić indiańskimi wzorami według własnego pomysłu. Ten,
kto skończył pracę, przychodził do pani, a ona za pomocą zszywacza za-
mieniała pasek w indiańską opaskę, do której w ten sam sposób mocowała
trzy kolorowe pióra. Kiedy wszyscy wystroili się w indiańskie koszulki
i pióropusze, pani oznajmiła, że teraz brakuje już tylko stosownych wzo-
rów na... buziach, ale to nie jest żaden problem, bo przyniosła specjalne
kredki do malowania twarzy.
Malowanie twarzy to świetna zabawa. Jedni chcieli mieć wzory na policz-
kach, inni woleli podkreślone oczy albo paski na brodzie. Wszyscy prezen-
towali się tak znakomicie, że pani pobiegła po aparat i zrobiła każdemu
plemieniu pamiątkowe zdjęcie na tle jego własnego wigwamu.
Ewa Stadtmüller
– absolwentka filologii polskiej oraz fakul-
tetu dziennikarstwa na Uniwersytecie Pedagogicznym w Kra-
kowie. Autorka ponad stu książeczek dla dzieci. W 2003 r. zo-
stała wyróżniona Honorową Wstęgą Przyjaciel Przedszkolaka.
R
E K
L
A M
A
Kacperek, któremu najlepiej wychodziło strzelanie z łuku, nazwał się zaraz
Prędką Strzałą, a Wojtuś, który najszybciej biega – Pędzącym Mustangiem.
Kasia, która zawsze ubiera się na różowo, wymyśliła sobie imię Różowa Sto-
krotka, a Ola, pewnie z powodu swych jasnych loków – Słoneczny Promyk.
Aby zdobyć trzecie „orle pióro”, trzeba było zbudować sobie schronienie.
Pani pokazała na obrazkach w książce, jak wyglądał typowy indiański do-
mek zwany wigwamem.
– Niestety, nie mamy odpowiednich materiałów, takich jak długie drewniane
pręty czy skóry zwierząt – powiedziała. – Dlatego zrobimy to nieco ina-
czej. Otóż każde indiańskie plemię będzie musiało znaleźć miejsce, odpo-
wiednie do zbudowania domku przy pomocy sznurków, śledzi do zwykłego
namiotu (to takie metalowe szpikulce służące do naciągania płótna) i ko-
lorowego prześcieradła.
Trzeba przyznać, że nie było to łatwe zadanie. Siuksowie przywiązali sznur-
ki do zjeżdżalni, pani pomogła im je naciągnąć i pod drabinką powstało cał-
kiem przytulne schronienie.
Apacze wykorzystali huśtawkę, Komancze – wielki parasol i stolik, a Mohi-
kanie rozciągnęli swoje sznurki pomiędzy rosnącymi blisko siebie drzewami.
Pani, która niestrudzenie biegała od jednego wigwamu do drugiego, poma-
gając w naciąganiu sznurków i mocowaniu prześcieradeł – była naprawdę
dumna z wykonanej wspólnie pracy.
Gdy domki były już gotowe, przyszła pora na wymyślanie totemów. Totem
to znak plemienia.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin