Studium w szkarłacie - Artur Conan Doyle.pdf

(1731 KB) Pobierz
1355722212.001.png
Artur Conan Doyle
Studium w szkarłacie
Przełożył Tadeusz Evert
ISKRY WARSZAWA 1976
1355722212.002.png
CZĘŚĆ PIERWSZA
Przedruk z pamiętnika
Johna H. Watsona,
doktora medycyny,
byłego lekarza wojskowej
służby zdrowia.
I.
Sherlock Holmes
W roku 1878 ukończyłem uniwersytet londyński i z
dyplomem doktora medycyny w kieszeni pojechałem do Netley
na kurs chirurgów wojskowych. Gdy uzupełniłem tam swoje
wiadomości, przydzielono mnie do Piątego Pułku
Northumberlandzkich Strzelców jako młodszego chirurga. W
owym czasie pułk stał w Indiach i zanim zdążyłem się w nim
zameldować, wybuchła druga wojna afganistańsk a 1 . Po
wylądowaniu w Bombaju dowiedziałem się, że mój korpus
przełęczami przedostał się głęboko w kraj nieprzyjacielski. W
towarzystwie wielu oficerów, którzy znaleźli się w podobnej
sytuacji, pogoniłem za swoim korpusem i szczęśliwie dotarłem
do Kandaharu, gdzie stawiłem się w pułku i od razu
przystąpiłem do pełnienia moich nowych obowiązków.
Kampania afganistańska wielu osobom przyniosła zaszczyty i
awanse, dla mnie jednak obfitowała tylko w nieszczęścia i
klęski. Z mojej brygady przeniesiono mnie do Berkshirskich
Strzelców i z tym pułkiem uczestniczyłem w nieszczęsnej bitwie
pod Maiwand. Wtedy to kula z ciężkiego muszkietu przebiła mi
ramię i nadwerężyła kość, naruszając tętnicę podobojczykową.
Niewątpliwie wpadłbym w ręce bezlitosnych Ghaz i 2 , gdyby
nie poświęcenie i odwaga mego ordynansa, Murraya, który
władował mnie na grzbiet jucznego konia i szczęśliwie
przedostał się ze mną do brytyjskich linii.
Osłabionego bólem i wyczerpanego ciężkimi, długotrwałymi
trudami, które wypadło mi znieść, wywieziono mnie z całym
transportem rannych do głównego szpitala w Peshawurze.
Tu przyszedłem nieco do siebie i na tyle podreperowałem
1 Druga wojna afganistańska wybuchła w 1878 r., kiedy to Anglia próbowała
powtórnie podporządkować sobie ten kraj. Po dwuletnich ciężkich walkach
wojska angielskie zmuszone były opuścić Afganistan, zaś rząd brytyjski,
jakkolwiek zachował kontrolę nad polityką zagraniczną Afganistanu, to
jednak zmuszony był uznać jego suwerenność państwową.
2 Ghazi (arab.) – bohater; tytuł wodzów muzułmańskich, walczących z
niewiernymi.
nadwątlone siły, że mogłem spacerować po salach i nawet
nieco werandować. Aż nagle zwalił mnie z nóg tyfus brzuszny,
to przekleństwo naszych indyjskich kolonii. Kilka miesięcy
walczyłem ze śmiercią, a gdy się jej wreszcie wymknąłem i
zacząłem powracać do zdrowia, byłem tak słaby i wycieńczony,
że komisja lekarska kazała mnie niezwłocznie ewakuować do
Anglii. Odesłano mnie więc na okręt wojenny “Orontes” i w
miesiąc później wysiadłem na molo w Portsmouth z
doszczętnie zrujnowanym zdrowiem, ale za to z wspaniałomy-
ślnie udzielonym mi przez rząd dziewięciomiesięcznym
urlopem, abym postarał się odzyskać stracone siły.
W Anglii nie miałem nikogo bliskiego, byłem więc wolny jak
ptak lub raczej jak człowiek z dziennym dochodem jedenastu
szylingów i sześciu pensów. W tych warunkach oczywiście
ciągnęło mnie do Londynu, tego wielkiego śmietniska, które z
nieodpartą siłą ciągnie do siebie wszystkich włóczęgów i
nierobów z całego Imperium. Tu czas jakiś mieszkałem w
hoteliku na Strandzie, pędząc życie niewygodne i jałowe, i
pozwalając sobie na wydatki o wiele większe, niż mogła znieść
moja kieszeń. Wkrótce więc znalazłem się w tak krytycznej
sytuacji finansowej, że pozostały mi tylko dwa wyjścia:
porzucić stolicę i wynieść się na wieś lub gruntownie zmienić
swój styl życia. Wybrałem to drugie i zacząłem zastanawiać się
nad opuszczeniem hotelu i urządzeniem się gdzieś skromniej i
taniej.
Tego samego dnia, kiedy powziąłem to postanowienie,
stałem sobie w barze “Criterion”, gdy nagle ktoś klepnął mnie
po ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem młodego Stamforda,
mego asystenta w szpitalu św. Bartłomieja w Londynie. Dla
człowieka samotnego widok znajomej twarzy w dżungli
Londynu jest niemałą radością. Dawniej łączyły mnie dość
obojętne stosunki ze Stamfordem, ale teraz powitałem go
entuzjastycznie, a i on ze swej strony wydawał się uszczęśli-
wiony moim widokiem. W radosnym uniesieniu zaprosiłem go
na śniadanie do restauracji “Holborn” i nie zwlekając
wsiedliśmy do dorożki.
- Co się z panem działo? - zapytał mnie Stamford z nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin