polacy-wypedzeni,.pdf

(342 KB) Pobierz
ROZMOWY BIULETYNU
POLACY W YPĘDZENI
Obszerne fragmenty dyskusji panelowej „Polscy wy-
pędzeni” zorganizowanej przez BEP IPN w Zamościu
2 grudnia 2003 r., której towarzyszyła wystawa „Wo-
jenne dzieciństwo. Losy dzieci polskich pod okupacją
hitlerowską” przygotowana przez OBEP IPN Łódź.
W dyskusji udział wzięli ks. bp prof. dr hab. Tadeusz
Pieronek (rektor PAT), prof. dr hab. Zygmunt Mań-
kowski (UMCS), prof. dr hab. Andrzej Friszke (członek
Kolegium IPN) i red. Thomas Urban (korespondent
„Süddeutsche Zeitung”, autor książki
Od Krakowa po
Gdańsk. Wędrówka przez dzieje polsko-niemieckie).
Grzegorz Motyka: Oprócz zgromadzonych z okazji dzisiejszej dyskusji
osób jest jeszcze jeden milczący jej uczestnik, to jest miejsce, gdzie ona się
odbywa – Zamość i Zamojszczyzna, która jest miejscem szczególnym, jeśli
chodzi o wysiedlenia w czasie drugiej wojny światowej. To tutaj próbowano
stworzyć pierwszy próbny poligon niemieckiej strefy osiedleńczej. Wysiedlo-
no stąd kilkadziesiąt tysięcy osób i zasiedlono te tereny Niemcami, m.in.
z Rumunii. Ale, co równie istotne, Zamojszczyznę w pewnym sensie pośred-
nio dotknęły wysiedlenia już w latach 1939–1940. To tu m.in. spływali
wysiedleńcy z Poznańskiego. Później w 1943 r. na Zamojszczyznę docierali
Polacy z Wołynia, uciekający przed oddziałami UPA. Tylko w lipcu–sierpniu
było ich kilka tysięcy w pobliskim powiecie hrubieszowskim. Zamojszczyzna
to także wysiedlenia ludności ukraińskiej po wojnie i – o czym się chyba
wcale nie pamięta – ostatnie przymusowe wysiedlenia ludności polskiej
z 1951 r., kiedy doszło do tzw. wyrównania granic pomiędzy Polską a ZSRR.
Także te wysiedlenia ludności polskiej były wysiedleniami przymusowymi.
Zbieramy się tutaj również z tego powodu, że wielkie emocje w Polsce
wywołał projekt powstania Centrum Wypędzonych w Berlinie. Projekt ten
spotkał się w naszym kraju z niechętnym przyjęciem. W czasie dyskusji,
która nawiązała się wokół tego projektu czy wokół problemu wysiedleń,
już niejednokrotnie zwracano uwagę, że w Niemczech dochodzi do rewizji
historii, a zwłaszcza historii drugiej wojny światowej. Pojawia się lęk, że
Niemcy zaczynają usprawiedliwiać to, co się stało w czasie wojny za ich
przyczyną. Z całą pewnością możemy powiedzieć jedno – w Niemczech
pamięć historyczna drugiej wojny światowej skupia się wokół dwóch wyda-
rzeń – zagłady Żydów i wojny ze Związkiem Sowieckim. Wojny niezwykle
krwawej i brutalnej, tu wskazuje się na los jeńców wojennych. Natomiast
cierpienia pozostałych narodów i państw są traktowane jako drugorzędne.
ZAPOMNIANE WYSIEDLENIA
Helga Hirsch na łamach „Rzeczpospolitej” zadała pytanie, czy jest
jakaś różnica między bólem niemieckiej matki, która straciła dziecko
4
Pacyfikacja Zamojszczyzny. Odbieranie dzieci rodzicom
w czasie bombardowania Hamburga, a bólem polskiej matki, której
syna rozstrzelano na Pawiaku. Czy jest jakaś różnica pomiędzy polskim
i niemieckim bólem? Takie stawianie sprawy nie spotyka się w Polsce
ze zrozumieniem, wywołuje wręcz obawę, że te polskie cierpienia są po
prostu zapomniane i niedostrzegane. Można też wskazać na niemiecką
wystawę o zbrodniach Wehrmachtu; otóż rejestracja tych zbrodni roz-
poczyna się w 1941 r., a więc od uderzenia na Związek Sowiecki. Nie
ma żadnego wspomnienia na ten temat, co działo się wcześniej, cho-
ciażby w czasie kampanii polskiej we wrześniu i październiku 1939 r.,
kiedy oddziały Wehrmachtu i formacji paramilitarnych i policyjnych tak-
że popełniały zbrodnie. Między innymi z tego powodu IPN przygotowuje
swego rodzaju polski suplement do niemieckiej wystawy o zbrodniach
Wehrmachtu we wrześniu 1939 r.
Jeszcze jedną rzecz można wychwycić z tych dyskusji wokół Cen-
trum Wypędzonych: należy mówić o ofiarach. Tak jak Niemcy chcą
mówić o swoich ofiarach, tak również i my musimy mówić o swoich
ofiarach. Polscy uczestnicy tej dyskusji uświadomili sobie, że o pol-
skich wysiedlonych historia trochę zapomniała. Przede wszystkim pa-
miętamy o skierowanej przeciwko inteligencji zbrodniczej akcji „AB”,
o masowych rozstrzeliwaniach, o obozach koncentracyjnych. Wyni-
5
Fot. ze zbiorów IPN (GKŚZpNP)
ROZMOWY BIULETYNU
ROZMOWY BIULETYNU
ka z tego, że cierpienia tych osób, które zostały wysiedlone, były jak-
by mniejsze. I w związku z tym niewiele osób, nawet interesujących
się historią, pamięta o tym, że przymusowe wysiedlenia ludności pol-
skiej zaczęły się już we wrześniu 1939 r., w tym pierwsze wysiedle-
nia z Gdyni; że trwały one przez kolejne lata 1940 i 1941, objęły
Wielkopolskę, Pomorze, Śląsk, Żywiecczyznę; że dotknęły Zamoj-
szczyznę; że były wysiedlenia z regionu białostockiego i z terenów,
gdzie tworzono duże poligony wojskowe, chociażby na Rzeszow-
szczyźnie.
UHR DEUTSCHE STADT
Zygmunt Mańkowski: Ta sala, w której dzisiaj zebraliśmy się, jest
świadkiem wielkich i tragicznych wydarzeń. 15 lipca 1942 r. dowód-
ca SS i policji, jeden z największych zbrodniarzy w rejestrze zbrodnia-
rzy hitlerowskich, Odilo Globocnik, tym razem oficjalnie, w obecności
dziennikarzy „Krakauer Zeitung”, ogłosił, że Zamojszczyzna będzie
pierwszym „nasiedleńczym” terenem niemieckim na Wschodzie.
Wówczas również ofiarował to miasto Himmlerowi, miało ono przyjąć
nazwę Himmlerstadt, ale ponieważ nie było Hitlerstadt ani Goebels-
stadt, więc zmieniono tę nazwę na Pflugstadt, miasto niemieckiego
pługa, który miał przeorać ziemie wschodnie. Ta nazwa też jednak
nie weszła w życie i wciąż pisano „Zamosc”, jako niemieckie miasto,
uhr deutsche Stadt.
28 listopada 1972 r., w trzydziestą rocznicę tych
wydarzeń, odbyła się tu, w Zamościu, wielka międzynarodowa konfe-
rencja poświęcona przesiedleniom przez III Rzeszę i jej sojuszników
w czasie drugiej wojny światowej. Zorganizował ją Komitet Historii II
Wojny Światowej, organizacja ogólnoświatowa z siedzibą w Paryżu,
na której czele stał wybitny uczony francuski prof. Henri Michel, oraz
Komisja Historii II Wojny Światowej, która działała przy PAN w War-
szawie i UMCS. Te trzy instytucje zaprosiły do Zamościa wybitnych
historyków z całego prawie świata. Efektem konferencji była książka,
która – w dziwny sposób – nie trafiła na półki księgarskie.
Potrzeba poruszania tego tematu wynikała stąd, że Polska w oskar-
żaniu Niemców jest w znacznym stopniu osamotniona. Wówczas już
Niemcy rośli w butę i w siłę. Relatywizowali swoje zbrodnie, spychając
je na kogo się dało, a swoją odpowiedzialność za zbrodnie przemilcza-
li. Nie chcieliśmy być samotni w tym krzyku rozpaczy, jaki dochodził
z Zamojszczyzny, wobec tego zaprosiliśmy wielu naukowców, żeby po-
wiedzieli, jak Niemcy działali na ich terenach. Niemcy wysiedlali lud-
ność, bo mieli manię prześladowczą owego
Lebensraum,
tworzenia
nowej przestrzeni życiowej dla swego narodu, który miał uporządkować
przyszłą, zdobytą przez nich Europę. Dotyczyło to również Styrii, Chor-
wacji, Tyrolu, Alzacji, Lotaryngii, Litwy, Łotwy i Ukrainy. Wszędzie tam
Niemcy próbowali robić porządki i dokonywali przesiedlania, wypędza-
nia ludzi w okrutny sposób.
6
ROZMOWY BIULETYNU
WYSIEDLENIA I EKSTERMINACJA
Celem jednak wszystkich tych akcji były głównie wysiedlenia, nato-
miast na Zamojszczyźnie chodziło o coś więcej. Zygmunt Klukowski, le-
karz ze Szczebrzeszyna, był jednym z nielicznych świadków na procesie
w Norymberdze, który miał udowodnić związek wysiedleń na Zamoj-
szczyźnie z generalnym planem zagłady Słowian. Wtedy to się nie udało.
Nam na tej sali w 1972 r. też to się nie udało. Ale udało nam się powie-
dzieć, że Zamojszczyzna stanowi ewenement w dziejach Europy okupo-
wanej przez III Rzeszę i jej sojuszników, bo po raz pierwszy zastosowano
tutaj połączenie przesiedleń z działaniami o charakterze eksterminacyj-
nym. Prof. Czesław Madajczyk w obecności zebranych historyków posta-
wił tezę, której nie podważono, że tę akcję można nazwać wysiedleńczo-
eksterminacyjną. W toku tych akcji segregowano ludzi, część mordowano,
niektórych posyłano do Rzeszy na roboty przymusowe, zwane powszech-
nie niewolniczymi, oddzielano dzieci od rodzin i wysyłano do obozów dla
dzieci w Łodzi, gdzie próbowano je germanizować. Z punktu widzenia
prawa międzynarodowego wysiedlenia ludzi na ziemiach wcielonych do
Rzeszy, szczególnie na Zamojszczyźnie, to nie było rugowanie, przesie-
dlenie, to było wysiedlenie połączone z działalnością eksterminacyjną.
W prawie międzynarodowym działanie takie nosi nazwę debellacja.
Debellatio,
o czym Polacy mało piszą, to jest uzurpowanie sobie prawa
do dokonania w czasie wojny, jeszcze przed traktatem pokojowym, aneksji
i trwałych zmian, które nie dadzą się łatwo usunąć. Rzecz więc polega na
tym, że nasze działania na tzw. ziemiach odzyskanych były zgodne z pra-
wem międzynarodowym, były zgodne z traktatem pokojowym zawartym
w Poczdamie, potem przypieczętowanym w Helsinkach. Natomiast wy-
siedlenia na Zamojszczyźnie były z punktu widzenia prawa międzynaro-
dowego zbrodnicze i nic nie może tego usprawiedliwić.
NIEMCY NIEMCOM...
Był jeszcze jeden element, który zaskoczył wówczas świat i Europę. Mia-
nowicie to, że Niemcy po raz pierwszy wtedy odeszli od zasady zdobywania
terenów sobie przyległych. Wybór Zamościa, oddalonego od granic Rze-
szy, był niebezpiecznym zjawiskiem. Po raz pierwszy przeskoczono przez
pewne tereny, które później również miały być zgermanizowane. Budowa-
no wielkie pasmo ziem od Siedmiogrodu aż po kraje nadbałtyckie, dawne
Inflanty. To miał być pas, który miał podzielić Słowian i stąd miały wycho-
dzić wypadowe uderzenia niemieckie aż po Ural. Jednocześnie w swego
rodzaju kocioł wzięto ludność znajdującą się na zachód od tego pasa, który
konsekwentnie miał być budowany. I na dodatek prowadzono ekstermina-
cję i segregację. W orbitę tych działań dostało się 297 wsi, około 110 tys.
mieszkańców. Te zbrodnie powinny być ze szczególną siłą uwypuklane.
Wysiedlone tereny zasiedlano Niemcami z różnych okolic, przede
wszystkim z Rumunii, z Besarabii, z Siedmiogrodu. Oni też padli ofiarą
7
ROZMOWY BIULETYNU
nikczemnej niemieckiej hitlerowskiej polityki. To byli ludzie, których wy-
rzucono z ich siedzib rodzinnych, kiedy tamte obszary włączono na skutek
ultimatum do terenów sowieckich. Niemców stamtąd zabrano, bo nie
chcieli zostać na obszarze ZSRR, przeniesiono pod Łódź, obiecywano
złote góry, mieli być osiedleni na ziemi wielkopolskiej i na Pomorzu. Po-
nieważ tamtejsze niemieckie władze odmówiły ich przyjęcia, Globocnik
zdecydował się przyjąć ich tutaj i tutaj ich osadzić. Ani jednego dnia, ani
jednej nocy nie mieli spokojnej. Tu się wszystko zakotłowało. Wybuchło
powstanie zamojskie. Tego terminu nie nadużywamy, on został użyty przez
jednego z wytrawnych dowódców niemieckiej żandarmerii, który to ob-
serwował. Jego raport o powstaniu zamojskim i użycie tego słowa jest
dosyć symptomatyczne. Nie udało się więc Niemcom opanować tego
terenu. Niemcy, których tu „nasiedlono”, stali się też ofiarami. Wielu
z nich uciekło w popłochu już w styczniu 1944 r., wielu zginęło w ogniu
walki, kiedy 1. Front Ukraiński wtargnął na tę ziemię, a Armia Krajowa
ruszyła do wszechstronnych działań, nie tylko odwetowych, ale także za-
czepnych; kiedy Bataliony Chłopskie wypowiedziały walną bitwę na Za-
mojszczyźnie. Ofiarami tej walki padli Polacy i Ukraińcy. Musimy zrozu-
mieć także, że Wołodymyr Kubijowycz, który kierował sprawą ukraińską
przy Hansie Franku w rządzie GG, wielokrotnie protestował przeciwko
temu, co zrobili Niemcy z Ukraińcami. Przesiedlili ich na miejsce wysie-
dlonych Polaków. Mieli oni bowiem przyjąć na siebie pierwsze uderzenia
polskiego ruchu oporu z Puszczy Solskiej i Roztocza i bronić wsi zasiedlo-
nych Niemcami. Zakotłowało się, Polacy uderzyli na te wioski. Ukraińcy
odpowiedzieli również bezwzględną siłą, byli dobrze uzbrojeni. Posterun-
ki ukraińskie były bardzo groźne dla Polaków, którzy ponieśli wielkie ofia-
ry. Później Richard Wendler, który był zresztą szwagrem Himmlera, nowy
szef dystryktu lubelskiego, pisał, że tutaj próbowano stosować angielskie
metody, nastawiając jednych przeciw drugim. Nic z tego nie wyszło, wszę-
dzie wybuchła nienawiść do Niemców, zarówno wśród Polaków, jak i Ukra-
ińców. Ich też pozbawiono siedzib, obiecywano wiele, a stali się obiek-
tem ataków polskiej partyzantki. Takie piekło zgotowali Niemcom Niemcy.
Straty Zamojszczyzny, wciąż niepoliczone do końca, są ogromne.
Wprawdzie Niemcom udało się schwytać tylko około 50 tys. ludzi, ale
50 tys. znalazło się w tragicznej sytuacji. Ukrywali się po lasach w zi-
mie. Często docierały do nich wiadomości o tym, co się dzieje w obo-
zach przesiedleńczych, o tych wywożonych transportami dzieciach. Za-
mojszczyzna poniosła ogromne straty, które trudno policzyć. Jeszcze do
dziś ta ziemia liże swoje rany.
LOS DZIECI
Bp Tadeusz Pieronek: Nie chciałbym występować w charakterze rek-
tora Papieskiej Akademii Teologicznej, bo zobowiązywałoby mnie to do
zaprezentowania udokumentowanych badań nad wysiedleniami na Żywiec-
czyźnie. Wolę być świadkiem, świadkiem bezpośrednim, trochę łagod-
8
Zgłoś jeśli naruszono regulamin