O miłosierdziu katolickim w XIX wieku.pdf

(94 KB) Pobierz
Nauczanie o katolickim miłosierdziu
– Św. Józef Sebastian Pelczar
1
Nauczanie o katolickim miłosierdziu
– Św. Józef Sebastian Pelczar
2
Spis treści
O miłosierdziu katolickim w XIX wieku ................................................................. ....5
Nauka I
O pobudkach miłosierdzia ........................................................................................ ....8
Nauka II
O pożytkach z miłosierdzia ....................................................................................... . 13
Nauka III
Historia miłosierdzia.................................................................................................. . 19
Nauka V
Jak pełnić miłosierdzie............................................................................................... . 26
Przemówienie do członków Towarzystwa Św. Wincentego a Paulo .................... . 32
O miłosierdziu katolickim w XIX wieku
Nauczanie o katolickim miłosierdziu
– Św. Józef Sebastian Pelczar
3
O miłosierdziu katolickim w XIX wieku
Nie można zaprzeczyć, że dziś wiele złego na świecie. Gdy się obejrzymy wkoło,
widzimy wielką poniewierkę wiary, wielką wzgardę praw Bożych i Kościoła, wiel-
ką powódź występków. Widzimy, mianowicie, wybujałą pychę, swawolę ducha po-
suwającą się do odrzucenia wszelkiej prawdy nadprzyrodzonej, do zaprzeczenia
Boga i własnej [duszy], do rokoszu wszelkiej władzy; widzimy nieumiarkowaną
żądzę zbogacenia się, nie wzdrygającą się przed żadną podłością, i niepohamo-
wany szał używania, idący w parze z obojętnością dla tego wszystkiego, co zysku
nie daje i ponad zmysły sięga. Widzimy wreszcie zaciekłą walkę fałszu przeciw
prawdzie, przeciw sprawiedliwości, nowe pogaństwo przeciw chrześcijaństwu, a
na czele tej walki stoją i ukoronowane głowy, i przodownicy ludów, i parlamenty,
i trybunały, i towarzystwa tajne. Zło bowiem potężnieje coraz więcej, tak że ludzie
słabej wiary chwiać się poczynają.
Lecz czyliż ten wiek XIX jest tylko wiekiem przewrotu, niedowiarstwa i zepsucia?
Czy świat dzisiejszy podobny do Sodomy, niczego nie godzien jedno ognia nisz-
czącego? Bogu dzięki – nie. Owszem, jest i dzisiaj wielki zapas wiary, a wiary silnej,
bo wypróbowanej w walce. Sztandar krzyża powiewa ciągle na warowni Kościo-
ła. Acz ciągle padają nań pociski, mury tej warowni nietknięte, a wojsko Pańskie,
lubo zmniejszone odstępstwem zbiegów, lecz za to uzbrojone lepiej i silniej zsze-
regowane przez takich wodzów jak nieśmiertelnej pamięci Pius IX i tylu wielkich
biskupów, gotowe na wzór dawny ostatnią kroplę krwi przelać za Króla swego,
Jezusa. Jest także dziś w świecie wielki zapas miłości, a miłości czystej i ofiarnej,
co płonąc na ołtarzach milionów serc, wzbija się jak słup płomienny w górę [do]
nieskończonego Boga, a w Bogu wszystko ogarnia. Wielką jest zwłaszcza miłość
ku Jezusowi, do którego wszystkie serca wierzące wyrywają się z tęsknotą, którego
opiece poświęcał się Kościół cały i świat cały. Wielka jest miłość ku Bogarodzicy,
która nową w naszym wieku uwieńczona koroną, nowe też zbudowała sobie trony,
O miłosierdziu katolickim w XIX wieku
Nauczanie o katolickim miłosierdziu
– Św. Józef Sebastian Pelczar
4
skąd króluje miłościwie ludowi swemu i darzy go hojnie łaskami. Wielką jest mi-
łość ku Kościołowi za to, że tak – acz dziś prześladowany – nie przestaje opiekować
się ludzkością po macierzyńsku Wielką jest miłość ku Stolicy Apostolskiej za to,
że acz zniszczona, nie przestaje bronić prawdy, sprawiedliwości, wolności i ładu.
Wielka jest miłość ku ubogim i cierpiącym, a ta miłość rośnie coraz więcej w mia-
rę, jak rosną i dojrzewają owoce niewiary: egoizm z jednej, komunizm z drugiej
strony. (…)
Niełatwą, najmilsi, jest rzeczą wyrzec się wszelkich pociech ziemi, żyć w samot-
ności i zaparciu, być ciągłą ofiarą dla bliźnich, zamknąć się w ciasnej celi lub w
zatrutym powietrzu szpitala, całe życie spędzać przy łożu chorego. A jednak takie
życie i w naszych niby zniewieściałych czasach wybiera chętnie tysiące ludzi, bo
wszakże pół miliona kapłanów świeckich, sto kilkadziesiąt tysięcy zakonników i
ze 200 000 zakonnic poświęca się obecnie na służbę Boga i bliźnich. Trudniejszą
jeszcze jest rzeczą opuścić kraj ojczysty, miłą rodzinę, życie wygodne, a iść w świat
daleki między ludy ciemne i dzikie na niebezpieczeństwa i troski, i prace, których
jedynym szczęściem, jedyną osłodą, jedyną pomocą Bóg sam. Otóż na takie życie
odważa się i dzisiaj tysiące misjonarzy, a to w tym celu, by onym ludom siedzącym
w cieniu śmierci nieść pochodnię Ewangelii.
Przenieście się, najmilsi, myślą aż tam pod równik, do Afryki. Na rynku miasta
Obeid widzicie tłum Murzynów wystawionych na sprzedaż. Wtem zbliża się do
nich mąż poważny w długiej czarnej sukni i wchodzi w targ z handlarzem. Czego
on chce kupując Murzynów? Czy po to, by zyski z nich ciągnąć i pastwić się nad
nimi? Nie – on w dalekiej Europie zebrał grosz po groszu u dusz miłosiernych, aby
tych nieszczęsnych wykupić i nie tylko uczynić wolnymi, ale co większa, chrze-
ścijanami. To biskup Comboni, wielki apostoł Murzynów. A teraz idź zapuścić się
w gęste lasy Północnej Ameryki. Pod cieniem ogromnego drzewa widzisz głowy
Indian o miedzianej twarzy, jak ciekawie i ze łzą w oku przysłuchują się opowia-
daniu kapłana, wynędzniałego od biedy i prac. Ojczyzna tego kapłana to aż nad
brzegami Buga, to rodak nasz X. Dąbrowski, który zajmując się małą osadą polską
nawraca także sąsiednich Indian.
A teraz spieszmy się na jedną z Wysp Hawajskich. Straszny spotyka nas widok,
bo ta wyspa to miejsce wygnania trędowatych. W kapliczce stojącej nad brzegiem
O miłosierdziu katolickim w XIX wieku
Nauczanie o katolickim miłosierdziu
– Św. Józef Sebastian Pelczar
5
morza widzicie kilkaset tych nieszczęśliwych zebranych na Mszę św. Jedni mają
dopiero wyrzuty [na] ciele, inni już za życia przechodzą w zgniliznę, a woń od
nich zabójcza i niebezpieczeństwo zarazy nieuniknione. Mimo to znalazł się ka-
płan zdrowy i młody, co się poświęcił na ich usługi, a to na zawsze, bo już wrócić
stamtąd nie może. Imię tego bohatera, większego niż Cydy i Zawisze, De Veuster,
a ojczyzną jego Belgia. Teraz jesteście w ogromnym państwie niebieskim, gdzie
właśnie tłum Chińczyków otacza misjonarza francuskiego, ks. Perboyre’a, i żąda
nań najokrutniejszej śmierci za to, że on śmiał opowiadać o Bogu miłości. Jakoż
rozciągają go na tortury i zdzierają skórę, a potem powoli z wyrachowanym okru-
cieństwem odcinają członek po członku, najpierw palce, potem rękę po łokieć, po
barki i tak dalej. Misjonarz Perboyre odmawia tymczasem Miserere, a widząc już
śmierć bliską, dobywa ostatki sił i tak się odzywa: „Dziękuję Ci, Panie Jezu, żeś mię
uczynił godnym tego zaszczytu, iż mogę z miłości cierpieć i umierać dla Ciebie,
któryś umarł za mnie. Niech więcej jeszcze cierpię, niech tysiąckroć umieram, byle
ci nieszczęśni poznali Ciebie, o Światłości świata”. I cóż, najmilsi, daje taką siłę mi-
sjonarzowi, że za nic sobie waży trudy, niebezpieczeństwa, a nawet śmierć samą?
Oto miłość ku Bogu i duszom krwią Zbawiciela odkupionym. Ta miłość inne tak-
że cuda czyni. Ona młodą dziewicę wyrywa z grona kochającej rodziny, każe się
jej wyrzec wszystkich ideałów ziemskich, wszystkich nadziei i pociech tego świata,
a natomiast poświęcić swe życie wychowaniu ubogiej dziatwy lub pielęgnowaniu
opuszczonych chorych.
Nie obce było wiekom dawnym miłosierdzie katolickie, owszem, ciągnie się ono
jak nić złota przez wszystkie czasy, rzec atoli można, że poprzedniki swe prześci-
gnął wiek XIX, ten wiek, o którym powiedziano, że bogiem jego pieniądz, a religią
używanie. Jak z ziemi płodnej wyrastają kwiaty, tak z Kościoła katolickiego coraz
nowe zgromadzenia zajmujące się miłosierdziem.
(…)
Pomnijcie, że miłosierdzie jest powołaniem naszym, że jest chlubą i ideałem. Po-
mnijcie, cne dusze, że wy także potrzebujecie Bożego miłosierdzia i Bożej pocie-
chy, bo i życie wasze splata się z walk, trosk i udręczeń, a nieraz pod aksamitem i
jedwabiem bije serce nieszczęśliwsze niżeli pod łachmanem. Otóż bądźcie miło-
sierne dla cierpiących, a Bóg będzie miłosierny dla was i dla rodzin waszych. (…)
AGSłNSJ rkp. 249
Zgłoś jeśli naruszono regulamin