Gari Czapidze - A co wydarzy się jutro przekł z jęz gruzińskiego Krzysztof Łukjanowicz (2012).pdf

(4763 KB) Pobierz
Gari czapidze
a co wydarzy
się jutro… ?
Przekład z języka gruzińskiego:
Krzysztof Łukjanowicz
Tbilisi
2012
Książka Gariego Czapidze „Sekretny testament” porusza jedno-
cześnie polityczne, historyczne i społeczne aspekty życia w Związ-
ku Radzieckim . Czytelnik może znaleźć tutaj odpowiedź na wiele
nurtujących go pytań dotyczących poprzedniej epoki.
Zachowanie głównego bohatera powieści, który stał się ofiarą
komunistycznego ustroju, niewątpliwie każdego czytelnika zmusi
do refleksji.
Celem autora było pokazanie, jak potrafi zachować się czło-
wiek nie mogący pogodzić się z otaczającą go rzeczywistością, jak
wszechobecna przemoc, bezkarność i niesprawiedliwość potrafi do-
prowadzić do istotnych zmian w psychice uczciwego mieszkańca
małej wsi.
Wraz z głównym bohaterem przenosimy się na gruzińską wieś,
odwiedzamy okrutne radzieckie więzienia, poznajemy odległe za-
kątki Rosji .
Autorem powieści jest związany z gruzińskimi, ukraińskimi i
amerykańskimi uniwersytetami profesor Gari Czapidze.
Redaktor:
Ketewan tripolski
ISBN 978-9941-0-4320-8
A co wydarzy się jutro… ?
..... Jaki mały jest ten świat. Jak szybko przemija
nasze życie… Pamiętam dobrze jak rodzice na każdą
Wielkanoc zabierali mnie na cmentarz. Oni kultywowali
wówczas tradycje swoich przodków, z którymi co roku
odwiedzali mogiły bliskich. Dzisiaj natomiast ja sam
stoję już nad grobem swoich rodziców… Płyną pokole-
nia i człowiek już sam nie wie, w których czasach było-
by mu lepiej żyć. Wydaje się, że w pójściu na cmentarz,
niezależnie od epoki, nie powinno się zauważyć znaczą-
cych zmian. Tymczasem kiedy byłem tutaj w dzieciń-
stwie, wszystko wydawało się być takie enigmatyczne.
To pewnie wina dziecięcej fantazji oraz zakazu obcho-
dzenia Wielkanocy przez radzieckie władze. Wtedy za
czerwone świąteczne jajko można było otrzymać wyrok.
Dzisiaj zaś mogę w skupieniu pomodlić się za moich
rodziców… Ale nie o tym mam zamiar teraz mówić. Po
prostu pióro odmówiło mi na chwilę posłuszeństwa…
Tego roku również byłem wierny tradycji i na Wielka-
noc jak zwykle wybrałem się na cmentarz. Odwiedziłem
mogiły rodziny, krewnych, znajomych… Wróciłem my-
ślami do przeszłości. Wszyscy składali sobie życzenia,
pili wino, spożywali świąteczne jajka… Ruch panował
niesamowity. Wyobraziłem sobie, że jestem w jakimś
dużym mieście. Wszak cmentarz ten istnieje od piątego
3
wieku. Można sobie wyobrazić jak dużo ludzi zostało
tutaj pochowanych… Oni też chodzili na ten cmentarz.
Tak jak my, cieszyli się świętem Wielkiej Nocy. W koń-
cu tutaj na zawsze spoczęli. Nikogo to nie ominie…
- Panie Gari! – nagle wyrwał mnie z zadumy głos mo-
jego kuzyna. - To jest pani Kebadze, która jest dobrą
znajomą naszej babci - rzekł do mnie kuzyn, wskazując
ręką na nieznajomą mi kobietę, obok której stała może
dwudziestopięcioletnia, piękna dziewczyna.
- Od dłuższego czasu ona chce się z tobą spotkać, a
ty jak nie na Ukrainie, to jesteś w Ameryce. Wrócisz ze
Stanów Zjednoczonych i wyjeżdżasz do Czech, potem
do Włoch… Już sam nie wiem dokąd jeszcze. Wiedzia-
łem jednak, że na Wielkanoc tutaj się pojawisz!
W tym momencie kobieta wysunęła się nieco do przo-
du i przedstawiła się: - Lamara! Podaliśmy sobie ręce i
wówczas zabrzmiał nader miły głos młodej dziewczyny:
Inga! Bardzo się cieszę, że mieszkamy w tym samym re-
gionie. Studiuję teraz socjologię w Krakowie, w Polsce.
Nasza jedna lektorka, profesor Marta Tarnowska, odkąd
dowiedziała się, że jestem Gruzinką wciąż o panu nam
opowiada. Wydaje mi się, że – w tym momencie dziew-
czyna nieco się zarumieniła – ona bardzo pana kocha.
Chciałabym dla pani Marty wziąć napisane przez pana
książki…
…Jaki mały jest ten świat…
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin