Witamina M ver. 3.2.5.pdf

(3696 KB) Pobierz
Robert Hansen – Witamina M
Robert Hansen
Witamina M
wersja 3.2.5 (20/02/18)
Taunton 2014-2017
Copyleft: Cc-by-sa-4.0
2
Robert Hansen – Witamina M
Robert Hansen – Witamina M
Wydanie w wersji 3.2.4
Taunton Super Duper Press
Londyn – Bridgwater – Taunton 2014-2015, poprawiono 2018
nr 03/2015
Pierwsza, niedokończona wersja nosiła tytuł
Mój przyjaciel
Copyleft
Cc-by-sa-4.0
Niniejszą powieść udostępnia się na wolnej licencji Cc-by-sa-4.0
Oznacza to, że powieść można przetrzymywać na nośnikach elektronicznych, a także
publikować w wersji elektronicznej i drukowanej tak w części, jak i w całości na
takich samych zasadach i z podaniem źródła.
Fotografia na okładce
Wikimedia Commons, lic. Cc-by-sa-3.0
Ilustracje w książce pochodzą z Wikimedia Commons na licencji Cc-by-sa-3.0.
Zgodnie z warunkami licencji ich autorów podano pod rycinami.
Wykorzystano fragment piosenki „Forever and Ever”, sł. Midge Ure
Projekt okładki – kicior, omik, minik
Skład i konwersja – kicior
Dobre słowo - miśor
Wszelkie czynności związane z powieścią wykonano na komputerze z użyciem
systemu operacyjnego GNU Linux i przy użyciu oprogramowania na wolnych
licencjach.
Niniejszy utwór jest dziełem wyobraźni autora. Postaci w powieści są fikcyjne, a
wszelkie podobieństwo do rzeczywistych jest przypadkowe i niezamierzone.
Niemniej jednak sporo tu opisanych wydarzeń rzeczywiście miało miejsce...
3
Robert Hansen – Witamina M
Zamiast wstępu
Na samym początku chcę powiedzieć, że będę tu mówił o rzeczach, o których rzadko
się pisze. Owszem, jest cała masa książek, nawet naukowych na te tematy, ale nikt nie
opisuje problemów tak, jak one wyglądają w rzeczywistości. Jakoś nikt nie ma na tyle
odwagi, by powiedzieć pewne rzeczy wprost, a wierzcie mi, dotyczą one połowy
ludzi na świecie, a w takich Chinach więcej niż połowy ich populacji! A jednak
książki na ten temat milczą. Mnie również niełatwo było spisać te wszystkie
rozmowy, które musiałem prowadzić z moim przyjacielem. Częściowo dlatego, że
pamięć ludzka jest zawodna, może również dlatego, że nie doczekałem się potomstwa
i nie miałem okazji towarzyszyć w rozwiązywaniu podobnych problemów moim
synom.
Być może u innych to wszystko wyglądało inaczej, a i treść rozmów była inna. Ja je
opisuję tak, jak to było ze mną i kilkoma moimi kolegami, którzy mieli dość odwagi,
by porozmawiać ze mną o tych rzeczach. A naprawdę nie jest łatwo. Bo mówienie o
seksie to jedno, ale przecież nasz przyjaciel nie tylko do tego jest stworzony i czasem
trzeba mówić o rzeczach, o których staramy się mówić jak najrzadziej.
Wiele okoliczności zostało zmienionych, choć opowieść ta jest jak najbardziej
prawdziwa i do pewnego stopnia autobiograficzna. Kilka z opisanych rzeczy zdarzyły
się nie mnie a moim kolegom, poza tym obraz rodziców jest trochę inny, cóż, pewne
rzeczy trzymamy wyłącznie dla siebie. W każdym razie, jeśli ktoś rozpozna tu siebie,
może to nie być przypadek.
I jeszcze jedno. Moim zamierzeniem było napisać o etyce życia seksualnego
homoseksualistów, o problemach, z którymi się styka ktoś, kto odkrywa swoją
odmienność i gubi się w ich rozwiązywaniu. Akurat te rzeczy w światku homo są
wyjątkowo nieuporządkowane. Można mi zarzucić, że piszę o banałach, ale te
problemy są ciągle aktualne.
Przyjemnej lektury.
1
Robert Hansen – Witamina M
1.
Jak to z niektórymi przyjaciółmi bywa, wcześniej był moim wrogiem. To było jeszcze
w czasach, kiedy nie musiał dzielić swej funkcji między tą bardziej przyjemną i tą
drugą, co prawda mniej przyjemną, ale za to chyba bardziej potrzebną. Ale to było
przed tym okresem, który wywrócił całe moje przyszłe życie do góry nogami i który
chcę tu opisać. Na razie spoczywał sobie najczęściej w cieple, niepokojony tylko
kilka razy dziennie.
Zrazu muszę powiedzieć, że przez długie lata interesował wyłącznie mnie. Choć
byłem kąpany przez mamę czy babcię, jakoś lekceważyły ten śmieszny wisiorek, a
jedną z pierwszych rzeczy, jakie mnie nauczyły, to myć pewne części ciała
samodzielnie. Nie pamiętam, bym słyszał na jego temat jakąkolwiek uwagę, przytyk,
nic, jakby nie istniał.
W wieku chyba pięciu lat odkryłem, że on mówi! Kiedyś obudziłem się w środku
nocy i długo wpatrywałem się w ciemność. Nie boję się, jak jest ciemno, ale zawsze
przez moje plecy przebiegają takie przyjemne dreszcze i lubię udawać, że za chwilę
może się stać coś strasznego. Nawet nie wiedziałem, co to ma być, czekałem. I wtedy
odezwał się on.
– Obejrzyj sobie mnie.
Nie bardzo wiedziałem, kto to mówi i zlekceważyłbym ten głos zupełnie, gdyby nie
ponowił swojej prośby. Zresztą, z nieznajomymi nie rozmawiam.
– No ale gdzie jesteś? – zapytałem zupełnie zbity z tropu. Zmyliło mnie to, że on był
nie obok, za mną czy przede mną, ale we mnie.
– Czujesz mnie przecież. A nawet twoja ręka jest blisko.
– Moja ręka jest blisko wielu rzeczy, możesz mówić jaśniej? Nawet nie wiem, z kim
rozmawiam...
– Ze mną.
Coś mi zaczęło świtać w łepetynie, bo kiedy się wsłuchałem w całe ciało, nie
wszystko było w nim tak jak zawsze. W pokoju było co prawda ciemno, ale snop
światła padający przez okno oświecał moje łóżko, więc mogłem spokojnie obejrzeć
to, co wydawało mi się, że mówi.
– Cześć – powiedział, kiedy ujrzałem go już w pełnej krasie.
– Cześć – odpowiedziałem, zastanawiając się, dlaczego tak dziwnie wygląda. Był
większy i grubszy, a nawet sztywny.
– Może tak na początek byś mi się przedstawił? – zażądałem.
– Moje imię ci nic nie powie, nawet go jeszcze nie słyszałeś. A tak naprawdę mam
2
Zgłoś jeśli naruszono regulamin