12 Nie pozwól mi odejść.pdf

(2089 KB) Pobierz
Tytuł oryginalny: The Best Goodbye
Tłumaczenie: Katarzyna Bieńkowska
Redakcja: Ewa Lewandowska
Korekta: Aleksandra Tykarska
Projekt graficzny okładki: Katarzyna Borkowska
Zdjęcie na okładce: GettyImages/Jon Feingersh
Skład: IMK
Redaktor prowadząca: Agnieszka Górecka
Redaktor naczelna: Agnieszka Hetnał
Atria Books, a Division of Simon & Schuster, Inc.
Copyright © 2015 by Abbi Glines
Copyright for the Polish edition © Wydawnictwo Pascal
All rights reserved.
Ta książka jest fikcją literacką. Jakiekolwiek podobieństwo do rze-czywistych osób,
żywych lub zmarłych, autentycznych miejsc, wydarzeń lub zjawisk jest czysto
przypadkowe. Postaci i wydarzenia opisane w tej książce są tworem wyobraźni autorki
bądź zostały znacząco przetworzo-ne pod kątem wykorzystania w powieści.
Bielsko-Biała 2017
Wydawnictwo Pascal sp. z o.o.
ul. Zapora 25
43-382 Bielsko-Biała
tel. 338282828, fax 338282829
pascal@pascal.pl
ISBN 978-83-7642-998-4
Przygotowanie e-Booka: Jarosław Jabłoński
Dla Heather Howell – za to, że zawsze
mnie rozśmieszasz, aż kłuje mnie w boku,
wspierasz mnie we wszystkim i pojawiłaś się
w moim życiu akurat, kiedy potrzebowałam
takiej twardzielki, jak ty.
Bardzo cię kocham, dziewczyno.
Rose
Beznadziejnie jest być niską. Nigdy w życiu nie zdarzyło mi się
pomyśleć: Jejku, ale super jest być niską. Ani razu. Nigdy nie mogłam dosięgnąć rzeczy
stojących wysoko. Jak choćby teraz. Elle kazała mi rozpakować kieliszki i ustawić je na
półkach za barem, ale męczyłam się z tym bardziej, niż byłam skłonna przyznać.
Nie przepadałam za naszą główną kelnerką. Była piękna i wredna,
a do tego wysoka. Nie miała pojęcia, jak trudno jest komuś, kto ma ledwie metr
sześćdziesiąt, balansować na palcach na stołku barowym, w dodatku z kieliszkami w
dłoniach. A może właśnie doskonale wiedziała i złośliwie zleciła mi to zadanie.
Wychyliłam się do przodu i wsunęłam bezpiecznie kolejny kieli-
szek w jeden z otworów wbudowanych w ścianę właśnie w tym celu.
Stołek zachwiał się, a ja zamarłam, wstrzymując oddech. Powoli opadając na pięty,
zdołałam jakoś zachować równowagę. Zostały mi jeszcze tylko dwa pudła do
rozpakowania, pomyślałam, żałując, że w każdym jest aż dziesięć kieliszków.
– Jeśli je potłuczesz, ich koszt odliczymy ci z pensji. Nie mam
w budżecie miejsca na potłuczone szkło – rozległ się za mną głęboki przeciągły głos.
Znałam ten głos. Nieczęsto go słyszałam, ale jeśli już, zazwyczaj wyrażał irytację wobec
mnie.
Kiedyś było inaczej. Kiedyś ten głos koił moje lęki, chronił mnie, zapewniał mi
bezpieczeństwo. A teraz słyszałam jedynie zimne, obojętne słowa. Wciąż sobie
powtarzałam, że ból z tego powodu w końcu minie.
Ale na razie tak się nie działo.
Czas zmienił nas oboje. Zamiast kochać go do utraty tchu, miałam teraz ochotę uderzyć
go w tę przystojną buźkę i wyjechać z miasta.
– Zejdź stamtąd, Rose – polecił mi River ostrym tonem. – Idź zro-bić coś pożytecznego.
Sprowadzę tu kogoś, kto sobie z tym poradzi.
Tym razem pamiętał przynajmniej, jak mam na imię. W zeszłym
tygodniu mówił do mnie Rachel, Daisy i Rhonda, za każdym razem inaczej. Bez przerwy
go poprawiałam i w końcu, widać, poskutkowało. Rozumiałam, że ma na głowie
restaurację pełną nowych pracowników,
a stres związany z wielkim otwarciem – już za dwa tygodnie – na pewno
się na nim odbija. Ale mimo wszystko. Chłopiec, którego kiedyś znałam, był dobry, miły i
troskliwy. Był moim bohaterem.
W trakcie ostatnich dziesięciu lat River w pewnym momencie
zmienił imię na Captain i stał się twardy. Nieprzystępny. Miałam wrażenie, że nawet jego
dziewczyna, ach-jaka-miła Elle, nie ma dostępu do ła-godniejszej strony Rivera. Tej, którą
kiedyś znałam najlepiej. Jak nikt inny. Ale wszystko wskazywało na to, że tamto jego
wcielenie przestało istnieć.
– Elle kazała mi ustawić te kieliszki – powiedziałam, zeskakując ze stołka i prostując się,
jak tylko mogłam. River miał teraz dobrze ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, zawsze
Zgłoś jeśli naruszono regulamin