Księga I - BOSKOŚĆ I CZŁOWIECZEŃSTWO - wyznania.doc

(4262 KB) Pobierz
BOSKOŚĆ i Człowieczeństwo – wyznania

1

 

Księga I - BOSKOŚĆ i Człowieczeństwo – wyznania

 

Rozpoczęto pisać w grudniu 2000 roku.

 

1.      Bądź Uwielbiony Panie Boże Jedyny, Światłości Prawdziwa, który Jesteś, że nas stworzyłeś w swej niezgłębionej Miłości abyśmy się stali uczestnikami Twojej wiecznej szczęśliwości i Twojej chwały.

2.      Jeszcze nie wiemy kim będziemy lecz gdy się to objawi będziemy do Ciebie podobni bo ujrzymy Ciebie takim jakim Jesteś.

3.      Jesteś mój dobry Boże ponad czasem i przestrzenią i jednocześnie nic bez Ciebie istnieć nie może. Wszystko stworzyłeś z miłości Swojej i Twoją Miłością napełniasz wszelkie stworzenie. Bądź uwielbiony teraz i na wieki. Niech wysławia Twoją dobroć serce moje i wszelkiej istoty.

4.      Trwasz Mój Boże wciąż ten sam i niezmienny dobroć, miłość i miłosierdzie bez granic. Dla Ciebie mój Panie nie ma wczoraj i jutro tylko wciąż jest tu i teraz. Dlatego mówisz JA JESTEM.

5.      Ponieważ Jednym jesteś i niezmiennym całe stworzenie jest Jednym w Tobie. Jakżesz Mój Panie nie miałbym kochać całego Twego stworzenia jeśli ty je przepełniasz, ożywiasz i uświęcasz. Bądź uwielbiony w tym co jest makro kosmosem i mikrokosmosem, w bytach widzialnych i niewidzialnych, w słońcu i gwiazdach, w roślinach i zwierzętach, w górach i morzu bo one wielbią dobroć Twoją Panie samym swym istnieniem, bo w Twej Miłości są zatopione. One już zyskały wieniec twojej chwały, bo od Ciebie otrzymały to co jest niezmienne i w swej zmienności nieustannie zdążają ku Tobie by umierając odradzać się w twej niezmiennej miłości wiekuistej.

6.      Bądź Uwielbiony Panie Boże bo w Swej Miłości stworzyłeś istotę rozumną – CZŁOWIEKA- na Swój obraz i podobieństwo. Stworzyłeś go by stał się z Twej niezgłębionej miłości uczestnikiem Twojej Chwały łącząc się z Tobą na wieki poprzez wolną wolę. Zapragnąłeś byśmy się stali uczestnikami Twojej wiecznej szczęśliwości. Wszystko do Ciebie Panie należy, Miłości i Szczęśliwości wieczna, a ty pragniesz by również należała do nas. Kiedy się to stanie o Panie nasz. Ty Wiesz. Bo JESTEŚ ponad czasem. JESTEŚ gdy nas stwarzasz, na Swój obraz i podobieństwo. JESTEŚ gdy krocząc przez życie w cielesnej formie karmimy się na przemian ułudą tego świata i pokarmem duchowym, który jest jedyną prawdą w nieprawdzie, bo PRAWDA JEST TOBĄ (nie rodzi się, nie zmienia się i nie umiera) Ułuda jest natomiast wytworem i wyborem naszej wolnej woli, która stwarza tę ułudę pielęgnuje w sobie i karmi się nią, grzesząc przeciwko prawdzie i miłości jedynej. JESTEŚ gdy TWÓJ DUCH PRAWDY zwalcza w nas ułudę bo wolna wola poprzez doświadczenia skutków grzechu wyciąga ręce ku twemu miłosierdziu i w swoim udręczeniu w końcu wraca do domu by ujrzeć Światło, które rozświeca ciemności. JESTEŚ gdy nasz duch lgnie do CIEBIE, karmi się Twoim miłosierdziem i światłem prawdy. JESTEŚ w końcu gdy umiera nasze ziemskie ciało i jednoczymy się z Tobą o dobry Boże. Światłości Wiekuista. JESTEŚ w nas a my w Tobie. Dlatego już wtedy nikt nie może powiedzieć, że jest czymś odrębnym od Ciebie lecz jak kropla wody łączy się z bezkresnym oceanem i już nie ma kropli i oceanu. Jesteś tylko Ty.

7.      Kiedyż o mój Panie Twe Światło rozbłyśnie nade mną i kiedyż wrócę do Twego domu. Ułuda tego świata, którą ukształtowałem w sobie i grzech który idzie za mną oddalają mnie od Ciebie. Lecz tęsknota za Tobą nie pozwoli mi odejść. Bo nie ma miejsca, gdzie mógłbym się schronić przed Twoją Prawdą. Dlaczego jeszcze odchodzę i wracam. Dlaczego przywiązuję się do słabości i zmysłów. Kiedy mój Panie złączę się z Tobą. Dlaczego jeszcze się waham by zaufać Ci bezgranicznie jak uczyniła to niezliczona rzesza świętych. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i udręczeni jesteście a Ja was pokrzepię”. Czy spadają na nas trudy życia, Czy dręczą nas nasze grzechy Ty wciąż jesteś przy nas, bo Miłość Twa Panie bezkresna nie zmienia się i nie ustaje. Jakże wdzięczny jestem Ci Panie, że trwasz przy mnie w moich rozterkach i mojej udręce, że mnie doświadczasz tak bym jak najszybciej wrócił do Ciebie.

8.      Nie pojmę Twej Miłości i dobroci do czasu poza czasem, gdy zjednoczę się z Tobą. Mogłeś mnie nie stworzyć, ale stworzyłeś. Jak dobry jesteś Panie, bo mnie stworzyłeś i przeznaczyłeś do chwały. Dlaczegósz się więc bronię i trzymam tego co chce ciało, a nie tego co chce duch. Niech bezgraniczna ufność do Ciebie przepełni serce moje, a Światłość Twoja Panie rozbłyśnie w sercu moim, bo wtedy będą należał do Ciebie.

9.      Ty dajesz nawrócenie nam zbłąkanym duszom, każdej według jej kolejności, nie według twego kaprysu, bo nikt go w Tobie nie znajdzie lecz według naszego oddania się Woli Twojej. Jak długo nie chcemy przyjąć Twej łaski tak długo błąkamy się po manowcach. Od Ciebie wyszliśmy i choćbyśmy zabili sumienie nasze Ty jesteś w nas i dlatego tęsknimy do Ciebie. Im dalej odejdziemy tym większa jest udręka i Choćbyśmy zeszli do otchłani grzechu Ty tam Czekasz i pełen miłości mówisz pokornie „Już dosyć porzuć ułudę i zanurz się we mnie, bo wszystko co Moje jest Twoje – Ja Jestem”.

10.  A ja wciąż uciekam Mój dobry Boże. Nie zabiłem sumienia więc tym silniej grzech mój rani mnie (Rani Ciebie – ulituj się nade mną), tym silniejszą wzbudza tęsknotę za Tobą. Dzięki Ci o Panie, że nie uczyniłeś mnie zimnym, ani letnim lecz gorącym. Jeśli mnie doświadczasz i budzisz moją za tobą tęsknotę wiem, że dzień jest bliski. Wiem, że przemienisz serce moje i wyznaczysz miejsce i czas. Ujrzę Ciebie w pełni dopiero gdy umrę lecz rąbek Twej prawdy (nawrócenie moje) już widzę jak przez zasłonę. Już widzę światło prawdy, które zaświeci nade mną (we mnie) i już będę należał tylko do Ciebie. Z Twej woli może wezwiesz mnie do Siebie, może wyznaczysz mi inne zadanie. Bądź Wola Twoja.

11.  O jak boleję Panie nie tylko nad moim zaślepieniem ale nad zaślepieniem wielu sióstr i braci moich w wierze. Stali się chłodni bo zagłuszyli sumienie swoje, które jest pomostem między Tobą a boskością i światłością, która w nich mieszka. Stali się chłodni i zazdroszczą, obmawiają, cieszą się z cudzej słabości i niepowodzenia. Uważają, że są oświeceni innym zarzucając, że są ślepi, a to oni oślepli, kiedyż przejrzą. Panie ulituj się. Wierzę głęboko – przejrzą.

12.  Dałeś mi poznać, że Ty Jesteś i nikt mi tego nie wyrwie, bo Ty czuwasz nade mną jak najczulsza matka. Uleczyłeś mnie z zawiści. Leczysz mnie z obmowy (kiedyż stanę się cichy i pokorny). Dajesz mi poznać, że błyskotki tego świata, zaszczyty i pozycje są niczym w oczach Twoich bo tylko mamią i odciągają od prawdy. Dajesz mi poznać, że trwoniąc czas na telewizję i czcze dyskusje przedłużam chwilę gdy Ciebie znajdę chociaż Jesteś obok mnie, Jesteś we mnie i wystarczy tylko zaufać Byś natychmiast sprawił, że stanę się silny w wierze i nic już mnie od Ciebie nie oddali. Wreszcie zmysłowość mego ciała, którą pielęgnowałem i którą się karmiłem sprawiła, że zszedłem na dno otchłani wiele razy lecz dzięki Ci o Panie Ty tam byłeś i wyrwałeś mnie z sideł. Lecz wciąż upadam, do czasu gdy Tylko Twej Prawdy będę łaknął i nie zwrócę swych pragnień ku marnością. Bądź ze mną o dobry Panie mój bym mógł przezwyciężyć słabości ciała mego i stać się w pełni dzieckiem Twoim. Jakżesz

słodka będzie niewola Twoja Panie, gdy cichy i pokorny wielbiąc Twoją chwałę i miłując bez granic wszelkie Twoje stworzenie i wszelką istotę przez Ciebie stworzoną będę trwał przy Tobie, a po śmierci w Tobie. W swej miłości spraw Panie aby była to śmierć ostatnia. Piękne są dzieła Twoje Panie lecz niczym są w porównaniu z Tobą samym, bo powołałeś je do istnienia byśmy za Twoją łaską używając ich roztropnie zjednoczyli się ostatecznie z Tobą. Rozpal we mnie serce czyste bym mógł oglądać chwałę Twoją Panie.

13.  Wszystko co piszę piszę dla chwały Twojej aby ci co czytać to będą wysławiali imię Twe Panie bo Godzien Jesteś Wszelkiej Chwały za niezmierzoną dobroć Twoją.

14.  Uczyniłeś duszę człowieka mieszkaniem swoim i nie jest człowiek tylko ciałem, które rodzi się i umiera lecz jest Duchem Świętym, który jest Tobą (bo na swój obraz nas stworzyłeś – Bądź Uwielbiony Panie Mój). Dałeś mi poznać, w swej miłości, że nie ma zakonu, że nie ma wybranych i odtrąconych, nie ma wierzących i niewierzących, bo każdy kto z pokorą i godnie brzemię swe nosi już należy do Ciebie. A kto się buntuje ulegnie w tym lub przyszłym życiu bo Twa Miłość zwycięży śmierć i grzech według Twej obietnicy. Spraw Panie by ten czas przyszedł rychło i każda dusza czy już opromieniana blaskiem Twej Chwały czy jeszcze  uciekająca od Ciebie oddała się niezgłębionemu miłosierdziu Twemu, które wylałeś na nas jak zdrój żywej wody stając się swoją wolą człowiekiem i umierając jak człowiek na krzyżu za nasze grzechy. Porzuciłeś swoją boską naturę aby stawszy się w pełni człowiekiem zejść do otchłani, do której schodzi każdy człowiek z powodu grzechu. Gdy schodzę do otchłani Ty tam Jesteś aby mnie podźwignąć. Ofiarowałeś się za nas byśmy mogli według odwiecznego planu Twego zanurzyć się w twe miłosierdzie i by światłość prawdy rozpromieniła mroki grzechu. Daj mi Panie Jezu Ufność bez granic błagam Ciebie bym już nie stępował zrozpaczony do otchłani lecz był z Tobą gdziekolwiek mnie poślesz serce przy sercu, światłość przy światłości, światłość w światłości, światłość.

15.  Tęsknię do Ciebie lecz szukam Cię w świętych książkach i raduje się serce moje nad chwałą Twoją. Lecz dlaczego nie wstępuję do serca swego i pełen ufności nie szukam Tam Ciebie. Nie znajdę Ciebie ani w głębinach, ani na szczytach jeśli nie znajdę Ciebie w sobie. Ty jesteś cichy i pokorny i czekasz. Czuję Twoją obecność dookoła siebie jak zwierze czuje, że jest osaczone. Cudowne i słodkie to osaczenie bo wypływa z niego słodkość niepojęta i spokój niezgłębiony. Lecz wiem, że tracę to uczucie bo brak mi ufności. Nie otwieram drzwi mego serca  (jeśli je uchylam to za mało) by światło Twojej prawdy wytrysnęło. Oplotłem siebie pajęczyną nieprawdy i brakiem pełnej ufności dlatego modlitwa moja jest słabiutka a moja medytacja jałowa. Może leczysz mnie wolno Panie mój bym nie umarł gdy ujrzę chociaż rąbek Twojej chwały, gdy miłość prawdy zaleje serce moje, bym nie oszalał.

16.  Daj mi o Panie dar pokornej modlitwy jaki dajesz naszemu ukochanemu papieżowi bym w modlitwie trwał przy Tobie. Dzięki Ci składam o Panie za to, że nieustannie rozmawiam z wysłannikiem Twoim, aniołem sumieniem, który zna Ciebie i z Twojego bierze aby nas upominać mieczem prawdy. Gdy oddalam się za daleko grzech przesłania mi tego anioła. Gdy ze skruchą wracam znów podejmuję z nim dialog i zaczynam czuć słodycz Twojej obecności, bo on mnie upomina poucza i kieruje. Wiem Panie, że nie możesz nam w pełni objawić swej chwały póki istniejemy w ludzkim ciele dlatego dałeś nam anioła sumienie by nas strzegł i prowadził i doprowadził za naszą zgodą do zjednoczenia z Tobą. Ten anioł to Twój delikatny głos i delikatne upomnienie przepojone słodyczą, którą możemy poczuć. Czuję tę słodycz gdy jestem przy Tobie.

17.  Mój Panie daj mi dar bym mógł otworzyć serce moje wtedy ujrzę światłość. Kto raz ujrzał tę światłość już nic go nie może oderwać od Ciebie. Wielu świętych chodziło i chodzi po ziemi, którzy przed śmiercią ich ziemskiego mieszkania zostali oświeceniu światłem Twej prawdy i już należeli do Ciebie. Kiedyż mi dasz o Panie serce czyste bym i ja mógł ujrzeć rąbek Twej chwały. Daj mi ufność, zmaż mój grzech swoją łaską, daj mi dar prawdziwie żarliwej modlitwy w swojej niezgłębionej ciszy, a ujrzę światłość prawdziwą. Wiem, że przyjdzie ten czas może szybko może dopiero w momencie śmierci. Już chciałbym należeć do Ciebie lecz nie jestem w pełni czysty. Kiedy ukrzyżujesz grzechy moje, które mnie krępują. Słusznie poniosłem karę za grzechy moje. Rozpal we mnie serce czyste i nie skazuj na długą wędrówkę ku Tobie. Słyszę jak mówisz Ja Jestem oddaj mi swe serce z ufnością, a będziemy razem królować. Wciąż jestem słaby, obmyj mnie w ranach swoich i swej bolesnej męce.

18.  Panie mój nadchodzi królestwo Twoje na ziemi, jak obiecałeś umiłowanemu uczniowi swojemu. Zmieniasz serca nasze i zmagają się polityka miłosierdzia z polityką grabieży, dobroć współczująca z sobkostwem egoizmu, żarłoczność dominowania z pokorą służby, pragnienie uszczęśliwiania z furią niszczenia, świętość z grzechem, światłość z ciemnością, ego z Tobą. Pokonasz śmierć, egoizm (szatana) i dasz wytchnienie świętym twoim by wybrani już szybko połączyli się z Tobą. Duchu Prawdy, Podstawo Świata, Miłości Bez Granic, Miłosierdzie Niezgłębione ulituj się nad nami by nikt nie wyrwał się z twoich świętych rąk ku swej zgubie w zatraceniu krótkotrwałych przyjemności tego świata i wiecznej udręce. Powiedziałeś, że Jesteś z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. Rozumiem, że koniec świata może to być koniec istnienia naszej pięknej ziemi, która jak się narodziła, dojrzała i wykarmiła swe dzieci – ciała nasze uświęcone tak umrze jak wszystko umiera co stworzone oby nie zgładzona przez własne dzieci. Może koniec świata to koniec stworzonego niezgłębionego przez żadną istotę wszechświata gdy w wielkim ogniu Twego świętego tchnienia umrze wszystko co w ogniu Miłości Twej się narodziło. Może znów jak twierdzi wielu filozofów odrodzi się wszechświat z Twej boskiej woli w tej lub innej postaci by Ci, którzy ustali poprzednio w drodze znów dalej kroczyli ku Tobie. By w mozole zrodzonym z własnych grzechów i pragnień, które nie są Twymi pragnieniami błąkali się, aż przyjdzie moment wyzwolenia gdy spojrzą w głąb siebie i ujrzą, że Ty jesteś z nimi i cierpliwie czekasz. Że chociaż długo wołali: Gdzie jesteś Panie nasz !!! Dlaczego Ciebie nie widzimy !!! teraz już są wolni bo ujrzeli, że ty czekasz i kochasz miłością, której pojąć nie zdołamy dopóki nie rozpłyniemy się w Tobie. I zniknie wtedy czas i słodycz wiekuista otuli nas bo będziemy Tobą Panie Nasz Boże. Jak wielka nieskończenie jest Twa Miłość.

19.  Czy człowiek opływający w największe rozkosze i dostatki chciałby by żebrak dzielił jego szczęście i rozkosz. Wydaje się, że nie. Ale wielu powołałeś by porzucili uciechy światowe, dostatki rozdzielili ubogim i poszli za Tobą. Tylko Twój duch może oświecić serce człowieka by pojął, że nie w tym co przemijające należy pokładać nadzieję, lecz w tym co wieczne.

20.  Widzę nieudolnie oczyma swej wyobraźni jak powstaje i umiera wszechświat. Nie wiem czy jest bezkresny pewnie dla takich istot jak my tak. Me ziemskie ciało jest geologiem i studiując historię powstawania ziemi, układu słonecznego i wszechświata, interesując się astronomią i mikrokosmosem, zachwycając się światem widzianym wokół siebie widzę przemianę wszystkiego co stworzone, choć w czasie tego objąć nie mogę. I zachwyca mnie dzieło Twoje Panie. Stworzyłeś to co zmiennym się nam wydaje chociaż sam nie podlegasz przemianie. Stworzyłeś to co zamknięte w czasie i przestrzeni choć sam czasowi i przestrzeni nie podlegasz. I nie dałeś się nam chełpić z dzieła Twego byśmy je nie uznali za swoje i ustali w drodze. Bo jak małe ciałko zamknięte w króciutkim czasie na maleńkiej planecie niewidocznej w bezmiarze kosmosu  może się chełpić, że jest ważne, że ma pozycję, wykształcenie, majątek. Jak To ciałko może się rozpychać, zazdrościć, podlegać żądzom niezaspokojonym i uważać siebie za boga. To ego, egoizm i odrzucenie prawdy. Prawda jest pokorna, cierpliwa, szanuje wszystko, bo wszystko do Ciebie należy, usłużna, miłuje i nie szuka poklasku, ni pochwały, nie pamięta zła, którego doznała i dobroci którą uczyniła, jest szczęśliwa i pragnie szczęścia wszystkich, pragnie bez pragnienia, miłuje bez pobudzania do miłości, nie zmienia się i nie kończy, nie rodzi i nie umiera. Jest w nas, lecz jej nie znamy, bo nie służymy prawdzie tylko ego. Gdy stanę się pokorą bez poklasku, miłością bez pragnienia, miłosierdziem bez pochwały, cierpliwością bez obrazy będę wolny od moich więzów od egoizmu. Uznam, że dałeś mi Panie to ziemskie ciało w swej miłości i oddam je Tobie bo do Ciebie należy i w pokorze przyjmiesz mego ducha bo Ty go znasz i jesteś w nim, a ja go nie znam bo jeszcze nie Objawiłeś mi tego. Miłości wieczna uwielbia Ciebie dusza moja.

21.  Przepełniasz mnie swą prawdą lecz czy ostoję się, gdy znów świat zacznie mamić, że jestem wielki, boski i niezniszczalny. Że przyjemność i wieczna szczęśliwość to moje przymioty. Jak to zrozumiem. Jeśli w ciele będą pokładał ufność to w ciele zbiorę plony - swoje zatracenie i tułaczkę syna marnotrawnego. Jeśli w ufności i pokorze oddam Ci Panie swe serce zniknie ułuda i nieprawda, a zostaniesz Ty Jedyny i Prawdziwy. Wyzwól mnie Panie z więzów grzechu i ułudy.

22.  Dajesz mi Panie czas na rozmyślanie i studiowanie Twojej prawdy. Lecz książki i rozmowa z sumieniem nie są jeszcze moją właściwą drogą. Ty Panie przygotowujesz mnie i podtrzymujesz bym się nie zachwiał. W swej miłości prowadzisz mnie. W swej miłości dałeś mi ten czas i błogosławię Cię za to i miłuję, że nie dałeś mi zmarnieć i ulec skażeniu, które na wieki oddaliłoby mnie od Ciebie. Wiem jednak jak ułomne jest moje miłowanie Ciebie. Jak duch zrywa się by do Ciebie biec i nagle słabnie by odpocząć i odwracam wzrok ku ułudom i otchłań stwarzam, która mnie ciągnie i usidla. Dzięki Ci o Panie, że otworzyłeś oczy moje i teraz wiem, że Ty jesteś i ratujesz mnie z otchłani i dźwigasz i tulisz niezmiennie.

23.  Jeśli ponoszę skutki grzechów swoich to nie z powodu gniewu Twego, bo Ty się nie gniewasz. Abba Ojcze miłujesz nas i tylko szczęścia naszego pragniesz. Nigdy nas nie opuszczasz i nie odtrącasz. Jesteś w nas i czekasz miłując nieskończenie słodką miłością. Sami się odtrącamy i sami Ciebie opuszczamy uciekając przed wzrokiem Twoim bo wina w nas zbiera, a egoizm ją roznieca i buntuje nas mamiąc ułudną szczęśliwością. Oświeć serca nasze by pojęły kiedy marności nas mamią, egoizm pożera, bo one są chwilowe i przemijają. Rodzą się i umierają, jak myśli w naszych umysłach. A Ty trwasz, miłujesz bez końca i nigdy się nie zmieniasz. Jeśli trwasz tak we wszystkim, Jeden niezmienny, Jeśli jesteś w duszy mojej bo stworzyłeś mnie na swój obraz i podobieństwo, a jeśli Jesteś Jeden i ja jestem Jeden. Jakież to proste z punktu widzenia logiki. Ale wiem i wiara Ta od Ciebie pochodzi, że ludzką miarą nie pojmę Ciebie. Otwórz moje serce i przyjmij mnie, zalej mnie żalem smutku z powodu grzechów moich, ukrzyżuj mój egoizm, rozpal miłość bez granic bo Twój Jestem i do Ciebie tylko należę.

24.  Gdzież moja ufność w Ciebie Panie. Należeć pragnę tylko do Ciebie, a jednocześnie ego krępuje mnie bo chce bym należał do siebie. Jakież jest moje „ja’ przy Twoim Ja. „Ja” złożony z Twojego „Ja” ale w wolności, którą mi dałeś (nie zgłębię tej wolności jako człowiek) oddzielam siebie od Ciebie i karmię się nieprawdą. Gdybym karmił się prawdą oddał bym swoje „Ja” Tobie i bylibyśmy JA JESTEM. Gdy przeminie czas mojego czasu Boże Mój, Nadziejo Moja, Miłości Moja zniknie czas bo Ja Jestem. Dlaczegósz o Panie jeszcze żyję w nieprawdzie. Uzdrów mnie.

25.  Daj mi o Panie serce czyste bym mógł w medytacji przed Tobą pojąć kim jestem. Dałeś mi umysł, który zgłębia filozofię i dotyka prawdy ale jakby przez szkło. Błogosławiony jesteś bo zakryłeś prawdę przed rozumnymi i roztropnymi, a objawiłeś ją prostaczkom. Nie ważne jak głęboko jest w stanie mój umysł zgłębiać Ciebie Panie jeśli nie jestem w stanie modlić się z ufnością może prostą i nieudolną ale pełną oddania Tobie. Bo ty  objawiasz siebie nie filozofom lecz tym, którzy prostym sercem Ciebie szukają i pokładają ufność w Tobie. Bo prostota i ufność nie są pokrętne i nie mogą wieść na manowce.

26.  Słodko szepczesz mi Panie kontempluj Święte Imię Moje i swe myśli kieruj ku mnie. Wyciszaj się byś w ciszy usłyszał Mój głos, a światło prawdy oświeci Cię. Dlaczego moje ciało i duch są oporne. Dlaczego zbyt wiele myśli ciśnie się do mojego mózgu i nie słyszę ciszy i nie widzę światła. Bo patrzę oczyma zmysłów, a nie okiem duszy. Bo duch mój wciąż jest przykryty ułudą i kłamstwem i wciąż grzechy go przytłaczają i wciąż nie potrafię w ufności powiedzieć memu Zbawicielowi. Przyjmij Panie mnie grzesznego. Zmaż w swej litości grzechy moje, bo za nie umarłeś na krzyżu. Ja Ciebie Mój Ojcze nakarmiłem niewdzięcznością. Ty mnie stworzyłeś bym stał się Tobą, a ja uciekam i gardzę twoim nieskończonym darem. Jak można uciec przed Twą Miłością. Kiedyż zanurzę się w Tobie o szczęście moje utęsknione.

27.  Gdy zabrałeś z tego świata mojego ziemskiego ojca i brata (Niech Światłość Twoja będzie ich udziałem. Niech już zawsze będą z Tobą i w Tobie) dałeś mi poznać żal nieskończony i jeszcze silniejsze pragnienie Zbawienia dla tatusia i brata. Lecz nie to zwróciło mnie ku Twemu obliczu. Przez żal i smutek i pragnienie czyste i pełne miłości poznałem Twoje ukojenie, które zmieszało się z moim smutkiem i moim pragnieniem. I poznałem jak dobry jesteś Panie mój. I światło zaczęło świecić w duszy mojej. I szukam Ciebie nieustannie. I choć upadam, podnoszę się i szukam, bo moje pragnienie czyste zbawienia moich ukochanych było nieskończenie silniejsze niż pragnienia uciech cielesnych, które kształtowały moje ego. Tylko Ty dajesz takie pragnienie. Bądź uwielbiony za Twą dobroć, bo wiem, że nie dasz sobie wyrwać tych duszyczek.

28.  Upadam bo grzeszyłem i wciąż zwracam się ku grzechom. Podnoszę się i biegnę ku Tobie bo poznałem słodycz Twoją współczującą, której nie ma w żadnym człowieku dopóki nie zjednoczy się z Tobą. I pragnienia ziemskie próbują zagłuszyć pragnienie, które ku Tobie się wyrywa. I szukam ponownego oświecenia.

29.  Jestem  szczęśliwy Mój Boże, że wyzwoliłeś mnie w bardzo dużym stopniu od egoizmu względem innych ludzi i natchnąłeś mnie dla nich miłosierdziem. Wiem, że słabe to jeszcze miłosierdzie bo bronię się przed nim nie pozwalając Ci abyś mnie w pełni przemienił. Gdy jednak przestaję narzekać na innych, oskarżać ich i poniżać, wywlekać ich błędy i cieszyć się z niepowodzeń, gdy zaczynam współczuć innym i widzieć ich niedolę i czynić miłosierdzie słyszę twój słodki głos. Tak niewiele Trzeba by zbliżyć się do prawdy. Ale zostaje jeszcze moja zmysłowość. Ona otwiera otchłań między mną a Tobą choć wciąż Jesteś przy mnie i we mnie. Daj mi umiar i wstrzemięźliwość bym mógł ujrzeć Twoją światłość. Bo słyszę Ciebie (przez anioła twego sumienie, który tym słodziej przemawia im większa czystość moja i oddanie) lecz nie widzę. Wiem gdy zobaczę to jednocześnie usłyszę i będę czuł jaka jest prawda.

30.  Dałeś Mi Mój Boże żonę dla mego Zbawienia. Niech mi wybaczy, że gdy nie miała ochoty i sił spełniać pożądań ciała mego chłostałem ją biczem oschłości, wymówek, złego humoru i okrutnych myśli. Kształtujesz ją w cichości i pragnę by ufając Tobie bezgranicznie ujrzała Twe Zbawienie. Święta jest jej cierpliwość nade mną, a jej miłość czysta. I dałeś nam w swej dobroci dzieci ukochane, które nas uczą miłości.

31.  O Panie mój ! Światłości moja. Jako dziecko czułem, że jestem w centrum wszystkiego Czy było to Światło Twoje, czy grzech mój szedł za mną, nie wiem. Bo nie czułem słodyczy lecz spokój zabarwiany nutką dziecięcego egoizmu. Lecz przyszły przykre doświadczenia dzieciństwa i młodości gdy poznałem okrucieństwo rówieśników i sam zdecydowanie zacząłem z nim walczyć mimo, że się bałem i strach i brak miłości do stworzeń twoich i poczucie, że może jestem lepszy sprawiły, że stałem się krnąbrny. I choć szukałem Ciebie Panie moja pycha czy z tego życia czy może z poprzedniego ukarała mnie. Stałem się namiętny i chociaż nigdy nie skrzywdziłem fizycznie żadnej kobiety w myślach krzywdę zadawałem swym pożądaniem i swego ciała Świątyni Twojej nie uszanowałem. Postanowiłem czekać na tę jedyną. Sam wiesz, że pycha moja sprawiła, że pomimo mej powściągliwości stałem się młodzieńcem walczącym z rzekomą niesprawiedliwością świata, który chciałem zmienić na lepszy. To też była moja pycha. A mój grzech szedł za mną bo oddaliłem się od Ciebie chociaż innym dawałem dobre rady. Świat mnie przerażał lecz rychło zaczął mnie mamić obietnicami. I choć w ryzach trzymałem swój czas i wypełniałem go pracowicie stroniąc od lenistwa i jałowych dyskusji wciąż nie szukałem Ciebie jedyna Prawdo. Pragnąłem Prawdy lecz nie zwracałem się ku niej. Czułem Twą obecność bo anioł Twój sumienie karciło mnie bez litości powiększając mój ból. Poznałem dzięki sztukom walki medytację i filozofie starsze od chrześcijańskiej i żyłem nieustannie z pytaniem. Kim jesteś mój Panie. Jak mogłeś wybrać tylko nielicznych, a pozostawić pozostałych i w swej niezmiernej pysze buntowałem się, bo jeszcze choroba trawiła mnie i nie nadszedł jeszcze czas mego uleczenia. Ćwiczyłem, rozmyślałem o Tobie, cieszyłem się wolnością studencką, bolałem nad moimi słabościami i szukałem tej jedynej. Nie spieszyłem się bo zebrałeś cały kwiat różnorodności i zachwycała mnie ta różnorodność i serce czasami biło szybciej bo nadchodził czas godów, a młode ciało nie trzymane zanadto w ryzach paliło się do namiętności. Jak daleko byłem od Ciebie chociaż czułem, że jesteś tuż tuż. I znalazłem choć długo nie wiedziałem, że to ta. Siła twa Panie pchała mnie do niej. Pytałem się co się dzieje ze mną. Nie czułem namiętności i słysząc tę ciszę słyszałem jakby cichy głos Twojej Świętej Matki. Dla ciebie jest ona przeznaczona. I wierzyć nie chciałem. Lecz zacząłem badać ten kwiat tak skryty przed światem dla swej obrony. I śmiałem się delikatnie z rozlicznych skorupek i łusek, którymi był otoczony i które nie pozwalały mu spojrzeć do końca realnie na ten piękny świat i ludzi. A jednocześnie kwiat ten był tak mocno wrośnięty w prawdę i trzeźwy w swej obronie, że zachwyciło mnie to. Ja widziałem inaczej bo już wierzyłem coraz bardziej, że świat będzie coraz lepszy bo my go zmienimy. My ludzie. Jakże się myliłem i jakże miałem rację. Myliłem się bo ufność pokładałem w ludzkich możliwościach nie myśląc, że to Ty Panie wszystko sprawiasz. Wybacz mi Panie moją pychę i zupełny brak pokory. Ty pysznym się sprzeciwiasz i uczysz ich pokory. I miałem rację bo Ty kierujesz nas nieustannie ku Sobie byśmy poznając siebie poznawali świat i lepszym go czynili. I pokochałem ten Kwiat - Irenkę. I zapłonąłem namiętnością, której we mnie nie było. I ona odczuła to samo. I przylgnęliśmy do siebie. Do końca została nie tknięta lecz namiętność nasza nie pozwoliła nam byśmy nie zaczęli badać sekretów naszego ciała i rozpalać swoją namiętność. Ona doznała nowego uczucia i zmieszana ta niewinna namiętność z miłością czystą ukształtowały ją na kobietę. Lecz moją przemianę ganię i wstydzę się jej bo doznałem tego co ma ukochana lecz dodałem też swą starą namiętność choć o tym długo nie wiedziałem. Bo grzech nasz smaga nas jak bicz ku naszemu zbawieniu do czasu gdy nie zwrócimy się z ufnością ku Tobie. Bo nie dla ciała nas stworzyłeś lecz dla ducha, nie dla namiętności choćby zdawała się niewinna lecz dla umiaru, nie dla doczesności lecz dla wieczności. I radowaliśmy się myśląc, że prawdziwe szczęście uśmiechnęło się do nas, a nie znaliśmy prawdy. Wybacz mi o Panie lecz chociaż czuję żal z powodu swoich grzechów i rozbujałej namiętności i tego, że nie było Ciebie ze mną, bo nie ufałem Tobie (Zmiłuj się nade mną), bardzo czule wspominam te chwile. I nasze drogi były wspólne. I nasze myśli były wspólne. I skończyła się sielanka i wir życia porwał nas. Nie wiedziałem jak okrutnie doświadczy mnie Panie mój grzech i brak ufności Tobie. Gdy ciężko było i wciąż brak było pieniędzy i dzieci się pojawiły, do których nie od razu poczułem miłość rodzicielską największe przyszły doświadczenia. Gdy pierwej myślałem, że ludzie mogą swą dobrą wolą świat zmienić. Ujrzałem jak jestem naiwny i poznałem jak żądze straszliwe trawią ludzi ku ich zgubie. Zawiść. Kompletny brak miłosierdzia. Egoizm, który karze oskarżać i niszczyć, obmawiać i nienawidzieć. Żądze posiadania i władzy i dominacji nad drugim człowiekiem depczą prawa ludzkie chociażby były mądre, bo nikt w Tobie nie składa ufności. I doznałem udręki broniąc się przed tymi nieznanymi mi wcześnie do końca żądzami. I zwątpiłem w człowieka. I sam stałem się celem oskarżenia. Lecz jak to sprawiłeś Panie, że przetrwałem. Lecz długo zabliźniała się rana moja. Panie mój teraz wiem, że słusznie doświadczyłeś mnie dla mego zbawienia i nie pozwoliłeś umrzeć memu człowieczeństwu. I przyszły kolejne doświadczenia jakby nie dość było mej udręki. Oto umarł tragicznie mój tatuś z powodu zawału (wybacz mi Panie jeśli nie zawsze się zgadzaliśmy, a dzięki Twemu miłosierdzi przed jego śmiercią serdeczna miłość łączyć nas zaczęła). I doznałem bólu straszliwego. Ale jakże to nowy był ból dzięki łasce Twojej. Pisałem już o tym, gdy w ten ból włożyłeś słodką miłość Twoją i ukojenie i chociaż w swej pysze myślałem, że znam Boga dojrzałem, że ślepy jestem i tym silniej Ciebie szukałem. Zmieniałem pracę (jeszcze przed śmiercią tatusia) i jednocześnie rozpocząłem działalność gospodarczą - mój byt, chociaż wciąż było ciężko, znacznie się polepszył. I brat mój doznał szaleństwa uznając się winnym śmierci tatusia. I poznałem w tym szaleństwie tę złą siłę, która pożreć chciała i mnie i tych, którzy pracowali w poprzedniej pracy ze mną. I do bólu po stracie tatusia doszedł strach o przyszłość brata. A nosiłem na piersi (i noszę) medalik Niepokalanej Matki Twojej. I dałem go bratu swemu prosząc go usilnie, aby nie poddawał się złym podszeptom sił, które w nim źle mu czynić kazały. I dzięki twej łasce gorącą choć niedbałą modlitwą prosiłem o zbawienie duszy mojego braciszka. Do tej pory pojąć nie mogę co się stało, bo brat wyzdrowiał jakby i ciałem i ku radości naszej duchem. Wyspowiadał się i ciało Twe przyjmował i stał się pokorny jak przez całe swe życie nie był. I nagle zakończył swe życie sam się na nie targając. Wiesz Panie mój i Boże mój najsłodszy, Jedyna Nadziejo moja jak wielka rana powstała w sercu moim. I ból dotkliwszy poczułem nawet niż po śmierci tatusia. I modliłem się o Panie dla obu o Zbawienie i obwiniałem się, że może coś zaniedbałem. Ty wiesz Panie jak gorliwa była to modlitwa. O nic nigdy tak nie prosiłem jak o zbawienie moich ukochanych. I sączyłeś we mnie powoli swą słodycz, której wcześniej znać nie chciałem, bo nie zwracałem się z ufnością ku Tobie. I po długim czasie rana się zabliźniła. I zacząłem Ciebie szukać, bo dałeś mi poznać światło swej miłości. Czy byłem opieszały i leniwy. Tak. Omal nie zginąłem w wypadku, lecz ty cudownie niedraśniętego mnie ocaliłeś, bo nie byłem jeszcze gotów. Doświadczenie moje było wciąż za małe by poznać Ciebie. I chociaż widzę jak intensywnie szukam, a inni jakby w ogóle nie szukali wciąż błądzę, bo moja pycha idzie za mną. Moja pycha i moje pożądanie. Uleczyłeś moje rany i dałeś na powrót wiarę w człowieka. I zacząłem ufać twojej opatrzności, lecz lękliwie. Jak dzieci lękają się gniewu ojca i nie przytulą się nim lęk minie. Powoli na powrót uczyłem się miłości do innych i dzięki twemu miłosierdziu poznawałem w nich stopniowo światło Twoje. I zacząłem się brzydzić wszelką obmową, bo czułem, że Ciebie ranię mój Panie chociaż Ciebie zranić nie można, bo ty kochasz nawet oprawców. Jestem oprawcą i mój grzech na drzewo krzyża zawiódł Ciebie Panie i wstąpiłeś do otchłani grzechu mego i tam mnie odnalazłeś. Lecz tegom wtedy jeszcze nie wiedział jak wiem teraz. A mój umysł starał się badać prawdy Twe Panie. Pisma święte dane nam ku naszemu zbawienia zacząłem studiować żarliwie lecz chociaż tak znajome się wydawały nie widziałem jeszcze świtu. I w swej miłości postawiłeś na mej drodze Pana Witka. I dzięki książką o twej boskiej inkarnacji poznałem, że Jesteś Jedyny. Wszystkim we wszystkim. Wciąż ten sam i niezmienny. Byty widzialne i widzialne stworzyłeś w swej miłości niezmierne. I stworzyłeś człowieka na Swój obraz i podobieństwo. I pojąłem, że każdy do ciebie należy. I światłość poznałem w ludziach. I jak święty apostoł twój wiem, że nie ma już żyda ani chrześcijanina, mahometanina ni hindusa, mądrego i głupiego, pięknego i brzydkiego, bogatego i biednego, bo tylko Ty jesteś (bądź uwielbiony mój Panie). I tym silnie zaczęła się udręka mej duszy bo nie byłem wolny, bo zmysłowość moja biczowała mnie. I wściekałem się na moją ukochaną i zdradę obmyślałem i karmiłem się swą udręką i na dno otchłani wstępowałem. I w otchłani Ciebie spotkałem, bo za mnie na krzyżu umarłeś. Jak dobry jesteś mój Boże. Teraz do Ciebie należę i wstydzę się moich grzechów. Ty je zmażesz bym był z Tobą na wieki jak TY JESTEŚ W OJCU A OJCIEC W TOBIE. I nie wódź mnie na pokuszenie. Lecz w swym miłosierdziu daj mi ufność Panie mój bym w Tobie złożył wszystko w pokorze jaką dajesz Świętym Swoim. Amen.

32.  Panie mój i Boże. Tylko Ty jeden prawdziwy Jesteś. Wlewasz w serce moje słodycz jakiej nigdy nie zaznałem. I choć czuję jej odrobinę i czuję, że z bezmiaru słodycz ta pochodzi umarłbym gdyby jej było więcej. Dzięki Ci mój słodki Jezu, że dajesz mnie grzesznemu płakać ze szczęścia i radować się Twoją Chwałą.

33.  Teraz wiem, że tyle Dajesz nam Siebie ile znieść możemy. Jak  wielkie rzeczy przygotowałeś nam grzesznym. Niech serce moje nie przestaje wielbić Twej dobroci. A gdy z konieczności niesienia spraw doczesnych  nie mogę zagłębiać się w Twe tajemnice Ty mój Panie módl się we mnie jak to od wieków czynisz niezmiennie. Bo jesteś wciąż ten sam i nie ma w Tobie żadnej zmiany.

34.  Bezmiarem miłosierdzia Jesteś Panie mój. Cóż znaczy grzech przy miłosierdziu Twoim. Ludzie trudzą się by zdobywać dobra – marność doczesną, wyniki sportowe, władzę i panowanie i dominację, by zaspokoić zachcianki ciała. I według ciała innych oceniają żyjąc w ułudzie. Dlaczego się tak trudzimy mając słabszych w pogardzie. Czy nie wiemy, że w jednej chwili podnosisz słabego i w swym miłosierdziu czynisz go równym sobie. Jak wielka jest Twa miłość Panie. Musimy to wiedzieć, bo Stworzyłeś nas Panie na swój obraz i podobieństwo. Jeśli chcemy poznać prawdę musimy się stać śmieszni w oczach innych. Bo chociaż wszystko co stworzyłeś święte jest człowiek tego nie widzi dopóki nie odwróci się od marności i nie zwróci do ducha prawdy. Święty dostrzega świętość we wszystkim. Ty Jesteś Świętością i Prawdą i bezmiar jest Twego dobra. Kto nie odwraca się od pożądliwości oczu, pożądliwości ciała i pychy żywota i nie ma ich w pogardzie ten nie może poznać prawdy.

35.  Słodkości serca mego, Światłości oczu moich co mądre jest w oczach Twoich wyśmiane musi być przez ludzi, którzy w ciele sieją. Teraz gdy otwarłeś oczy moje widzę, że słusznie ponoszę karę, którą sam sobie wymierzam. I wiem, że nigdy nie pozwalasz człowiekowi na rozpacz i nie pozwolisz mu nieść brzemienia, którego by nie mógł unieść. A brzemię rozpaczy nas przygniata byśmy z pokorą poprosili o pomoc Ciebie Panie i ukorzyli się. Gdzież jest moja pokora - droga do wiecznej szczęśliwości. Mieszka we mnie, a ja jej nie dostrzegam. Bądź uwielbiony Jezu w  świętych Twoich, którzy w pokorze nieśli swoje i innych ciężary dla chwały Twojej.

36.  Po cóż jeszcze mówię mój słodki Jezu. Nawet gdy pragnę głosić prawdę grzeszę pychą i dostaję chłostę z powody swej zarozumiałości. Bo czy moje pragnienie może być Twoim jeśli nie wypływa z pokory.

37.  Uczyń mnie cichym i pokornym mój dobry Jezu, och jak dobry i miłosierny i cichy i pokorny. Gdy schodziłem do otchłani grzechu mego czułem, że Jesteś przy mnie dyskretny i tak pokorny i cichy, że nie jestem w stanie tego wyrazić słowami i nikt tego nie uczyni. Wiesz mój Jezu, że takim pragnę być.

38.  Nie ma we mnie pragnień innych aniżeli czynić Wolę Twoją chociaż silniejszym jest pragnienie by rozpłynąć się w oceanie miłości, którą namiastkę poczułem i tęsknię do Ciebie Panie. Wiem, że nie jestem czysty. Chociaż ty uczynisz mnie takim w wybranej chwili. Mówię o chwili ale jak może istnieć chwila jeśli Ty jesteś ponad czasem. Jeśli nie zezwalasz świętemu twemu ulec skażeniu to jest każdej istocie stworzonej na Twój obraz i podobieństwo to każdy będzie zbawiony i każdy wróci do Twej własności. A jeśli nie ma czasu i Ty jesteś wieczny i my jesteśmy wieczni (Ty i Ja – kiedy będzie tylko Ja). Jak niezrozumiałą iluzją się więc karmimy z powodu grzechów naszych.

39.  Nie daj mi Panie umrzeć wcześniej aniżeli moje ja zostanie ukrzyżowane i będzie tylko Twoje Ja. Pozwoliłeś byśmy byli oprawcami Twymi, byśmy Cię ukrzyżowali, Wstąpiłeś do otchłani udręczonych dusz naszych. I ty świętym nieskalanie będąc poznałeś najgorszą zgniliznę naszych złych myśli, słów i czynów. Kiedyż złoże swą ufność w twej męce przez którą rozlałeś nieskończone miłosierdzie na Ziemię. I nie będzie już Boga i człowieka, Stworzyciela i stworzenia tylko JA JESTEM.

40.  Wyrwałeś mnie z sideł zła z otchłani. Umocnij mnie Twoim Duchem i użyj jako świętego narzędzia Twego. Daj mi pokorę świętych Twoich. Ty zezwalasz Świętym Twoim schodzić do otchłani w najmroczniejsze zakamarki duszy udręczonej by ją  wyrwać dla Światła Twego. Ty zsyłasz na Świętych Twoich pokusy, które niewielu znieść może dla zbawienia wielu. Niegodzien jestem Panie tej łaski i wiem, że jeszcze słaby jestem jak niemowlę by walczyć jak lew w sprawie światłości. I pokory mi brak, i ufności mi brak, której udzielasz Świętym Swoim.

41.  Tak wiele mi dałeś Jezu mój słodki. Czy będę Ci Panie w stanie podziękować za nieskończone miłosierdzie Twoje. Ośmielam się prosić o więcej i o wszystko. Twe miłosierdzie nie zna granic daj mi więc ufność dziecka bym prosił o wszystko.

42.  Boleję Panie mój. Daj mi bym bolał jak Ty bolałeś w Ogrójcu przed śmiercią krzyżową gdy widziałeś niewdzięczność naszą. Nie ufamy miłosierdziu bo grzechy nas wiążą i nimi się karmimy zamiast prawdą. W swej naiwności myślimy, że jakimś sposobem da się pokombinować i prześliznąć do nieba. Nie wiemy i nie chcemy wiedzieć, że nie ma nic zakrytego co by nie miało być odkryte. I nie ma nic powiedzianego na ucho co by nie miało być głoszonego na dachach. I jeśli nie zwrócimy się z ufnością ku Tobie i jeśli nie poznamy jak cierpimy z powody naszej ignorancji i nie zagłębimy się w Twoim miłosierdziu skąd weźmiemy siły by znieść prawdę w owej chwili. Gdy czuję słodycz Twej bliskości mój Jezu wiem, że wstydu nie doznam. I nie dozna wstydu żadna dusza choćby jej grzechy były najokr...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin