Gordon Noah - Lekarze.pdf

(1131 KB) Pobierz
N
OAH
G
ORDON
L
EKARZE
T
YTUŁ ORYGINAŁU
T
HE
D
EATH
C
OMMITTEE
Noah Gordon.
Urodził się w Worcester w stanie Massachusetts, kształcił w prywatnych szkołach
tego miasta, potem studiował na uniwersytecie w Bostonie, gdzie ukończył dziennikarstwo
(1950) oraz filologię angielską (1951). Przez kilka lat pracował w jednym z nowojorskich
wydawnictw jako redaktor, później był reporterem w „Boston Herald” i wydawcą czasopism
medycznych („Psychiatrie Opinion”, „The Journal of Human Stress”). Zrezygnował z
dziennikarstwa, by napisać swą pierwszą powieść: Rabina. Sukces przerósł jego oczekiwania:
na prestiżowej liście bestsellerów „New York Timesa” książka utrzymywała się przez 26
tygodni. Dużym powodzeniem cieszyły się także następne jego powieści: Lekarze (The Death
Committee) i Diament z Jerozolimy (Jerusalem Diamond), a Medicus (The Physician) i
Szaman (Shaman) przyniosły mu międzynarodową sławę i wiele nagród (m.in. nagrodę J.F.
Coopera przyznawaną przez Stowarzyszenie Historyków Amerykańskich „za wysoki poziom
literacki fikcji historycznej, łączącej talent historyka z kunsztem pisarza”).
Doktorowi Miludowi Shadiemu oraz personelowi Kliniki Ortopedii Dziecięcej AM w
Poznaniu serdeczne podziękowania składa tłumacz z córką Julią.
Raz jeszcze dla Lorraine: dziewczyny, którą poślubiłem, i kobiety, którą się stała.
W niniejszej książce wykorzystano fragmenty utworów W. Szekspira w przekładzie
M. Słomczyńskiego oraz fragment wiersza E. Browning w przekładzie L. Marjańskiej.
Człowiek daje pieniądze lekarzowi. Być może zostanie wyleczony. Być może nie
zostanie wyleczony. Talmud, Traktat Ketubah: 105.
Rezydent wchodzi z jednej strony tunelu, coś dzieje się w środku, a po sześciu albo
siedmiu latach, wyłania się z drugiej strony jako chirurg. „Medical World News” z 16
czerwca 1967 roku.
PODZIĘKOWANIA.
Kiedy pisałem tę powieść, wiele osób okazało mi życzliwość. Lekarze, którzy znosili
moje nie kończące się pytania, zachęcali mnie do pracy i służyli pomocą, nie ponoszą żadnej
odpowiedzialności za ewentualne błędy, jakie zakradły się do tej książki. Zawsze bardzo ich
ceniłem, teraz dodatkowo jestem im głęboko wdzięczny.
Pragnę serdecznie podziękować doktorowi Andrew P. Sackettowi, pełnomocnikowi
rządowemu w Bostońskim Wydziale Zdrowia i Szpitali, oraz doktorowi Jamesowi V.
Sachettiemu, jego zastępcy, dzięki którym odbyłem wolontariat w Szpitalu Miejskim w
Bostonie jako technik chirurgiczny, pielęgniarce dyplomowanej pani Mary Lawless, siostrze
przełożonej bloku operacyjnego Szpitala Miejskiego, za to, że nauczyła mnie, jak należy się
zachowywać na sali operacyjnej, a także panu Samuelowi Slattery’emu, dzięki któremu
doświadczenia naukowe stały się dla mnie niezapomnianym przeżyciem.
W odpowiedzi na nasuwające się nieuchronnie pytanie zapewniam, że Szpital Suffolk
County General to jedynie wytwór wyobraźni i podobnie jak występująca w powieści
uczelnia medyczna nie jest wzorowany na żadnej tego typu instytucji.
Jestem wdzięczny doktorowi Lawrence’owi T. Geogheganowi, byłemu naczelnemu
rezydentowi chirurgicznemu Szpitala Miejskiego w Bostonie, za to, że wyraził zgodę na mój
udział w popołudniowych obchodach, jak również doktorowi Mayerowi Katzowi, który zajął
miejsce doktora Geoghegana, kiedy ten został skierowany do Wietnamu, a nieco później sam
poszedł w jego ślady.
Za zgodę na uczestnictwo w posiedzeniach Komisji Zgonów w ich szpitalach dziękuję
ordynatorowi Oddziału Chirurgii Transplantacyjnej szpitala Massachusetts General doktorowi
Paulowi Russelowi, doktorowi Samuelowi Progerowi pełniącemu obowiązki lekarza
naczelnego w szpitalach New England Medical Center, doktorowi Ralphowi A. Deterlingowi
Jr., naczelnemu chirurgowi tychże szpitali, a jednocześnie szefowi Pierwszej Pomocy
Chirurgicznej Szpitala Miejskiego w Bostonie. Ponieważ tak wiele osób służyło mi pomocą, a
pamięć oraz notatki mogą okazać się zawodne, przepraszam wszystkich tych, których
nazwiska powinny były pojawić się na tej stronie, lecz się nie pojawiły. Za pomoc i
współpracę chciałbym podziękować doktorowi Paulowi Dudleyowi White’owi, profesorowi
Robertowi Kastenbaumowi, profesorowi Lesterowi F. Williamsowi, doktorowi Anthony’emu
Monaco, doktorowi Donowi R. Lipsittowi, doktorowi Carlowi Bearse’owi, profesor Miriam
Schweber, doktor Blaise Alfano, doktorowi Robertowi M. Schlesingerowi, doktorowi
Benjaminowi E. Etstenowi, doktorowi Richardowi A. Morelliemu, rabinowi Hilel
Rudavsky’emu, panu Patrickowi R. Carollowi, a także prokuratorowi Charlesowi J. Durniowi.
Doktor Richard Ford, patolog szpitala Suffolk County, który przed wielu laty z
niezwykłym taktem i wrażliwością pozwolił młodemu wówczas reporterowi asystować przy
sekcji zwłok, teraz ponownie zgodził się, bym stanął u jego boku, i udowodnił, że pomimo
upływu czasu jego cierpliwość i zdolności pedagogiczne są nadal niezrównane.
Specjalne podziękowania należą się doktorowi Jackowi Matloffowi i doktorowi
Johnowi Merrillowi, którzy poświęcili mi cenny czas i służyli wiedzą, a także, wraz z doktor
Susan Rako, zgodzili się zrecenzować maszynopis tej książki.
Za pomoc w przygotowaniu maszynopisu wdzięczny jestem pannie Lise Ann Gordon,
a za wsparcie personelowi bibliotek publicznych we Framingham, biblioteki State College
Library we Framingham, Bostońskiej Biblioteki Medycznej oraz Biblioteki Medycznej
imienia Francisa A. Countwaya. Za bezustanne i bezwarunkowe wsparcie oraz cenne rady
dziękuję swojej agentce literackiej, pannie Patricii Schartle, oraz swemu wydawcy, panu
Williamowi Goyenowi. Oni wraz z Lorraine Gordon umożliwili mi napisanie tej książki.
Noah Gordon, 1966-1968.
PROLOG.
Po
trzech
tygodniach
trzydziestosześciogodzinnych
dyżurów
przeplatanych
trzydziestosześciogodzinnymi przerwami Spurgeon Robinson miał serdecznie dosyć kierowcy
karetki, niejakiego Meyersona, zwanego Maishem, oraz był do głębi wstrząśnięty rozlewem
krwi i zdruzgotany liczbą urazów, praca więc nie sprawiała mu już ani odrobiny
przyjemności. Odkrył, że czasami udaje mu się uciec od tego wszystkiego w bezkres własnej
wyobraźni; tym razem prawie zdołał przekonać samego siebie, że to wcale nie żaden
ambulans, tylko jakiś szatański statek kosmiczny, on nie jest stażystą, tylko pierwszym
Murzynem na orbicie, a wycie syreny to strumień powietrza wydobywający się z silników.
Ale Maish Meyerson, ten parszywy gbur, uparcie odmawiał współpracy i nie zgadzał
się zostać pilotem. „Wehr fahrbrent” - warknął na opornego kierowcę kabrioletu marki
chrysler, objeżdżając go dookoła.
W Nowym Jorku albo podobnej metropolii mogliby mieć niejakie problemy ze
zlokalizowaniem takiego placu budowy, lecz w Bostonie wysokich budynków wciąż było
bardzo, bardzo niewiele. Pokryty czerwoną minią, nagi metalowy szkielet sterczał w szare
niebo niczym zakrwawiony palec.
Palec ten zdawał się kiwać w ich stronę, wskazując drogę na miejsce wypadku.
Spurgeon trzasnął drzwiami, syrena ucichła, a grupka mężczyzn rozstąpiła się, odsłaniając
leżące na ziemi ciało.
Przykucnął. Nietknięta połowa głowy zdradzała, że pacjent to młody człowiek. Oczy
miał zamknięte, po mięsistym płatku małżowiny usznej płynęła wąska strużka płynu.
- Ktoś na trzecim piętrze upuścił klucz - odpowiedział na nie zadane pytanie
mężczyzna z ogromnym brzuchem, jak się okazało brygadzista.
Spurgeon rozgarnął palcami zmierzwione włosy i pod poszarpaną skórą wyczuł
ruszające się odłamki kości, ostre niczym kawałki stłuczonej skorupki jajka. Natychmiast
domyślił się, że substancja wypływająca z ucha pacjenta to płyn mózgowo-rdzeniowy.
Doszedł do wniosku, że nie ma sensu czyścić rany, kiedy biedak leży na ziemi, wziął więc
sterylną gazę i po prostu przyłożył ją do czaszki. Już po chwili zrobiła się czerwona.
Mężczyzna miał rozpięty rozporek i penisa na wierzchu. Brzuchaty brygadzista
spostrzegł, że Spurgeon to zauważył.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin