Henry Ford - Moje Życie i Dzieło.pdf

(1119 KB) Pobierz
HENRY
FORD
MOJE ŻYCIE
I DZIEŁO
WYDANIE DRUGIE
WARSZAWA 19 2 5
INSTYTUT WYDAWNICZY
,.B I B LJ O T E K A P O L S K A"
1182497774.004.png 1182497774.005.png
Autoryiowanego przekładu z oryginaiu angielskiego
dokonali M. i St. Goryńscy
Oryginał angielski powsta! przy wspólpracownictwie
Samuela Crowthera
Wszelkie prawa zastrzeżone
Zakłady graficzne Instytutu Wydawniczego „Blbljoteka Potska" w Bydgoszczy
1182497774.006.png 1182497774.007.png
OD
TŁUMACZA
W dziejach nowoczesnego wielkiego przemysłu, jeszcze
nie stuletnich, trzy tylko nazwiska obiegły całą naprawdę kulę
ziemską. Z nich równie łatwo optymista jak i pesymista mogliby
snuć daleko idące wnioski swoistego zabarwienia. Bo imiona te
są: Armstrong, Krupp, Ford dwa, z któremi łączy sią myśl
i czyn niszczenia, jedno tylko złączone z myślą i czynem
w twórczej pracy pokoju. A nawet imią i dzieło człowieka,
który, w czasie najsroiszych bitew Wojny Światowej, na swoim
„Okręcie Pokoju^ odbył bezowocną za nadzieją pokoju argo-
nautykę, na dwa lata zespolić się musiało z najwyższym zbroj­
nym wysiłkiem, i Henry Ford budował łodzie podwodne, samo­
loty bojowe, czołgi, jaszczyki... Prawda, budował też zaprzęgi
do pługa, te swoje traktory, które w rolnictwie, wedle jego my­
śli, nadmiar trudu zdjąć mają z ludzkiej krwi i kości i nałożyć
go na stal i żelazo ale podówczas budować je musiał poto,
by krew ta i kości tem obficiej użyźniać mogły pobojowiska.
Więc jest w naturze ludzkiej taka jakaś zasadnicza nie­
prawość, że nawet i ten tak charakterystyczny dla wielko­
przemysłowego okresu jej dziejów stosunek dwóch głośnych
imion zniszczenia do jednego tylko pracy twórczej umiała wy­
paczyć?... Henry Ford nie byłby samym sobą i nie byłby na-
wskróś Amerykaninem, gdyby z wojennego pogwałcenia swe­
go dzieła brał pochop do rozmyślań, sprzecznych z górującym
tonem swego ducha. W „Pamiętnikach^, które tu oddajemy
polskim czytelnikom, Ford swoją działalność w służbie niszczy­
cielskiej zbywa niespełna jedną stronicą, a całym epilogiem
Moje tycie i dzieło.
^
1182497774.001.png
OD TŁUMACZA
tego okresu przed nowym zwrotem ku służbie twórczej są dwa
uiiersze. Jak najkrótsze nunc dimittitur, a potem na nowo
i całą pełnią rozbrzmiewa myśl przewodnia tych kart: labore-
mus. Nie mając najmniejszego pojącia albo zamiaru traktozva-
nia swego przedmiotu po literacku, Henry Ford w tym ustąpię
swego „Pamiętnika^ dal literacką antiklimaks, jedną z najwy­
mowniejszych, jaka wyjść mogła z rąk pierwotnego artysty.
Gdyby nie pierwotność, pełna siły i wiary w swą siłą, kto
wie, czy w naszym czasie, tak wsłuchanym we wszelakie prze­
powiednie własnego zamierzchu, ta wielka społeczność najbar­
dziej zachodniego Zachodu mogłaby podawać światu z taką
ufnością skuteczne lekarstwo przeciw jego nastrojom. Bo jest
niem ten praktyczny idealizm, przez młodą Amerykę głoszony
ze spokojną pogodą i niby z uśmiechem pobłażania dla ludzi,
tak już starych, że, zanim zdobyć sią mogą na przyjęcie lekar­
stwa, wprzód koniecznie chcieliby logiką załatwić sprzeczność
dwóch słów nalepki: „praktyczny idealizm“. Henry Ford,
przez którego w książce tej przemawia Ameryka, nie ma ani
czasu, ani cierpliwości na dialektyką.
Ten wóz nas, was, wszystkich bez wyjątku, zawieźć może
kiedyś prostą drogą do państwa hożego na ziemi.
Taka, w jedno zdanie ujęta, zdaje się być filozof ja tych
kart; a tylko jedno jeszcze dodaje zacieśnienie swojego na prak­
tyce opartego i własną praktyką popartego wizjonerstwa, rów­
nie apodyktyczne, jak sama zapowiedź:
Biada wam, jeśli kierownia wpadnie w ręce egoisty
albo szaleńca! Ani wasze serca, ani wasze głowy nie stoją na
równej wyżynie, a zatem wozem kierować zvolno tylko temu,
kto wpierw dowiódł, że urodził się na wodza.
Ćwierć wieku temu inny selfmade-man i „najbogatszy
człowiek na świecie“, Andrew Carnegie, napisał „Ewangelję
bogactwa — „The Gospel of Wealth“. MOJE ŻYCIE I DZIE­
ŁO od tamtej książki tak się różni, jak cała działalność Forda
od karjery najtwardszego, najbezwzględniejszego i najprze-
bieglejszego pracodawcy obu półkul, który w epoce Forda sie­
dział sobie na wspaniałym, prawie królewskim zamku szkockim
1182497774.002.png
OD TŁUMACZA
i rozdawał... bibljoteki. Ford woli rozdawać pracą i słuszną za
nią zapłatą. Dla niego niema „ewangelji“ martwego bogactwa^
ale jest ewangelja żywej pracy oddawanie społeczności
usługi, a tak wzajemnej każdego dla wszystkich i wszystkich
dla każdego, że każdy i wszyscy nie mogą nie mieć poddostat-
kiem owocu tych usług. Precz z ubóstwem, precz z miłosier­
dziem i precz z dobroczynnością! Niechaj każdy spełni tylko
obowiązek służby w społeczeństwie, a każdy ma prawo, i ma
także możność, zarobienia na przyzwoite życie w miarą słusznej
nagrody za służbę, jaką oddaje swą pracą, chociażby napozór
Taką Ford głosi teorją businessu. Dla niego business nie
jest zimnym światem interesów osobistych i osobistego chytrze­
nia dla pieniądzy. Bussines ma być całokształtem życia, nietylko
gospodarczego, ale wogóle życia społecznego, opartego na go­
spodarczej pracy. Tem życiem kierować, by nie zwyrodniało
w samą pogoń za pieniądzem, mogą i powinny wybitne jed­
nostki, bo one tylko zdolne pokierować niem ku największej
szczęśliwości największej liczby ludzi. Sam Ford nie wie prazv-
dopodobnie, że jest bentamitą. „Być bentamitą” w idei nie
starczy ludziom jego pokroju na business życia idea musi
słać się praktyką. Dlatego głoszenie idei nie ma nic wspólnego
2 „literaturą”. Prostym, codziennym językiem, językiem, niby
złożonym „z części między sobą ivymiennych“, powiedz, jak
tivoja MYŚL przewodnia dała się wyrazić twojem DZIEŁEM
a najlepiej przysłużysz się wielkiemu businessowi życia,
takiemu, jak sam go pojmujesz i jak chcesz, by go pojmowali
inni. A jeśli przy tej sposobności nie zapomnisz o businessie
w ciaśniejszem znaczeniu, jeśli przypadkiem wymknie ci się, że
pięć miljonów samochodów JEDNEJ marki na świecie, to
jeszcze za mało dla szczęśliwości świata i to nie zaszkodzi.
Bo i to jest argumentem, bardzo a bardzo przemawiającym za
tem, że najzdrowszą teorją w świecie interesów jest praktyczny
idealizm.
Podajemy tu „Pamiętnik"' For da.w przekładzie, który nie
starał się robić z niego „literatury" na miarę europejskiej pa-
1182497774.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin