Ingulstad Frid - Przepowiednia księżyca 15 - Sztuki magiczne.pdf

(1206 KB) Pobierz
Ingulstad Frid
Przepowiednia księżyca 15
Sztuki magiczne
GALERIA POSTACI
W poprzednim tomie.
Folke Bardsson został zaatakowany i pobity przed grotą rycerza
Aksela, i nieprzytomny przeniesiony do twierdzy. Odzyskał
wprawdzie przytomność, ale stracił pamięć. Za ten napad powieszono
jednego z więźniów, Ingebjorg jednak jest przekonana, że to był
niewinny człowiek
Gisela i Bergtor opuszczają twierdzę. Nagle Ingebjorg stwierdza, że
Folke zniknął. Następnego ranka odnajduje go leżącego w pobliżu
Korytarza Strażników. Odzyskał pamięć i boi się, że jego życie jest w
niebezpieczeństwie. Słyszał głosy napastników i uzyskał pewność, że
jednym z nich był sira Joar, drugi natomiast miał na imię Thord.
Nieoczekiwanie wraca Ture w towarzystwie nałożnicy Adalis.
Oskarża Ingebjorg o niewierność, jest złośliwy i brutalny. Ingebjorg się
go boi.
Młoda kobieta dostaje list z Nonneseter, ale Ture wyrywa go jej z rąk
i chowa. W sypialni też jest gwałtowny. Zmusza Folkego, by
przyglądał się nagiej Ingebjorg. Folke nie posiada się z oburzenia. Wie,
że Ture odebrał życie swojej pierwszej narzeczonej. Pobita przez męża
Ingebjorg pisze list do Bergtora w nadziei na pomoc, lecz małżonek
przechwytuje także tę korespondencję.
Któregoś dnia Ture przyłapuje Ingebjorg w izbie Folkego. Jest z nim
panna Adalis i sam Folke. Ture odkrywa wiersz miłosny, który Folke
napisał dla Ingebjorg. Wpada we wściekłość, grozi żonie nożem. Folke
rzuca się na niego, by nie dopuścić do nieszczęścia. Ture upada na
podłogę, i uderza o krawędź kamiennego kominka. Panna Adalis
krzyczy, że Folke zamordował jej kochanka...
Rozdział 1
Ingebjorg odwróciła się do Folkego, ledwie była w stanie oddychać.
Flecista stał nieporuszony, sparaliżowany własnym postępkiem. W
jego oczach odbijał się jej strach.
- Proszę mi wybaczyć, pani Ingebjorg - wykrztusił ochryple.
Na moment do Ingebjorg wróciły słowa pani Bothild: „Jeśli on straci
panowanie nad sobą i popełni przestępstwo, zapłaci za to życiem".
Odwróciła wzrok, podbiegła do kominka i opadła na kolana. Plecy
szarpał ból po ciosie nożem. Czuła na skórze ciepłą krew.
- Ture?
Głos tonął w rozpaczliwym szlochu panny Adalis. Ostrożnie położyła
mu rękę na czole. Wtedy ranny otworzył oczy, a Ingebjorg przeniknął
dreszcz. Mimo woli odskoczyła.
- Ture? - powtórzyła niemal niedosłyszalnie.
Płacz panny Adalis przycichł, i ona, i Folke podeszli do kominka.
- On nie umarł? - spytała panna. Głos wciąż jej drżał z przerażenia.
Ingebjorg pokręciła głową.
- Nie, Bogu dzięki nie umarł - wykrztusiła. Dygotała jak w febrze. -
Tak się bałam. Byłam pewna, że pan go zabił.
Mężczyzna skinął głową, najwyraźniej nie był w stanie wydobyć z
siebie ani słowa. Twarz miał przeraźliwie bladą. Ingebjorg wiedziała,
że nie chciał zabić jej męża.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin