woda_ze_studni.pdf

(904 KB) Pobierz
Woda ze studni czy woda z kranu?
Zapytaj właściciela akweduktu
Idziesz błotnistą drogą. Wokół ciebie pełno rozpadających
się szop udających domostwa. Taki widok ciągnie się już
od co najmniej pięciu minut, aż tu nagle, gdy mijasz kolejny
zakręt, twoim oczom ukazuje się wielki, czysty i zadbany
dom. Przed bramą tego domu w pięknie zdobionym krze-
śle siedzi jegomość i liczy złote monety. Nie umiesz się po-
hamować i pytasz go, skąd się tu wziął. Rzymianin spogląda
na ciebie i lekko się uśmiecha.
— Rozumiem, że chcesz posłuchać, jak do tego dosze-
dłem. Siadaj więc.
Pewnego dnia, gdy byłem jeszcze bogatym dzieckiem,
siedziałem na werandzie mojej willi i popijałem wino.
Wszystko robili za mnie ukochani rodzice, a ja korzystałem
z uroków życia, nie miałem zmartwień. Nagle mój los się
odmienił. Rodzice zginęli podczas skrytobójczego ataku na
cesarza, jako jego najwierniejsi poddani. Mnie też chcieli
2
Woda ze studni czy woda z kranu?
zabić, ale uciekłem, zmieniłem nazwisko i osiedliłem się
tutaj — tysiąc pięćset kilometrów od stolicy i zagrożenia.
W pierwszych tygodniach przymierałem głodem. Cały czas
marzyłem, aby ktoś mi pomógł, aby ktoś się mną zajął, dał
mi coś za darmo. Jednak tutaj nikt nie chciał nic oddawać.
Przeżyłem tylko dzięki obfitości bogactw okolicznego lasu.
Po paru tygodniach, gdy naprawdę stęskniłem się za moim
stylem życia, zauważyłem, że ludzie muszą chodzić do stud-
ni po wodę, a staruszkom sprawia to prawdziwą trudność.
Zaproponowałem kilku z nich, że będę nosić ich ciężkie
wiadra z wodą w zamian za symboliczną opłatę. Staruszki
z radością przystały na moją propozycję. Teraz zaczęła się
ciężka praca. Czasami odpadały mi ręce, ale gdybym nie
doniósł wody, straciłbym źródło utrzymania. Niekiedy sia-
dałem w kącie mojego szałasu i przeklinałem w myślach
moment, gdy zdecydowałem się podejść do staruszek. Mia-
łem jednak co jeść, gdzie spać i udało mi się odłożyć sporą
sumkę.
Gdy następnego dnia szedłem półżywy do studni, zoba-
czyłem małe dziecko bawiące się ziemią. Sprytny dzieciak
zbudował zamek z błota, a wokół niego fosę. Aby napełnić
fosę wodą, zbudował z wydrążonych gałązek połączenie
między kałużą a systemem obronnym. Dziura szybko za-
pełniła się wodą. W tym momencie w mojej głowie pojawił
się pomysł. „Oczywiście!” — wykrzyknąłem i pobiegłem
do stolarza. Za odłożone pieniądze wynająłem jego i cze-
ladników, aby zbudowali urządzenie identyczne z tym, któ-
re zbudował dzieciaczek. Gałęzie pociągnięto przez całe
miasto. Teraz wystarczyło wlać wodę do odpowiedniej od-
3
Daniel Wilczek
nogi mechanizmu i docierała do klienta. Oszczędzało to
mój czas, ponieważ nie musiałem już chodzić od studni do
każdego domu. Znacznie przyspieszyło to wzrost mojego
majątku. Wraz z rozgłosem, jaki zdobył mój wynalazek,
pojawili się nowi klienci. Zatrudniłem trzech pracowników
do nalewania wody, a sam skoncentrowałem się na napra-
wie ewentualnych szkód i wymianie gałęzi, gdy przegniją.
Moje przedsięwzięcie rozwijało się błyskawicznie. Pewne-
go dnia zgłosił się do mnie kowal i powiedział, że może
rozwiązać problem psucia się kanału. Zaproponował, że
wykuje dla mnie stalowe rury. Od razu zrozumiałem, że
to świetna okazja, i zgodziłem się. Wykupiłem dwa źródła
leżące poza granicami miasta i puściłem wodę pod ziemią,
prosto do domów mieszkańców. Wtedy zaczęły spływać do
mnie prawdziwe pieniądze, a jednocześnie dałem zatrud-
nienie pięćdziesięciu ludziom i polepszyłem standard życia
tysiąca. To jest historia mojego sukcesu. Przychód pasyw-
ny, mój drogi. A te rudery? Tutaj nie dotarła jeszcze moja
woda, właśnie pracuję nad tym, by to zmienić. Jak widzisz,
życie jest nasycone okazjami. A teraz muszę cię przeprosić,
bo mam pełne ręce roboty. Do zobaczenia!
Jak widzisz, mój drogi czytelniku, Rzymianin pojął sekret
sukcesu finansowego i duchowego. Bogacąc się, pomagał
i służył innym. Przychód pasywny — co to za genialny wy-
nalazek? Przychód z pensji jest jak chodzenie do studni po
wodę. Aby mieć pieniądze, musisz iść do pracy, siedzieć
tam i wykonywać określone zadania. Przychód pasywny
natomiast jest jak woda z kranu. Gdy już raz znajdziesz
źródło i pociągniesz rury, woda jest zawsze dostępna. Przy-
Woda ze studni czy woda z kranu?
chód pasywny to ten, który masz wówczas, gdy już nic nie
musisz robić. Kiedy kupisz akcję spółki, która wypłaca dy-
widendę, co rok dostajesz pieniądze, nie robiąc nic. Kiedy
założysz sklep z ubraniami, zatrudnisz pracowników, to
— pod warunkiem że twoje towary mają zbyt — co mie-
siąc dostajesz pewną sumę. Gdy kupisz nieruchomość i za-
czniesz ją wynajmować, co miesiąc dostaniesz czynsz. Czy
rozumiesz już, drogi czytelniku, dlaczego łatwiej osiągnąć
sukces, mając przychód pasywny, a nie przychód z pensji?
Dzięki przychodowi pasywnemu masz więcej czasu dla
siebie, możesz go poświecić na wymyślanie nowych spo-
sobów zarobkowania i powiększania swego majątku. Gdy
siedzisz w pracy, musisz wykonywać określone czynności,
przez które nie masz czasu i energii na myślenie o nowych
sposobach na życie. Dlatego pomyśl dziesięć razy, zanim
zaczniesz inwestować swój czas w to, aby osiągać przychód
z pensji. Myślę, że wolność i samorozwój są warte ryzyka,
które ponosimy, kiedy nie pracujemy na etacie.
Doskonale rozumiał to Zygmunt Solorz, właściciel Pol-
satu. Zatrudnia masę świetnie wykształconych ludzi, którzy
zajmują się jego firmą, a on czerpie z tego zyski. Jego biz-
nes to dzisiejsza wersja dawnego akweduktu — ludzie chcą
telewizji cyfrowej, Solorz ją dostarcza i pobiera za to opłaty.
Piękna jakość przychodu pasywnego. Od czego zaczynał?
Z tego, co słyszałem, od wożenia lizaków z Niemiec do
Polski (noszenie wody ze studni?). A teraz? A teraz jest mi-
liarderem i ma czas na rozwijanie swojej firmy. Nie pojawia
się on jednak w żadnych książkach o sukcesie. Dlaczego?
Czyżby Polacy przestali być dumni z samych siebie? Potra-
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin