Arthur C. Clarke & Stephen Baxter - Burza słoneczna.pdf

(1178 KB) Pobierz
Arthur C. Clarke
Stephen Baxter
Odyseja czasu Tom II
BURZA SŁONECZNA
TŁUMACZENIE:
Stefan Baranowski
vis-ŕ-vis
etiuda
Kraków 2008
Odyseja czasu Tom II
Tytuł oryginału: Sunstorm
Copyright © by Arthur C. Clarke and Steven Baxter, 2005
CZĘŚĆ PIERWSZA
ZŁOWROGIE SŁOŃCE
1. Powrót
Bisesa wydała stłumiony okrzyk i zatoczyła się. Stała. Nie wiedziała, gdzie jest. Grała
muzyka.
Spojrzała na ekran ścienny, na którym widniał powiększony obraz niesamowicie pięknego
młodzieńca, który mówił półgłosem do staromodnego mikrofonu. Tak, był niesamowicie
piękny; był to bowiem syntetyczny gwiazdor, kwintesencja niewypowiedzianych tęsknot
wszystkich nastolatek.
- Mój Boże, wygląda jak Aleksander Wielki.
Bisesa ledwie zdołała oderwać wzrok od jaskrawych barw poruszających się na ekranie.
Nigdy nie zdawała sobie sprawy, jak bezbarwny był Mir. Ale w końcu Mir to był zupełnie
inny świat.
Ekran powiedział:
- Dzień dobry, Biseso. To twoje normalne budzenie. Śniadanie czeka na dole. A oto
dzisiejszy skrót najważniejszych wiadomości...
- Zamknij się - powiedziała głosem zachrypłym od pyłu pustyni.
- Oczywiście - zaśpiewał miękko syntetyczny młodzieniec.
Rozejrzała się wokół. To była jej sypialnia w jej londyńskim mieszkaniu. Wydawała się
mała, zagracona. Łóżko było duże, miękkie i było zasłane.
Podeszła do okna. Jej wojskowe buty zostawiały na dywanie ślady czerwonego pyłu. Tuż
przed wschodem słońca niebo było jeszcze szare, ale już się zaczynała wyłaniać linia dachów
miasta na tle nieba.
- Arystotelesie.
- Tak, Biseso?
- Jaki dziś dzień?
- Wtorek.
- Data.
- Och. Dziewiąty czerwca 2037 roku.
- Powinnam być w Afganistanie. Arystoteles zakaszlał.
- Przyzwyczaiłem się do nagłych zmian twoich planów, Biseso. Pamiętam, jak raz...
- Mama?
Głosik był cichy, zaspany. Bisesa odwróciła się.
Myra była boso, widać było jej brzuszek, piąstką przecierała jedno oko, włosy miała
potargane; przed chwilą obudzona ośmiolatka. Miała na sobie ulubioną piżamę, na której
hasały postacie z kreskówek, choć teraz była już na nią o dwa numery za mała.
- Nie mówiłaś, że wracasz do domu.
W Bisesie coś pękło. Wyciągnęła ręce.
- Och, Myra...
Córka cofnęła się.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin