Praktyki Astrologiczne jako Przedłużenie Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej Wśród Polskich Królów i Uczonych, a Także o Wojnach Religijnych i Etnicznych.doc

(4172 KB) Pobierz
O Królu Stasiu, czyli Jak Nie Popełniać Stale Tego Samego Błędu

Praktyki Astrologiczne jako Przedłużenie Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej Wśród Polskich Królów i Uczonych, a Także o Wojnach Religijnych i Etnicznych

 

Czy istnieją związki między Wiarą Przyrodzoną Słowian a astrologią, spirytyzmem, teozofią, antropozofią, ekologią, wolnomularstwem, hinduizmem, buddyzmem i Wedą?

 

Dla kogoś wtajemniczonego jest to pytanie zbędne, bo odpowiedź oczywista. Tak – były, są i zawsze będą. Dla laika, kogoś początkującego w Wierze Przyrodzonej – odpowiedź może być trudniejsza i może mieć większe znaczenie. Ale myślę, że mało kto z nas, dzisiejszych Pogan (rodzimowierców), postrzega cały ciąg kontynuacyjny dawnych wierzeń pogańskich w związku z ASTROLOGIĄ. Astrologia jest rozwinięciem praktyk wróżbiarskich i obserwacji nieba, które się ciągną od czasów Arkajamy (Arkaimu) i Stonehenge, a były i są nieodłączną częścią Wiary Przyrodzonej – czy zatem ten związek nie jest oczywisty i prosty?

 

Pierwsza, pisana po łacinie, wzmianka o Stonehenge pochodzi z około 1130 roku z dzieła "Historia Anglorum", której autorem był Henry of Huntington: Opisując cztery cuda Brytanii, pisze:

"(...)Drugi [cud] jest w Stonehenge, gdzie kamienie zadziwiających rozmiarów ustawione są na kształt wrót tak, iż drzwi wydają się nakładać na drzwi. I nikt nie może zgadnąć jakim sposobem tak wiele kamieni wzniesiono tak wysoko, ani dlaczego zostały tam zbudowane."

 

 

Z biegiem stuleci ten układ kamiennych „drzwi” zniknął w dużym stopniu. Pozostało ich jednak na tyle wiele, żeby stać przed czy pod nimi w oniemieniu. W historycznie drugiej wzmiance o Stonehenge w roku 1136, kronikarz Geoffrey of Monmouth opowiada mit, według którego Stonehenge jest przeniesionym z Irlandii pomnikiem Tańca Gigantów.

 

Przez długie stulecia, kiedy wszelkie przejawy pogaństwa brutalnie tłumiono – ten jeden wątek, praktyki astrologiczne – był dopuszczony, był używany, był uważany za naukę. Rola astrologii w przechowaniu wierzeń Wiary Przyrodzonej od starożytności do współczesności jest niezaprzeczalna. Astrologii zawdzięczamy przeniesienie w XXI wiek całej głębi filozoficznej wypracowanej przez pokolenia żerców, magów i kapłów Wiary Przyrodzonej – w tym Wiary Przyrodzonej Słowian, Istów i Skołotów (Scytów).

 

 

Wykopaliska i techniki datowania wskazują, że około 4200 p.n.e (pod koniec domniemanej wędrówki ludów neolitycznych z Bliskiego Wschodu) neolityczni ludzie pojawili się w Windmill Hill w okolicach Avebury (niedaleko od Stonehenge) i zbudowali wzniesione, obronne obozowisko. Zaludnienie było rzadkie. Wykopane przez archeologów topory zrobione były z kamienia występującego w Cornwall i Dorset.

 

Poniższy artykuł ma za zadanie jedynie przypomnieć długą historyczną listę POLSKICH krzewicieli – tego jedynego, dopuszczalnego oficjalnie przejawu pogaństwa, jaki tolerował Rzym, przez 2000 lat swojej hegemonii religijnej w Europie – a ponad 1000 lat w naszych krajach słowiańskich. Tę hegemonię Kościół (zwłaszcza rzymski) stopniowo rozszerzał w tym czasie na resztę świata, tymi samymi metodami (zwłaszcza w Ameryce).

Peru – katakumby z czaszkami ofiar zarazy i Inkwizycji

 

Miejmy także świadomość, że wielu Astrologów w różnych epokach przepłaciło życiem i torturami zadanymi przez Inkwizycję wyznawanie tej tajemnej „nauki”, która jest bardziej jednak wiarą niż nauką, i to wiarą prastarą.

 



W Avebury, Woodhenge i Durrington Walls odkopano ślady koncentrycznych drewnianych budowli z okresu około 3000 p.n.e. Kołowe kształty sugerują czcicieli Słońca i nieba. Około 2600 pne, w Avebury, neolityczni ludzie zbudowali ogromny (o średnicy 3 razy większej niż Stonehenge) krąg z około 600 głazów, kształtem przypominających romb albo kolumnę. Archeologowie łączą takie kształty kamieni z seksualnym symbolizmem kobiety i mężczyzny i możliwym kultem płodności. Tylko 76 z tych megalitycznych kamieni przetrwało do dzisiaj. Całość otoczona była rowem i wałem. Konstrukcja kamienna w Avebury jest o około 600 lat starsza niż kamienna, do dziś istniejąca, kamienna faza Stonehenge II.

 

Czy te niezliczone ofiary Kościoła, tę kościelną, chrześcijańską vendettę na Pogromcach Imperium Romajskiego mamy uważać za pogrobową zemstę rzymskich cesarzy?!

Nie wiem.

 

Jednak patrząc w przeszłość i oceniając tą samą miarą jaką oceniamy dzieje państw i narodów, działania władz religijnych chrześcijaństwa i islamu, trzeba uznać w wielu wypadkach za planowe LUDOBÓJSTWO.

 

 

Należy nazywać rzeczy po imieniu. Chrześcijanie (nie tylko Broń Boże katolicy, ale wszyscy bez wyjątku, łącznie z tymi protestantami i luteranami którzy zgotowali Żydom holocaust i tymi prawosławnymi, którzy dopuścili się „organizacji” Wielkiego Głodu na Ukrainie) i Wyznawcy Mahometa są winni nie mniejszego ludobójstwa niż zbrodnicze satrapie państwowe XX wieku.



Czy to nam czegoś nie przypomina?

 

Mamy XXI wiek. Z końcem XX wieku skończyła się w Europie krwawa katolicko-prawosławno-islamska wojna w Jugosławii. Tak naprawdę tych ludzi nic tam nie różni poza religią. Bośniacy mówią językiem serbo-chorwackim, a jak widać serbo-chorwacki to jeden język, tyle że Serbowie są prawosławni a Chorwaci są katolikami. Podobnie działo się w Białej Chorwacji którą przezwano w XV wieku Małopolską – Chorwaci katolicy (uważani za Polaków) rżnęli się z Chorwatami prawosławnymi (uważanymi za Rusów) – co za absurdalna bzdura i powód do rzezi!!! Na dodatek to ludność czysto słowiańska z tej samej rodziny – haplogrupa R1a1a1!!!

 

Od pewnego młodego człowieka otrzymałem list w którym on pisze, że to bzdura – używa tego słowa – iż rzezie polsko-ukraińskie miały podłoże religijne, bo Polacy przywracali tam tylko porządek zburzony buntem antypaństwowym, a Rusini mieli powody ETNICZNE. Odpowiedziałem mu tak (i ten długi wywód z powodu jego wagi – tutaj przytoczę):

Po obu stronach Buga żyli kiedyś Chorwaci – tzw. Biali, po obu stronach Buga aż po Kraków była więc – jak by to powiedzieć ta sama Ruś, albo ta sama Sławia, która się nie różniła niczym, ani wiarą, ani językiem, ani tradycją. Zachodnią Chorwację-Chrobację Białą oderwał od wschodniej dopiero Bolesław Chrobry – za co otrzymał tenże zaszczytny przydomek królewski. Jeszcze na mapach z XIX wieku (co polecam w artykule o Nurusach czyli Chorwatach Białych na tym BLOGU) widnieje owa Chorwacja Biała, znana również dobrze legendom i kronikarzom wczesnośredniowiecznym na południu – w Małej – Czarnej Chorwacji nadśródziemnomorskiej (bo to nasi potomkowie, którzy tam osiedli po podboju Cesarstwa Rzymskiego Zachodniego i Wschodniego). O Chorwację Czerwoną między Rusią Kijowską a Polanami toczyły się długo święte boje (Grody Czerwieńskie). Zachodni Chorwaci zostali ochrzczeni z Rzymu, a Chorwaci związani z Kijowem przez Bizancjum – to stało się JEDYNĄ RÓŻNICĄ między nimi. Dotyczy to także innych podzielonych politycznym sporem polańsko-ruskim plemion: Wołotów (Wołynian), Bożan (Bużan) i innych. Język polski i ukraiński ich nie dzielił, bo te języki nie istniały, istniał jeden język i różne jego gwary – prawie tak jak dzisiaj – łatwo mi zrozumieć Ukraińca, Białorusina, Chorwata, Słoweńca, a trudniej Kaszuba czy Łużyczanina (też plemię Lechickie, tj. Lęgijskie – a Polska – Polechia – to nic innego jak sukcesor Lęgii-Lechii-Lugii). Podzieliła ich tylko i wyłącznie NOWA wiara. Polska podbiła Ruś Kijowską razem z Litwinami i nagle tym spod katolickiego herbu zaczęło się wydawać że są lepsi i mędrsi i że mają prawo brać Chorwatów z tamtej strony – prawosławnych, pod but. To praprzyczyna, tak podzielono Chorwację Białą – a tę zachodnią część zaczęto nazywać Małopolską (żadnej Małej Polski nad Górną i Środkową Wisłą nie było – była Wiślania i Haria-Wharat-Kharpatia czyli Harwacja Biała). Prowincja polska zwana Małopolską z grubsza pokrywa się z wcześniejszą Nurusją – pomiędzy Krakowem i Kijowem, czyli Białą Rusią albo inaczej Białą Harią, Białą Harpątią – Wielkim Haratem – Wharatem. Dla łatwiejszego zrozumienia: hara – to po czesku góra, Harahow – Góra Chowańców – Chowańce beskidzkie plemię – od nich też Często-Chowa, czy Jura Karopańsko-Chowańska – czyli Krakowsko-Częstochowska. A pąć – wąska, kręta ścieżka, górska dróżka – znamy słowo pątnik – wędrowiec, kręcący się po drogach, wąć – także wijąca się droga, tak jak wijka, wić – Khar-Pąt, Har-pat, Har-wat’ – inaczej w starożytności nazywani Karopanami – bo także waść, wać-Pan – jeździec, właścicicel konia, wojownik – Khar-wat (Góral, Czarny Pan, Czarny Wojownik, Har-Naś – Nasz Czarny, Kary Pan, czarni – bo mieli czarne wysokie czapy – jak harnasie, a które potem się spłaszczyły lecz są wciąż czarne u naszych Górali.).

 

 

Tak więc w rezultacie nieświadomi po latach swoich korzeni i prawdziwego pochodzenia Chorwaci Zachodni rżnęli Chorwatów Wschodnich, żeby ich przymusić do posłuszeństwa Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a Chorwaci Wschodni rżnęli Chorwatów Zachodnich żeby się oderwać od tego rżnięcia i żeby wreszcie mogli rządzić się sami, i żeby nikt ich nie rżnął i nie orzynał. A jak się rozpoznawało kto jest kto?! Ano – katolicy to ci zachodni a prawosławni – ci nasi swoi, wschodni. Gdyby się nie różnili od 900 n.e. religią nikt by nie wiedział kogo ma rżnąć i dlaczego i nikt by nie wiedział komu wolno rządzić kim, a komu nie wolno. Ta cała nienawiść nie miała by żadnego kryterium – wszyscy oni bowiem byli by jednej – własnej – Przyrodzonej Wiary. Tak podzielono najpierw Wielką Morawę – jednych chrzcząc, a z drugich robiąc rasę niższą, potem tak podzielono Lugię-Lęgię – Łużyce: Wieletów, Drzewian, Obodrzyców, Pomorzan postawiono przeciw Ślężanom, Wartanom, Polanom, Koszebom i innym – chrzczonym, tak też postąpiono z Chorwacją Białą czyli Nurusją – która była jedna od Dniepru do Górnej Wisły i po rzekę Nur, Neris, Nurczyk na północy. Wyśmiewani dzisiaj jako oszołomy i radykałowie Białorusini i Ukraińcy, którzy twierdzą że Ruś sięgała po Kraków i że Małopolska to Ruś – niestety mają rację – tyle tylko, że Nurusja nie miała nic wspólnego z Moskwą ani Warszawą – jej dwie stolice to Kraków i Kijów.

 

I tyle. A wracając do współczesności.

 

Palenie wiedźm – Wiedźmy (wiedzące, wiodące, przekazicielki podań Wiary Przyrodzonej)

 

 

Wciąż trwa żydowsko-islamska wojna w Palestynie i chrześcijańsko-islamska terorystyczno-państwowa wojna na Bliskim Wschodzie w Europie i USA. To wojny religijne a nie etniczne. Różnice między Europejczykami a Irakijczykami, Irańczykami, Pakistańczykami i Afganami są żadne – większość z nich genetycznie jest nosicielami dwóch haplogrup: R1a1a1 (słowiano-scytyjskiej) i R1b1b1 (celtyckiej), a więc trudno o większą genetyczną bliskość – to wręcz jedna rodzina. Co ich różni – obyczaje i system społeczny wyrosłe z religii. Żeby było śmieszniej obie te grupy wojenne wywodzą się z chrześcijaństwa – podobnie jak katolicy i prawosławni.

Biblioteka Aleksandryjska – rekonstrukcja

(Podczas inwazji Cezara na Egipt (48/47 p.n.e.) od okrętów egipskich zajął się ogniem Pałac Królewski, a następnie ogień przeniósł się na bibliotekę (Brucheion). Prawdopodobnie nie wszystkie zbiory spłonęły, bo Serapeion został nienaruszony, ale na pewno spora ich część. W 391 r. patriarcha Teofil wykonując rozkaz cesarza Teodozjusza o niszczeniu świątyń pogańskich spalił część Serapeionu (tam znajdowały się także księgi pogańskie). Ostatecznie księgozbiór zniszczono w 642 r. na rozkaz kalifa Omara, który polecił Arabom spalenie wszystkich ksiąg niewiernych.)

 

 

Przywódcy religijni i religijni fanatycy są też winni olbrzymich spustoszeń kulturalnych. Takich choćby, jak spalenie Biblioteki Aleksandryjskiej, nie mówiąc już o zniszczeniu tradycji i kultury Inków i zdewastowaniu ich religii przyrodzonej, czy prawie, że w pełni udanej próbie unicestwienia wszelkich śladów Słowiańskiej Wiary Przyrodzonej. W imię religii posuwano się niewątpliwie do ludobójstwa i barbarzyństwa, do fałszerstw propagandy i indoktrynacji całych narodów i dziesiątkowania populacji. I trwa to dzisiaj – współcześnie.

 

Opowieści o podłożu etnicznym tych wojen włożyć należy głęboko między baśnie (piszę między baśnie, bo bajki, baje – to tylko obelżywe, dyskredytujące określenie stosowane przez klechów Kościoła na Baję – Mitologię Słowian, Baję – Materię Świata – tkaną przez Bogów na Weli).

 

Współczesna archeologia dzieli budowę Stonehenge na pięć lub sześć faz na przestrzeni ponad 1300 lat. To, co jest obecnie widoczne w Stonehenge, jest wynikiem głównie fazy IIIa i w niewielkim tylko stopniu następnych faz. Z drugiej strony, oczywiście, jest wynikiem późniejszego niszczącego działania czasu i ludzi.

 

Rzecz będzie jednak głównie o astrologii i królach polskich a nie o ludobójstwie, czy barbarzyństwie religijnym.

 

Pozwoliłem sobie wzbogacić poniższą suchą wyliczankę faktów i dat Z Historii Astrologii w Polsce – Rafała T. Prinke, o komentarze, które są znaczące i dają świeży punkt widzenia. - C.B.

 

Zainteresowanych szczegółami na temat Stonehenge odsyłam na stronę: Zwoje (The Scrolls) [po polsku, bez przekładu: zrolki]

_______________________________◦☼◦_______________________________

 

Oto przedruk ze strony Chiński Horoskop : http://www.chinskihoroskop.pl/astrologia/?aneks-1,32

 

Aneks 1

Zarys dziejów astrologii w Polsce

(uaktualniony skrót artykułu Krótki zarys dziejów astrologii w Polsce Rafała T. Prinke zamieszczonego w: Problemy astrologii. Stowarzyszenie Astrologów w Poznaniu, 1980).

 

Łado! Łado! Łado!
Ładzimy nowy gród.
Gród ładzimy
nad jeziorem Lednicą.

Orzeł będzie
grodowi królował.
Biały orzeł
będzie grodu strzegł!

Tekst i ilustracje z książeczki Ewy Szelburg-Zarembiny „Lech, Czech i Rus” – warto tego poszukać dla własnych dzieci (wyd. KAW 1980)

 

◦☼◦

 

Polskiey Monarchii rzucił fundamenta LECHUS, z Kroacyi oriundus, który tameczney domowey woyny impatiens. Bratem Czechem i z liczną ludu wyszedł kwotą; Brata Czecha w kraju tym, który się od niegoż Czechami nazwał, zostawił, a sam aż tu, gdzie Polska teraz, zawitał Roku po Narodzeniu CHRYSTUSOWYM według Hageka 644, według Wapowskiego Roku 550, według innych 555. Wtenczas właśnie słońce było w Niebieskim znaku Byka, który od pogan jest Marsowi y Wenerze konsekrowany, z tey racyi Venus Wielkiey, a Mars Małey Polszczę są Panami – według rationum Astronomów Ks. Benedykt Chmielowski Nowe Ateny II, 289

 

Ilustrował Janusz Towpik

 

 

[Na sam początek mamy tutaj więc piękny fragment historii nowożytnej Polski, historii można rzec, którą z punktu widzenia współczesności (ad 2010 n.e.) można traktować jako naukę w miarę ścisłą. Ale czy Polacy nawykli przez 200 lat tak bardzo do swojej niewoli, i do swojej niewiedzy, a raczej do swojej „wiedzy” (w cudzysłowie – bo to wiedza ograniczona ramami dyktatu obcych) wsączanej przez Zaborców (czytaj Kolonialistów) zechcą wreszcie i zażądają aby zaczęto ich uczyć w szkołach ICH WŁASNEJ WIEDZY, czyli na przykład PRAWDZIWEJ HISTORII (nie ruskiej, wiedeńskiej, berlińskiej, londyńskiej czy paryskiej)? - C.B.]

Lech
 

Najwcześniejsze wzmianki o astrologii w Polsce pochodzą z początku XV wieku. Można z nich wnioskować, że pierwsi astrologowie przybyli z Czech. Jeden z nich, będący równocześnie lekarzem był zatrudniony na dworze Kazimierza Wielkiego. Pierwsze wykłady astrologiczne na młodej Akademii Krakowskiej rozpoczęły się około roku 1423, kiedy to przybył do Krakowa profesor astrologii Henryk Czech (Bohemus), który wkrótce zdobył sobie sławę bardzo trafnymi przepowiedniami. Między innymi w 1427 r., z rozkazu królowej Zofii, żony Władysława Jagiełły, wróżył o losach jej trzech synów. Przepowiednie spełniły się, co do dwóch, trzeci zmarł jako dziecko.

 

Kazimierz Wielki

 

[Zwracam uwagę na uczestnictwo króla Kazimierza Wielkiego (budowniczego Kopca tzw. Esterki, który był faktycznie Kopcem Matki Ziemi w Krakowie, aż do zburzenia około roku 1955 przez komunistów) w oficjalnym umocowaniu astrologii w Polsce.

 

Wszak ASTROLOGIA jest bez wątpienia kontynuatorką niektórych – podkreślam – niektórych aspektów pogańskiej, Wiary Przyrodzonej. Tak więc pogańskie wierzenia w tej części, którą tolerował Rzym jeszcze dobrze nie umarły, jak już wróciły w Polsce – za sprawą systematycznego związku jej królów ze Starą Wiarą Przyrodzoną.

 

ASTROLOGIA była i jest jako „przepowiadaczka przyszłych zdarzeń i dziejów” a także jako „obserwatorka zdarzeń na niebie”, „mierzycielka czasu” i „wyznaczycielka kalendarza przyrodzonegospadkobierczynią pogańskich świątyń słowiańskich i wcześniejszych świątyń słowiano-skołockich, sistańskich, zar-zduszańskich (zaratusztriańskich), szamańskich z całą wielo-tysiącletnią tradycją wiedzy tajemnej pogańskich kapłanów.

 

Gdyby nie nasza – wieszczów Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata – wrodzona skromność większość królów polskich i wielkich magnatów musielibyśmy zaliczyć już przez sam fakt restaurowania ASTROLOGII w Polsce do grona jeżeli nie Strażników Wiary Przyrodzonej Słowian czy WIELKICH STRAŻNIKÓW ŚWIATOWIDA, to przynajmniej do grona Wielce Zasłużonych dla Obrony Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej. Trzeba jednak dodać, że wielu z nich – jak na przykład Kazimierz Wielki czy Władysław Jagiełło to byli wciąż wyznawcy tej wiary, a nawet czynni kapłowie. Tych nazywamy Strażnikami Wiary Przyrodzonej Słowian bez wahania.

 

Myślę, że po przeczytaniu niniejszego tekstu, przyznacie nam słuszność drodzy czytelnicy, i to wszyscy, bez wyjątków. - C.B.]

 

Jan Długosz (trudno go jako kanonika uznać za Strażnika Wiary Przyrodzonej, chociaż w tamtych czasach kanonikom różne rzeczy w duszy grały. Za to na pewno jest Zasłużonym dla Ocalenia Wiary Rodzimej (Zowrem) – nawet jeżeli zrobił to niechcący.

 

Pierwszą katedrę astrologii (niezależną od powstałej już około roku 1405 katedry astronomii) ufundował w 1453 r. Jan Dombrówka, po którym zachował się rękopis astrologiczny. Był to jednak fundusz skromny i w 1459 r. został powiększony o fundację Marcina z Żórawicy koło Przemyśla, zwanego Królem (Rex) (około 1422 — do przed 1460). Po uzyskaniu magisterium w Krakowie w 1444 r., studiował on astrologię w Bolonii i Pradze, po czym od 1455 r. sprawował funkcję Profesora astrologii w Akademii Krakowskiej. Był też nadwornym lekarzem i astrologiem kardynała Zbigniewa Oleśnickiego i przyjacielem Jana Długosza, a także autorem najstarszego polskiego iudicium astrologicznego, na rok 1451.

 

[Mamy tutaj w tym pięknym towarzystwie tak odsądzanego i nielubianego – zwłaszcza jako przekaziciela imion bogów Słowian – Jana Długosza. Cóż za piękny przypadek?! - C.B.]

Marcin Król był twórcą tzw. „astrologicznej szkoły krakowskiej”, której sława szybko rozprzestrzeniła się po całej Słowiańszczyźnie, a także po Niemczech i Austrii. Do końca XV wieku była to jedyna wszechnica astrologiczna w Europie środkowej, kształcąca przyszłych profesorów astrologii uniwersytetów europejskich oraz wydająca znane we wszystkich krajach iudicia Practica Cracoviensis.

 

Uniwersytet Jagielloński Colegium Maius – pracownia

 

Spośród uczniów Marcina Króla największą sławę astrologiczną zyskało dwóch: Marcin Bylica z Olkusza (ok. 1434 – 1494), współpracownik wybitnego astronoma i astrologa niemieckiego Jana Regiomontana (Regiomontanusa), później nadworny astrolog króla węgierskiego Macieja Korwina, oraz Jan z Głogowa zwany Głogowczykiem (ok. 1445-1507), wykładowca astrologii na Akademii Krakowskiej, autor ogromnej liczby pism, z których dużą część stanowiły iudicia, czyli prognostyki roczne, redagowane przez niego od 1468 r. Szczególną sławę przyniosła Głogowczykowi przepowiednia, że zjawi się na świecie czarny zakonnik, który sprowadzi na Kościół Katolicki zamieszanie większe od herezji husyckiej. Po wystąpieniu Marcina Lutra, który był augustianinem, a więc nosił czarny habit, cała Europa podziwiała dokładność tej przepowiedni.

O obrotach ciał niebieskich – Mikołaj Kopernik otrzymał pierwszy egzemplarz tej księgi drukiem leżąc już niemal na marach. Gdyby nie wysiłek paru astrologów, zwłaszcza Jana Joachima Retyka, nie doczekałby się druku za życia, a może nigdy nikt z nas by tego nie doczekał – (przykład Bronisława Terntowskiego, którego Bożyca spoczywa w archiwach Czartoryskich już 200 lat i nie była drukowana jest pouczający).

 

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin